Tamto lato się kończy (4) - wykrot
Proza » Długie Opowiadania » Tamto lato się kończy (4)
A A A
Od autora: Cóż... Nie taki finał tej historii przewidywał Tomek, ale takie też się ponoć zdarzają.
Chociaż to jeszcze wcale nie jest zakończenie...

Zaprowadziła mnie do salonu i posadziła w fotelu. Romek przyniósł z samochodu moją teczkę, kosz z kwiatami i pakunek z butelką dla Johna. Na razie nikogo tutaj nie było. Tylko my, we trójkę.
- Możecie mi powiedzieć co się stało? – Lidka porzuciła kpiący ton, spoglądając na Romka. Ten jednak pokręcił głową i oczami pokazał na mnie.
- Tomek… ja mogę poczekać, ale im wcześniej, tym lepiej dla ciebie…
Spojrzałem na Romka.
- Opowiedz, ja już nie daję rady.
Skinął głową i przedstawił Lidce sytuację. Tyle, ile znał ode mnie. Lidka wysłuchała uważnie i nawet się nie uśmiechnęła.
- Tomek, możesz mi pokazać te papiery?
Skinąłem głową. Romek podał mi teczkę, ale poprosiłem żeby sam wyjął kopertę. Zrobił to i po chwili jej zawartość wylądowała na ławie. Obydwoje oglądali wszystko z dużym zainteresowaniem.
- Tak… – westchnęła Lidka. – Kto to jest?
- Lena… – odpowiedziałem podobnym westchnieniem.
- Ach, jasne! Rozumiem, że to nie wszystkie argumenty twojej żony? Pewnie jakąś część fotografii zostawiła dopiero dla sądu?
- Dobrze myślisz. Kasety wideo też.
- Przepięknie! – skomentowała, patrząc na mnie. – A czy teraz rozumiesz dlaczego Dorota nie zostawiła ci wtedy żadnego swojego zdjęcia? Po co to trzymałeś? Bombę z opóźnionym zapłonem? Na cholerę ci to było?
- Przestań mnie dobijać! – warknąłem.
- Dobrze, już nie będę! – złagodniała nagle. – Wiesz, że czuję do ciebie słabość i gdyby nie obecność Romka, to może nawet bym cię utuliła… – łypnęła w jego stronę. – Jak się czujesz, potrzebujesz czegoś?
- Nie, jestem osłabiony faktami i to wszystko.
- Romek, zrób nam kawy, dobrze? Proszę!
- Myślisz, że kawa pomoże?
- Nie zaszkodzi. Tomek, weź się w garść!
- Nie potrafię.
- Dlaczego?
Nie wiem jak to się stało, ale jakoś się przed nią otworzyłem.
- Lidka, widzisz zdjęcie i pozew. Rozumiesz, że Marta ma swoje powody. Ale dlaczego zrobiła to tak bezwzględnie? Sprzedała nasze mieszkanie i wymeldowała mnie z niego, korzystając z tego, że kiedyś zostawiłem jej pełnomocnictwo. Kupiła nowe, ale tylko na siebie. Miała upoważnienie do korzystania z moich kont i wyczyściła je dokładnie. Ja zostałem bez adresu, bez pieniędzy, przyjeżdżam do domu, a domu nie ma! Nie mam się nawet w co przebrać, bo nie mam dostępu do swoich osobistych rzeczy. Zamknięte i pod kontrolą adwokata. Uważasz, że to jest w porządku? Cywilizowany sposób rozwiązywania problemów? Kurwa, potraktowała mnie gorzej niż śmiecia! Nawet śmieciom należy się odpowiedni worek, żeby trafiły tam gdzie należy. A ja kim teraz jestem? Bezdomnym żebrakiem, nawet worka mi nie przydzieliła…
- Wyluzuj! I przestań się podniecać! – mitygowała. – Za kilka dni będziesz na to wszystko spoglądał zupełnie inaczej. Ja ci to mówię, bo chociaż sama takich spraw nie przeżyłam, to już kilka podobnych obserwowałam.
- Jakbyś nie miała drugich majtek na zmianę, twoja pewność by cię opuściła!
- Zawsze można się podmyć i pochodzić z gołą dupą. Niczego nie będzie czuć. A poza tym nie próbuj mnie drażnić. Nie masz szans. Od dawna ci mówię, że to ja jestem twoim największym sprzymierzeńcem i nie mam zamiaru rezygnować z tej funkcji. Łączy nas dawny sojusz, zapomniałeś już?
- Nie, ale to ciebie Marta uznała wtedy za moją kochankę i pewnie dlatego zaczęła grzebać w prywatnych rzeczach…
- Mnie to nawet teraz rajcuje! Ja twoją kochanką… fajne wieści! Ale wróćmy z futurystki do codzienności. Nie byłam twoją kochanką i nie jestem. Tym niemniej mam dla ciebie propozycję.
- Jaką? Nie rozumiem…
- A po co masz rozumieć? – roześmiała się. – Ty to wykonaj i tyle.
- Niby co?
- Spokojnie… Widzisz tamte drzwi? To osobisty teren Doroty. Wprawdzie śpi i zapowiedziała wszystkie plagi egipskie dla każdego kto ośmieli się ją zbudzić, ale myślę, że ciebie to nie dotyczy. Idź do jej sypialni, drugie drzwi na lewo. Nie pomylisz się. Jasne?
- Nie! Nie zrobię tego – przestraszyłem się. A jeśli ona też wścieknie się na mnie?
- Kurwa mać! Albo mnie słuchasz, albo…
Schowałem głowę w ramiona.
- Lidka… nie pójdę! Kim ja jestem?
- Dupa! Przestaniesz? Rób co mówię, cholero!
- Tomek! – odezwał się Romek. – Ja też uważam, że powinieneś porozmawiać z Dorotą. Lidka dobrze ci radzi. Idź! Dawaj!
Wstał i niemal wywlókł mnie z salonu, wpychając za wskazane przez Lidkę drzwi.

Grube i wygłuszone. Za nimi panowała cisza. To była strefa wyraźnie oddzielona od reszty domu. Spojrzałem na lewo. Pierwsze drzwi prowadziły do toalety. Zdradzały to otwory w ich dolnej części. Drugie były pełne. Ostrożnie uchyliłem je…
Sypialnia wyglądała bajecznie. Dorotka spała na wielkim łożu, ubrana w delikatną, dość przezroczystą koszulę, ale tylko jej ramiona wystawały spod okrycia. Podszedłem bliżej i przez chwilę patrzyłem na twarz. Posapywała cichutko, tak jak ostatnio w Moskwie, kiedy spała, wtulona we mnie plecami. Jak kiedyś w Pokrzywnie…
Klęknąłem przy łożu i wsparłem głowę na pościeli obok. Nie śmiałem nawet jej dotykać. Wszelka odwaga mnie opuściła, a przecież niedawno spaliśmy razem i wtedy nie wahałem się z tego korzystać…
Jednak wyczuła moją obecność, a może niechcący dotknąłem ją w którymś momencie, bo nagle otwarła oczy, a kiedy mnie zobaczyła, uniosła na chwilę brwi, a potem uśmiechnęła się i opadła na pościel, odprężona i rozluźniona.
- Tomek… witaj! Skąd ty się wziąłeś? Nie pojechałeś do domu? Tylko mi nie mów, że spałam do poniedziałku…
Kręciłem głową przecząco, ale w gardle stanęła mi jakaś kanciasta ość tak, że nie mogłem wypowiedzieć ani słowa. Dorota zamknęła oczy i przeciągała się w pościeli, pomrukując cichutko z wesolutką miną i uśmiechem na twarzy. Była taka piękna…
Zagryzłem wargi, ale moje milczenie coś jej powiedziało. Zamarła nagle, otwarła oczy, po czym natychmiast usiadła na łóżku. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a oczy miała szeroko otwarte i całkiem przytomne.
- Stop! Co się stało? Mów!
Spuściłem głowę, ale milczałem. Wtedy podniosła się, odrzucając nakrycie.
- Dowiem się czegoś? – ponowiła pytanie, tym razem bardziej oschle.
- Marta wniosła pozew o rozwód – wyjaśniłem krótko.
Znieruchomiała. Po chwili milczenia padło krótkie pytanie.
- Z jakiego powodu?
- Znalazła moje dawne fotografie z Leną. I kasety wideo.
- Tylko to?
- Niczego więcej nie wiem.
- Jak się dowiedziałeś?
- Spotkałem się z Damianem. Adwokat Marty zostawił mu materiały dla mnie.
- Masz to ze sobą?
- Mam. Marta sprzedała nasze mieszkanie, wyczyściła mi konta, nawet to, które założyłaś dla niej. Jestem bezdomny, bez pieniędzy i nawet nie mam się w co przebrać, bo zamknęła moje rzeczy w jakimś magazynie…
- Uspokój się! – padły proste słowa.
Sięgnęła po szlafrok, ziewnęła i otuliła się nim.
- Chodź ze mną! – poprosiła łagodnie. – To jeszcze nie jest koniec świata.

W salonie usiadła na sofie, otulając się szlafrokiem i bez skrępowania ziewając. Poprosiła Lidkę o dużą kawę, a mnie o papiery. Podałem jej wtedy całą kopertę. Nie było sensu niczego ukrywać.
 Wyjęła je sama i każdy dokument długo studiowała, o nic nie pytając. Następnie zajęła się fotografiami, oglądając je wnikliwie, aż wreszcie złożyła wszystko z powrotem do koperty.
- Czegoś tu nie rozumiem – odezwała się. – Dlaczego powiedziałeś, że nie masz dostępu do swoich rzeczy osobistych?
W kilku słowach wyjaśniłem jej zamysł adwokata Marty, żeby mimo braku adresu zameldowania, zmusić mnie do odbierania sądowych wezwań.
 - Nieźle wymyślił – skomentowała krótko moje wyjaśnienia. – I co teraz zamierzasz z tym zrobić? – zapytała, spoglądając mi w oczy. 
 Nie odpowiedziałem. Spuściłem tylko głowę i pokręciłem nią przecząco. 
- Ja pytam poważnie! – usłyszałem.
- Dlaczego chcesz ode mnie jasnych deklaracji wtedy, kiedy ziemia usunęła mi się spod nóg? Ja nie wiem co zrobię! Na razie spadam w przepaść! Lecę i jestem głęboko pod ziemią! Duszę się tutaj, więc dajcie mi wszyscy święty spokój! Wracam do Moskwy! Chciałem tylko ciebie przeprosić, bo nie będę mógł być tutaj w poniedziałek. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ze względu na sytuację…
- Ja ci mogę wybaczyć, ale nie wiem jak chłopcy. Już im zapowiedziałam, że odwiedzi nas tatuś, już wiedzą, że to ty nim jesteś. Przypomniałam im twoją wizytę w Pokrzywnie, naszą wycieczkę do lasu i wasze zabawy… Oni tak czekają na ciebie, tak się nie mogą ciebie doczekać…

Dobiła mnie. Poczułem zimny pot na całym ciele. Kim ja w takim razie będę dla tych chłopców? Kupą nieszczęścia?
- Nie wiem… nie mogę! Dorotko, ja nie mogę! – próbowałem określić mój stan psychiczny. – Jak mam im się pokazać w takim stanie? Jak sobie mnie zapamiętają? Śmierdzącego faceta? Nie mam nawet bielizny na zmianę!
- To u ciebie tradycja – zauważyła. W sumie miała rację. Już tak było, że nie miałem się w co przebrać.
- Nie brałem ze sobą niczego, bo po co obciążać się bagażami? – próbowałem tłumaczyć. – Mam, a właściwie to miałem… – roześmiałem się gorzko – wszystko w domu. Staram się niczego nie wozić bez potrzeby. Tak jest wygodniej. I teraz zostałem z ręką w nocniku… Nie mam wyjścia, muszę tam wrócić. A poza tym…
- Co poza tym? – zapytała spokojnie.
- Poza tym nie mam nawet gdzie spać! – wybuchnąłem. – Damian wyjechał do Austrii, Joasia jeszcze wcześniej do Maćka, a ja mam w kieszeni parę groszy i to wszystko. Może starczy mi na tanie gacie i bilet na miejską komunikację…
- Czy ciebie ktoś stąd wypędza? – przerwała mi beznamiętnym tonem. – Czy ja może powiedziałam, że masz się wynosić i wrócić dopiero w poniedziałek na obiad? Ja sobie nie przypominam takich słów! I mogę cię zapewnić, że wolne prześcieradło mam, chleba też kawałek znajdę. Nie zabraknie ci! Głodny przez święta nie będziesz!
- Dorotko… wiesz, że cię kocham, więc dlaczego mnie dręczysz? Ja nie potrafię oglądać szczęśliwych ludzi, kiedy sam doszedłem do dna! – wypaliłem. – Mam tu siedzieć i oglądać twoje szczebioty z Johnem? Jego litość nade mną? Może cygaro ze mną wypali? A może mam się zamknąć w jakimś pokoju i czekać do poniedziałku? Daruj, ale takich hecy już nie zobaczysz! W Pokrzywnie miałem przedsmak tego, kiedy pokazałaś mi moje miejsce na mapie. Teraz czuję się podobnie, albo jeszcze gorzej, mimo że nie ty jesteś tego autorką. Jednak skrzydła mam podcięte i muszę rany wylizać sam. Dam radę, albo i nie dam… Nie wiem… jednak nie mogę tu zostać.
- Ciebie chyba coś popierdoliło! – Lidka, siedząca dotąd cicho, dała upust swoim emocjom. – A wyglądałeś dotąd na inteligentnego faceta! Kurwa, ale mylne wrażenie! Ty jesteś ciemny jak tabaka w rogu! Dureń, normalny dureń!
Krew zalała mi oczy.
- Dorotko… – wystękałem. – Muszę już iść!
- Gdzie! – wrzasnęła Lidka, podnosząc się gwałtownie z fotela. Podeszła bliżej, chwytając mnie za rękę, po czym boleśnie wykręciła ją do tyłu, zmuszając w ten sposób do powstania..
- A ty co siedzisz sobie, niczym basza! – wołała. – Na kolana! – wzmocniła uścisk. Nie chcąc używać wobec niej rękoczynów, musiałem uklęknąć przed fotelem Doroty.
- Ty głupku, nawet kwiatów dziewczynie nie wręczyłeś …
Chyba oblałem się rumieńcem. To była prawda. Kosz z kwiatami czekał dotąd spokojnie na podłodze… Spróbowałem wstać.
- Gdzie! – warknęła, wzmacniając bolesny uścisk. – Romek, bądź uprzejmy i podaj te badyle!
Romek błyskawicznie spełnił jej życzenie, a Lidka nieco zwolniła ucisk.
- Bierz kwiaty do ręki! I powtarzaj za mną. Będziesz mówił? – zapytała, obserwując moją twarz.
Skinąłem, potakująco.
- Dorotko… mów! – wrzasnęła.
- Dorotko…
- Kocham cię nad życie…
- Kocham cię nad życie…
- I marzę…
- I marzę…
- Żebyś została moją żoną…
Osłupiałem.
- Mów, cholero! – Lidka szarpnęła mi rękę.
- Byś została moją żoną…

Dorota siedziała w fotelu, otulona w szlafrok i z zupełnym spokojem przyglądała się całej sytuacji. Kiedy padła moja deklaracja, nawet jeden mięsień nie drgnął na jej twarzy. Patrzyła na nas uważnie jeszcze przez chwilę, po czym zwyczajnym głosem zapytała.
- Powtarzasz tylko za Lidką, czy naprawdę byś tego chciał?
Byłem tak zdezorientowany jej spokojem oraz całą wynikłą sytuacją, że nie spuściłem wzroku i bezwiednie oznajmiłem. – Słoneczko, ja ciebie kocham! Przecież wiesz o tym!
I wtedy… Gdyby ziemia się rozstąpiła, byłbym mniej zdumiony.

Dorota podniosła się z fotela i padła obok na kolana, zarzucając mi ręce na szyję. Poczułem jak uścisk Lidki zelżał. Obydwie ręce miałem już wolne.
- Ja ciebie też kocham! – mówiła, całując mnie chaotycznie. – Od dawna cię kocham! I będę twoją żoną! Od dzisiaj będę traktować ciebie tak jak żona męża, a ten dom jest również twoim domem. Formalności natomiast dopełnimy wtedy, kiedy będzie to możliwe. Chcę być twoją oficjalną żoną, potwierdzoną urzędowo, zgadzasz się na to?
Odjęło mi mowę. Nie byłem w stanie nawet drgnąć.
- Tomeczku… nie chcesz? – Dorota nie zdejmując rąk z szyi, wpatrywała się w moje oczy.
- Słoneczko… ja… ja… ja o tym nawet nie śmiem marzyć… – objąłem ją i uściskałem z całych sił. – Kiedyś marzyłem, że będziemy żyć razem…
- Więc całe życie przed nami. Wstańmy teraz! – poleciła.

Kiedy podnieśliśmy się z kolan, podniosła kosz, zanurzyła nos w kwiatach i wzdychając namiętnie, spojrzała na mnie.
- Dziękuję ci, kochany! Są przepiękne! Bardzo lubię kwiaty!
Znowu zarzuciła mi ręce na szyję. Znowu obdarzając namiętnymi pocałunkami. I swoim promienistym uśmiechem. Tym razem na stojąco.
- Tomek, rozchmurz się już! – przekonywała. – Na twoje problemy znajdziemy lekarstwo. I to zaraz! Nie ma z tym najmniejszych trudności!
Coś mi się jednak nie zgadzało.
- Nie bardzo ciebie rozumiem… – pozostawałem sceptyczny. Dorota wpatrzyła się we mnie.
- Mów!
- Dorotko… co mi powiedziałaś na spacerze w Moskwie? Że nie mam szans, że mam zawsze trwać przy Marcie, a jeśli ją porzucę, to nie chcesz mnie znać…
- I co ci się nie zgadza?
- No… wszystko!
- Jakie wszystko? Mówiłam, że nie zaakceptuję tego, jeśli ty byś Martę porzucił. Obydwoje ją skrzywdziliśmy, ja próbowałam chociaż troszeczkę osłodzić jej życie finansami, bo miałam takie możliwości. I zapewniam cię, że nie żałuję ani złotówki. Po to uruchomiłam tamto konto. A na co wydała pieniądze, to już jest jej prywatna sprawa. Mogła zrobić co zechce. Natomiast ty jej nie rzuciłeś. Sama cię wypchnęła i to nie z mojego powodu. Więc nie mam już wobec niej żadnych zobowiązań. Nie zabieram jej ciebie.
- No a… John?
Pokręciła głową.
- Johna nie ma już w moim życiu. Nie ma od dnia balu. Ale nie chcę teraz o tym mówić. Później ci wszystko opowiem. Na razie skoncentrujmy się na sprawach bieżących. Wracając do Marty, jestem gotowa dołożyć jej nawet sto tysięcy dolarów jeśli rozwód da ci szybko. We wtorek znajdziemy adwokata i zlecimy mu załatwienie tych spraw, dobrze?
- Na wtorek mam zabukowany lot do Moskwy – przypomniałem sobie.
- A bilet masz przy sobie? – zapytała całkiem zwyczajnie.
- Mam.
- Pokaż mi go! – poprosiła, zabierając ręce z mojej szyi.
Wyjąłem blankiet z teczki i podałem jej, niczego nie przeczuwając. Wtedy, cały czas patrząc mi w oczy, podarła go na drobne kawałki, które spokojniutko upuściła na parkiet.
- Jesteś zwolniony z pracy i nigdzie nie polecisz! – oświadczyła dobitnie. – Ja nie mam zamiaru mieć męża dla Rosjanek. Ja chcę mieć go w domu! Twoje delegacje właśnie się zakończyły.
- Brawo Dorka! – rozległ się głośny śmiech Lidki, która w dodatku zaczęła klaskać w dłonie. A ja stałem osłupiały i milczący, spoglądając w pogodną twarz Dorotki.
- Dorota, ale Tomek mógłby zabrać chociaż swoje rzeczy – zauważył przytomnie Romek.
- Zabierze! – odparła. – Ale polecimy tam razem. Na dzień lub dwa. Jak tylko sytuacja trochę się wyklaruje, bo na razie terminarz mam mocno niepewny.

Ochłonąłem w międzyczasie, chociaż myśli kłębiły mi się w głowie, niczym woda u podnóża wodospadu.
- A jak mam utrzymać rodzinę, skoro wyrzuciłaś mnie z pracy? – zapytałem ostrożnie. Dorota roześmiała się, a Lidka podeszła i podała mi rękę.
- Właśnie uratowałeś swoją reputację w moich oczach – chichotała. – Tak powinien myśleć mężczyzna w każdej sytuacji. Rodzina na pierwszym miejscu. Bo już się bałam, żeś całkiem skapcaniał w tej Moskwie i zrobił się z ciebie trwały ciamajda.
- Lidka! – Dorota podniosła głos. – Nikomu nie pozwolę obrażać mojego męża w jego własnym domu! Nawet tobie! Więc ukróć trochę język, bo może zostać odcięty.
- No co? Przecież ja Tomka wcale nie obrażam! – tłumaczyła się Lidka. – Jak wcześniej obrzucałam go wyzwiskami, to nie reagowałaś…
- Wtedy jeszcze nie był mężem – Dorota demonstracyjnie przytuliła się do mnie. – A teraz…
- Dobrze już, dobrze! – Lidka uniosła ręce do góry w geście rezygnacji. – Wiem, grożą mi latające talerze, bliskie spotkania z nimi i te inne sprawy…
- Właśnie! – zgodziła się Dorota. – A ty się nie martw o swoją pracę – zwróciła się do mnie. – Nie zabraknie ci jej.
- Ja myślałem o pracy zarobkowej…
- Tej również – śmiała się. – Coś wymyślimy. Nie będę o tym tutaj mówić bo wypadałoby, żebyś ty pierwszy poznał moje zamierzenia, ale zaraz pójdziemy do sypialni to się dowiesz. Wcześniej jednak chciałabym załatwić inny temat. Romek, bądź tak miły i poproś panią Helenę, dobrze?
- Oczywiście! – podniósł się z fotela i wyszedł z salonu.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wykrot · dnia 24.06.2013 18:50 · Czytań: 754 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 5
Komentarze
al-szamanka dnia 24.06.2013 19:47 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Tylko my, we trój­kę.

Tylko my w trójkę--albo--Tylko my troje.
Cytat:
Ski­nął głową i przed­sta­wił Lidce sy­tu­ację. Tyle, ile znał ode mnie. Lidka wy­słu­cha­ła uważ­nie i nawet się nie uśmiech­nę­ła.

Wyrzuć druga Lidkę
Cytat:
Spu­ści­łem tylko głowę i po­krę­ci­łem nią, prze­czą­co.

bez przecinka

Bardzo mnie ten odcinek uradował, naprawdę.
Doznałam prawdziwej ulgi.
Lecz zabrakło mi opisu prawdziwego szczęścia Tomka, takiego, co by nim niebotycznie wstrząsnęło, zachłysnęło.
A jaka pracę załatwi Dorotka Tomkowi?

Pozdrawiam :)
zajacanka dnia 24.06.2013 20:21
No, tego się nie spodziewałam! Potrafisz zaskoczyć, wykrot. Z poprzedniego odcinka wiało smutkiem i żałością, a tu niemal happy end! Zastanawiam się, czy nie balansujesz na bardzo kruchym lodzie, czy to za bardzo kiczowato nie wyszło. No ale suma summarum miłość wszystko zwycięża :) Szkoda, że tylko w bajkach...
Tak myślę o Johnie. Już w Pokrzywnie miałam co do niego lekkie podejrzenia o homoseksualizm. Ciekawe, czy tak będzie i u Ciebie;)

Pozdrawiam :)
akacjowa agnes dnia 24.06.2013 20:41 Ocena: Bardzo dobre
Koniecznie muszę przeczytać poprzednie odcinki, bo w tym Tomek wydaje się być strasznie mało męski. Jakby sam nie wiedział czego chce. Kobiety obracają nim, jak bączkiem. Może to po jakichś traumatycznych przeżyciach, bo niemożliwe by facet był tak rozchwiany i niezdecydowany. Jak wystraszony chłopczyk.
Z ciekawością poznam historię Tomka i jego kobiet :)
jasna69 dnia 25.06.2013 09:26
No proszę, jednak kobiety, nawet dla innych kobiet, bywają nieprzewidywalne. Jak samo życie zresztą. Takiej reakcji Dorotki się nie spodziewałam. Facet ma szczęście. Ciekawa jestem co jeszcze się wydarzy, bo przecież… "w życiu piękne są tylko chwile".
Co do tekstu – wciąga, jest płynny i dynamiczny choć trochę wybija mnie z rytmu ciągłe powtarzanie przez bohatera podobnych kwestii.
W tym odcinku:
Cytat:
Ja zo­sta­łem bez ad­re­su, bez pie­nię­dzy, przy­jeż­dżam do domu, a domu nie ma! Nie mam się nawet w co prze­brać, bo nie mam do­stę­pu do swo­ich oso­bi­stych rze­czy.


Cytat:
Je­stem bez­dom­ny, bez pie­nię­dzy i nawet nie mam się w co prze­brać, bo za­mknę­ła moje rze­czy w ja­kimś ma­ga­zy­nie…


Cytat:
- Nie wiem… nie mogę! Do­rot­ko, ja nie mogę! – pró­bo­wa­łem okre­ślić mój stan psy­chicz­ny. – Jak mam im się po­ka­zać w takim sta­nie? Jak sobie mnie za­pa­mię­ta­ją? Śmier­dzą­ce­go fa­ce­ta? Nie mam nawet bie­li­zny na zmia­nę!


Cytat:
- Poza tym nie mam nawet gdzie spać! – wy­buch­ną­łem. – Da­mian wy­je­chał do Au­strii, Jo­asia jesz­cze wcze­śniej do Maćka, a ja mam w kie­sze­ni parę gro­szy i to wszyst­ko. Może star­czy mi na tanie gacie i bilet na miej­ską ko­mu­ni­ka­cję…


W poprzednim niemal identyczne wypowiadał do Romka i Iwony. Rozumiem, że bohater informuje o swoim nieszczęściu kolejne osoby, ale czytelnik o nim wie już od rozmowy z Damianem.

Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
wykrot dnia 25.06.2013 23:57
Wszystkim bardzo dziękuję za komentarze. A odniosę się do nich kolejno.

al-szamanka napisał/a:
Bardzo mnie ten odcinek uradował, naprawdę.Doznałam prawdziwej ulgi.Lecz zabrakło mi opisu prawdziwego szczęścia Tomka, takiego, co by nim niebotycznie wstrząsnęło, zachłysnęło.A jaka pracę załatwi Dorotka Tomkowi?


@al-szamanko! Nie jest łatwo przeżywać szczęście, kiedy się w nie jeszcze nie uwierzyło. Dlaczego dziwisz się Tomkowi? Czyżbym mało wyraziście rysował jego cechy charakteru? Tomek jest zaskoczony niemniej niż kilku czytających ten tekst. Ziemia usunęła mu się spod nóg i wylądował... w krainie czarów! Myślisz, że to łatwe? Że nie nasuwają się wtedy myśli o zdrowiu własnego umysłu, śnie, albo innego rodzaju zaburzeniu w mechanizmach wszechświata?
Zapewniam Ciebie, że kiedy nogi się trzęsą, nawet cud nie podlega natychmiastowej akceptacji. Tak się po prostu nie da...
Bardzo dziękuję za pamięć i pokazanie błędów!

zajacanka napisała:
No, tego się nie spodziewałam! Potrafisz zaskoczyć, wykrot. Z poprzedniego odcinka wiało smutkiem i żałością, a tu niemal happy end! Zastanawiam się, czy nie balansujesz na bardzo kruchym lodzie, czy to za bardzo kiczowato nie wyszło. No ale suma summarum miłość wszystko zwycięża Szkoda, że tylko w bajkach...Tak myślę o Johnie. Już w Pokrzywnie miałam co do niego lekkie podejrzenia o homoseksualizm. Ciekawe, czy tak będzie i u Ciebie


Aniu! Jak zwykle, jesteś znakomita w spostrzeżeniach. Miałem podobne obiekcje, czy to nie będzie wyglądać zbyt kiczowato. Ale...
Nie należy zapominać, iż to są tylko deklaracje. Jak na razie, parole, parole, parole....
Dlatego też Tomek nie jest w stanie uwierzyć we wszystko bez zastrzeżeń. Stad tez takie jego reakcje, stąd niepewność, stąd niemożność logicznego ogarnięcia wydarzeń tego dnia...
To fakt, zakończenie historii już niebawem.
Ale będzie jeszcze epilog.

akacjowa agnes napisała:
Koniecznie muszę przeczytać poprzednie odcinki, bo w tym Tomek wydaje się być strasznie mało męski. Jakby sam nie wiedział czego chce. Kobiety obracają nim, jak bączkiem. Może to po jakichś traumatycznych przeżyciach, bo niemożliwe by facet był tak rozchwiany i niezdecydowany. Jak wystraszony chłopczyk. Z ciekawością poznam historię Tomka i jego kobiet


Cieszę się, że ten fragment Ciebie zainteresował. Ale, jak to już jest z fragmentami, wyciągnęłaś z niego dość powierzchowne wnioski. Nie można mieć do nikogo pretensji, że kiedy świat usuwa się spod stóp, zachowujemy się mało bohatersko. Tomek bywał też zupełnie inny, o czym Dorotka doskonale wie, dlatego jego zachowanie w ogóle jej nie przeszkadza.
Polecam sięgnięcie do źródeł, czyli na przykład do fragmentu o dyskotece.
http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/34034/dyskoteka-na-ktorej-nie-tanczylem

@jasna 69! Te powtórzenia były zamierzone. W moim zamyśle miały potęgować nastrój bezradności i beznadziei Tomka. Jego totalny upadek. Może faktycznie przesadziłem, przyglądnę się temu. Dziękuję za komentarz!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:42
Najnowszy:wrodinam