Budzę się,
krzywe myśli leża obok,
one nigdy nie śpią.
Wstaję, w nogach noszę ciężar grawitacji.
Z twarzy zmywam resztkę snów.
Ubieram się,
dziurawe skarpety, podarte spodnie mojej egzystencji,
gryzący sweter, gryzące myśli,
brudne buty, zakurzone marzenia.
Wychodzę poza miasto, by nasycić swój wzrok... nawilżyć go w pustce.
Dziwny świat, gdzie zawsze pada deszcz,
a ludzie, na twarzy noszą dziwne maski:
wielkich uszu, dużych oczu, szyderczych uśmiechów.
Słońce świeci zbyt cicho,
tylko dziury w niebie, przez, które w nocy przenikają promienie raju, dają nadzieje.
To chyba nie mój czas.
Zamknięty w domu,
w kominku pali się gazeta pełna cudzych myśli.
To nie mój czas.
Zamknięty w pokoju,
cztery białe ściany, w ręce trzymam nóż...nie chcę więcej już..
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
winotu · dnia 26.12.2006 15:54 · Czytań: 1057 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: