Wyjście - Arras35
Proza » Miniatura » Wyjście
A A A
Od autora: Gdy cierpisz, nigdy nie wiesz dokąd to może Cię zaprowadzić

     Wracałem do domu. Szedłem powoli. Wokoło wznosiły się stare kamienice pamiętające jeszcze czasy zaborów. Lubiłem przechadzać się tymi wąskimi uliczkami. Miały swój urok. Przeszedłem na drugą stronę ulicy. Byłem zadowolony. Zrobiłem duże zakupy, więc mama się ucieszy. W pewnym momencie usłyszałem odgłosy kroków dobiegających z bramy kamienicy. Stanąłem i patrzyłem z zaciekawieniem. Z za drzwi wybiegł jakiś nastolatek. Złapał mnie za ubranie, szarpiąc wciągał w bramę budynku. Upuściłem torby, a zakupy rozsypały się po chodniku. Przywarł mnie do muru i zaczął obmacywać.

  - Dawaj kasę! – warknął.

  - Nie mam – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zacząłem się bać.

  - Dawaj kasę gnoju! Bo w mordę!

  - Nie mam. Wszystko wydałem – zacząłem się tłumaczyć.

Zaczął mnie okładać pięściami, gdzie popadło. Upadłem. Przez cały czas powtarzał:

  - Kasę, dawaj kasę skurwielu.

Nie mogłem mówić. Leżałem na chodniku. Skopany. Broczyłem krwią. Ból przenikał całe moje ciało. Po jakimś czasie zostawił mnie. Poszedł. Nie mogłem wstać, ale po długich staraniach w końcu podniosłem się. W pewnym momencie znowu pojawił się mój oprawca. Zobaczył, że ledwo trzymam się na nogach. Podbiegł i z całej siły kopnął mnie w genitalia.

  - Za to, że nie masz kasy.

Znowu upadłem. Zwijałem się z bólu. Zemdlałem.

  - Zdychaj gnoju! – powiedział.

Pobity do nieprzytomności leżałem na chodniku. Gdy obudziłem się, moje ciało było na szpitalnym łóżku. Po kilku tygodniach wyszedłem do domu. W dzień wyjścia usłyszałem rozmowę lekarza z matką.

  - Syn miał dużo szczęścia, że w ogóle przeżył. Jest tylko jeden poważny problem. Nie wiem jak jego organizm będzie funkcjonował w przyszłości. Mogą wyniknąć różne komplikacje. Na obecną chwilę nie możemy jednak tego stwierdzić. W przyszłości proponowałbym zrobić więcej badań i również badania na...

Nie usłyszałem całej rozmowy stojąc przy drzwiach sali, gdyż oboje odeszli dalej. Słowa te utkwiły mi jednak w pamięci bardzo mocno. Nie raz zastanawiałem, o co chodziło lekarzowi, ale moja matka nigdy nie zdradziła mi szczegółów tej rozmowy.

*

     Wielokrotnie przypominałem sobie tę sytuację z dzieciństwa. Niewiele mogłem wtedy zrobić, jako siedmiolatek. Teraz dopiero, jako dorosły człowiek zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Moje wątłe zdrowie i częste pobyty w szpitalu odbiły się echem na moim życiu. Mnóstwo leków i różnych specyfików musiał przyjąć mój organizm i został zatruty przez nie. Wiele razy walczyłem ze sobą i łamałem się nad podjęciem decyzji. Bałem się jednak usłyszeć tę ostateczną diagnoz. W końcu zrobiłem pełen zakres badań, aby się upewnić. Moje przypuszczenia okazały się prawdą, ale na razie nie mogłem tą wiadomością się podzielić z moją ukochaną. Nie wiem jakby zareagowała. Chciałem ją do tego jakoś przygotować.

     Nieraz moje myśli krążyły wokół tego tematu siedząc samotnie w barze przy piwie. Zadawałem sobie wówczas pytanie: dlaczego ja? Dlaczego to właśnie mnie spotkało? Nikt nie mógł mi jednak pomóc. Myśląc o tym zalewałem się w trupa.

*

     Staliśmy w drzwiach wejściowych naszego domu i czule się żegnaliśmy. Nasze pocałunki w pewnym momencie stały się gorące. Straciliśmy rachubę czasu. W pewnym momencie spojrzałem na zegarek. Delikatnie uwolniłem się z jej objęć i cmoknąłem żonę w policzek. Wiedziała, że muszę już jechać. Jednak jej ręce oplotły teraz moją szyję. Trudno było się uwolnić z tego uścisku i pieszczot. Nasze małe rozstania wyglądały zazwyczaj podobnie, ale dzisiaj było trochę inaczej. Moja ukochana zaczęła rozmowę o naszym związku i ponad dziesięcioletnim stażu małżeńskim.

     Podszedłem do samochodu. Otwierając drzwi odwróciłem się. Popatrzyłem na nią. Pomachała mi ręką, a ja puściłem buziaczka. Jej smutne oczy delikatnie zaszły mgłą. Nie znosiłem pożegnań. Zawsze zostawiały jakąś pustkę w sercu i niedosyt.

     Wiele razy żegnaliśmy się, ale po kilku dniach znowu byliśmy razem. Przyzwyczailiśmy się do takiego życia. Ja, praca i ciągłe wyjazdy nie tylko po kraju. Ona, wzięta aktorka grając w filmach, też ciągłe podróżowała. Czasami trudno było się nam zgrać i przez chwilę pobyć razem. Telefony czy komunikatory nie zawsze wystarczały.

*

     Podróż do Krakowa minęła bez problemów. Zamieszkałem w hotelu pod nazwą Centrum.  Przedpołudniowe spotkanie z kontrahentami w sprawie nowej umowy biznesowej opiewającej na kilkanaście milionów złotych przebiegało bez najmniejszych zakłóceń. Japończycy zadowoleni, a zatem cel został  osiągnięty.

     Praca menedżera w dużej firmie farmaceutycznej pochłaniała mnie prawie całkowicie, ale w tej chwili byłem trochę zaabsorbowany wieczornym spotkaniem w Warszawie. Firma osiągnęła bardzo dobre wyniki sprzedaży. Z tego ja miałem swój osiemdziesięciu procentowy udział. Więc moja obecność była wręcz obowiązkowa. Zaproszono dużo ciekawych postaci. Nie mogło się, więc obyć bez zarządu spółki i licznych kontrahentów. Spakowałem się wręcz w rekordowym tempie i wyjechałem z Krakowa. Dotarłem do stolicy przed czasem. W hotelu szybka kąpiel. Sprawnymi ruchami wrzuciłem na siebie nowy garnitur. Kurczę, nie ma jeszcze Krystyny. Nerwy zaczęły mi trochę puszczać. Dzwonię. Nie odbiera. Do cholery. Będzie cała śmietanka towarzyska. Udałem się do recepcji.

  - Czy moja żona już przyjechała? – Zapytałem panią w recepcji.

  - Nie. Jeszcze nie przyjechała.

  - Jeżeli przyjedzie? Proszę mnie powiadomić.

  - Dobrze panie Kwiatkowski.

Znowu dzwonię. Nie odbiera. Do cholery. Zazwyczaj nie zdarzają się takie sytuacje. Ale teraz bardzo mi zależało na jej obecności. Minęła godzina i ciągle to samo. W końcu nie wytrzymałem i udałem się do samochodu. Wsiadłem i ruszyłem. Dwie godziny jazdy samochodem minęły bardzo szybko. Zatrzymałem się i wbiegłem do domu. Nie znalazłem nikogo. Dom był pusty. W kuchni na stole znalazłem list.

 

Mój kochany mężu!

Wiesz jak bardzo cię kocham,

ale nasza miłość się już wypaliła - bez dziecka.

Nie mogę już dłużej czekać.

Wiem, że zrobiłeś badania i nie możesz zostać ojcem, a wiesz jak mnie na tym zależało.

Odchodzę. Nie szukaj mnie. Pa.

                                 Krystyna

 

Nie mogłem zrozumieć jej odejścia. Ból ściskał mi gardło. Ręce zaczęły się trząść. Z każdą chwilą cierpienie narastało. Nie myślałem już teraz logicznie. Bezradność graniczyła z obłędem. Wyszedłem z domu i usiadłem na schodach. Mój świat się zawalił. Nie widziałem już sensu życia bez niej. Pustka. Z kabury wyjąłem pistolet. Przez chwilę patrzyłem na niego. Nie zastanawiałem się. Przyłożyłem do skroni i strzeliłem. Osunąłem się na chodnik, a pistolet wypadł mi z dłoni.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Arras35 · dnia 09.06.2013 19:19 · Czytań: 756 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
Quentin dnia 10.06.2013 10:19
"Gdy cierpisz, nigdy nie wiesz dokąd może cię to zaprowadzić". Czyżby...?
Cierpienie prowadzi przeważnie do tego samego. Można się jedynie opanować, albo zrobić to, co bohater opowiadania i dokonać dzieła samozniszczenia.
Możemy współczuć głównej postaci. Facet został skrzywdzony przez los, a potem sam się musiał skrzywdzić.
Trzeba przyznać jednakowoż, Arras, że brakuje tu trochę uczuć. Bo niby jest tragiczna sytuacja, niby jest wypadek i konsekwencje, ale nie bardzo widać tu cierpienie. Wszystko szybko się zaczyna i szybko kończy, przez co czytelnik ma wrażenie, jakby historia przez niego przeleciała. Nie trafia to do mnie. Oczywiście wyczuwam dramat i nawet współczuję, ale dość przaśny to obraz. Moc takich tekstów to przede wszystkim warstwa emocjonalna, a tu wszystko dzieje się jakby w domyśle.
Wiem, że potrafisz stworzyć dobry tekst, ale dziś to się nie do końca powiodło.
Pozdrawiam
pablovsky dnia 10.06.2013 16:19
Potwierdzam słowa poprzednika. Arras, potrafisz dobrze pisać, bo wszystko jest poprawne, zdania dobrze skonstruowane, klimat odpowiedni, ale zabrakło mi tutaj głębszych uczuć. Być może brakuje bardziej rozwiniętego zakończenia. Tak, jak Quentin napisał, za szybko się dzieje, żeby się zagłębić, poczuć dramat, złość, czy rozpacz bohatera. Gdybyś tak przysiadł nad tą historią nieco dłużej, dopieścił zakończenie, to podejrzewam, że niejedna nasza dziewczyna z PP uroniłaby łezkę. A tak pozostał pewien niedosyt...
Arras35 dnia 10.06.2013 17:41
Właśnie tych głębszych uczuć chciałem uniknąć. Chciałem je po prostu zostawić czytelnikowi. Tym bardziej, że jest to miniaturka, więc dłuższe opisy raczej trudno wcisnąć. Bardzo dziękuję za komentarze. Przeanalizuję i zastanowię się. Pozdrawiam. :)
aga63 dnia 27.07.2013 15:04
A ja się cieszę, że nie uroniłam łezki, bo nie za bardzo lubię czytać coś, co doprowadza mnie do płaczu :)
Chociaż, według mnie i bez tych "głębszych uczuć" tekst jest bardzo smutny... Może i warto byłoby go "uczuciowo" wzbogacić, ale nie wiem, czy wtedy dałabym radę doczytać go do końca, bo ja naprawdę dość płączliwa jestem :)
Mnie tam się podoba.

Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty