Nie, nie i jeszcze raz nie! Już widzę swój komentarz - a masz pojęcie laleczko, że zamiast robić inne, ważniejsze rzeczy...
... ech.
Ale zacznijmy od początku.
Wiersz ładny. Ładnie skomponowany. Przede wszystkim uderza to, że jest niemalże idealnie długi. Niemal idealną ma liczbę temacików (no bo taki duży "temat" - to jeden). Nieprzegadany, znaczy.
Toż ona ciekawie opowiada o swojej potrzebie względem niego. (Być może powinienem bardziej wsiąknąć w te tematy przed komentowaniem takiego wiersza, ale.) Cóż mamy? Prostota myśli, prostota skojarzeń. Żadnego skomplikowania ponad. Wiem, co chcę - wiesz, co chcę? To się dowiedz. [tu skasowałem część komentarza, bo w świetle nowych przemyśleń była bez sensu] Więc mam dość fizyki kwantowej. Chcę więcej prawdziwości. Teoria idzie w kąt. Hmm... odrobina metafizyki nie zaszkodzi ("wejdę w ciebie", choć mam też problem z ukonkretyzowaniem twojej myśli z tego zwrotu). Na tym to polega, na tym polega jej osąd. "Nie rozczulaj się nad swoimi przemyśleniami, trochę więcej potrzeb zauważ..." Też mam z tym problem. Za dużo rozmyślam nad pewnymi sprawami, i choć do takiej sytuacji, chyba - całe szczęście, nie doszło
, bym fizykę kwantową przedkładał nad choćby delikatną metafizykę międzyludzką, to jednak - szczęście, że będąc głównie sam - łapie się człowiek czasem na takim "fizykokwantowaniu".
Odniosę się jeszcze może do:
Cytat:
I niech tak zostanie. Fizyka kwantowa
bo bardzo ładnie wyszło to połączenie. Niech tak zostanie, więc nagle statyczna sytuacja, kontemplacja chwili... i pojawia się zwrot o fizyce. A samo "I niech tak zostanie", no, nie powiem, ale bardzo mi się podoba ten zwrot.
Czyżbym wyczuwał jej dominację tutaj? Chęć dominacji bodajże? W sumie, samo wyrażenie "instrumentalnie" nie musi do tego nawiązywać.
To by było za proste, nie?
Ale czyż tak nie jest? To jednak jest proste - no, decyzja do podjęcia - o ile musi coś podjąć - adresata w wierszu - i wiersz też, hm?
Naprawdę zgrabnie opowiedziane. Gdybym miał czas, to chętnie bym poczytał ten wiersz więcej razy. Hm. Bo już tak mam, że przy którymś czytaniu coraz bardziej mi się rzeczy podobają (wiadomo, odkrywam nieodkryte wątki i w ogóle pewnie większość tak ma
).
Cytat:
Nie chcę, żebyś czuł się traktowany instrumentalnie, ale
potrzebuję twojego rozporka
błyskawicznie otwartego zamka
To mi się najbardziej - w sensie formy. A to:
Cytat:
Wejdę w ciebie, choć będziesz uważał
że to ty jesteś we mnie.
w sensie treści.
Dobrze dobrane długości wersów. I jak zwykle jest pewien (już drugi) fragment, w którym umknęło mi znaczenie (znaczy go nie rozumiem):
Cytat:
do wewnątrz i poza.
Dobry debiut. Nie czytuję tak wiele (w szczególności debiutów jest mało
), ale cóż? Da się odczuć wprawne oko, zręczne ręce z igłą z nawiniętą nitką z literek.
Kurczę, muszę dać jakąś wadę, bo przecież wyraźnie widzę, że... ale jakoś nic nie widzę... bronisz się przed tym, dobrze! Twórzmy poezję, by nie tylko nie chcieli - nawet nie wiedzieli, co jej zarzucić! Już wiem. Tytuł z dużej litery może? Czepiam się...
Ale, hmmm... może ciut za... kurczę, no nie wiem! Grr.
(Może to wina późnej pory? O, zaczyna brzask się kleić powoli na dworze...
) Wiem! Czuję, że gdyby to była inna pora - byłbym zdekoncentrowany np. skończoną właśnie trudnym zadaniem - to bym uważał, że tak jakoś jest to... hmm... proste? Tak. Że brak tu innowacyjności. Głównie formy, treść daje radę. Ale to, jak mówię, w innych okolicznościach.
Można się tu nawet rozmarzyć, jak głęboko poszukać w swoich pragnieniach... I jeśli wiersze wolne (i białe) mają tak wyglądać, to czemu nie? Dam sobie odpocząć od rymów, niech mnie zaczynają przekonywać biali poeci, a ty w ich szeregu. Co? Spóbujesz?