Z krwi i kości (II) - aga63
Proza » Obyczajowe » Z krwi i kości (II)
A A A

- Już nie mogę się doczekać! – Rozpromieniona Agata pochłaniała wzrokiem krajobrazy mijające za oknem pociągu.

Jej rodzice spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Odkąd przystała na ten ślub, relacje wszystkich uległy wyraźnej poprawie. Matka nie musiała już wysłuchiwać domowych kłótni, uczestnicząc w nich milcząco ze spuszczoną głową i miną zbitego psa, a ojciec był na tyle zadowolony ze zmiany postawy swojego dziecka, że w przypływie łaskawości dla rodziny postanowił nawet zorganizować wycieczkę do Zakopanego. Dla Agaty miał to być wyjazd na pożegnanie panieńskiego życia z rodzicami, bowiem zaraz po powrocie zaplanowane zostało huczne wesele.

Kiedy pociąg wjeżdżał do Krakowa, oznajmiła rodzicom, że musi udać się za potrzebą.

- Dlaczego nie zrobiłaś tego wcześniej? Przecież na postoju nie wolno korzystać z toalety. – Ojciec był wyraźnie niezadowolony z bezmyślności córki.

- Zamyśliłam się... Oj, tato, zdążę! – Zerwała się z miejsca. – Zobacz, przecież jesteśmy jeszcze przed dworcem, więc chwilę to potrwa, zanim pociąg się zatrzyma. A jak mi się nie uda, to najwyżej wrócę tu i poczekam, aż znowu ruszy.

- Dobrze, to idź już, bo zaraz rzeczywiście będzie za późno. – Ojciec nie krył zdegustowania jej zachowaniem.

- To na razie! – rzuciła, obdarzając rodziców szerokim uśmiechem, i wybiegła z przedziału.

 

***

- Co ona tyle czasu robi?! Przecież miała tu przyjść, jeśli nie zdąży przed postojem. – Ojciec był już dość mocno rozdrażniony.

- Może stoi w kolejce i nie chce stracić miejsca. Wiesz, jak te toalety są zwykle oblegane – szepnęła nieśmiało matka, nie podnosząc wzroku znad książki.

- Może. Mam nadzieję, że zaraz wróci, bo inaczej będę musiał przemówić jej do rozsądku.

Na te słowa matka skuliła się i wcisnęła całym ciałem w siedzenie. Bała się męża, kiedy coś wyprowadzało go z równowagi. Potrafił być wtedy nieobliczalny...

Napływająca do nosa wydzielina wyrwała ją z odrętwienia. Odłożyła na chwilę książkę i sięgnęła do kieszeni swojej lnianej marynarki wiszącej przy drzwiach przedziału. Jak na złość, tuż przed wyjazdem przeziębiła się i teraz męczył ją katar. Wydobyła z kieszeni chusteczkę, a wraz z nią jakąś niewielką kartkę, która upadła na podłogę.

- Co to jest? – Zdziwiona schyliła się, aby podnieść kartkę. – Nie przypominam sobie, żebym wkładała tu coś jeszcze oprócz chusteczki.

- O Boże! – Jęk rozpaczy wydobył się z jej ust, jak tylko rozwinęła kawałek papieru.

- Co się stało? – burknął do niej mąż, niezadowolony, że przerwała mu czytanie gazety.

Nic nie mówiąc, podała mu kartkę, na której pismem ich jedynaczki nakreślone zostało zdanie: „Nie chcę mieć życia, jakie dla mnie zaplanowaliście”...

Ojciec zerwał się na równe nogi targany wściekłością i wybiegł na peron. Kiedy nawoływał ją po imieniu, Agata siedziała już w innym pociągu, który właśnie ruszał ze stacji.

- Jeszcze zobaczymy... – wyszeptała do siebie z zadowoleniem, gdy maszyna zaczęła sunąć po torach.

 

***

Kolejna niedziela i kolejne posiedzenie przy oknie kamienicy na Chlebnickiej. Tym razem jednak pojawił się stały, nieprzemieszczający się obiekt w postaci dziewczyny siedzącej na schodach kamienicy po przeciwnej stronie Chlebnickiej. Była raczej niska i szczupła, a brązowe włosy zaczesane na gładko związała w kucyk. Szczegółów twarzy z takiej odległości nie dało się dostrzec. Zaobserwował jeszcze, że miała ze sobą jedynie niewielką torbę podręczną, z której właśnie wyciągała jakąś książkę. „Pewnie na kogoś czeka” – pomyślał. Dziewczyna posiedziała nad książką około godziny, zamknęła ją, wstała i ruszyła w kierunku Nabrzeża Portowego. Po kilkunastu minutach wróciła jednak na swoje miejsce, rozsiadła się ponownie i zaczęła zajadać bułkę, którą sobie dopiero co przyniosła. Zaczął się niepokoić. „Może się zgubiła?” – zapytał sam siebie. Ale nie, osoba, która nie wie, co ma ze sobą począć, nie zachowywałaby się tak spokojnie. Czajnik zaczął gwizdać, poszedł więc zaparzyć dla siebie herbatę. Kiedy usiadł ponownie z filiżanką w ręce, dziewczyny za oknem już nie było...

Przez najbliższy tydzień widywał ją codziennie. A to siedziała na ławce na Długim Targu, kiedy on rano szedł po zakupy, a to mignęła mu przed oknami jego pracowni, gdy stał za ladą. Czasem stała na moście nad Motławą, wpatrując się we wstęgę rzeki. Z dnia na dzień wyglądała na coraz bardziej zaniedbaną. Pod koniec tygodnia nie dało się u niej nie zauważyć szarych śladów brudu na białej, batystowej bluzce i posklejanych strąków przetłuszczonych włosów. W kolejne niedzielne popołudnie, kiedy znów ze swojego okna obserwował ją czytającą książkę na schodach kamienicy, nie wytrzymał i postanowił zejść. Może trzeba dziewczynie pomóc, przecież to nie jest normalne, żeby taka młodziutka osoba włóczyła się od tygodnia sama po mieście. Zanim znalazł się na dole, zdążyła już opuścić miejsce na schodach i teraz zmierzała w kierunku ulicy Mariackiej. Poszedł za nią.

 

***

Od tygodnia błąkała się po gdańskim Głównym Mieście, ale tu zawitała po raz pierwszy. W poprzednich dniach bała się przestąpić progu tego miejsca, sama nie wiedziała dlaczego. Może nie pozwalały jej na to wyrzuty sumienia z powodu opuszczenia rodziców... Wychowana w głębokiej wierze przekonana była, że popełniła ciężki grzech przeciwko czwartemu przykazaniu Bożemu. Teraz jednak coś w niej pękło. Czuła się strasznie samotna i potrzebowała komuś się wyżalić, nawet jeśli ten ktoś miałby tylko wysłuchać jej w milczeniu. Pociągnęła więc za wielką, ciężką klamkę i drzwi ze skrzypnięciem ustąpiły. Była niedziela, ale już po ostatniej mszy, w kościele panowały więc pustki. W ławkach klęczały lub siedziały tylko pojedyncze osoby. Wybrała sobie pustą i klęknęła, chowając twarz w dłoniach. Przez kilka minut trwała tak w zupełnym bezruchu, aż w końcu złożyła ręce jak do modlitwy i spojrzała w górę. Tuż przed nią, wysoko, na drewnianej belce rozpościerał się ogromny Chrystus ukrzyżowany[1]. Po bokach krzyża umiejscowiono rzeźby czaszek, a dalej dwie postacie – pewnie Matki Jezusa i jego ucznia Jana. Nigdy dotąd nie miała okazji widzieć tego symbolu religijnego w tak przerażającej wersji.

- Przepraszam – wyszeptała onieśmielona. – Czy naprawdę warto było za nas umierać?

Później, w czasie zwiedzania świątyni, trafiła na Pietę i „Sąd Ostateczny”[2]. Obraz przestraszył ją niemniej niż monumentalny krzyż, szybko zatem odwróciła od niego wzrok i skierowała go na rzeźbę. Gdy stała naprzeciwko wykutej w kamieniu Matki Boskiej trzymającej w ramionach swojego martwego Syna, tama puściła i łzy zaczęły lać się strumieniami po jej twarzy. „ Ile ja bym dała za to, żeby moja matka kochała mnie choć w połowie tak mocno, jak Ty swoje dziecko” – pomyślała, zanosząc się od płaczu. W kaplicy była sama, więc nie musiała dłużej udawać twardej. A przynajmniej tak jej się wydawało, że nie ma tu niczyjego towarzystwa...

- Pomóc ci w czymś, dziecko? – Usłyszała nagle za plecami. Szybko otarła łzy wierzchem dłoni i odwróciła się. Stał za nią dość pokaźnej budowy, przystojny, ciemnowłosy mężczyzna w średnim wieku. Nieco speszona świadomością, że widział jej chwilę słabości, odparła:

- Nie jestem dzieckiem. Zaraz skończę osiemnaście lat.

- Oj, to przepraszam, pomyliłem się. – Teraz i na jego twarzy malowało się zakłopotanie.

Faktycznie, mógł się pomylić. Drobna postura i buzia, którą ujrzał dokładnie dopiero teraz, zdecydowanie nie dodawały dziewczynie lat. Z wielkimi, brązowymi oczami i wydatnymi ustami osadzonymi w drobnej twarzyczce, wyglądała raczej jak dziecko niż prawie dorosła kobieta. Zaryzykowałby nawet stwierdzenie, że ma urodę lalki. Ona zaś przez chwilę patrzyła na niego nieufnie, po czym odezwała się ponownie:

- Czego pan ode mnie chce? Nie znam pana.

- A w ogóle kogokolwiek tu znasz?

Na to pytanie spuściła głowę i wbiła wzrok w podłogę.

- Niech mnie pan zostawi. Nie potrzebuję pomocy.

- Czyżby? – Postanowił nie owijać w bawełnę. – Widzę cię w tych okolicach od tygodnia. Z dnia na dzień jesteś coraz chudsza i coraz bardziej brudna. Zawsze jesteś sama i z nikim nie rozmawiasz. A więc – zgubiłaś się czy uciekłaś?

- Nie pana sprawa! Śledzi mnie pan?! – Wybuchła, bo poczuła się osaczona.

- Nie śledzę cię, ale codziennie mijasz moją pracownię bursztynu.

- Niech mnie pan zostawi. Niczego nie potrzebuję – powtórzyła.

- Nie będę cię wypytywał, jeśli nie chcesz o sobie opowiadać. Ale mogę ci zaproponować pracę u mnie za ladą i mieszkanie. – Sam się zdziwił, że wypowiedział te słowa. Dlaczego tak mu zaczął leżeć na sercu los tej nieznajomej? Może współczuł jej tak bardzo, bo doskonale wiedział, jak to jest być samotnym.

- Jaką pracę?! Pan jest na pewno jakimś zboczeńcem i chce mnie pan wykorzystać! Niech mnie pan zostawi, bo zawołam milicję! – Naprawdę zaczynała się go bać.

- I co im powiesz? Przecież unikasz ich jak ognia. – Nie dawał za wygraną. – I nie jestem żadnym zboczeńcem. Po prostu nie mam nikogo do pomocy ani w sklepie, ani w domu.

- Powiedziałam już – nie chcę niczyjej pomocy. Ani łaski. – Była uparta.

- Dobrze, skoro tak twierdzisz, to życzę ci powodzenia. – Postanowił na razie odpuścić. Spróbuje znaleźć inny sposób, aby do niej dotrzeć. Tymczasem odwrócił się i wyszedł zostawiając ją samą.

Wrócił do domu, ale widok dziewczyny o twarzy dziecka nie schodził mu z oczu, a myślenie o niej nie dawało spokoju. Co też mogło wydarzyć się w jej życiu, że jest taka nieszczęśliwa?

Przez kolejnych kilka dni nie widywał jej w pobliżu swojej pracowni, jedynie czasem na okolicznych ulicach. Sprawiała wrażenie coraz bardziej wymizerowanej, wolał się jednak nie rzucać w oczy, żeby jej nie przepłoszyć. Któregoś wieczoru usiadła ponownie na schodach kamienicy naprzeciwko jego mieszkania. Patrzył na nią przez okno, zastanawiając się jednocześnie, jak może pomóc. Było mu jej szkoda i z jakiegoś powodu czuł się odpowiedzialny za jej los. Dziewczyna zaś, jak zwykle, wyjęła jakąś książkę i zaczęła czytać. Przycisnęła się bokiem ciała do murku okalającego schody i zagłębiła w lekturze. Po wpatrywaniu się w nią przez dłuższą chwilę, dostrzegł coś dziwnego – dziewczyna tak mocno pochyliła się nad książką, że niemal zgięła się w pół. W pewnym momencie książka wypadła jej z rąk. A ona po nią nie wstała...



[1] Grupa Ukrzyżowania na belce tęczowej, oddzielająca prezbiterium od nawy głównej. Krzyż ma wysokość ponad 8 m, a postać Chrystusa – 4,5 m (Bazylika Mariacka, Przewodnik)

[2] Gdańska Pieta i kopia obrazu ołtarzowego „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga znajdują się w kaplicy św. Rajnolda (Bazylika Mariacka, Przewodnik)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
aga63 · dnia 15.08.2013 19:47 · Czytań: 768 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 13
Komentarze
Quentin dnia 15.08.2013 20:34 Ocena: Bardzo dobre
Trzymasz poziom.
Opowieść robi się coraz ciekawsza. Teraz wiadomo, że mamy do czynienia z buntowniczką. No i super, bo lubię buntowników, a przynajmniej historie o nich ;)

Tempo akcji jest bardzo dobre. Sprawy nie idą zbyt szybko, a sporo się dzieje tak naprawdę. Czasem można w takich opowieściach odnieść wrażenie, że autor chce powiedzieć zbyt wiele, zbyt szybko. Ty opowiadasz z wyczuciem i świetnie.

Trochę się obawiałem na początku, że nie spodoba mi się ta historia, bo jest zbyt szablonowa. Teraz widzę, że ciekawi mnie z każdym kolejnym fragmentem. Już myślę o ostatecznym rozwiązaniu i co też z niego wyniknie ;)

Na koniec dodam jeszcze, że od technicznej strony piszesz całkiem zacnie ;) To znaczy tak myślę, bo nie znam się za bardzo na temacie, ale wygląda to naprawdę solidnie.

Pozdrawiam
aga63 dnia 15.08.2013 21:50
Ojej, jej, ile słów uznania w jednym komentarzu! :) Dziękuję ci za to bardzo :D

Cytat:
Teraz wiadomo, że mamy do czynienia z buntowniczką.

A czy moja bohaterka mogłaby się tak po prostu zgodzić na coś tylko dlatego, że ktoś tego od niej oczekuje, a nie mając na to w ogóle ochoty? Może i by mogła, ale wtedy musiałabym przestać się z nią utożsamiać, a tego bym nie chciała ;)

Cytat:
Teraz widzę, że ciekawi mnie z każdym kolejnym fragmentem. Już myślę o ostatecznym rozwiązaniu i co też z niego wyniknie

Kurczę, stresa teraz będę miała, czy cię nie zawiodę...

I bardzo mi pochlebia, że uważasz mnie za dobrą pod względem technicznym. Technika i merytoryka zawsze była dla mnie ważna we wszelakich dziedzinach życia ;)

Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam :)
akacjowa agnes dnia 16.08.2013 11:15 Ocena: Świetne!
Kobieto! Mogę bez wahania powiedzieć, że masz we mnie fankę Twojej twórczości i rodzącej się powieści! Jak zobaczyłam, że wystawiłaś kolejną część, musiałam natychmiast przeczytać. A jak przeczytałam, to musiałam się natychmiast zalogować, by skomentować i pochwalić.
Czekam na dalszy ciąg i już kombinuję, co możesz tam wymyślić.
Dawno nie czytało mi się tak dobrze. Dziękuję.
aga63 dnia 16.08.2013 11:56
Aga,
Ale zostałam mile połechtana tą Twoją opinią ;)
Niestety, muszę Cię rozczarować, bo na powieść jestem za słaba (przynajmniej na razie) :( Niemniej jednak, jeszcze trochę zostało do końca :)

Dzięki i pozdrawiam! :)
al-szamanka dnia 16.08.2013 21:01 Ocena: Bardzo dobre
Powoli mam wrażenie, że będzie z tego powieść.
Już pierwszy odcinek zapowiadał się niezwykle ciekawie.
Ten jest moim zdaniem jeszcze lepszy.
No tak, dziewczyna uciekła przed zaaranżowanym przez ojca małżeństwem.
Miała rację, sama też tak bym zrobiła.
Zastanawiam się gdzie spała i skąd miała pieniądze na bułki.
Raczej nie traciła czasu na szukanie pracy, polepszenie bytu.
W takiej sytuacji dobrze będzie, gdy ktoś porządny się ina zaopiekuje.

Pozdrawiam :)
jasna69 dnia 17.08.2013 19:03
Jak wystraszone kociątko ta nasza bohaterka. Piszę "nasza", bo jak widzę ma już swoich wielbicieli, do których i ja dołączam.
Fajnie budujesz klimat tej opowieści/powieści (wiesz już co powstanie?), dbasz o szczegóły scenerii i powoli budujesz obrazy postaci. Co do Agaty, to mam trochę mieszane uczucia, bo z jednej strony tak sprytnie czmychnęła z pociągu, a z drugiej wydaje się, że nie ma pomysłu co dalej ze sobą zrobić. Podobnie jak Szamanka zastanawiam się dlaczego ciągle tylko sobie chodzi i myśli, zamiast wziąć się z garść i poszukać alternatywy dla schodków i ławki.
To oczywiście tylko taki szczegół, bo co do reszty - jestem na tak.

Pozdrawiam serdecznie

Ach, jeszcze jedno: wydaje mi się, że zapisy dialogów miejscami nie są poprawne.
aga63 dnia 18.08.2013 22:41
Witajcie, Dziewczyny :)
Nadal bardzo mnie cieszy Wasze zainteresowanie :)

Al - Pieniądze na bułki były, bo ojciec, mając czasem "dzień dobroci dla zwierząt", dawał jej kieszonkowe...jak akurat była mu posłuszna...a gdzie spała? Cóż, Na Głównym Mieście jest tyle zaułków, a wmiała pobliżu - kamienic z bramami, że miała dość duży wybór :) Mogła chociażby spędzła spędzać noce chociażby na Dworcu Głównym... Ale to tylko takie moje "domysły", a każdy oczywiście może mieć swoje opcje :) A nie chciałam się wdawac w takie szczegóły, bo wydawało mi się to nieistotne dla samej opowieści :)

Jasna - Agata to sprytna bestia, ale jednak tylko nastolatka... Dość mocno utożsamiłam się z jej postacią i tak sobie pomyślałam, że ja w takiej sytuacji też bym pewnie "chodziła i myślała" dopóki czegoś nie "wychodzę" i nie zabiorę się za budowanie nowego życia :)
Co do zapisu dialogów - a wiesz, że w wielu miejscach się zastanawiam, czy aby na pewno wszystko jest ok? Tak, ze jakby ktoś mi "wytknął" co nie jest, to byłabym wdzięczna :)

Dziękuję Wam za wizytę i komentarze i pozdrawiam :)
jasna69 dnia 19.08.2013 00:09
Cytat:
- To na razie! – Rzu­ci­ła, ob­da­rza­jąc ro­dzi­ców sze­ro­kim uśmie­chem i wy­bie­gła z prze­dzia­łu.

rzuciła
Cytat:
- Może stoi w ko­lej­ce i nie chce stra­cić miej­sca – wiesz, jak te to­a­le­ty są zwy­kle ob­le­ga­ne. – Szep­nę­ła[b] nie­śmia­ło matka nie pod­no­sząc wzro­ku znad książ­ki.

... miejsca. Wiesz...
bez kropki i z małej
Cytat:
- Co się stało? – [b]Burk­nął do niej mąż, nie­za­do­wo­lo­ny, że prze­rwa­ła mu czy­ta­nie ga­ze­ty.

burknął
Cytat:
- Jesz­cze zo­ba­czy­my... – Wy­szep­ta­ła do sie­bie z za­do­wo­le­niem, kiedy ma­szy­na za­czę­ła sunąć po to­rach.

wyszeptała
Cytat:
- Prze­pra­szam.[b] – [b]Wy­szep­ta­ła onie­śmie­lo­na. – Czy na­praw­dę warto było za nas umie­rać?

bez kropki i z małej
itd.

Generalnie stosuje się zasadę (przynajmniej tak mnie kiedyś uczono), że jeśli dopowiedzenie opisuje czynność związaną z mówieniem (powiedział, krzyknął, mrukną, szepnął itd.) nie stawia się kropki, a słowo pisze się z małej litery. Natomiast w innych przypadkach (odwracanie się, wychodzenie, odkładanie czegoś itp.) słowo powinno być pisane z dużej litery.

Pozdrawiam
aga63 dnia 19.08.2013 10:58
A widzisz, a mnie tego nie uczyli... albo zapomniałam :/ W każdym razie dzięki serdeczne :) Będę zatem musiała przysiąść i "przelecieć" wszystkie części tego tekstu.

Pozdrawiam! :)
Wasinka dnia 20.08.2013 21:01
Jest w porządku ogólnie, jeśli chodzi o samą historię, dobrze też, że spoglądasz czasem oczyma kogoś innego niż narratora (w pewnym sensie), a przynajmniej takie ma się wrażenie, gdy piszesz, jak obserwuje ją ktoś inny.
Ale... no niestety, jak to często/czasem ja, mam "ale". Jeszcze nie wczułam się w bohaterkę, nie przycinęłaś jej do mnie tymczasem. Mam wrażenie skrótowości, powierzchowności, bo nie pokazujesz, co siedzi w bohaterce, widzimy ją przez pryzmat poczynań, a nie ducha (nie mówię, że w ogóle, ponieważ są stwierdzenia, że czuje się samotna itp., ale być może dla mnie za mało). Nie mówię, że to źle, bo taki sposób jest równie dobry, jak każdy inny, ale wówczas potrzebuję czegoś więcej, co osadzi się w klimacie wokół bohaterki.
Nie wiem, czy zrozumiale się wyraziłam (bo jeszcze nie wiesz, że im bardziej tłumaczę, tym bardziej plączę; taka zależność wprost proporcjonalna ;)).

Takie małe przykładziki, głównie z początku tekstu, żebyś sobie przejrzała pod tym kątem i ewentualnie na przyszłość; na co zwracać uwagę:
Cytat:
Jej ro­dzi­ce spoj­rze­li na sie­bie i uśmiech­nę­li się. Odkąd zgo­dzi­ła się
- nadmiar "się", niby tylko dwa, ale nachodzą na siebie
Cytat:
Dla Agaty miał to być taki wy­jazd na po­że­gna­nie pa­nień­skie­go życia z ro­dzi­ca­mi, bo­wiem zaraz po po­wro­cie za­pla­no­wa­ne zo­sta­ło jej hucz­ne we­se­le.
- wyrzuciłabym zaimki (taki, jej)
Cytat:
Oj­ciec był wy­raź­nie nie­za­do­wo­lo­ny z bez­myśl­no­ści swo­jej córki.
- bez "swojej"
Cytat:
Oj, Tato, zdążę!
- tata małą literą
Cytat:
rzu­ci­ła, ob­da­rza­jąc ro­dzi­ców sze­ro­kim uśmie­chem(,) i wy­bie­gła z prze­dzia­łu.

Cytat:
szep­nę­ła nie­śmia­ło matka(,) nie pod­no­sząc wzro­ku znad książ­ki.

Cytat:
Nic nie mó­wiąc(,) po­da­ła mu kart­kę

Cytat:
Oj­ciec ze­rwał się na równe nogi tar­ga­ny wście­kło­ścią na córkę i wy­biegł na peron.
- a może by tak opuścić "na córkę", gdyż wiadomo, na kogo był zły, a przy okazji ominie się jedno "na" (na równe nogi/na córkę/na peron)
Cytat:
na scho­dach ka­mie­ni­cy po prze­ciw­nej stro­nie ulicy
- wkradł się rym kamienicy/ulicy
Cytat:
„Pew­nie na kogoś czeka.” – Po­my­ślał.
- "Pewnie na kogoś czeka" - pomyślał.
Cytat:
„Może się zgu­bi­ła?” – Za­py­tał sam sie­bie.
- "zapytał" małą literą
Cytat:
Cza­sem stała na mo­ście nad Mo­tła­wą(,) wpa­tru­jąc się we wstę­gę rzeki.

Cytat:
znów ze swo­je­go okna ob­ser­wo­wał czy­ta­ją­cą książ­kę na scho­dach ka­mie­ni­cy, nie wy­trzy­mał i po­sta­no­wił do niej zejść. Może trze­ba jej pomóc
- zaimki wpadają na siebie
Cytat:
zdą­ży­ła już opu­ścić swoje miej­sce na scho­dach
- wyrzuciłabym "swoje"
Cytat:
zgu­bi­łaś się, czy ucie­kłaś?
- bez przecinka

Wrzuciłam parę przykładów z przecinkiem w zdaniu z imiesłowem przysłówkowym współczesnym (-ąc) - warto pamiętać, że gdzie on, tam i przecinek (również z imiesłowem przysłówkowym uprzednim -łszy, -wszy)

Pozdrawiam księżycowo.
aga63 dnia 20.08.2013 22:05
Wasinko, Twoja pomoc jest nieoceniona! :)
Wprawdzie w szkole byłam dobra z polskiego, ale to to było jakieś kilkanaście lat temu, cieszę się więc, jak do mojego tekstu zagląda ktoś, kto "wytyka" mi rzeczy do poprawki :) Przejrzę wnikliwie wszystko i poprawię :)

A co do Agaty - masz rację, nie opisałam jej zbyt dokładnie, podobnie jak i drugiego bohatera, bo starałam się skupić raczej na relacjach pomiędzy nimi. Ale może i był to błąd...

W każdym razie dziękuję serdecznie i serdecznie pozdrawiam :)
Wasinka dnia 20.08.2013 22:38
aga63 napisała:
masz rację, nie opisałam jej zbyt dokładnie,

Nie chodziło mi o opisanie zewnętrzne - dodam.

aga63 napisała:
starałam się skupić raczej na relacjach pomiędzy nimi. Ale może i był to błąd...

Nie twierdzę, że to błąd (skupienie się na relacjach na pewno błędem nie jest). Staram się znaleźć przyczynę niewsiąknięcia swego całkowitego. :)


Również serdecznie.
aga63 dnia 20.08.2013 23:40
Chodziło mi oczywiście o opisanie tego, co w Agacie siedzi :) Ale nie dziwię Ci się, bo bez charakterystyki bohatera pod tym względem może być ciężko się do niego przywiązać... Ja to do tej pory widziałam nieco inaczej, bo dla mnie - twórcy postaci, która jest na dodatek do tego twórcy podobna, opisanie jej nie jest aż tak isotne,ale z perspektywy czytelnika może to wyglądać zdecydowanie inaczej... W każdym razie - cenna wskazówka, wezmę sobie ją do serca na przyszłość :)

Pozdrawiam raz jeszcze :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:74
Najnowszy:pica-pioa