Kto jest bez winy niech pierwszy... (3) - niewidoczna
Proza » Obyczajowe » Kto jest bez winy niech pierwszy... (3)
A A A
Od autora: https://www.youtube.com/watch?v=eEqZ2WPaOHo

Dla scenarzystów kasowych seriali żadne małżeństwo nie jest święte, są tylko mniej lub bardziej udane. Każdego męża da się wrobić w romans, każdą żonę uśmiercić lub wysłać na wieczne wakacje do Egiptu. Producent mówi jak ma być. Rozkazuje łagodnym tonem, rozrysowując w swoim umyśle świetlne wizje. On Martynie ufa, Martyna sobie niekoniecznie. Zapisuje zdania, notuje myśli, przekreśla wszystko grubą kreską i zaczyna od nowa. W to co pisze nie wierzy, chce być szczęśliwa. Seriali nie ogląda, tak samo jak najnowszych wiadomości oraz wydarzeń sportowych. Nie ma w domu telewizora, za to czyta dużo gazet i książek. Czasem zapomina o sensie swojej pracy i wymyśla dobre zakończenie. Wtedy producent ją wzywa i grzmi, że oglądalność drastycznie spada. Nikt jak on nie zna się na gustach sześciu milionów Polaków. Martyna przeprasza i nawraca się na dobrą stronę kariery zawodowej.
Poznałeś ją na moich imieninach. Duże oczy, długie i zadbane paznokcie, mały biust, zniewalający uśmiech. Kobieta jak z obrazka, chociaż lepiej pasowało by do niej określenie, kobieta z kolorowej gazety. Bardzo jej się spodobało, że lubisz ładne samochody i szybkie kobiety. Trudno jednak było ją nazwać grubą blachą albo co gorsze – tępakiem. Znała siedem obcych języków, ukończyła z wyróżnieniem jedną z bardziej prestiżowych uczelni na świecie oraz miała tajemniczy błysk w oku.
Nikt wtedy nie przypuszczał, że za kilka lat życie napisze jej jeden z najbardziej dramatycznych scenariuszy.
Dwa rozwody za sobą. Krew. Dużo krwi i czarny worek. Dała swojemu świeżo poślubionemu mężowi ultimatum – albo ona, albo jego pasja. Pięć godzin po ślubie powiedział, że chce się pożegnać ze starym życiem. Nawet nie zapytał jej o zgodę, po prostu wyszedł kulturalnie zamykając za sobą drzwi. Wyszedł i od tamtego czasu nie wrócił.
Gdy powiedziałam, że Martyna jest chora nie uwierzyłeś. Wyśmiałeś mnie, jedynie najnowsze wyniki były wystarczającym dowodem. Tak, to jednak białaczka. Nie pytałeś o jej stan zdrowia, w ogóle się o nic nie pytałeś. Jedynie czasem dzwoniłeś z prośbą o przekazanie pozdrowień.
Martyna była pogodna. Nosiła taką długą, beżową czapkę krasnala. Często się uśmiechała i nie mówiła nic o chorobie. W jej mowie często przewijały się symbole. Nigdy nie mówiła o zdradzie, ale o trójkącie równobocznym. Jej związku z Tobą nie strzelił szlak, tylko piorun, który przeciął serca na pół. Bała się śmierci, jak my wszyscy. Nigdy nie pytała lekarza o rokowania, raczej chciała jak najszybciej opuścić białą salę. W domu miała królika. Kicał on po bezdrożach dębowego biurka, nie zwracając najmniejszej uwagi na swoją karmicielkę, dopiero kiedy znikała stawał się osowiały i nie chciał jeść. Pewnego dnia wszyscy oprócz wspomnianego królika wiedzieli, że ona nie wróci. Królik nadal nie chrupał marchewki, jakby bezłzawo płakał nad swoim losem.
Na pogrzeb przyniosłeś dwie białe róże. Królika wziąłeś do siebie, mówiąc, że chcesz mieć po niej jakąś pamiątkę. Wielokrotnie mówiłeś, że Twoja była małżonka kochała bardziej zwierzęta niż ludzi. Na stypę nie przyszedłeś, tłumacząc, że nie będziesz tam mile widziany. Byłeś. Na samą wspomnienie Twojego imienia wszystkim rozświetliły się twarze. Taki miły, przystojny dżentelmen… Martyna to miała szczęście trafić na takiego mężczyznę. Dlaczego ona się właściwie rozwiodła? Aaa… Zdradziłeś ją. Gdybyś wiedział o chorobie, to byś nie zdradził.
Potem widziałam Cię tylko przelotem między warzywniakiem, a odzieżowym. Zaprosiłeś na koncert, co w obliczu tak wielkiej tragedii, było gromnym nietaktem. Przyszłam. Siedziałeś przy pianinie i grałeś, delikatnie muskałeś klawisze, a muzyka wypływała z instrumentu dając uszom złudne uczucie szczęścia. Czułeś się artystą przez duże „A”, wolno tobie było mieć czterysta zachcianek na minutę, a Martyna swego czasu i tak zawsze starała się je spełniać. Wielokrotnie skarżyła się, że przed nią było jeszcze kilka innych równie naiwnych dziewcząt, które po jakimś czasie szybko straciły w Twoich oczach na wartości.
W dniu ślubu przysięgała nieskończoną miłość, wierność mimo wszelkich pokus, uczciwość małżeńską, która szła ze w parze z  niespotykaną szczerością. Wiedziała, że kocha i bardzo chciała być kochana. Gdy pierwsze emocje młodej mężatki opadły, a suknia ślubna zawisła w szafie, czekając na kolejną wzniosłą okazję otrzeźwiała. Żadne z was nie mogła dać tej drugiej stronie tego czego sami pragnęliście.
Wiara czyni cuda, miłość Ci wszystko wybaczy, a nadzieja umiera ostatnia. Zbrodnią Ikara była niepohamowana niczym, chęć zdobycia Wolności, które kusiła za każdym razem, kiedy delikatnym ruchem skrzydeł muskała powietrze. Była niedostępna, ale pożądana przez wszystkich niewolników ciemności. Miłość nie zawsze szła w parze z Wiernością. Przynajmniej w waszym przypadku. Często staliśmy nad dylematem – szczerość czy spokój. Oczywiście tylko jej spokój. Zazwyczaj po upojnych nocach przychodziły wyrzuty sumienia. W zasadzie to żona w niczym nie zawiniła. Była piękna i oddana. Miała srebrny łańcuszek i przestrzegała zasad dziesięciu przykazań. Za każdym razem, kiedy puszczałeś jeden z wybitniejszych utworów Paktofoniki, zatykała uszy. Nie chciała wierzyć w siłę hip-hopu.
Zrobiliśmy to razem. Mamy swój sekret i staramy się żyć normalnie. Powiedziałeś, że sprzedam auto swojego ojca. Stwierdziłam, że nie sprzedam. Co ja mogę wiedzieć?
Ty kogoś masz. Jakaś kobieta cię wspiera. Trzymała za rękę na ostatniej premierze, potem gdy wchodziłeś na scenę odebrać gratulacje, siedziała w drugim rzędzie mocno trzymając kciuki. Wielokrotnie byłam świadkiem, jak poza zasięgiem fleszy wiązała tobie krawat. Zawsze robiła to ze starannością znosząc jęki i wieczne zniecierpliwienia. Lubisz ją. Dużo do siebie mówicie, nie żadne „kocham Cię”, ale zwyczajne zwierzenia dwójki poranionych przez los ludzi. Ma na imię Patrycja. Długie, farbowane na rudo włosy i nieufne spojrzenie. Zdawała sobie sprawę, że została obdarzona zaufaniem i z całych sił starała się tego nie zniszczyć.  Ona jest wierna, powiedziałeś mi to po jednym z szykownych pokazów filmów fabularnych. Nie skomentowałam tego, czekając na dalszą część wypowiedzi. Miałeś kiedyś tak, że za lojalność drugiej osoby gotowałbyś była oddać życie? Zaprzeczyłam ruchem głowy. Zrobiłeś skupioną minę. Miałeś ją przećwiczoną do perfekcji. To zastanawiające… Cichy jęk i spojrzenie starające się ogarnąć tłum rozbawionych gości. Wszyscy się świetnie bawili, tylko my staliśmy na uboczu. Kim ona jest dla Ciebie? Niezręczna cisza, w końcu rozmawiasz z najlepszą przyjaciółką Martyny. Odpowiedziałeś po długiej chwili namysłu, że agentką. Dalszych pytań nie było. Wyszłam z imprezy wcześniej, niż przewidywałam. Koleżankom z działu powiedziałam, że strułam się owocami morza, bo jestem uczulona. Uwierzyły.
Zostawiłeś kartkę, że wrócisz późno. Obok kartki kwiatek i bilecik z przeprosinami za nie naprawienie auta. Podobno jak facet się za bardzo stara, to znaczy, że zdradza. Znowóż jak się nie stara to uważa, że Cię zdobył albo już mu nie zależy. Tak to jest z facteami... Mój poprzedni parter w ogóle się nie starał, a wierności nie umiał dochować nawet po ślubie. Pamiętam jak szłam na sprawę rozwodową z nadzieją, że do rozwiązania związku małżeńskiego nie dojdzie. Tłumaczyłam sobie przez całą drogę, że on się zmieni i wszystko będzie jak dawniej. Mój były mąż szedł z odwrotnym nastawieniem i bez skrupułów opowiadał na sali sądowej o wszystkich moich usterkach. Nawet nie pominął faktu, że od ostatnich wakacji przytyłam cztery kilo.
Nastawiłam wodę na herbatę, snując cały czas rozmyślania. Jak się pojawiłeś w moim życiu byłam na skraju wyczerpania psychicznego. Mówiłeś, że jestem piękna, a mój cichy szloch zamieniał się w spazmatyczny płacz. W końcu zaczęłam o sobie mówić. Miałeś szczególny dar słuchania z którego wyjątkowo często korzystałam. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Pewnej nocy zbliżyłeś się do mnie na niebezpieczną odległość. Pogładziłeś wierzchem dłoni zaróżowiony policzek. Dawno nie czułam bliskości mężczyzny. Pomimo usilnych starań powstrzymania łez, bezbarwne krople powoli spływały po twarzy. Szeptałeś cały czas o niewinności. Kazałeś przymknąć powieki i marzyć. Wypełniłam polecenie. Uważałeś mnie za czystą i bez żadnej skazy. Lubiłeś takie. Rozchyliłeś usta, delikatnie muskając moje wargi. Traciłam pewność siebie. Nie było drogi ucieczki. Nie jest łatwo uciekać stojąc pomiędzy ścianą, a potężnym mężczyzną. Czułam, że coraz bardziej ulegam. Dusiłam się twoim językiem głośno dysząc. Krew coraz intensywniej pulsowała w żyłach, a na czole pojawiły się kropelki potu. Nieudolnie złapałeś zębami suwak mojej bluzy. Wraz z charakterystycznym dźwiękiem suwaka odkrywały się przed Tobą kolejne części kobiecej garderoby. Nie chciałam tego. Kiedy zapragnęłam powiedzieć, że nie jestem jeszcze gotowa, było za późno. Całą noc przepłakałam. Rano wstaliśmy udając, że nic między nami nie zaszło.
Drzwi głośno trzasnęły. Wszedłeś do mieszkania, po chwili twoje buty leżały rozrzucone po podłodze. Musiało się coś stać. Mój obecny partner życiowy był perfekcjonistą do granic wytrzymałości. Ja bałaganiłam, on sprzątał. Wyznałeś, że jesteś mężem mojej najlepszej przyjaciółki. Nie rozumiałam tego. Kiedy Ty znajdujesz na nią czas? Wzruszyłeś ramionami, tym razem byłam tą złą.
Obecnie jaram się światem jak małe dziecko. Chłonę każdą sekundę starając się wywlec z niej jak najwięcej szczegółów. On jest artystą, on kocha i chce być kochany. Wolno przeżuwa wspólnie spędzone chwile, a potem tłucze talerze i wbija w ściany tępe noże. Dziecko pyta, dlaczego tapety w naszym mieszkaniu są pomazane flamastrami, a ściany wręcz kruszeją od pstrokatych barw kredek. Mama mówiła, że o ściany trzeba dbać. Ta sama mama głosiła również, że wariatki nie powinny mieć dzieci, a potem sama ścierała z powiek łzy, trzymając na ręku dziecko, które przez ponad siedem miesięcy było jej wrogiem.
Nowy rozdział w życiu. Nowy tapczan, nowy kredens i nowe drzwi balkonowe. Biała sukienka wisi w szafie czekając na właściwą okazję. Przymierzam ją. Jest za długa i zdecydowanie za szeroka w biodrach. Krawcowa zapewnia, że wszystko da się ulepszyć, trzeba tylko wyznaczyć termin i zgłosić się w odpowiednim momencie po odbiór. Dziecko jest przejęta, ja trochę mniej. Przyszły mąż czeka w karocy zaprzężonej w cztery białe ogiery.
Przypominasz mi, że Martyna nie żyje. Nie powinnam mieć wyrzutów sumienia...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
niewidoczna · dnia 09.05.2013 07:54 · Czytań: 537 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Gerimir dnia 11.05.2013 09:19 Ocena: Świetne!
No no, wciągnęło mnie :)
niewidoczna dnia 11.05.2013 13:35
Oh... Dziękuję. ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:52
Najnowszy:wrodinam