Pomyślałam o bitej śmietanie.
Najbardziej dostojną cechą chmur jest to, że nie można ich dotknąć. Trwają w majestacie, z dala od przyziemności, od niechcianego ciepła i skostnienia. Trwają. Jeśli spojrzysz w niebo z odpowiedniej perspektywy, zauważysz, że każda chmura posiada swój profil, przy czym zbieżność nocy i dnia w jednym punkcie horyzontu, dzieli obłoki na setki kłębiących się, odrębnych masek. Wszystkie zapełniają czas i przestrzeń nieba, na równi z naszym, nizinnym krajobrazem. Nie lubię chmur, kiedy nadąsają się i kpią w żywe oczy, tuż przed burzą. To tak, jakby zza pleców, podstępny intruz dawał sobie prawo zaborcy i odbierał ostatnie chwile zamyślenia. Najlepiej jest myśleć z oczami utkwionymi w białej, miękkiej plamie. Nie trzeba się wówczas obawiać o przemijanie i chwytać łapczywie obrazów, jak zza okna pędzącego pociągu. Lecz gdy nadciąga burza, wszystkie świetlistości nieba rozchodzą się jak porzucone kwiaty. Perfekcyjna kompozycja barw, smaków i aromatów, nagle gubi wyjątkowość i boli, że przechodząc w przemijanie, zacznie topnieć, blednąć i tracić swoje podniebne sacrum. Sprofanowana przez burzę akwarela, rozmazane, zachmurzone fortissimo, gruda w impaście załzawionego malowidła. Chmura bez połysku. Deser bez bitej śmietany. Cukier bez waniliowego aromatu. Niebo bez aniołów. Bo to nieprawda, że aniołowie mieszkają w przestworzach.
Moja Babcia malowała chmury. Do dziś nie wiem, dlaczego niebo słuchało jej próśb o błękit, choć nigdy nie była kolorystką. Mimo siedemdziesięciu lat, wciąż chodziła w miniówkach, a na jarmarkach kupowała watę na patyku. Jadła ją z namaszczeniem, mówiąc, że ma swoje małe, słodkie niebo. „Niebo w gębie”. Moja Babcia nigdy nie namalowała pejzażu. Zbyt wiele uwagi poświęcała puszystości obłoków. Mijały z wiatrem, jak posmak lata, zanim zdołała obudzić w sobie artystkę. Miała na wskroś awangardowy profil, z aparycją absolutnej przyziemności. Pachniała morskimi falami, wilgotną zielenią łąki w prześwicie i ciepłem drożdżowego ciasta, z korzennym aromatem.
Najbardziej dostojną cechą chmur jest to, że nie można ich dotknąć. Można się tylko zatrzymać na chwilę, jak na deser, w najbardziej odległym od wspomnień zaułku, tuż pod sklepieniem. Zapatrzeć, kiedy słodycz opiera się czerni, umyka szlakiem mrówki i szkła, w cieniach miejskiej pustyni. Nawet pod wzburzonym niebem, ludzie zajmują na ziemi za mało miejsca.
Nie wiem, czy po tamtej stronie niebo ma smak wanilii. Zabrakło mi białej farby, a byłby piękny bezowy torcik. Nad chmurą jaskółka, szept głodnych aniołów. Pianissimo rozjaśnia płótno, chwilę przed końcem dnienia. Burzy nie będzie. Rosa osiadła na ściółce, tuż przed wschodem i paradoksem zadziwienia. Pomyślałam o bitej śmietanie z kryształkami pachnącego cukru.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt