Nigdy nie byłem gangsterem (odcinek 1) - pablovsky
Proza » Obyczajowe » Nigdy nie byłem gangsterem (odcinek 1)
A A A
Od autora: "Słuchaj gościu, wiesz co ci powiem? Żeby być gangsterem, to trzeba mieć jaja, wiesz? Trzeba mieć cholerne jaja... Miałeś kiedyś broń w ręku? To jest adrenalina, to jak narkotyk... Wciąga. Jesteś królem świata. I nikt ci nie podskoczy."


Wszystkie postacie w tej historii są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych - żywych czy umarłych - jest całkowicie przypadkowe. Amen.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Jestem gliną. Z faktami się nie dyskutuje, więc musisz drogi czytelniku zaakceptować, że narratorem jest Pan Pies. No chyba, że kiedyś gniłeś czterdzieści osiem na dołku i wyjątkowo źle to wspominasz, w tym układzie zrozumiem, że nie masz ochoty brnąć ze mną dalej.
Zresztą, nie obawiaj się, nie będzie tu wielu moich słów, psie szczekanie źle wypada w jakiejkolwiek postaci, wiem o tym aż za dobrze. Tak już jest, gdy często słyszysz, że czarne jest białe, to nawet jeśli do tej pory myślałeś: „gówno prawda” - podświadomie zaczynasz zastanawiać się, ile w tym racji.

To historia o moim dobrym (nie)znajomym. Przedstawię ją za pomocą listów, które - od kilku lat - Czarny pisze do mnie na pocztę. Tak będzie prościej. Dla mnie, bo jestem kiepskim bajkopisarzem, dla ciebie, bo będziesz miał okazję przeczytać słowa człowieka, którego życie nie potraktowało zbyt łaskawie i ujrzysz to jego oczami, nie psimi.
Często zastanawiam się, czy gdyby nie jego pokręcony żywot, bylibyśmy kumplami, przyjaciółmi? Trudno odpowiedzieć do końca na to pytanie. Życie przynosi nam przecież różne niespodzianki, a przyjaciół się nie wybiera.
Ciekawi mnie dlaczego tak się dzieje, że człowieka potrafimy polubić lub nie, już po pierwszym wzrokowym kontakcie? Jest to w pewnym sensie zastanawiające. Widzimy kogoś, rozmawiamy chwilę i od razu mamy świadomość, że łączy nas jakaś niewidzialna nić sympatii. Lub na odwrót.
Tak było z NIM.
Szukaliśmy Czarnego i jego kolesi bardzo długo. Często przeklinałem w duchu jego cwaniactwo, spryt czy przebiegłość. W niewiarygodny sposób potrafił zmyć się z miejsca, do którego przyjeżdżaliśmy, dostając wcześniej cynk od informatora. Widocznie mieliśmy swoich, a on swoich. 
Lis.
Ale jak to w życiu, wszystko ma swój koniec, w końcu go dopadliśmy.
Pamiętam tę sytuację, jakby to było wczoraj.
Leżącemu na brzuchu, skutemu bransoletkami, przyłożyłem broń do głowy, wtedy nastąpił ten moment, coś we mnie pękło. Odwrócił się nieznacznie, spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział beznamiętnym głosem: „Panie komisarzu! Proszę nawet o tym nie myśleć, mam lepszą propozycję”.
Klęcząc przy nim, naładowany adrenaliną z bronią w dłoni, zmarszczyłem brwi i pierwsza myśl była taka, czy rzeczywiście sądzi, że mógłbym go zastrzelić, czy tylko się zgrywa. Teraz już wiem, że to była druga opcja. Kiedyś go o to zapytałem, powiedział mi, że facet z taką twarzą jak ja, nie potrafi zabić z zimną krwią. Miał rację.
Kiedy go wtedy podniosłem z podłogi, spojrzał na mnie i powiedział: „Dzięki, komisarzu, tak wygodniej”, zobaczyłem w jego oczach coś dziwnego. Do dzisiaj nie mam pojęcia co, ale nie był to wzrok bandyty, którego ścigałem przez tyle lat.
Potem w radiowozie, gdy jechaliśmy na dołek, zamieniliśmy kilka słów, w ogóle nie związanych z zatrzymaniem. Czarny siedział z tyłu, obok pilnowało go dwóch naszych „komando”. Gdyby ktoś słuchał z boku, nie znając realiów, pomyślałby, że ja i ten skuty facet, to znajomi od pokera, albo miłośnicy wspólnego wędkowania w weekendy.
Wtedy właśnie zrozumiałem, że jest coś takiego, jak niewidzialna nić, myślisz „sympatyczny koleś” i zdajesz sobie sprawę, że on sądzi podobnie. Dziwne.
Czarny skorzystał z propozycji. Była z gatunku tych nie do odrzucenia. Został świadkiem koronnym.
Lepszej decyzji nie mógł podjąć. W przeciwnym razie, prawdopodobnie już by go nie było.
Z oczywistych względów nie dowiesz się, miły czytelniku, jak to się stało, że Czarny, (dajmy mu jakieś imię, niech będzie Marcin) zgodził się na współpracę. Jakie wyniknęły okoliczności, jak wyglądał proces, co spowodowało, że zapadły takie, a nie inne decyzje - to materiały operacyjne i zrozumiałe, że nie mogą w żaden sposób wypłynąć. Podejrzewam nawet, że nie byłaby to frapująca lektura, proceduralne bzdety.

Kilka miesięcy, może rok po procesie, gdy poczuł się bezpieczny w „nowym świecie” i zrozumiał, że nic mu nie grozi, zauważyłem, że stał się innym człowiekiem. Spokorniał.
Nazywamy to miejsce w ten sposób ze zrozumiałych względów. Człowiek rodzi się na nowo, dostaje inne nazwisko, nowy pesel, zmienia wygląd. Tak działa instytucja świadka koronnego. Powstajesz jak Feniks z popiołów.
Zostałem jego aniołem stróżem na odległość. W jego listach, które do mnie pisał na adres email, dostrzegałem, że zmienia się z tygodnia na tydzień.
Zresztą, do dziś „rozmawiamy” przy pomocy poczty elektronicznej. Raz na tydzień, przeważnie w sobotę, przysyła mi fotę z aktualnym wydaniem tygodnika w ręce. Taka gwarancja, że żyje, oraz świadectwo, że mu nie odbiło. Różnie to przecież bywa, a ja muszę trzymać rękę na pulsie. Do końca jego dni.
Albo moich. Takie już życie Burka.
Odkopałem na mojej poczcie któryś z pierwszych listów od Czarnego.
Pamiętam, że spytałem go wtedy, jak to się w ogóle stało, że został bandziorem. Nie liczyłem w zasadzie na szczerość, ale jego list przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. To fragmenty treści, zachowałem oryginalną pisownię.

„Siema komisarzu!
Będziemy tak sobie bajać przez komputer? No dobra, nic nie tracę i chyba nawet cię lubię, Pablo [tak mnie nazywał w przypływie dobrego humoru, podczas przesłuchań, rozpraw, itp. - przyp: autor] więc możemy sobie pogadać, w zasadzie i tak nie mam wiele do roboty.
Nudzi mi się na tym zadupiu, mam nadzieję, że dotrzymacie słowa i wkrótce urządzę się w jakiejś większej mieścinie? Przydałoby się też więcej forsy, mam żyć jak Ty, za tę psią kasę?
Pytałeś mnie ostatnio, dlaczego zostałem bandziorem. Rozbawiłeś mnie tym, nigdy nie byłem bandziorem, czy gangsterem. Pojęcie względne. W życiu pewne rzeczy człowieka przerastają, a mnie przerosła sytuacja, w jakiej się znalazłem. Skoro chcesz czytać, to ci napiszę. 
W rodzinie było nas pięciu. Matka, wiecznie zapracowana w swojej fabryce czekolady, tyrała na nas całe swoje życie, po co jej to było? Ojciec, ciągle lumpiący się z kolesiami z dzielnicy, wiecznie nawalony, niech im ziemia lekką będzie.
Byli też Adrian i Jula. [starszy brat i młodsza siostra – przyp: autor]
Ogólnie miałem przejebane dzieciństwo, komisarzu. Bieda, kłótnie, gorzała i zapłakana matka, podarte buty i smród szczyn na klatce schodowej, tak to teraz pamiętam.
Ale dobra, nie myśl, że próbuję się tłumaczyć, tylko stwierdzam fakty. Najważniejsze, że skończyłem budę i zostałem mechanikiem, teraz wiem, że to za mało, aby w życiu cokolwiek osiągnąć, ale wtedy, gdy ktoś umiał złożyć w bryce silnik, to już był wyczyn. Mieć fach w łapie, to było podobno coś.
Tak przynajmniej obiecywała mi matka, która w przypływie smutnych myśli, mówiła: „Synek, najważniejsze, to mieć dobry zawód! Ucz się na błędach moich i ojca, będziesz miał fach w ręce, zawsze wyjdziesz na prostą”. Jasne...
Kiedy miałem piętnaście, może szesnaście lat, zacząłem coraz częściej przebywać z kumplami Adriana, wszyscy byli starsi o pięć, sześć lat. Wtedy imponowało mi, jak każdemu małolatowi, że chadza po dzielnicy ze starszymi.
Wracałem kiedyś z jakiejś impry, była noc, miałem trochę w czubie. Na ulicy stało dwóch takich małolatów, co się często po dzielnicy bujali, byli rok, albo dwa starsi ode mnie. Coś chyba nie spodobało się chłopakom w moim wyglądzie, zaczepili mnie, coś tam pierdolili, a ja im odpyskowałem. Wtedy oberwałem pierwszy raz. Dostałem porządnie po pysku, a na drugi dzień obudziłem się ze śliwą pod okiem i spuchniętym nosem.
Matki nie było, Jula się śmiała.
Kiedy obudził się Adrian, podszedł, spojrzał na mnie i tylko spytał: „Kto?!”
Z początku machnąłem ręką, nie miałem zamiaru kolesiom się rewanżować. Ale wtedy powiedział coś, co zapamiętałem na całe życie.
- Słuchaj, brachu! Nie możesz dać sobą pomiatać! Musisz mieć jaja, jak ja! Nikt nie będzie nami pyska wycierał, kumasz? Wystarczy, że naszemu staremu jechali po facjacie. Mów, kto ci to zrobił?!
Pomyślałem przez chwilę i przyznałem mu rację. Powiedziałem o tych dwóch gościach. Pokiwał tylko głową, powiedział: „zrób sobie młody jakiś kompres” i poklepał mnie po ramieniu. Po chwili wybuchnął śmiechem, gdy się uspokoił, stwierdził: „Zapłaciłeś frycowe, Marcin! Ryj nie szklanka, ale teraz pora, aby inni zobaczyli kim jesteś!”.
Jeszcze tego samego wieczoru, gdy siedziałem przed telewizorem i oglądałem MTV, dostałem od Adriana eskę.
Napisał, że mam zejść na dół. Zarzuciłem kurtalę i zbiegłem po schodach. W bramie stało tych dwóch, co mi przyłożyli, obok nich Adrian i trzech naszych kumpli.
Od razu zauważyłem, że młodzi byli posrani ze strachu. Podszedłem i zaczęli mnie przepraszać. Coś pieprzyli, że się pomylili, że nie wiedzieli i takie tam bzdury.
Adrian mrugnął do mnie i kiwnął głową. Są sytuacje komisarzu, że nie można zawieść własnego brachola, ani wycofać się i zostać dupkiem.
To był właśnie taki moment.
I wtedy pierwszy raz, porządnie komuś przywaliłem. Ten niższy dostał z bańki, i poprawiłem mu z buta. Drugi dostał trzy szybkie i zwijał się jak piskorz po podłodze.
Adrian pochylił się nad nimi i powiedział coś, co pamiętam do dziś.
„Jak jeszcze raz, ktoś w dzielnicy ruszy mojego brata, to jest trup, jasne?! A teraz spierdalać mi stąd!”
Łapy mi się trzęsły, ale czułem, że coś w moim życiu zaczyna się zmieniać, że przekraczam pewną granicę, wtedy jeszcze nie wiedziałem
jaką... Poczułem się dumny, jak paw. To było uczucie, których nie zapomina się do końca życia.
Później, chyba dwa miesiące po tym zdarzeniu, miałem urodziny. Kończyłem siedemnaście lat i możesz mi Pablo wierzyć, albo nie, wtedy byłem jeszcze prawiczkiem. Dobra, możesz się śmiać, ale jakoś nie było okazji. Laski zawsze mówiły, że przystojny ze mnie koleś, ale jak do czego dochodziło, to próbowały mi wmówić, że nie wierzą w miłość. W zasadzie miały rację, ale co z tego? Tylko ja na tym traciłem.
W dniu urodzin, Adrian zabrał mnie w pewne miejsce, zapewniając przy tym, że najwyższa pora, abym zrozumiał, po co ma się starszego brata.
Nie miałem pojęcia, dokąd mnie wiezie swoim starym, złotym BMW, domyśliłem się, kiedy było już za późno.
Weszliśmy do niewielkiej kamienicy, pamiętam to mieszkanie. Przyjemny półmrok, kinkiety na ścianach, drink bar, zapach kadzideł i dobrych perfum. A laski, które zobaczyłem? Człowieku, takich dup, to pewnie do dzisiaj nie widziałeś! Na sam widok mi stanął, mówię ci, komisarzu, szok!
Były trzy, stały przodem do mnie, w samej bieliźnie, a Adrian powiedział: ”To mój brat, ma urodziny, ja płacę, on rządzi. Wybierz księżniczkę, brachu! Albo nie, najpierw walniemy po małym jasiu!”. Stałem ze sztywnym wackiem, miękkimi kolanami i nie mogłem się zdecydować... Byłem chyba w niezłym szoku. Dobra komisarzu, mała przerwa, muszę pozbierać myśli... "

Skończyłem czytać, uśmiechnąłem się i pokręciłem głową. Pomyślałem, że Czarny opowie mi jeszcze wiele ciekawych historii. Takich, o których prokurator mógłby pomarzyć. Wyłączyłem pocztę, poszedłem do kuchni, otworzyłem piwo. Sącząc powoli złocisty płyn, miałem nieodparte wrażenie, że Marcinowi sprawia przyjemność pisanie o swoim życiu. Nawet podobał mi się sposób, w jaki pisał. Pieprzony gangster... Dlaczego go polubiłem?

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
pablovsky · dnia 04.05.2013 08:38 · Czytań: 1163 · Średnia ocena: 4,09 · Komentarzy: 27
Komentarze
Druus dnia 04.05.2013 20:37 Ocena: Bardzo dobre
Blacha miał jaja, wielkie jaja ;)
Kawałek porządnej roboty. Jest klimat. Krótko. Bardzo dobre.

Pozdrawiam.
Dragon42 dnia 05.05.2013 00:21
No powiem, że gangsterka nie leży w moim charakterze, ale tu Napisałeś w formie felietonu i jest to ciekawe. Czekam zatem na dalsze wspomnienia "Czarnego". Bycie"Psem" w Dochodzeniówce,albo Kryminalnej wiąże się z naprawdę mocną psychą.
Smocza łapa
Krystyna Habrat dnia 05.05.2013 11:37 Ocena: Bardzo dobre
Męski tekst. Od razu przypada mi do gustu twarde wejście w temat, dynamiczna akcja, bez zbędnych słów (tych nie dla ucha kobiety i tak w ogóle), oraz osoba narratora. Pies, nie-pies - ciekawe.
Wartka narracja, język celny, oszczędny, a więcej może uda mi się napisać po którymś kolejnym odcinku. Z zadowoleniem wróciłam do prozy w stylu dawnego Hemingwaya czy Londona. Nawet nie wiem, czy mnie wypada tu komentować, ale lubię odmiany. I będę czytać.
PS Trochę skróciłam rozwlekłość komentarza, pisanego na raty.
pablovsky dnia 05.05.2013 13:11
Druus, Smok i Sokol - dzięki za odwiedziny! Jeżeli Wam się podobało, to nie pozostaje nic innego, jak się cieszyć. Co do Blachy i serialu, o który Druus zahaczyłeś - to z pewnością najlepsza polska produkcja tego typu. Dziękuję i zapraszam na kolejne odcinki. Mam sporo tych historii od Czarnego, nigdzie indziej ich nie przeczytacie. ;)
zajacanka dnia 05.05.2013 16:50 Ocena: Bardzo dobre
A to dobre jest, serio. Wciągnęło mnie od przypisu autora, a później nie odpuściło. Dobry, gawędziarski styl, intrygująca fabuła, nieźły początkowy zarys bohaterów. Historia Czarnego mocno mnie zainteresowała. Będę śledzić (choć psem nie jestem ;)

Pozdrawiam, pablovsky :)
tydrych dnia 05.05.2013 21:52 Ocena: Bardzo dobre
Wciągnąć w tekst, to Ty umiesz. Zassało i mnie. Sam obracałem się w takiej dzielnicy, znam obrazki z jednej i drugiej strony barykady. Trzymałem sie od tego z daleka, lecz z ciekawością obserwowałem wydarzenia. Nie pozwól nam zbyt długo czekać na ciąg dalszy. :)
wienczyslaw dnia 05.05.2013 23:22
coś ma ten tekst. trzeba czekać na ciąg dalszy.
puma81 dnia 06.05.2013 09:40 Ocena: Bardzo dobre
Podoba się. Pierwszy akapit rewelacyjny. Jestem fanką Pitbulla, Rodziny Soprano i wyżej wspomnianego serialu (chociaż denerwowała mnie TVNowska otoczka), dlatego chętnie przeczytam kolejne części.
A Czarny to drugie imię mojego małżonka, zatem sentymentalnie wrócę do Twoich tekstów:)
Pozdrawiam :)
Quentin dnia 06.05.2013 10:24 Ocena: Bardzo dobre
Chyba każdy chłopiec prędzej czy później marzy, aby zostać gangsterem z prawdziwego zdarzenia. Najpierw oglądało się i czytało "Ojca chrzestnego", filmy Tarantino, Scorsese czy Kitano i było się zauroczonym, a potem przyszedł czas, gdzie na afiszu były sprawy Wołomina, Pruszkowa itd., no i tu już czar prysł. Zwrot o 180 stopni. Twój tekst nie należy do idyllicznego obrazu z "Ojca chrzestnego" i dobrze, bo wiadomo od razu, że tak nie jest.
Już od jakiegoś czasu chciałem zapytać, czy ty, Pablo, naprawdę pracujesz w Policji? Do tej pory nie pytałem, bo czytając między wierszami myślałem, że nie wolno ci tego mówić, a przynajmniej nie tak otwarcie.
To o czym piszesz jest bardzo realistyczne i dobrze się temu poprzyglądać. Historia wciąga i zachęca do dalszych odcinków.
Pozdrawiam
puma81 dnia 06.05.2013 11:07 Ocena: Bardzo dobre
Wracam z oceną...
shinobi dnia 06.05.2013 11:45
Chyba jesteś gawędziarzem. Gawędzisz wciągająco. Nie mam jakichś uwag stylistycznych, jest fajnie, a nie jestem fanem tekstów "gangsterskich/policyjnych".
Martin CROSS dnia 06.05.2013 12:00 Ocena: Dobre
No właśnie! Tekst moim zdaniem niezły. Wolę te Twoje klimaty. Moim zdaniem masz świetny styl i jesteś niezłym gawędziarzem.
pablovsky dnia 06.05.2013 12:24
shinobi, pumo81, Quentinie, Wiesiu, Ireneuszu, Aniu (dobrze pamiętam?) - wielkie dzięki, miło Was gościć w moich skromnych progach.
W największym skrócie odniosę się do komentarzy, ponieważ doskwiera mi wieczny brak czasu. Zawsze powtarzam, że tak naprawdę, to człowiek odpocznie dopiero po tamtej stronie, przynajmniej takie mam wrażenie ;)
Zacznę od końca.

shinobi - raczej nie jestem gawędziarzem, choć nie ukrywam, że lubię sobie od czasu do czasu pogadać na frapujące tematy. Skoro nie jesteś fanem tego typu historii, a zajrzałeś i przeczytałeś, uznając to za ciekawe - miło mi. Spełnić Twoje oczekiwanie nie jest prosto ;)

puma81 - dziękuję za ocenę, chyba nie będzie to jakiś nietakt z mojej strony, jak napiszę, abyś pozdrowiła Czarnego? Pozostaje mieć nadzieję, że to jednak tylko zbieżność pseudonimów :)

Quentin - zadajesz trudne pytania. W zasadzie zajmujemy się tutaj pisaniem, tworzeniem pewnych historii i sam nie wiem, czy ma to znaczenie kto, gdzie pracuje. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jeśli nie zaspokoję Twojej ciekawości. Z drugiej strony narrator przedstawił się na wstępie, a ja przecież nigdy tutaj nie napisałem czym się zajmuję. Wydaje mi się, że nie trzeba być gliną, aby pisać kryminały. A czy to fakt, musisz sam sobie odpowiedzieć. Lubię Twój styl pisania, w pewnym sensie nawet mi imponuje, więc jeśli Ci się podoba historia o Czarnym, to cieszę się.

zajacanko - jeśli Ty piszesz, że "to jest niezłe" - to musi być niezłe :) Zapraszam Cię do śledzenia tego tekstu. Raczej się nie zawiedziesz.

Sokol - skąd Ty się wzięłaś pod moim tekstem? :) Doskonale wiem, jaki masz styl, co lubisz, tym bardziej jestem zaskoczony. Oczywiście na plus! Czy wypada Ci tutaj komentować? No wiesz? Co to za pytanie. Twoja ocena i sugestie są w szczególności wskazane pod taką historią. Bardzo mi miło!

Dragon42 - mówisz Smoku, że Ci gangsterka nie leży. A kto ze strzelbą biega po galerii zdjęć? :) Najważniejsze, że jesteś na tak, dzięki!


Wszystkim bardzo dziękuję, zapraszam do śledzenia [to słowo za mną chodzi :) ] dalszej historii "Marcina". Postaram się ukazać najciekawsze jego zdarzenia z życia. Pozdrawiam.
Dobra Cobra dnia 06.05.2013 12:32
Dawaj dalej, bo ciekawe, człowieku!
Dragon42 dnia 06.05.2013 21:13
pablovsky napisał:
Dragon42 - mówisz Smoku, że Ci gangsterka nie leży. A kto ze strzelbą biega po galerii zdjęć? Najważniejsze, że jesteś na tak, dzięki!

Może i miałem skłonności, ale zawsze odpychała mnie cena za "lekki chleb", tak więc stałem po drugiej stronie barykady. No nie jak Twój bohater, ale częściowo:) no ale niech to zostanie miedzy wersami. Smocza łapa i czekam na c.d
zajacanka dnia 06.05.2013 21:36 Ocena: Bardzo dobre
pablovsky napisał:
zajacanko - jeśli Ty piszesz, że "to jest niezłe" - to musi być niezłe

uuuuuu, a to pochwała. już kiedyś ktoś mi powiedział, że kreuję świadomość. no, może... ;)
zadufana w sobie
pozdrawiam ;)
Wasinka dnia 06.05.2013 22:57
To będzie z tych, że tak powiem, twardszych tekstów, jak widzę. Tymczasem jeszcze się nie wczułam na tyle, żeby ustosunkowywać się do bohaterów, ale pewnie zajrzę do kolejnej części. Mam nadzieję, że czymś zaskoczysz, że postacie okażą się intrygujące i warte bliższego poznania.
Tymczasem jest spokojnie. Niby od razu, a jednak pomału wkraczamy w krzyżujące się dwa światy.

Można przyjrzeć się interpunkcji, zaimkom (np. Zostałem jego aniołem stróżem na odległość. W jego listach - jego/jego).
Trudno czepiać się stylistyki, bo wyraża bohaterów. Choć tymczasem to w sumie taki skrótowiec mały.

Pozdrawiam wiosną mrugającą do Księżyca.
ipsylon dnia 24.05.2013 23:52 Ocena: Bardzo dobre
Nie chciałem czytać tego tekstu, bo bałem się, że za bardzo mnie zaintryguje. I tak też się stało.
Znowu kreujesz ciekawy świat wspomnień i i wyrazistych postaci. Nie dziś, ale w najbliższym czasie na pewno zajrzę do pozostałych części. Piszesz przejrzyście (zaimków czy przecinków się nie czepiam, niech odpowiednie osoby wypunktują w razie konieczności), przekonujesz do siebie czytelnika, aż chciałoby się wyobrazić, jak siedzisz przy biurku z bronią w szufladzie i przywołujesz obrazy z nietypowej (nie)znajomości :)
Tekst jak najbardziej na plus.
Pozdrawiam!
Piotrek Warzecha dnia 16.01.2014 21:50 Ocena: Bardzo dobre
Odesłałeś mnie tutaj, więc jestem. I wychodzi na to, że będę musiał przeczytać wszystkie "odcinki", bo przemawia to do mnie. :D Cały tekst chyba w żadnym momencie nie wydawał mnie się sztuczny, a w takiej tematyce o to łatwo. Sposób pisania na duży plus, tak samo jak i fabuła i postacie. :)
Pozdrawiam
pablovsky dnia 17.01.2014 12:38
Dziękuję, Piotrze. Miło, że zdobyłem kolejnego czytelnika! Pozdrawiam serdecznie.
labedz dnia 21.01.2014 14:22 Ocena: Świetne!
No i ja też, jako że mam trochę wolnego, postanowiłem zrealizować swoje zamierzenie i zasiąść przed tą długą, bo wieloodcinkową opowieścią. Gdyż na rozpoczęcie nigdy nie jest za późno. I wiesz co?
Cieszę się, że tak późno dołączyłem, bo zajebiście jestem zadowolony z faktu, że tyle tego mam przed sobą i nie będę musiał czekać z niecierpliwością na następny odcinek.
Rewelacyjnie to jest napisane. Komisarz Pablo już w pierwszym odcinku jest pełen treści i literackiego mięcha, Czarny też zarysowany jest mistrzowsko, nawet bardziej treściwie niż komisarz Pablo. I ta relacja, zawiązująca się między tymi dwoma charakternikami ewidentnie ma sens i wydaje się być prawdopodobna. Można się dać oczarować temu klimatowi i ponieść tej narracji.
Świetny zabieg z korespondencją mailową - powieść epistolarna to genialny gatunek, a w sumie ostatnio zaniedbany. Do sensacyjnych, kryminalnych historii, jak widać, też się świetnie nadaje. A to:
Cytat:
Z oczy­wi­stych wzglę­dów nie do­wiesz się, miły czy­tel­ni­ku, jak to się stało, że Czar­ny, (dajmy mu ja­kieś imię, niech bę­dzie Mar­cin) zgo­dził się na współ­pra­cę. Jakie wy­nik­nę­ły oko­licz­no­ści, jak wy­glą­dał pro­ces, co spo­wo­do­wa­ło, że za­pa­dły takie, a nie inne de­cy­zje - to ma­te­ria­ły ope­ra­cyj­ne i zro­zu­mia­łe, że nie mogą w żaden spo­sób wy­pły­nąć. Po­dej­rze­wam nawet, że nie by­ła­by to fra­pu­ją­ca lek­tu­ra, pro­ce­du­ral­ne bzde­ty.

To jest, cholera, świetne posunięcie. Ciarki przeszły mi po plecach i kupiła mnie ta opowieść na dobre. Ten jeden akapit zrobił więcej dla wiarygodności całej opowieści, niż gdybyś opisał skrzętnie cały proces, wcześniej dochodzenie, i wszystkie te proceduralne bzdety (a swoją drogą, ten tekst o proceduralnych bzdetach, które pewnie nie byłyby frapującą lekturą, to już wisienka na torcie w tym miejscu - jako czytelnik, czuję się dla swego dobra "okłamany" przez narratora, co narratorowi dodaje tylko charakteru, a opowieści właśnie wiarygodności).
Nie wiem ile Pablovsky'ego jest w komisarzu Pablo, nie wiem kim jest Czarny i jak ma na imię naprawdę, Marcin czy jakkolwiek. I chyba nawet nie chcę wiedzieć, bo instynktownie czuję, że tak będzie dla mnie bezpieczniej. Im mniej wiesz, tym krócej jesteś przesłuchiwany. Albo tym lepiej śpisz. Ale nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, bo wciągnęła mnie ta opowieść już od pierwszej części i nie ma takiej opcji, żebym nie poczytywał tego dalej.
Po prostu najwyższa portalowa nota i lecę do następnego kawałka.
pablovsky dnia 22.01.2014 01:08
Cytat:
Im mniej wiesz, tym krócej jesteś przesłuchiwany. Albo tym lepiej śpisz.


Czarny na przesłuchaniach zawsze kpił z prokuratorskich pytań i mówił nieco inaczej "...Mniej wiesz, dłużej pożyjesz... Dobra, żartowałem, wyluzujcie..." ;)
Łabędziu drogi! Powiem nieskromnie, że przyzwyczaiłem się do pozytywnych komentarzy, odnośnie tej historii, ale w Twoim widzę coś więcej, zauważam pewną spontaniczność, nie wiem, czy to prawidłowe określenie, ale to bardzo miłe. Jestem Ci wdzięczny, że poświęciłeś czas. Twoja ocena jest pewnie mocno zawyżona, ale... Nie będę się sprzeczał, kłaniając się nisko.
labedz dnia 22.01.2014 08:32 Ocena: Świetne!
Nie tak mocno zawyżona. Fakt, że na nią wpłynęła też i sympatia dla takich tekstów i takich narracji, ale jak najbardziej uczciwie i w zgodzie z własnym sumieniem taką a nie inną ocenę mogłem postawić, gdyż opowieść jest na tyle sugestywna i wciągająca, że te nieliczne, i w gruncie rzeczy tak mało znaczące potknięcia i niedostatki (które, jakby co, z powodzeniem pierwszy lepszy korektor poprawi) nie odbierają przyjemności lektury, a ta jest ogromna.:)
ajw dnia 22.01.2014 10:25 Ocena: Świetne!
Jestem na świeżo po "Krew z krwi", który to serial oglądałam z prawdziwymi emocjami, wiec gangsterskie klimaty jeszcze szumią mi w uszach i siedzą pod powiekami. I dobrze, bo weszłam w tekst jak w masło. Dobrze sie zaczyna, ale jak wiadomo faceta ocenia się po tym jak kończy, wiec ciekawa jestem tego końca. To dobry znak dla pierwszej części, bo znaczy, ze czytelnik, a w tym wypadku czytelniczka chce wiecej :)
Jak dla mnie ciekawie sie rozwija, fajny, męski jezyk. Czego chcieć więcej ? Mnie satysfakcjonuje na maxa :)
pablovsky dnia 22.01.2014 11:29
Cytat:
Dobrze sie zaczyna, ale jak wiadomo faceta ocenia się po tym jak kończy


ajw, to frazes. Prawda jest taka, że jak facet dobrze nie zacznie, to nawet nie ma szans udanie zakończyć ;) Dziękuję Ci, że zajrzałaś, to naprawdę radość dla autora, gdy napisana historia zdobywa czytelników po czasie, jestem wdzięczny, nawet bardzo! Ukłony! ;)
ajw dnia 22.01.2014 12:04 Ocena: Świetne!
To moze z punktu widzenia mężczyzny, bo z punktu widzenia kobiety bedę trzymała sie tego frazesu jak spadajacy drabiny. Mozna zacząć nawet falstartem (kobiety bywaja wyrozumiałe), ale jednak finisz to finisz i finito. Musi być z owacjami na stojąco, leżąco, czy jak tam kto chce. Natury sie nie da oszukać ;)

Pozdrawiam serdecznie miłego kolege i do nastepnego razu, albowiem, gdyż, ponieważ nie lubię być jednorazowa ;) Nawet, gdy czytam..
pablovsky dnia 22.01.2014 22:25
ajw napisała:
Mozna zacząć nawet falstartem (kobiety bywaja wyrozumiałe), ale jednak finisz to finisz i finito. Musi być z owacjami na stojąco, leżąco, czy jak tam kto chce. Natury sie nie da oszukać


Ach, bo Ty o seksie? No, to małe nieporozumienie, miałem na myśli literaturę ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty