Podzwonne

- Panie doktorze, dzwonię do pana ponieważ nie mogę czekać z tym do jutra.

- Tak, słucham, co się stało?

- Niech się pan nie śmieje, ale… wyrosła mi trzecia ręka.

- No cóż, zdarzają się mniej przyjemne rzeczy.

- Ale panie doktorze, dla mnie to tragedia!

- Niech pan da spokój, proszę na to spojrzeć z bardziej praktycznej strony.

- Ależ w tym cały problem! Czy pan zdaje sobie sprawę chociażby z tego, że w tej sytuacji nie mam

 co na siebie włożyć?!

- Hmm… faktycznie.

- To nie wszystko. Na czole pojawiła mi się rybia łuska, a na plecach psia sierść.

- Przepraszam, jakiej rasy?

- Żona mówi, że to cocker spaniel.

- To radziłbym wyczesywać co dwa dni.

- A jak postępować z piórami?

- A gdzie się pojawiły?

- Jak to gdzie?! Na skrzydłach!

- To nie problem. Proszę sobie kupić kanarka i dokładnie go obserwować.

- A czy orientuje się pan, gdzie można dostać aligatora?

- Dlaczego?

- Chciałbym wiedzieć, jak postępować z ogonem.

- Jest pan pewien, że to ogon aligatora?

- Tak, w zupełności, tyle, że nieco dłuższy.

- Jak długi?

- Niech pan chwilę poczeka, wyjdę tylko do kuchni.

…po chwili…

- Dziesięć osiemdziesiąt.

- Nieźle, może pan być niego dumny.

- Dziękuję.

- Czy to wszystko?

- W zasadzie tak, tyle, że, panie doktorze, zauważyłem, iż od pewnego czasu mój gust, jeżeli chodzi

 o jedzenie, przesunął się w stronę potraw mniej wymyślnych.

- To znaczy?

- Konkretnie chodzi o surowe mięso.

- Chce pan powiedzieć, że od pewnego czasu jada surowe mięso, czy tak?

- Dokładnie, tyle, ze z cynamonem.

- Proszę się uspokoić, to nic nadzwyczajnego. Zróbmy tak, niech pan zażyje nervosol, albo coś w

 tym guście, a ja będę u pana za pół godziny, dobrze?

- Dobrze. Aha… panie doktorze… jeżeli można prosić, niech pan weźmie ze sobą cynamon.