- Jestem Czerwony Kapturek i zbieram datki na ochronę innych wilków -
powiedział Czerwony Kapturek, spoglądając na mnie wyczekująco sprytnymi oczkami. -
Da pan co?
W pierwszej chwili nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Za nią stał wielki, szary
wilk, kręcił zawzięcie wyleniałym ogonem i rzeczywiście spoglądał na mnie
wilkiem. Zrobiło mi się nieswojo. Jeszcze nigdy nie rozmawiałem z Czerwonym
Kapturkiem, ani też nie stałem twarzą w pysk z wilkiem. Poklepałem się po udzie,
chcąc pokazać, że nic nie mam i jestem tylko podrzędnym obywatelem czekającym na
wypłatę, na nieszczęście w kieszeni coś zabrzęczało. Wilk nastawił szybko uszy,
a wilgotny nos przysunął się niebezpiecznie blisko do mojej nogi.
- Dobry piesek - powiedziałem bez przekonania i chyba miałem durnowaty wyraz
twarzy, gdyż Czerwony Kapturek uśmiechnął się bezczelnie i nachalnym ruchem
wyciągnął w moim kierunku skarpetę.
Była pocerowana i nie pierwszej świeżości, ale wyraźnie coś już w niej było.
Udając zainteresowanie, dotknąłem ją szybko wskazującym palcem.
- No i jak wam leci, dużo nazbierałaś?
- Eeeeeee, leci, ale bez niego nie poradziłabym sobie. Nad nim wszyscy się litują.
Nie wiem jak to się stało, ale w tym samym momencie wilk wcisnął się między mnie
a drzwi, tarasując drogę ewentualnej ucieczki. Mimowolnie zadrżałem, widząc jakiś
krwisty strzep zwisający z jego lewego, pokrytego żółtą patyną kła. Ale
Czerwony Kapturek był spostrzegawczy. Potrząsnął niecierpliwie skarpetą.
- Nie potrzebuje pan się bać. Kiedyś był agresywny i zjadał każdą babcię, jaką
napotkał... ale moja była ostatnia - dodała groźnie. - Połamał sobie na niej
zęby. Teraz tylko szarpać pazurami potrafi, ale i to nie zawsze.
Zerknąłem na krwawy strzęp, długie, ostre i upaprane błotem pazury, na
wlepiony we mnie głodny wzrok i jakoś nie byłem przekonany o potulności tego
stworzenia.
- A dlaczego mówisz - inne wilki? - zapytałem z głupia frant.
Czerwony Kapturek wyraźnie się zdenerwował.
- No chyba nie myśli pan, że będę zbierała pieniądze na wilki polityczne? One i
tak biorą wszystko, na co mają ochotę, a tata mówi, że jak im się nie uda w
najbliższym czasie nałożyć kagańców, to wszystko rozszarpią.
Wybuchnąłem śmiechem, a wilk natychmiast zamienił się w łagodnego psa i
zaczął mi wtórować radosnym skowytem. Śmiałem się wsypując w skarpetę całą
zawartość mojej kieszeni i śmiałem się widząc, jak Czerwony Kapturek, z
porozumiewawczym spojrzeniem wyciąga spomiędzy kłów strzępy czerwonej wełny.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt