Proza » Obyczajowe » Carmen
A A A

       Carmen nie była typową dziewczyną z osiedla. Od dziecka wyróżniała się strojem, słownictwem i zasadami. Wszyscy ją tutaj lubili, bo niby dlaczego mieli nie lubić? Była ‘swoja’, choć w gruncie rzeczy  zupełnie inna. Skoro jednak piła piwo na ławce nieopodal jak zwykli robić mieszkańcy osiedla w jej wieku, nie należała do powszechnie piętnowanej bandy okradającej tutejsze piwnice, skoro chodziła do tej samej szkoły do której chodzili wszyscy jej rówieśnicy – nikt nie miał do niej żadnych zastrzeżeń. Tego, czym naprawdę różniła się Carmen, nie można było dostrzec na pierwszy rzut oka. Ani nawet na drugi.
       Grupą, która wyjątkowo lubiła Carmen było towarzystwo drobnych pijaczków spod osiedlowego sklepu. ’Carmen! Cycki ci urosły?’- dało słyszeć się niemal za każdym razem przechodząc przez blokowisko. Początkowo Carmen oburzała się, ale z biegiem lat stało się to nawet przyjemne. Rozumiała, że prawdopodobnie nie skończyli żadnej szkoły, pewnie nigdy nie przeczytali żadnej książki. To prości, przyjemni mężczyźni, którzy w zasadzie nie chcą jej obrazić, a te frywolne pytania z ich ust należy traktować jako komplement. Przyzwyczaiła się.
      Największym i chyba jedynym poważnym adoratorem Carmen były niejaki Mareczek. Od lat zakochany w niej niedorozwinięty alkoholik. By walczyć z nałogiem, zaczął wyjeżdżać na roboty do Niemiec. Wszystko, byle tylko nie siedzieć całymi dniami z flakonem pod sklepem. Wszystko, by w jakikolwiek sposób zaimponować Carmen. Teraz, gdy wreszcie dojrzała, stała się dla niego celem. Mareczek patrzył na Carmen jak zwierzę. Nie widział w niej nic innego jak kawał mięsa, który będzie zjadał codziennie po pracy. Jej zaokrąglone kształty hipnotyzowały go, był gotów zabić , by je mieć. Nieco bardziej rozgarnięci przyjaciele próbowali wyperswadować mu, iż raczej powinien zrezygnować. ‘Mareczku, daj dziewczynie spokój. Ona nie dla Ciebie…’- mówili mu za każdym razem, ilekroć przechodziła blisko niego, a w jego oczach pojawiał się ten znany wszystkim błędny wzrok.
     Carmen wiedziała o ‘miłości’ Mareczka. Traktowała to jednak z przymrużeniem oka. Ustalmy fakty. Ona, może nie najlepsza uczennica w szkole, ale jednak inteligentna, ładna i przede wszystkim z marzeniami, których nie mogłaby spełniać z nim. To właśnie sprawiało, że była wyjątkowa. Miała marzenia. Carmen nie wiązała przyszłości z tym osiedlem. Małomiasteczkowy klimat wyraźnie jej nie służył. Czuła, że musi jak najszybciej wsiąść w metaforyczny PKS swojego życia i odjechać nim na jakąś większą stację. Czuła, że ten moment zbliża się wielkimi krokami. Co mógł dać jej Marek? Poza stabilnością finansową (‘Carmen, za te ojro com zarobił ,wszystko ci kupie…’) ? Niewiele. Nigdy nie szukała silnych ramion, pieniędzy, szybkich samochodów. Chciała chłopca, który pożyczy jej książkę, opowie dowcip, złapie za rękę i zatańczy w deszczu. Marzyła o tym, że będzie jej śpiewał cichutko do ucha,  wcale niekoniecznie ładnie. Wiedziała, że nie znajdzie go tutaj. Takiego tu po prostu nie było.
       Mareczek wiedział, że aby zdobyć Carmen, musi zrobić jakiś znaczący, przełomowy krok. Długo się zastanawiał, myślał, aż wreszcie podjął decyzję. Od rana siedział pod sklepem lecz pił jedynie oranżadę na przemian z colą. Dzielnie czekał na moment, w którym jego Obiekt Pożądania będzie wracał ze szkoły. Szła. Była wyraźnie zmęczona. Każdy włos skierowany w inną stronę, wygnieciona spódniczka, głowa spuszona w dół i powolny krok dość dobitnie o tym świadczyły. Mareczek ruszył w jej stronę.
-Cześć Carmen. – powiedział dość wyraźnie, biorąc pod uwagę jego upośledzenie i wadę wymowy.
-Cześć.
-Chsiaubym zaprozić cie na discoteke. – to wybełkotował już w typowy dla siebie sposób.
-Dobrze Mareczku. – odpowiedziała Carmen, zaskakując nie tylko obserwujących całe zajście kolegów Marka,ale także jego samego.
-Wszpaniale! Pszyjde jutro o ósmej!

     Odeszła bez słowa. Do dziś pewnie zastanawia się, dlaczego się zgodziła. Może po to, by się odczepił, dlatego że była zmęczona i nie miała siły na przekomarzanie się z nim. A może po prostu chciała dać mu szanse? Czuła się piekielnie samotna i w akcje desperacji stworzyła sobie swojego własnego Mareczka? Z ambicjami, czułego, z prostymi zębami i ładnie uczesanymi blond włosami?       
     Pojawił się pod jej klatką punktualnie. Był dramatycznie zdenerwowany. Strugi potu spływające po jego karku dotarły już do pleców i na nienagannie wyprasowanej białej koszuli zaczęły tworzyć fantazyjne wzory. Żel na jego włosach błyszczał w świetle zachodzącego słońca. To  był jeden z ważniejszych dni w jego dotychczasowym życiu. Czuł, że dziś Carmen wyląduje z nim w jednym łóżku. Czuł, że ziszczą się jego wyobrażenia, których projekcje urządza sobie w głowie codziennie przed snem.
      Zeszła. Jej delikatny makijaż zrobiony od niechcenia, stara obcisłe jeansy i niedbale uczesane włosy zrobiły na Mareczku olbrzymie wrażenie. Zaproponował, że weźmie ją pod rękę, lecz Carmen ostentacyjnie odsunęła się o pół metra.
      ‘Gdzie idziemy?’-zapytała Carmen, choć znała już odpowiedź. W miasteczku nie było innej dyskoteki niż  KLUB MUZYCZNY FENIKS sąsiadujący z ich betonową dżunglą. Typowy cykl sobotnich zabaw w FENIKSIE przedstawiał się następująco: taniec,alkohol,śmiechy hihy à bójka àprzyjazd policji, który jest równoznaczny z końcem imprezy.
‘Do Feniksa, no nie?’-wszystko stało się jasne. Mareczek nie zaskoczył Carmen kreatywnością.
     Nic nie układało się po jego myśli. Carmen z każdym kolejnym piwem sponsorowanym przez Mareczka nie stawała się ani odrobinę bardziej pijana. Nie chciała tańczyć, odzywała się z rzadka, jeśli już to cichym półsłowem. ‘Co robię nie tak?’- zastanawiał się.
Ona też widziała ten wieczór inaczej. Marek nie stawał się przystojniejszy i bardziej elokwentny z każdym łykiem, jak zakładała. Koło północy poprosiła Mareczka, by odprowadził ją do domu.
Po drodze zorientował się, że jeśli zaraz czegoś nie zrobi, to jego plany spełzną na niczym. Jego płytki intelekt podpowiedział mu szybki, delikatny acz konkretny cios w jej tyłek.
Carmen nie zareagowała. Nie był to najlepszy sposób na poderwanie dziewczyny takiej jak ona. Bez słowa weszła do klatki i zniknęła w jej ciemnym korytarzu. On także nieco szybszym krokiem z rękami w kieszeniach ruszył przed siebie.
     Carmen czuła się bardzo dziwnie. Doskonale wiedziała, że właśnie spędziła wieczór z bucem, jednak… spędziła z kimś wieczór. Była na randce. NA RANDCE. To wprowadziło w jej ciele dziwny zamęt. Opadła na łóżko i wsunęła dłonie między nogi.
Kilka klatek dalej smutny Mareczek koncentruje się na tym by wyświetlić jej twarz i nogi.
Idzie do łazienki.
Ten sam czas, inne miejsca, oboje kończą razem. On w chusteczce, ona w do połowy zdjętych jeansach.
Ona płacze. On nie czuje nic.
Mareczek budzi się kilka godzin później. Włosy przygładził ręką, ubrał się ładnie i wyszedł do kościoła. Po drodze spotkał ją, piękną jak zwykle. Co tu robi? Wzrok miał dziwny, stoi taka sama w ten niedzielny poranek…
-Czekałam na Ciebie. Dziękuję. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
niedzisiniejutro · dnia 18.07.2013 19:28 · Czytań: 756 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
Figiel dnia 18.07.2013 20:55
Witaj!
Pomysł na ukazanie jak upadają wielkie nadzieje całkiem fajny, tylko wykonanie trochę skrzeczy:-) Mieszasz czasy :"Marek budzi się...", a za chwilę - "Przygładził włosy...", co powoduje dysonans. Niektóre zdania są nielogiczne: "Skoro jednak piła piwo(...)to nikt nie miał do niej zastrzeżeń.", a inne niezrozumiałe, jak to o koncentracji Mareczka na wyświetlaniu twarzy i nóg ( rozumiem, że chodzi o odtwarzanie), lub to, o chusteczce, którego kompletnie nie rozumiem i nawet nie śmiem sobie wyobrazić:-) Sporo błędów interpunkcyjnych, rozjeżdżające się spacje, niewłaściwy zapis cudzysłowia oraz dialogów. Przepraszam, że nie wyrzucę Ci kawy na ławę, czyli nie wskażę konkretnych błędów, ale to ze wzgledów czysto technicznych, bo wykonywanie opcji kopiuj-wklej na moim sprzęcie to mordęga. Poczytaj jednak choćby zapis dialogów u innych, a zobaczysz w czym rzecz. I może inny forumowicz zechce wskazać konkretne błędy.
Pozdrawiam:-)
laleczka dnia 19.07.2013 01:12
Podobało mi się. Błędy są, i owszem, ale czyta się dobrze i do końca. Spodobał mi się realizm - dobrze odtworzona filozofia blokowiska i mentalność dorastającej atrakcyjnej "innej", acz lubianej. To potworna dla bohaterki mieszanka cech i może być zgubna. Po przeczytaniu we mnie pozostało niedopowiedzenie - nie wiadomo, czy była to zgubna mieszanka. Wiadomo, że spotkanie z Mareczkiem pozostawiło w niej wspomnienia, bo "do dziś się zastanawia", wiadomo też, że czekała na niego następnego dnia po randce. Ale nie wiadomo, czy Carmen się opamiętała, spotkała parę razy z pijaczyną, ale jednak nie wpakowała się w nic zgubnego z nim. Zdarzenie wspomina, bo jednak przez chwilę się zachwiała. A może jest słaba i mimo potencjału, skończyła (w znaczeniu: ostatecznie straciła wiarę), jako wieczorny kawał mięsa pijaczyny? Podoba mi się pewien figiel w tym tekście: z jednej strony sugerujesz, że dziewczyna skończona. Z drugiej jednak rysujesz ją, jako obdarzoną marzeniami. Wszyscy ludzie, których znam, którzy mają marzenia, wstają po upadku. I wszyscy oczywiście upadają. I wstają. I tak w kółko. To mi się więc podoba: że nie mówisz jednak nic więcej poza tym, że czekała na niego następnego dnia i podziękowała. Sugestie co do jej upadku połączone z opisem charakteru sprawiają, że nie sposób zbyt wiele wyczytać o tym, czego się można po Carmen spodziewać - to dobrze. Bo opowiadanie jest o nastolatce. Niepewność co do jej przyszłych posunięć, ich skutków, dodaje historii autentyzmu. Wyzwala też myśli, które na temat Carmen musieli mieć wszyscy z osiedla, wynikający z nich dysonans i wyjaśnienie jej samotności: o takich dziewczynach mówi się "taka mądra, a taka głupia". Nie wiadomo, gdzie je wsadzić i czego właściwie chcą - dlatego często mają w życiorysie przynajmniej taki epizod, jak randka z Mareczkiem. Nad stylem jednak poćwicz . Faktycznie Ci się szarpie.
shinobi dnia 19.07.2013 10:25
Stylistycznie bardzo słabo, szkolnie. Nic mi się tu nie podoba właściwie. To, że i sama historia mnie nie oczarowała, to sprawa marginalna.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty