Uciekinier - Scary
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Wreszcie jego marzenia się spełniły. Dwanaście lat, spędzonych w budynku śmierdzącym stęchlizną i wilgocią stały się przeszłością. W końcu miał powód do zadowolenia. Adam nigdy nie czuł się tak wspaniale i tak swobodnie jak wtedy. Poczuł, że naprawdę żyje i oddycha. Co prawda musiał się gdzieś zaszyć na jakiś czas, ale wiedział, że da radę. Po tym, co przeżył w więzieniu zrozumiał, że musi uciekać. Gdzieś. Przed siebie. Ale gdzie? Po co? Przecież nie ma rodziny. Nie ma gdzie uciekać!

Takie myśli tłoczyły mu się w głowie, jak ziarna niemielonej kawy w młynku, który czeka aż ktoś w końcu przekręci jego korbką. Wszyscy się od niego odwrócili. Rodzice, dzieci i rodzeństwo. Nie chciał ich skrzywdzić, ale w chwili, gdy zabijał swojego szefa, nie myślał o tym. Nie docierało do niego, że rodzina również odczuje skutki jego postępowania. Nie zdawał sobie sprawy, że ludzie nie będą wytykać palcami tylko jego, ale również jego najbliższych. Wszystko przez furię, która dostała go wtedy w swoje szpony. W żaden sposób nie mógł jej opanować. Szef, który zawsze był dla niego kolegą i dobrym pracodawcą, stał się w jednej chwili wrogiem. Wykorzystał go, żeby zyskać więcej pieniędzy i porzucić bez słowa.

To miał być pomysł na wspólny biznes. Szef zagwarantował mu spółkę, jeżeli on wywiąże się ze swoich obowiązków jak należy. Miał namówić swoich rodziców, aby odstąpili mu swój jedyny kawałek ziemi. I zrobił to. Zrobił, choć wiedział, że jeżeli ich zawiedzie, straci ich zaufanie. Robił to niejednokrotnie w przeszłości i rodzice dawali mu już sporo szans.

Na gruncie, który najpierw pozyskał od rodziców a potem przekazał go na własność firmy, której rzekomo stał się wspólnikiem, miał powstać tartak. Wszystko układało się idealnie do dnia, w którym odkrył, że w składzie właścicieli firmy nie figuruje jego nazwisko. Myślał, że szef jeszcze nie złożył odpowiednich papierów. Zresztą sam nie wiedział, co myśli, bo w ogóle nie znał się na tych sprawach. Papierkową robotę wykonywał jego „wspólnik”. Jeszcze tego samego dnia poszedł do niego wyjaśnić sprawę i na spokojnie porozmawiać. Nie miał wtedy w planach zabijać szefa ani nawet robić mu jakąkolwiek krzywdę. Chciał po prostu POROZMAWIAĆ. Niestety jego rozmówca okazał się inny niż przypuszczał. Naśmiewał się z niego, że dał się oszukać.

- Nie wiedziałem, że jesteś taki głupi. – Takie słowa wtedy usłyszał.

Spokój opuścił go wtedy całkowicie. Zdarzało mu się zdenerwować, ale nigdy do tego stopnia. Czuł jak złość rośnie w nim do granic wytrzymałości. Gdyby istniała skala zdenerwowania, na pewno pokazałaby wtedy najwyższą wartość.

I zrobił TO. Zrobił, choć się nie spodziewał, że go na to stać. Sięgnął po młotek leżący na szafce obok i uderzył nim kilkakrotnie w swojego niedoszłego wspólnika. Późniejsza sekcja zwłok, wykazała osiem uderzeń w korpus i trzy uderzenia w czaszkę. Sąd skazał go na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności za morderstwo w afekcie.

Dwanaście lat, trzy miesiące i cztery dni. Tyle czasu Adam spędził w więzieniu a teraz siedział w jakimś opuszczonym domu i obserwował czy nikt się nie zbliża.

Plan ucieczki nie był jakoś specjalnie skomplikowany. Jak co tydzień, Adam zanosił pranie wszystkich więźniów do piwnicy, skąd zabierane było busem do pralni chemicznej. Więzienie nie posiadało własnej, więc Adama obowiązkiem było dopilnowanie, aby pranie znalazło się w wyznaczonym miejscu i o wyznaczonej porze. W tym wypadku była to środa. Równo o dziesiątej podjeżdżał samochód, a ogromne kosze z rzeczami stały ustawione w rzędzie. Wtedy było ich osiem. Z tym, że w jednym z nich znajdowała się niespodzianka. Niespodzianka, która rozpakowała się sama pod budynkiem pralni i wyskoczyła z busa, gdy tylko jego kierowca otworzył drzwi. Tym sposobem policja dosyć szybko zaczęła poszukiwania a Adam miał bardzo mało czasu aby się ukryć.  

Dom, w którym teraz przebywał, wyglądał na całkowicie zdemolowany, najprawdopodobniej przez bezdomnych i młodzież, która zaszywała się tu, aby wypić piwo lub inny alkohol. Wszędzie leżały rozrzucone butelki a ściany pokrywały mazaje. Na dworze robiło się już ciemno i chłód zaczął być odczuwalny na ciele. Przez okna wpadało światło z lamp przejeżdżających samochodów, odbijając się na ścianie i sunąc po niej jak wagony pociągu. Adam wtedy kucał odruchowo i wstrzymywał oddech. Dom, co prawda znajdował się na obrzeżach miasta, ale i tak ruch na szosie był dość duży i światła często się pojawiały.

Wiedział, że policja od rana - czyli od chwili, kiedy uciekł – go poszukuje. Wielokrotnie widział przez okno, patrol przechodzący obok budynku, w którym się znajdował. Jego serce biło wtedy tak mocno, że słyszał jak dudni mu w uszach. Z każdym uderzeniem brał płytki i szybki oddech.

Teraz znowu to poczuł. Pot wydobył się z ciała jakby ktoś wycisnął go jak gąbkę, serce przyspieszyło swoją pracę a kolana automatycznie się ugięły. W dali usłyszał policyjną syrenę. Adam natychmiast wybiegł przez tylne drzwi, i pobiegł w kierunku lasku rozciągającego się za domem. Biegł najszybciej jak potrafił. Nie miał pewności, że policja jedzie akurat tutaj, ale wolał nie ryzykować. W końcu ktoś mógł zauważyć jak kręci się koło tego budynku.

Dobiegał już prawie do pierwszych drzew, kiedy poczuł, że ciężar ciała ciągnie go w dół. Nie pamiętał chwili upadku, ponieważ uderzył głową o coś twardego i stracił przytomność. Na jak długo? Nie miał pojęcia.

Obudził się i natychmiast dźwignął na nogi. Stał w dole. Spojrzał w górę i głębokość okazała się inna niż przypuszczał. Wyciągnął ręce nad głowę i chwycił za krawędź. Podciągnął się z całej siły wyglądając na zewnątrz. Miał rację. Policja znajdowała się już w budynku. Widział światła kogutów, rzucające kolory na pobliskie otoczenie. Przez drzwi, z których on wcześniej wybiegł, wychylił się funkcjonariusz. W dłoni trzymał latarkę i oświetlał drogę prowadzącą do lasu.

- Boże, tylko nie idź w moją stronę – powiedział do siebie ściszonym głosem Adam.

Niestety. Powolnym krokiem mundurowy szedł w jego kierunku. Uciekinier natychmiast puścił krawędź, zsunął się na dół i rozejrzał dookoła. Nie dało się nigdzie schować. Dół miał może dwa metry średnicy, więc szanse na jakiekolwiek ukrycie się były zerowe. Poczuł jak ogarnia go panika. Ciągle patrząc w górę, na rozgwieżdżone bezchmurne niebo modlił się, aby policjant nie zajrzał do dołu. Strach objął całe ciało jak stalowy zacisk, który z każdą sekundą zwęża się coraz mocniej blokując dopływ powietrza.

Nagle czas zwolnił jak zaczarowany a Adam poczuł się bardzo dziwnie. Było to uczucie, jakiego nigdy dotąd nie doświadczył. Uczucie całkowitej obojętności, ogarniającej umysł i ciało. Próbował z tym walczyć, ale uczucie coraz bardziej się nasilało. Każda setna sekundy wydawała mu się ciągnąć w nieskończoność. Zamknął oczy i oddał się tej fali ogarniającej go z góry na dół. Wtedy usłyszał głos.

- Jest tutaj!

Wyczuł w tym głosie coś dziwnego. Jakby ten ktoś, znalazł coś już zupełnie niepotrzebnego. Coś, co miało kiedyś jakieś znaczenie, ale teraz zupełnie się nie liczyło. Bał się otworzyć oczy, ale w końcu to zrobił. Zobaczył trzy osoby świecące mu latarkami prosto w oczy. Światło wcale go nie raziło. Wręcz przeciwnie, sprawiało mu przyjemność. Stał tak z zadartą głową i nic nie mówił. Wyciągnął ręce, złapał krawędź i podciągnął się do góry. Powoli wypełzł na zewnątrz. Funkcjonariusze nadal świecili do dołu a on ukląkł obok i czekał, aż ktoś podejdzie, zakuje go w kajdanki i odwiezie do tej cuchnącej celi.

Czekał tak kilka sekund, ale nic się nie działo. Zobaczył jak jeszcze dwóch mężczyzn biegnie w jego kierunku i nachyla się nad dołem.

Wstał, strzepnął brud z kolan i podszedł do nich. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Podszedł do pechowej dziury, stanął po przeciwnej stronie i spojrzał w dół. Zobaczył ciało. Swoje ciało.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Scary · dnia 14.04.2013 08:20 · Czytań: 779 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
zajacanka dnia 14.04.2013 17:12
Witaj,
smutna to historia i wydaje się taka prawdziwa. W myśl powiedzenia: psa zabijesz, a za człowieka pójdziesz siedzieć. Oszustów i krętaczy ci u nas nie brakuje, łatwo wpaść w nieuczciwą zasadzkę i stracić wszystko. W tym wypadku nawet życie.
Co do samego tekstu: troszkę z interpunkcją powinieneś powalczyć. Za dużo "Adama" w tekście, zastąp imię np. mężczyzną lub innym określeniem. Poza tym więcej nie będę się czepiać, bo opowieść przejmująca.
Pozdrawiam.
Pewien O. dnia 14.04.2013 22:41
Zaintrygowało mnie to opowiadanie. Mam cichą nadzieję, że to tylko pierwsza część i będą kolejne.
Cytat:
Bał się otwo­rzyć oczy, ale w końcu to zrobił. Zo­ba­czył trzy osoby świecące mu la­tar­ka­mi pro­sto w oczy.

Ja bym napisał że oni mu świecą prosto w twarz, bo jakoś tych oczu dużo :)
Pozdrawiam :)
henrykinho dnia 20.04.2013 08:52
Sprawnie napisane, choć faktycznie prosi się czasami o przecinki, ciężko złapać oddech przy tak pędzącej akcji ;)
Historia mnie mocno wciągnęła, pewnie dlatego, że w dość małej przestrzeni tekstowej udało ci się wcisnąć motyw przekrętu, ucieczki i pościgu - dużo się dzieje!

pozdrawiam
Seweryn dnia 20.04.2013 15:26
Cześć,
czytałem mając wrażenie, jakbyś opowiadał tę historię; przy wspólnym stole :|
Przyjemnie i szybko.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty