Zniszczone miasto Astral zawsze budziło niepokój i grozę. Zrujnowane kamienne domy zamieszkane zostały przez najgorsze plugastwa. Nikt nie odważa się przejść przez jedną ze stu bram prowadzących do ogromnej aglomeracji.
Na zachodzie straszą zawalone wille, opuszczone przez najpotężniejszych mieszkańców świata. Na wschodzie zaś widnieje stary port, zamknięty przed setkami lat. W latarni na niewielkim cyplu jedyne światła to błędne ogniki, latające nad szkieletami ostatnich latarników. Wściekłe fale nieustannie uderzają w brzeg, smagając przy okazji potężne, kamienne słupy wystające z wody- resztki pozostałe z niegdyś wspaniałych pomostów.
W samym centrum natomiast przeraża najpotężniejsza z twierdz, jakie kiedykolwiek zostały zbudowane. Strzeliste wieże wznoszące się do chmur, zamieszkane są jedynie przez ptaki i okropne, latające maszkarony. Czarne, grube mury nie oparły się działaniu czasu, jak reszta miasta. Popękane kamienie ozdobione zostały pleśnią i mchem. Gdzieniegdzie rośnie nawet wspaniały bluszcz, lecz w większości miejsc usechł lub zdrewniał, dając groteskowy obraz lasu w czasie jesieni.
Majestatyczna, żelazna brama nie została zamknięta. Złote zdobienia zaśniedziały, potężne zawiasy ledwo trzymają przechylone wrota. Teraz wszystko może wejść do niegdyś cudownych komnat. Przerażający szum wiatru w zrujnowanych pomieszczeniach i korytarzach przecinany jest od czasu do czasu rykiem potworów, które nigdy nie powinny zostać ujrzane.
Na samym końcu głównego holu, za srebrnymi drzwiami, pustka ogarnia wciąż piękną i ogromną salę. Między tytanicznymi, niknącymi w cieniu kolumnami wciąż rozstawione są żelazne, zdobione stoły i pozłacane, metalowe krzesła. Pajęczynami obrosły mosiężne kandelabry. Stare, poszarpane gobeliny wciąż przedstawiają heroiczne zmagania bohaterów z potworami. Gruba warstwa kurzu osiadła na podniszczoną posadzkę. Zaś na zatopionym w mroku końcu pomieszczenia widnieje potężny tron, zdobiony przez najwspanialszych złotników i rzeźbiarzy w krainie.
Nad zrujnowaną Stolicą Świata rozszalała się burza. Ogromne krople uderzały o zawalone dachy domów oraz zniszczałe, monumentalne posągi. Podmuchy wiatru targały wielkimi drzewami, wyrywając pożółkłe liście z gałęzi. Zaś liczne błyskawice rozświetlały zasnute chmurami niebo.
Pośród wszystkich hałasów pośród opuszczonych korytarzy w zamku, dało usłyszeć się tam ciężkie, jednostajne kroki. Głównym holem szedł potężnie zbudowany człowiek otulony długim, czarnym płaszczem.
Zdecydowanym ruchem otworzył srebrne drzwi. Tam zaś, naprzeciwko niego stały już dwie inne postacie.
-Spóźniłeś się- powiedział szaroskóry osobnik ubrany w długą, białą togę.
-Mam więcej roboty niż wy- odpowiedział znudzonym głosem przybysz, po czym zbliżył się do pozostałej dwójki.
-Skoro jesteśmy już wszyscy, panowie- rzekł trzeci rozmówca. Nieznacznie zaczęła trzepotać para wielkich, błoniastych skrzydeł wyrastających mu z pleców- Dokończmy sprawy Triumwiratu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Maelion · dnia 10.09.2008 15:28 · Czytań: 875 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: