Jak zwykle w niedzielne popołudnie siedział przy oknie w swoim mieszkaniu i obserwował toczące się na ulicy życie. W dole ludzie przemykali jak klatki filmu. Młode pary, rodzice z dziećmi, osoby starsze – samotne lub z partnerami, ewentualnie z wnukami, czasem też całe wielopokoleniowe rodziny... Na Chlebnickiej można było dostrzec wszelkie możliwe kombinacje związków międzyludzkich, zwłaszcza że trwał środek lata, czyli okresu wyraźnie wzmożonego ruchu w centrum Głównego Miasta w Gdańsku. Jego dni wolne od pracy nie zawsze jednak wyglądały tak samo, do niedawna każdą chwilę spędzał bowiem ze swoją żoną. Sara stała za ladą jego pracowni bursztynu mieszczącej się na parterze kamienicy, w której mieszkali, przebywali więc ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. I nigdy nie mieli siebie dość mimo, że staż ich małżeństwa był już dosyć długi. Nie mieli dzieci, nie trzeba więc było dzielić miłości pomiędzy inne osoby. Nie, to nie tak, że tych dzieci nie chcieli – chcieli, i to bardzo. Starali się o nie przez wiele lat, ale nie wychodziło, więc cóż im pozostało innego, jak tylko kochać siebie nawzajem jeszcze mocniej?
Niedzielne popołudnia przeważnie upływały im na spacerach po pobliskim Długim Targu lub Na Nabrzeżu Portowym nad Motławą. Czasem zapuszczali się dalej – na Oliwę. Spędzali tam czas nad stawem w parku, karmiąc kaczki, często chodzili też na koncerty organowe do katedry. Od czasu do czasu, gdy pogoda dopisywała, zabierali ze sobą prowiant i zapuszczali się w las, który rozciągał się z Gdańska aż po Gdynię. Kochali swoje miasto i nie mieli potrzeb wyruszać na dalsze wycieczki, bywało jednak, że wybierali się do Sopotu, aby przejść się po molo i przespacerować urokliwymi uliczkami z uzdrowiskową zabudową. Do Gdyni nie zaglądali. Pojechali tam tylko raz, zaraz po jej wybudowaniu, ot, z ciekawości, jak ów twór wygląda, i stwierdzili, że nie mają tam czego szukać, bowiem nowoczesne miasto, bez klimatu starych kamienic i zaułków w ogóle nie przypadło im do gustu.
Teraz Sopotu nie odwiedzał wcale. Wypoczywali tam z żoną na krótko przed tym, zanim od niego odeszła, nie był więc jeszcze gotów, aby zmierzyć się z tamtymi wspomnieniami. Jego podróże ograniczały się co najwyżej do Oliwy, chociaż przeważnie siedział przy oknie i obserwował skrawki życia przewijających się pod nim ludzi.
Tak, Sarę zabrał mu inny. Znienawidzony, podstępny drań. Próbował o nią walczyć, ale bezskutecznie. Najpierw żona wydawała mu się nieobecna, kiedy się kochali, a po niedługim czasie w ogóle nie miała już ochoty na zbliżenia. Tłumaczyła się bólem głowy lub ogólnym osłabieniem. W końcu się przyznała. Kiedy sprawy zaszły za daleko i nie było już innego wyjścia, wyjawiła mu całą prawdę... Nawet jej podwójna mastektomia nie pomogła mu zatrzymać żony. Ostatecznie zostawiła go samego pół roku temu w sposób najgorszy z możliwych, niedający nawet najmniejszej nadziei na powrót.
***
- Tato, nie rób mi tego! - Agata rozpaczliwie błagała ojca, aby zrezygnował ze swojego strasznego dla niej w skutkach pomysłu. Ojciec budził w niej tak wielki respekt i strach, że rzadko zwracała się do niego per „tato”, teraz jednak postanowiła zaryzykować – a nuż zmięknie, w końcu jest jego jedynym dzieckiem, nie może mu zatem być obojętne jej szczęście. Nic bardziej mylnego.
- Postanowiłem już i zdania nie zmienię. Póki co, nie jesteś pełnoletnia i twoi rodzice mają prawo za ciebie decydować.
- Ale za dwa miesiące będę! Tato, proszę...
- Myślisz, że nie pamiętam o dacie twoich urodzin? Dlatego ślub weźmiesz za miesiąc.
- Ale ja nie chcę! Czy moje szczęście w ogóle się dla ciebie nie liczy? Nie jestem gotowa na założenie rodziny, a już na pewno nie z tym grubym pokurczem!
Zdążyła tylko zobaczyć unoszącą się rękę ojca i za chwilę poczuła dotkliwe pieczenie na policzku. Matka stała pod ścianą i niemo przyglądała się tej scenie. Szkoda jej było córki, ale bała się mu sprzeciwić... Jak zawsze zresztą. I dlatego, jako potulna żona mogła wieść spokojne życie, zaś niepokorna Agata nieraz dostawała od ojca bolesną karę.
- Jak śmiesz tak mówić o swoim przyszłym mężu?! – Ojciec był wyraźnie rozwścieczony. – Nie będę z tobą dyskutował na ten temat. Decyzja została podjęta.
- I tak tego nie zrobię! – krzyknęła i czym prędzej umknęła do swojego pokoju przed ponownie zamierzającym się na nią ojcem.
- Jeszcze zobaczymy! – warknął rozsierdzony jej nieposłuszeństwem.
- Jeszcze zobaczymy... – powtórzyła za ojcem Agata, siedząc na łóżku w pozycji embrionalnej i patrząc przed siebie nieprzytomnym wzrokiem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt