Gorzka kawa. Każdy poranek rozpoczynała przy kubku parującego napoju. Zaprzyjaźniła się z mocnymi papierosami, pozostawiającymi trwałe ślady na pożółkłych palcach. Myśli, napływające nieustannie, wirowały, niczym dym nikotynowy, dookoła i osiadały jak lepki kurz na każdym skrawku jej ciała. Wiele słów cisnęło się na usta, lecz nie było nikogo, kto chciałby ich wysłuchać. Sprzeczne uczucia toczyły nużącą bitwę ze sobą.
Chłodne, jesienne popołudnie mijało spokojnie. Zieleń ustępowała miejsca posępnej żółci i czerwieni. Tęsknota za słonecznymi tygodniami objawiała się melancholią, twarze straciły blask, nieprzyjazne grymasy ujawniały poszerzające się zmarszczki.
Karolina z zachwytem delektowała się wilgotnym powietrzem. Lato było dla niej prawdziwą udręką. Jej delikatna skóra nienawidziła rażących promieni, przed którymi nie ma ucieczki. Odpaliła papierosa, trzeciego w przeciągu pół godziny, czekając na Blondyna. Nigdy nie pytała dlaczego określają go mianem ,,Blondyn", mimo jego kruczo-czarnych włosów. Unikała zadawania jakichkolwiek pytań. Zawsze. Właściwie nawet tego nie potrzebowała. Jej szósty zmysł sprawiał, że wiedziała wszystko. A może tak sobie tylko wmawiała.
Po chwili usłyszała za sobą charakterystyczne kroki Blondyna. Siedziała nadal nieruchomo na brudnej, mokrej ławce, nie zaszczycając go spojrzeniem. Mężczyzna zajął miejsce koło niej i ukrył się pod dużym kapturem szarej bluzy.
- Karo, nie zgrywaj się. Kręci się tu dużo osób. Chodźmy do samochodu zanim ktoś nas zobaczy.
- Ona jest w pracy, prawda? Nikt nas nie zobaczy, nie tutaj. - Musnęła jego twarz ostrymi paznokciami.
Blondyn ścisnął jej nadgarstek i pociągnął w stronę samochodu. Otworzył drzwi i wepchnął ją do środka, po czym zajął miejsce po stronie kierowcy. Odpalił silnik i z piskiem opon ruszył z parkingu, wjeżdżając z nadmierną prędkością w wąską szosę.
- Co ja tu z Tobą znowu robię? Chyba postradałam zmysły. - Kobieta uśmiechnęła się ironicznie. - Masz tu alkohol?
- Nie potrafisz ze mną wytrzymać kiedy jesteś trzeźwa?
- Raczej nie potrafię wytrzymać ze sobą. - Roześmiała się grzebiąc w schowku.
Znalazła butelkę wiśniowej wódki i z zacięciem opróżniała jej zawartość, milcząc przez resztę podróży.
Blondyn zatrzymał samochód przed obskurnym blokiem na przedmieściach. Rozejrzał się wokoło, po czym sprawnie wysiadł z pojazdu. Karolina poszła w jego ślady. Nie zwlekając ruszyli w stronę klatki schodowej. Okropny swąd wdarł się do ich nozdrzy. Żwawo ruszyli schodami do mieszkania na drugim piętrze. Po przekroczeniu progu domostwa, dziewczyna spojrzała z odrazą na wszechobecny rozgardiasz. Ostrożnie przedostała się do salonu i ulokowała na brzydkiej, sfatygowanej sofie. Uwolniła stopy z uwierających szpilek i zaczęła przetrząsać torebkę, w poszukiwaniu papierosów. Blondyn zniknął w jednym z zagraconych pomieszczeń, kiedy ona delektowała się drażniącym dymem. Wrócił po pięciu minutach i, uśmiechając się, przycupnął koło Karoliny. Objął ją ramieniem i zaczął gładzić krągłe piersi przez materiał bluzki. Nie chcąc tracić czasu kobieta zaczęła zrzucać z siebie części garderoby, co wywołało zaskoczenie Blondyna.
- Chyba bardzo się spieszysz? - zapytał, zabierając się do ściągania spodni. - Miałem nadzieję...
- Słuchaj! - przerwała mu. - Nie jesteśmy parą i nigdy nią nie będziemy. Zero czułości. Chodzi tylko o seks. Z resztą nie na długo, dobrze wiesz, że nie możemy tego ciągnąć. Wdepnęliśmy w bagno i zamiast wyjść, taplamy się w nim nieporadnie.
Blondyn nie odpowiedział. Nie chciał żeby to był koniec, marzył o początku. Z Karoliną. Kochał ją, choć nie powinien. Położył się na wysłużonym meblu i przyciągnął kobiętę do siebie.
Wieczorem, będąc w domu, Karolina wspominała popołudniowy epizod. Obawiała się, że poczucie winy w końcu wychynie z zakamarków jej umysłu i dodatkowo skomplikuje całą sytuację. Szybko skryła się w miękkiej pościeli łóżka, mając nadzieję, że sen odpędzi myśli kołatające się w głowie.
Rano, jak zwykle, raczyła się gorzką kawą i mocnymi papierosami. Zadzwonił telefon. Marta. Karolinę przeszył zimny dreszcz.
- Haalo?
- Karo, słuchaj. Masz chwilę? Muszę z kimś porozmawiać. Jesteś moją jedyną przyjaciółką i tylko ty możesz mi coś doradzić.
- No... Jasne, czekam w domu.
Marta zjawiła się po kilkunastu minutach, z bladym uśmiechem na twarzy. Karolina, zerkając przelotnie na przyjaciółkę, ruszyła do kuchni, by zaparzyć kawę. Ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Całą uwagę skupiała na porcelanowych filiżankach. Z trudem postawiła je na stole, próbując zapanować nad drżącymi dłońmi. Marta bacznie obserwowała te poczynania, po czym zaczęła mówić.
- Chciałam z Tobą porozmawiać o Blondynie. Karo, myślę, że on mnie zdradza.
- Skąd takie przypuszczenia? Przecież on Cię kocha! - Karolina z trudem wydobyła z siebie głos. Nerwowo splatała dłonie, obawiając się najgorszego.
- Nie, Karo. On mnie nie kocha. Wiem to. I wiem, że ma kochankę. Nie wiem tylko co mam robić. Nie mogę po prostu od niego odejść. Dzisiaj... Ja... Jestem w ciąży.
- Żartujesz, prawda?- roześmiała się nerwowo ze słów Marty.
- Nie. Zawsze chciałam mieć dziecko. Z Blondynem. Ale nie wiedziałam, że wszystko tak się posypie. Niech tylko znajdę tą kobietę. Włosy z głowy jej powyrywam. Karo, domyślasz się kim ona może być?
- Nie, Marta, nie mam pojęcia. Przykro mi ale teraz nie będę mogła Ci pomóc, muszę zaraz iść do pracy. Porozmawiamy innym razem, okej?
- Tak, rozumiem. Dziękuję, że poświęciłaś mi choć chwilę. Odezwij się wieczorem, skoczymy na piwo. Cześć.
- Jasne, narazie.
Po zamknięciu drzwi w głowie Karoliny świtała jedna myśl, o wczorajszym popołudniu. Poczucie winy jednak dalej skrywało się gdzieś, uśpione. Kłamstwo nie bolało. Nie mogła się zdobyć nawet na współczucie w stosunku do przyjaciółki, której wbiła nóż w plecy. Nie zważając na wczesną porę, sięgnęła do barku i wyciągnęła butelkę whisky. Napełniła szklankę i wdychała przez chwilę specyficzny aromat trunku. Nie wiedziała co robić, jak wzbudzić w sobie ludzkie uczucia. Wzięła do ręki telefon i spojrzała na mały ekran. Nieodebrane połączenie od Blondyna. Oddzwoniła. Gdy odebrał, spojrzała na zdjęcie zrobione przed pięcioma laty. Ona i Marta. Przyjaciółki na zawsze. I Blondyn, mąż Marty.
- Cześć, Blondyn. Tu Karo. Umówmy się tam gdzie zawsze.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt