Żal mi obrazów z pamięci. Takich, których już nigdy nie zobaczę. Powracających w snach i wspomnieniach. Jak można zapomnieć zapach jaśminu, którego krzak rozkładał swą białą koronę pomiędzy okiennicami okien pokoju i kuchni. Sięgał po skraj dachu pokrytego strzechą. Jego zapach można było wchłaniać leżąc na starej, wąskiej kozetce stojącej w cichym zacienionym pokoju. Smyczkowa symfonia pracowitych pszczół nie robiła sobie przerwy od świtu do zmierzchu. Wtórowały jej basy gdaczących kur, zażywających kąpieli w suchym, chłodnym piasku pod rozłożystą biało-zieloną czaszą pachnącego schronienia. Psotne szczebioczące wróble kłóciły się ciągle w gąszczu gałązek. Tak naprawdę żaden z nich nie wiedział o co. Pobielone wapnem ściany chałupy z bali, składanej na węgłach w rybi ogon, odbijały promienie letniego słońca. Niebieski lakmus wyblakł w różne odcienie błękitu i dom stawał się chmurą unoszącą się w powietrzu. Kiedy rozpalano ogień, na wymurowanej z gliny kuchni, pod blachą tańczyły iskry, a unoszący się z komina dym zamieniał dom w parostatek. Zieleń dookoła niego stawała się oceanem, a białe malwy i pomarańczowo-rude smolinosy udawały spienione fale. Gospodarz, w niskich drzwiach chałupy, patrzący w niebo by wywróżyć pogodę stawał się kapitanem tego okrętu. Cztery rosnące od północnej strony domu świerki, stawały się masztami żagli. A ziemia kołysała się w rytm radosnych szczęśliwych serc. Stary skrzypiący pozieleniały płot udawał niezdobyte fortyfikacje tego królestwa. Na kominie pod blachą trzaskał ogień, a skwarki na patelni skwierczały ogłaszając porę posiłku. Przez otwarte okno uciekał w świat aromatyczny zapach smażonego tłuszczu z cebulką. A wraz z nim lekko kwaśny posmak czerwonego barszczu gotowanego na prawdziwych ćwikłowych burakach. Koń wychyliwszy łeb ze stajni, zarżał przypominając o swojej miarce owsa, którą miał dostać na obiad. Skwarki niecierpliwie podskakiwały na patelni nie mogąc doczekać się kiedy spłyną po roztartych, ciepłych, sypkich kartoflach. Rozpoczynała się królewska uczta. Cisza, tylko brzęk łyżek, mlaskanie i chór pszczół, którym wtórowały kury, wróble i kogut. On miał zawsze pod kontrolą całe podwórko. Nawet świerki milczały i odpoczywały przed rozpoczęciem popołudniowych pieśni, szant i ballad. A o zmierzchu dołączały jeszcze niezliczone ilości przepięknie kumkających żab.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt