Historyczny Upadek Japonii - Quentin
Proza » Humoreska » Historyczny Upadek Japonii
A A A
Od autora: Mówi się, że to brzydkie słowo zawarte w tytule pisze się przez "CH" bądź po prostu "H".
Polonistka w mojej podstawówce uczyła iż tylko przez "CH" jest prawidłowo. I ja jej wierzę.
Wy, drodzy czytelnicy, nie musicie. Wedle uznania.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Dwadzieścia minut po siedemnastej w bloku numer trzynaście, przy ulicy Ofiar Konsumpcjonizmu lokatorzy czekali na pojawienie się przewodniczącego Osiedlowej Rady Mieszkańców. Kozłowski przybył do piwnicy, gdzie odbywały się cotygodniowe zabrania, nieco spóźniony. Po krótkim usprawiedliwieniu zajął miejsce przy biurku, w centralnym punkcie salki. Reszta obecnych usiadła na ustawionych w półkolu krzesłach.

− Przepraszam szanownych państwa za ten poślizg czasowy. Otwieram posiedzenie naszej wspólnoty − zaczął Kozłowski. Miał zamiar przejść do spraw bieżących, ale przerwał mu Drzyzga:

− Na wstępie postuluję o przesunięcie godziny spotkań na siedemnastą.

− Wykluczone! − zawetowała pani Róża- emerytka sąsiadująca z Drzyzgą przez ścianę. − A Teleexpress, kiedy mam niby obejrzeć?

− A co tam do oglądania? − mówił lekceważąco Drzyzga. − Ktoś kogoś zabił, ktoś coś gadał i wszystko.

− Panie, ja oglądam Teleexpress od samego początku. To co, mam przestać?

− Dobrze, proszę państwa − uciszał ich Kozłowski. − Są rzeczy ważniejsze, więc nie traćmy czasu. Zresztą pan wie, panie Drzyzga, że ta pora jest najbardziej optymalna. Wcześniej nie można, gdyż nie wszyscy dotrą z pracy, a później, jak wiadomo, jest Klan i pozostałe obowiązki. Przejdźmy do problemów bieżących − zatrzymał się, by spojrzeć w notatki, po czym kontynuował: − Z pewnością nie umknął państwa uwadze akt wandalizmu na klatce schodowej.

− A co się stało? − spytał zdziwiony Klich podniesionym głosem, gdyż z racji wieku był lekko przygłuchy.

− Jakieś gnoje napisały szprejem „chuj” − wyrwał się do odpowiedzi dozorca bloku nazwiskiem Maciejewski.

− Panie Maciejewski − zganił go przewodniczący. − Proszę być nieco mniej szczegółowym, choćby z uwagi na obecność kobiety i pana profesora.

− To już nie pierwszy raz − mówił dalej dozorca. − Nie dalej jak trzy dni temu ktoś zalepił zamek drzwi frontowych gumą do żucia i cały mechanizm do wypieprzenia. Przez to drzwi się nie zamykają i nic dziwnego, że wejdzie jeden z drugim gnojem i demolują klatkę.

− I co, każdy może wejść, kiedy chce? − dopytywał Drzyzga.

− No, i to pierwszy lepszy z ulicy.

− To jest skandal − lamentował Drzyzga. − Pozwolę sobie przypomnieć incydent mający miejsce w Gdańsku, dzielnica Wrzeszcz tego roku, kiedy to monitoring na klatce schodowej zarejestrował wtargnięcie na teren bloku zupełnie obcej kobiety i oddanie przez nią kału w przestrzeni korytarza.

Małą salkę wypełniło echo zaskoczenia.

− To na pewno nie była kobieta − oponowała pani Róża.

− A co to, kobiety nie srają? − oburzył się Drzyzga.

− No i to jest przestroga − wtrącił znowu nie pytany Maciejewski. − Teraz to każdy może przyjść i narobić. W ogóle jest nieporządek jak w rumuńskim burdlu. A jak przyjdzie taki, dajmy na to Cygan, i bombę podłoży?

− Przecież Cyganie nie podkładają bomb, tylko terroryści − wyjaśnił przewodniczący.

− Ja słyszałem, że Cygan nie zje świni i taki terrorysta też nie ruszy wieprza, bo mu śmierdzi. No to taki Cygan, wychodzi na to, też jest terrorysta i bombę podłoży.

− Cygan to prędzej bombę ukradnie, niż podłoży − zażartował Drzyzga.

− Panowie! − podniósł głos Kozłowski. − Za bardzo odbiegamy od tematu.

− A mi to laczki ukradli − odezwał się Klich, jak zwykle za głośno.

− Kto ukradł?

− Pewno Cygan − mruczał Maciejewski pod nosem, unikając spojrzenia przewodniczącego.

− Ja myślę, że to koty tej pani.

Pani Róża spojrzała na Klicha urażona.

− Co pan wygaduje? U nas nie ma żadnych kotów.

− Są, są, pani Sowińska − zapewniał Drzyzga. − Sam widziałem, jak przychodzą pod pani drzwi i miauczą.

− Nieprawda.

− A te miski, co pani zawsze rano wystawia na schody? Może dla mleczarza, co?

− To na wypadek jakby któryś z kotków zabłądził i nie mógł wrócić do domu. Przynajmniej coś podje.

− A potem nasra na wycieraczkę, a dziecko to weźmie do ręki.

− I kapcie mi ukradli − powtórzył Klich.

− Na pewno mały kotek nie wziąłby śmierdzącego buciora − znowu głos zabrała emerytka. − Od pana to w ogóle koty uciekają. I od pana Drzyzgi też.

− I dobrze − mówił wywołany do odpowiedzi. − Nie będzie tu żadnego przytuliska dla sierściuchów.

− Bo co?

− Bo ganiają się po nocach jak małpy w zoo.

− Sam pan jesteś małpa. A poza tym to pana dzieciak robi największy hałas i pan też nie jest zbyt cichy, zwłaszcza nocami.

− Przeprowadźmy głosowanie − proponował Drzyzga. − Kto jest za wytępieniem kotów? − Podniósł od razu rękę i czekał na resztę, ale inicjatywę przejął Kozłowski.

− Upominam pana, że to ja jestem przewodniczącym i unieważniam głosowanie. Tak nie dojdziemy do porozumienia. Przede wszystkim musimy wypracować wspólny front.

− No − przytaknął Drzyzga. − Koty w pizdu za drzwi, a tego chuja na ścianie zamalować i po sprawie.

− Panie kolego! − upomniał mężczyznę Kozłowski. − Proszę się nie wyrażać i panować nad emocjami. Nie jesteśmy pod budką z piwem. Myślę, że teraz głos zabierze pan profesor Jakubik. − Spojrzał na mężczyznę w średnim wieku z siwiejącą brodą i okularami na nosie. − Proszę, na pewno ma pan jakieś wnioski.

Jakubik swoim zwyczajem powstał z miejsca, ściągnął okulary i począł mówić:

− Szanowni państwo, myślę, że kolega Drzyzga poruszył istotną kwestię.

− Tak jest − wzniósł okrzyk Drzyzga. − Wytępić te śmierdzące kocury…

− Nie to miałem na myśli, panie kolego − uciszył go profesor. − Chodziło raczej o historię z gdańskiego osiedla.

− Jaką historię − nie wiedział Klich.

− Z babą co klatkę obesrała − wyjaśnił Maciejewski, po czym zaraz zaprotestowała pani Róża.

− To na pewno nie była kobieta.

− Cisza − strofował zebranych Kozłowski. − Dajmy skończyć profesorowi.

− Większość problemów, o jakich rozmawiamy − kontynuował Jakubik − ma zasięg lokalno- społeczny. Najwłaściwszym rozwiązaniem byłoby więc zastosowanie systemu prewencji jak w Gdańsku.

− Chodzi panu o monitoring?

− W rzeczy samej. Przestrzeń korytarza jest wspólnym terenem, który trafnie można by określić słowem publiczny, w związku z powyższą konkluzją odpowiedzialność rozkłada się na wszystkich lokatorów. Każdy ma prawo korzystać z publicznej przestrzeni wedle własnego uznania, ale w zgodzie z normami współżycia społecznego. Monitoring pozwoli egzekwować prawa i trzymać pieczę nad normami.

Zebrani popatrzyli po sobie w oczekiwaniu na zdanie przewodniczącego.

− I to jest wreszcie jakiś konkret − przyznał aprobująco Kozłowski. − Na nauce jednak zawsze można polegać. Brawo, panie profesorze. − Zaczął oklaskiwać Jakubika, razem z resztą członków zebrania.

Profesor ukłonił się kurtuazyjnie, a następnie gestem uniesionej ręki poprosił o ciszę, by dodać:

− Jako wieloletni badacz w zakresie nauk społecznych czuję się także zobowiązany, aby państwa przestrzec. Przy wielu zaletach metody monitoringu niesie ona ze sobą również realne zagrożenie, zwłaszcza dla szeroko pojmowanych swobód obywatelskich. Permanentna obserwacja i zaawansowany aparat kontroli życia społecznego noszą w sobie znamiona totalitarnego reżimu, który jak wiadomo pogwałca nadrzędną kwestię wolności i godności osobistej. Poza tym świadomość bycia inwigilowanym służyć może pozerskim zachowaniom.

− Czyli, że co? − zapytał Maciejewski.

− Czyli, że nie wszyscy mogą życzyć sobie, by być obserwowanymi − odparł przewodniczący.

− Ja tam nie mam nic do ukrycia − zapewnił dozorca. − Niech się boją ci, co syfią na klatce. − Spojrzał na panią Różę.

− Ja też nic nie ukrywam − odezwała się emerytka. − Okaże się, kto i co robi, jak myśli, że nikt nie patrzy.

− Oj, żeby pani nie żałowała − naigrywał się Drzyzga.

− Dobrze − przytaknął Kozłowski. − Skoro wszyscy mamy już pewien pogląd na sytuację, zagłosujmy więc. Kto jest za umieszczeniem monitoringu na klatce schodowej?

Wszyscy jednogłośnie zadecydowali, że system kamer zamontowany zostanie w ciągu najbliższych kilku dni. Kozłowski zakończył więc posiedzenie Osiedlowej Rady Mieszkańców i wszyscy rozeszli się do mieszkań.

 

Wtorek, godzina 2.08: film z monitoringu ukazuje prezesa Kozłowskiego wchodzącego do bloku numer trzynaście, przy ulicy Ofiar Konsumpcjonizmu. Mężczyzna chwiejnym krokiem przemierza korytarz, kierując się w stronę schodów. Niezdarnie wykonuje pseudotaneczne pozy. Już na drugim stopniu nie jest w stanie utrzymać równowagi i przewraca się. Nim dochodzi na pierwsze piętro, upada jeszcze trzykrotnie. Przed drzwiami mieszkania numer cztery czeka Kozłowska opatulona w szlafrok. Kobieta gestykuluje nerwowo, po czym wciąga męża do mieszkania, zaś ten potyka się o próg i ląduje jak długi w przedpokoju. Jego wystające na korytarz nogi uniemożliwiają zamknięcie drzwi, więc Kozłowska kopie męża, dopóki ten na czworaka nie wgramoli się do środka.

Tego samego dnia rano Maciejewski zaczyna swoje obowiązki dozorcy. Wychodzi z mieszkania na trzecim piętrze o 7.02 z papierosem w ustach. Na schodach strzepuje popiół. Następnie od godziny 7.30 do pory obiadowej strzepuje popiół byle gdzie z regularnością co kilka minut. Między godziną 10.00 a 12.00 pluje na podłogę czterokrotnie i raz pozbywa się smarków. Nigdy przed wejściem do bloku nie wyciera butów.

Środa, godzina 23.21: Róża Sowińska wychodzi cicho ze swojego mieszkania. Podchodzi z największą ostrożnością do drzwi lokalu Drzyzgów i nasłuchuje. Stoi tak, przyciskając ucho do zamka blisko kwadrans, po czym wraca do swojego mieszkania.

Emerytka pojawia się znowu na korytarzu w czwartek o godzinie 5.05. Wystawia przed drzwi miskę z mlekiem i nawołuje kota. Zanim wróci do mieszkania, nasłuchuje kilka minut pod drzwiami Drzyzgów.

Godzina 5.50: Klich, który mieszka na tym samym piętrze co Sowińska i państwo Drzyzga, sypie do miski z mlekiem bliżej niezidentyfikowaną zawartość paczki, przypominającą trutkę na szczury. Miesza mleko palcem.

O 6.10 pod drzwiami pani Róży zjawia się rudy kot. Wącha mleko, ale nie pije go. Zaczyna miauczeć i skrobać łapkami w drzwi emerytki. W tym samym czasie Klich wychodzi z mieszkania z kubłem na śmieci. Widząc kota natychmiast ściąga z bosych stóp laczki i rzuca nimi w uciekającego rudzielca.

Godzina 7.40: Drzyzga odprowadza synka do szkoły. Mały chłopiec nim wyjdzie z bloku, grzebie długo w nosie, a następnie wyciera rękę w ścianę.

O 8.11 Drzyzga jest z powrotem w bloku z torbą zakupów. O 8.12 zauważa miskę z mlekiem pod drzwiami pani Róży. Rozgląda się dokoła, po czym wylewa mleko na wycieraczkę Sowińskiej. Uśmiechnięty wchodzi do domu.

Noc z czwartku na piątek, godzina 1.06: Nastoletnia córka Drzyzgi pojawia się na korytarzu z nieznajomym chłopakiem. Oboje przytulają się do siebie w ciemnościach. Nocny zapis taśmy ukazuje, jak młoda dziewczyna klęka przed nastolatkiem. Oboje uprawiają najpierw seks oralny, później zaś tradycyjny.

O 8.58 kamery zarejestrowały profesora, który idąc schodami w dół, drapał się uporczywie w krocze.

 

Na piątkowym spotkaniu Osiedlowej Rady Mieszkańców podjęto jednogłośnie decyzję o demontażu systemu monitoringu na klatce schodowej. Wszyscy uznali, iż bystre oko kamery gwałci prawo do prywatności, a w dodatku zniekształca obraz nie odzwierciedlając prawdy.

− Mleko się rozlało przez przypadek − tłumaczył Drzyzga. − Chciałem postawić miskę, a tu masz. Człowiek ma zamiar zrobić dobry uczynek, a taka kamera pokaże wszystko byle jak.

Na temat nastoletniej córki milczał.

− Ja też sobie nie życzę, żeby coś mnie filmowało w samym szlafroku − utyskiwała pani Róża.

− Ani ja − dodał Maciejewski.

− Cieszę się, proszę państwa, żeśmy doszli do konsensusu − mówił na koniec przewodniczący. − Grunt to wspólny język i życzliwość sąsiedzka. Pozostaje jeszcze kwestia tego paszkwila na ścianie.

− Proponuję zamalować − postulował Drzyzga.

− E tam. − Pokręcił przecząco głową dozorca. − Co się zamaluje, to przyjdzie jakiś ch… i tak w kółko. Już malowałem tę ścianę ze sześć razy od początku roku. Potem to nieelegancko wygląda.

− To może by zrobić grafik dyżurów − proponował Kozłowski. − Powołałoby się jakiś władczy organ na przykład Spółdzielczą Radę Obrony Mienia.

− Pozwoli pan przewodniczący i wszyscy państwo, że podzielę się pewnym pomysłem − zabrał głos profesor, wstając jak zwykle z miejsca.

− Prosimy, panie profesorze − zachęcał Kozłowski.

Jakubik ściągnął okulary i mówił dalej.

− Decyzja odnośnie monitoringu może nie była trafna, ale nie pozbawiałbym jej pierwiastka edukacyjnego. Otóż ze wszystkiego płynie nauka, proszę państwa. Jak już wiemy, ciągła inwigilacja nie rozwiązuje wszystkich problemów, ba, wręcz niektóre pomnaża, dlatego każdy system wymaga modyfikacji − zrobił pauzę, po czym kontynuował: − Napis będący przedmiotem tejże dysputy, śmiem twierdzić, jest autorstwa wyjątkowego ignoranta, co przejawia się w rażącym błędzie ortograficznym już na początku słowa. Literę „H” powinno poprzedzać „C”, proszę państwa.

Maciejewski zmarszczył czoło. Był wyraźnie zaskoczony.

− Do czego pan zmierza, profesorze? − zastanawiał się przewodniczący.

− Proponuję dokonać niewielkiej korekty, zmieniając trzyliterowe słowo we frazę „Historyczny Upadek Japonii”. Problem co prawda nie znika, ale przybiera łagodniejszą formę, niosąc jednocześnie pewne walory humorystyczne.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Quentin · dnia 26.04.2013 07:46 · Czytań: 1980 · Średnia ocena: 4,57 · Komentarzy: 17
Komentarze
zajacanka dnia 26.04.2013 09:04 Ocena: Bardzo dobre
No i pięknie! Uśmiałam się, Quentin! Prosto między oczy ludzkie zachowania, inteligentnie i bez zahamowań. Brawo! A tytuł wspaniały. Chyba na zawsze mi już zostanie :D
Quentin dnia 26.04.2013 09:33
Witaj, Anno
Tytuł wrył mi się w pamięć już dawno, dawno temu, za szczeniaka ;) Wiedziałem, że prędzej czy później będę go musiał wykorzystać. Jest piękny :)
Cieszę się, że przypadło ci do gustu.
Serdeczne dzięki.
Pozdrawiam
Kaero dnia 26.04.2013 11:41 Ocena: Świetne!
Nie wiem, co mi się bardziej podobało, pierwsze posiedzenie Rady Mieszkańców, czy zapis z monitoringu, czy może puenta. Świetna humoreska, ukazująca ludzkie przywary, takie jak wścibstwo, przekonanie o własnej wyższości nad innymi i zbyt wielkie przywiązanie do błahych spraw. Plus również za tytuł :D
Abakarow dnia 26.04.2013 13:08
dobre dialogi, wyraziście zarysowane postacie, przedni humor, dobra puenta. Czytałem z rozbawieniem i przyjemnością.
Quentin dnia 26.04.2013 14:43
Kaero - Do tych przywar jeszcze dodałbym ortodoksyjną hipokryzję ;) To chyba najbardziej mnie drażni.
Cieszę się, że przypadło do gustu i dostarczyło odrobinę zabawy.
Dziękuję bardzo

Abakarow - Fajnie, że zwracasz uwagę na elementy, na których najbardziej mi zależy w historii. Wielkie dzięki

Pozdrawiam was serdecznie
pablovsky dnia 26.04.2013 15:27 Ocena: Bardzo dobre
Quentin, wyobraziłem sobie, że siedzisz gdzieś z boku w kąciku, wśród tej osiedlowej rady, i z notatnikiem w ręce, niczym sekretarz - spisujesz słowo w słowo.
Czytając tytuł, pomyślałem, że zabrałeś się za fantastykę a tu masz babo placek - swojskie klimaty, znajome zachowania, poczułem się jak u siebie na osiedlu ;)
Takich debat, sprzeczek, czy problemów bez liku znajdziemy w naszych blokowiskach, gdzie sąsiad, sąsiadowi wilkiem.
Kolejna zabawna historia made in Quentin.
Pozdro.
al-szamanka dnia 26.04.2013 15:39 Ocena: Świetne!
Wiesz co, Quentin, właśnie jestem w Polsce na urlopie i mama opowiadała mi o posiedzeniach jej rady blokowej. Ani ciut, ciut nie odbiegają od tej, którą w tak przezabawny sposób opisałeś.
Ostatnio dochodzili kto wykręca żarówki w piwnicy, a kto siusia w śmietniku. Upomniano osobnika zalegającego z opłatami i przyjęto do wiadomości, że je uiści dopiero po sprzedaniu swoich włości!
Życie pisze najlepsze scenariusze.

Dziękuję za dostarczenie dobrej porcji zabawnego tekstu.
Uśmiałam się porządnie.

Pozdrawiam serdecznie :)
Quentin dnia 26.04.2013 21:09
al-szamanka i pablovsky bardzo cieszy mnie, że uznajecie tekst za wiarygodny. Ja osobiście w żadnym spotkaniu rady nie uczestniczyłem, bo nie mieszkam w bloku ;) A klimaty znam chyba bardziej np. z seriali takich jak "Alternatywy 4", zresztą nie trudno sobie wyobrazić, co dzieje się z ludźmi stłoczonymi w jakimś pomieszczeniu. Wiele opinii, wiele interesów i kilka różnych bądź nie charakterów. To nie może skończyć się w stu procentach dobrze :)
Dziękuję wam serdecznie za wizytę
Pozdrawiam ciepło
wienczyslaw dnia 29.04.2013 23:17
ludziska nic się nie zmieniają. tylko zamiast gospodarza domu Anioła są kamery. to znaczy były. bo zdjęli. tekst zabawny ale dylemat poważny. filmować wszystko, żeby było porządnie i bezpiecznie, czy może dać sobie spokój? życie pod okiem kamer może stać się nie do zniesienia. już teraz trzeba uważać. nie można upić się bezkarnie w centrum miasta, zresztą gdziekolwiek. zawsze może znaleźć się jakiś amator filmowiec z komórką i zarejestrować upodlenie i wrzucić to potem na jutuba. i obciach gotowy. a przecież było tak pięknie kiedyś. na telefon stacjonarny czekało się lat piętnaście i jeszcze trzeba było flaszkę dać monterom, bo inaczej nie chcieli podłączyć aparatu...
Quentin dnia 30.04.2013 09:04
"HUJ" właśnie to oznacza. Nie dąży się do wyeliminowania problemu, tylko zatuszowania go. Czego oczy nie widzą...
Dobrze mówisz, wienczyslaw, dylemat jest, bo każdy kij ma dwa końce. Fajnie, że oczko kamery dostrzeże obcego wypróżniającego się na klatce (AUTENTYK), ALE nie umknie także widok romansującej pary, a przecież to może być każdy z nas ;)
Żyjemy trochę w orwellowskim świecie.
WIELKI BRAT PATRZY i widzi.
Pozdrawiam serdecznie
puma81 dnia 03.05.2013 22:22 Ocena: Świetne!
Ubawiłam się po pachy:)
Świetne dialogi, nic nie zgrzyta, wręcz przelatuje się przez tekst.
Pozdrawiam:)
Quentin dnia 03.05.2013 23:38
Serdeczne dzięki, puma, za wizytę.
Cieszę się, że przypadło do gustu.
Pozdrawiam
aga63 dnia 13.06.2013 16:29 Ocena: Bardzo dobre
Według mnie właśnie widać po tym tekście, że serial "Alternatywy 4" nie jest Ci obcy...sama nie obejrzałam zbyt wielu odcinków, ale i tak, czytając to, pierwsze skojarzenie miałam właśnie z "Alternatywami"...oraz z filmami Barei :) Po dłuższym zastanowieniu doszłam także do wniosku, że styl tego tekstu przypomina mi Bułhakowa. Jeśli czytałeś "Pana Piłsudskiego", to być może podzielisz moje zdanie...a może się mylę?W każdym razie, mi Twoje pisanie przywodzi na myśl Moora lub właśnie Bułhakowa...no, może poza tym opowiadaniem o miłości, bo ono mi nic nie przypomina, ale podoba mi się bardzo :)
Quentin dnia 13.06.2013 21:27
Widzę, że wzięłaś pod lupę moją twórczość ;)
Cieszę się bardzo. Mam nadzieję, że przybędzie mi kolejny zacny czytelnik.
Nie czytałem jeszcze ani Moora ani Bułhakowa, choć nazwiska naturalnie znam, ale intryguje mnie twoja opinia, więc na pewno zajrzę w te rejony.
Dzięki bardzo za okazane zainteresowanie.
aga63 dnia 13.06.2013 22:02 Ocena: Bardzo dobre
Alez nie ma za co:) a ksiazka Bulhakowa,o ktorej pisalam nazywa sie dokladnie "Pan Pilsudski i inne opowiadania",bo moje skojarzenie dotyczylo ogolu tresci w niej zawartej,a nie tego konkretnego opowiadania.

P.S.generalnie-jak dla mnie,ta Twoja historyjka jest super,a najwyzszej oceny nie dalam Ci tylko dlatego,ze zarezerwowana jest dla mojego mistrza ironii,sarkazmu i czarnego humoru,czyli Moora:) Przy jego ksiazkach,nawet jak je czytam w miejscu publicznych,smieje sie jak glupi do sera...no normalnie nie da sie inaczej,nie ma "historycznego upadku japonii"-a we wsi:D
Usunięty dnia 14.12.2013 22:39 Ocena: Świetne!
Polecenie przez redakcję w pełni uzasadnione.
Nie ma tutaj ani jednego zbędnego zdania. I to uważam za największy atut Twojego piórka. Nie nudzisz czytelnika. Nie powtarzasz się. Nie śpieszysz. Prowadzisz tekst spokojnie i konsekwentnie. Z subtelnym humorem, bez próby rozśmieszania za wszelką cenę.

Jesteś świetnym materiałem na dłużej i obszerniej. Daj znać, jeśli coś wydasz. Mam kilka monet odłożonych w śwince skarbonce i chętnie jej łeb rozbiję.

Cytat:
za­we­to­wa­ła pani Róża( )- eme­ryt­ka są­sia­du­ją­ca z Drzy­zgą przez ścia­nę.

Cytat:
− Jaką hi­sto­rię(?) − (N)ie wie­dział Klich.

tak mi się przynajmniej wydaje
Quentin dnia 14.12.2013 23:24
Witaj, morfino

Chciałem ci serdecznie podziękować, żeś oświeciła mnie co do tego tekstu. Nie wiedziałem, że jest on polecany przez redakcję. Cóż, chyba zbyt rzadko ostatnio zaglądam na PP.

Przeczytałem dziś dwa komentarze, które bardzo mnie zmotywowały do pracy. Jeden z nich jest twojego autorstwa i za to też bardzo dziękuję. Tego mi trzeba.

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:82
Najnowszy:wrodinam