Mamusia
Byłem szczęśliwy, kiedy wysiedliśmy z autobusu. Całą drogę kilka osób wlepiało w Paulinę wściekłe spojrzenia, ale chyba ja przejmowałem się tym bardziej niż ona.
- Dobrze jej powiedziałaś, okropna baba – objąłem ją.
- Musiałam, żal mi było tej dziewczyny.
- Skąd wiedziałaś, że nie ma z kim uprawiać seksu?
- Nie wiedziałam, ale to była gruba, zaniedbana baba, więc zaryzykowałam to stwierdzenie.
- Po co właściwie tu przyjechaliśmy?- zapytałem, gdy wchodziliśmy do centrum handlowego.
- Iza wychodzi za mąż, muszę kupić sukienkę.
- kto to jest Iza?
- Siostra mojej matki.
- Ta, która ma ten ośrodek nad jeziorem?
- Tak, ma tylko jedną siostrę.
- A ty jesteś jedynaczką?
- Nie.
- Jak to?
- Mam starszą siostrę.
- Jak ma na imię?
- Weronika.
- Dużo starsza?
- Ma 21 lat.
- Co porabia, gdzie mieszka?
- W Warszawie, jest dziwką.
- Masz z nią kontakt?
- Nie chcę mieć.
- Przez to, czym się zajmuję?
- Nie, nie obchodzi mnie to, jak jej to odpowiada, to niech zarabia własną dupą. Zawsze miała mnie i mamę gdzieś. Wyjechała na koniec świata i nawet nie umie zadzwonić.
- Przykro mi.
- Mi też było, nie chcę o niej rozmawiać. Zobacz, ta jest fajna – wskazała palcem na wiszącą za szybą czerwoną sukienkę.
- Śliczna – naprawdę mi się podobała.
- Przymierzę – dała mi swoją torebkę i weszła do przymierzalni.
- Wyglądasz świetnie – odsłoniłem zasłonkę i przyjrzałem się jej uważnie.
- Wiem, ale nie mogę oddychać – sukienka istotnie była jej bardzo obcisła w biuście. Roześmiałem się.
- Nie śmiej się, pomóż mi ją zdjąć.
- Nie możesz jej zdjąć?
- Nie – szarpała się z sukienką i rzeczywiście miała problemy.
- To jak ty się w nią ubrałaś?
- Założyć jest zawsze łatwiej niż zdjąć.
Wszedłem razem z nią do przymierzalni i próbowałem pomóc.
- Mam za duże cycki.
- Wcale nie, masz świetne cycki.
- Dzięki.
Udało nam się uwolnić Paulinę z sukienki. Po dłuższym namyśle kupiła dość krótką, czarną, z dużym dekoltem i marszczeniami na bokach. W niej też wyglądała pięknie.
Kupiliśmy sobie lody. Wystrój kawiarni był dziwny. Kremowe fotele zajmowały sporo miejsca, a stoły były przykryte obrusami, sięgającymi aż do podłogi.
- Kiedy twoja ciocia bierze ślub?
- Już za tydzień. Nie będzie dużo ludzi, tylko najbliższa rodzina.
- O matko! – zobaczyłem swoją matkę, ona mnie nie widziała, wskoczyłem pod stół i zacząłem dziękować Bogu za te długie obrusy.
- Co ty ,kurwa, robisz?
- Tam jest moja matka, nie może mnie zobaczyć.
- Faktycznie – roześmiała się. – Cześć – zawoła dosyć głośno.
- Co ty wyprawiasz?
- Czego chcesz? – usłyszałem głos swojej rodzicielki.
- Skąd pomysł, że czegoś od ciebie chce?
- To po co w ogóle się do mnie odzywasz?
- Posłuchaj, wbrew wszystkiemu co o mnie sądzisz, posiadam odrobinę kultury osobistej, więc się z tobą przywitałam.
- Jesteś bezczelna.
- Wiem, dobrze mi z tym.
- Nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać, ale skoro już tu jestem, to coś ci powiem. Mój syn to bardzo dobry chłopak i nie życzę sobie, żebyś się z nim spotykała.
- Czego ty ,kurwa, oczekujesz? Że ci powiem „Oczywiście, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem”? Kobieto, ochujałaś? Paweł jest prawie dorosły.
- Dorosły czy nie, nie będzie się z tobą spotykał.
- Współczuję mu. Wierz mi ,kurwa, że jesteś jedną z gorszych matek, jakie w życiu widziałam, a ja naprawdę dużo widziałam.
- Spójrz na swoją matkę i na to, jak cię wychowała.
- Masz rację, macie ze sobą coś wspólnego.
- Niby co?
- Ona też zawsze chciała być dobrą matką, ale nigdy nie umiała.
- Słucham!? Co ty mi tu sugerujesz?
- Że jesteś złą matką. Matka powinna być w połowie koleżanką, a w połowie opiekunką. Ty jesteś tylko opiekunką. Za to ja nigdy nie miałam mamy, zawsze miałam tylko koleżankę. Wiem, że wy obie się staracie, ale żadna nie potrafi.
- Mylisz się, nie jestem złą matką. Dziecko musi widzieć w rodzicach autorytet.
- Autorytet? Przecież on się was boi.
- Bzdura.
- Jakby się nie bał, to teraz nie siedziałby pod stołem.
- Co? – uniosła obrus – Paweł! Wyjdź natychmiast!
Wyszedłem i usiadłem w fotelu. Dawno się tak nie bałem.
- Wytłumaczysz mi, co ty tu robisz.
- Mamo, przepraszam. Nie chciałem cię okłamać, po prostu...
- No widzisz, miałam rację, że się ciebie boi – Paulina przerwała mi.
- Po co się wtrącasz? – matka była już bardzo zła.
- Szkoda mi Pawła. Wychowujesz go na kompletną ciotę.
- Wychowuję go na porządnego człowieka. Ty go po prostu demoralizujesz. Paweł, wracamy do domu.
- Ilona, masz marzenia?
- Mam.
- O czym marzysz?
- O tym, żeby mój syn wyrósł na porządnego człowieka.
- A takie związane ze sobą?
- Co cię to właściwie obchodzi? – odpowiedziała po chwili namysłu.
- Wstydzisz się powiedzieć?
- Moje prywatne życie nie powinno się interesować i nie będę z tobą o nim rozmawiać.
- Okej, nie musisz mi mówić, ale dam ci złotą radę. Jeśli jesteś w stanie spełnić to marzenie, to zrób to szybko, chyba, że marzysz o tym, żeby uprawiać seks z Leonardo Dicaprio, kiedy był jeszcze młody, wtedy jest problem, ale jeśli to realne marzenie, to spełnij je, wtedy zrozumiesz, że twój syn też ma marzenia i pozwolisz mu je spełniać.
Długo panowała cisza. Czułem się strasznie niezręcznie, najchętniej schowałbym się z powrotem pod stół.
- Paweł, chodźmy do domu – powiedziała w końcu moja matka bardzo cichym i spokojnym tonem. Wstałem od stołu – cześć – rzuciła do Pauliny.
- Do zobaczenia.
- Jakoś ci to wynagrodzę – powiedziałem odchodząc.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt