1313 Gdynia - rozdział 13 - jelcz392
Proza » Historie z dreszczykiem » 1313 Gdynia - rozdział 13
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

_________________  13

 

 

 

 

 

 

 

Wiadomość o śmierci Natalii walnęła Agatę niczym potężny kafar. Dowiedziała się o tym fakcie z własnej gazety. Grzesiek, kolega z redakcji, dość obszernie opisał całe zdarzenie. Miał jakieś swoje układy z rzecznikiem prasowym z komendy wojewódzkiej, który zwykle zdradzał mu kilka szczegółów więcej niż innym reporterom. Dużo wysiłku kosztowało ją, by silić się na dość obojętny ton w komentujących rozmowach ze współpracownikami i nie zdradzić się, że coś ją łączyło z Natalią. Nie potrzebowała takiej „reklamy” w swoim środowisku.  

 

Była mocno zaniepokojona. Domyślała się, kto może być sprawcą. W pierwszej chwili chciała zgłosić się na policję i opowiedzieć o swoich podejrzeniach, ale po głębszym namyśle zrezygnowała. Całkowitej pewności nie miała, a mając świadomość o korupcji i różnych ciemnych układach panujących w policji i wymiarze sprawiedliwości, mogłaby narazić się na duże niebezpieczeństwo.  Nie bez kozery Natalia prosiła ją o przechowanie filmów i zdjęć z udziałem tego prokuratorka. Jak on to wyczuł, że na wszelki wypadek zrobiły zapasową kopię? Musiał  jakoś podsłuchać, gdy rozmawiały na ten temat. Tylko jeśli tak się stało, to wiedział, że wszystko jest teraz u niej. Po co więc mordował Natalię? Tym bardziej, że stało się to na plaży, a on cholernie dbał o dyskrecję. Jak przychodził do mieszkania, to albo po zmroku albo zakamuflowany w ciemnych okularach i czapce z daszkiem nasuniętej głęboko na oczy. No i po co Natalia miałaby się umawiać z nim na plaży? Obie uważały, że jest mocno przewrażliwiony na swoim punkcie. Nigdy nie myślały o szantażu któregokolwiek ze swoich klientów. Jeżeli już to obawiały się reakcji właśnie ze  strony mężczyzn, którzy przewijali się przez mieszkanie Natalii. Niektórym  apetyt rósł w miarę jedzenia i zaczynali domagać się bóg wie czego. Wówczas taka delikatna sugestia, że jeżeli nie pohamują swoich wymagań, to najbliższe otoczenie dowie się o niecodziennych zamiłowaniach, skutecznie wybijała z głowy wszelkie żądania.

 

Porządkując pokój przed wieczorną wizytą taksówkarza zauważyła, że zdjęcia, które Natalia dała jej na przechowanie, do tej pory leżą niemal na widoku. Pamiętała, że w dniu, w którym je otrzymała, musiała dokończyć korektę jakiegoś długaśnego i nudnego wywiadu. Po przyjściu do domu rzuciła je w pośpiechu na biurko w pokoju, z zamiarem znalezienia w wolnym czasie jakiejś dyskretnej skrytki. Niestety, nie pierwszy raz przekonała się, że prowizorki są najtrwalsze. Ciągle miała pilne rzeczy do wykonania, a zdjęcia od kilkunastu dni poniewierały się z różnymi szpargałami niemalże na wierzchu. Dobrze, że choć dyskietki z filmami upchnęła do jednej z szuflad. Na szczęście nikt obcy ostatnio do niej nie przychodził. A ten taksówkarz? Wyłączenie wody na pewno nie trwało dłużej niż parę sekund, a sąsiadka zameldowała jej uprzejmie, że ten przystojniaczek urzędował w mieszkaniu dobrych kilka minut. Fakt, że nie pamiętała, w jakiej kolejności leżały dokumenty, ale nie odniosła wrażenia, żeby ktoś się nimi interesował. Jednakże biorąc pod uwagę zachłanne spojrzenia, jakie rzucał w jej kierunku podczas jazdy do Gdańska, mogła domniemywać, że czas, który spędził w mieszkaniu, spożytkował na taki mini rekonesans. Mężczyźni podobno nie są wścibscy, ale lubią być dobrze poinformowani. Interesowało ją, jak taksówkarz zachowa się podczas późnowieczornej kawy z domowym ciastem? Podtekst zaproszenia był aż nazbyt oczywisty.

 

Dzwonek do drzwi zaskoczył ją. Do spotkania było jeszcze sporo czasu, a nikogo więcej nie spodziewała się.

 

- Dzień dobry, pani Agata Błażejewska? – W progu stał przystojny szatyn w średnim wieku, ale zadbany, jak go oceniła w duchu.

 

- Tak, o co chodzi?

 

- Komisarz Sławomir Borewicz, wydział kryminalny komendy policji w Gdyni – machnął jej przed oczami legitymacją. – Chciałbym zadać pani kilka pytań. Mogę wejść?

 

- Oczywiście, bardzo proszę – przytaknęła skwapliwie, bo zauważyła, że drzwi naprzeciwko jakby lekko się uchyliły. Sąsiadka nie mogła wytrzymać i musiała osobiście sprawdzić, kto przyszedł. Poprosiła go do pokoju.

 

- Zapewne domyśla się pani, w jakiej sprawie przychodzę? – zapytał, gdy usiedli.

 

- Przypuszczam, że chodzi o Natalię.

 

- Tak, o pani przyjaciółkę Natalię Ryszkowską. Oczywiście wie pani, że została zamordowana?

 

- Dowiedziałam się z gazety. Mój kolega pisał o tym.

 

- Dlaczego więc nie zgłosiła się pani do nas?

 

- Wydawało mi się, że nie posiadam informacji, które mogłyby mieć jakiś wpływ na prowadzone dochodzenie. Z Natalią utrzymywałam raczej luźny kontakt.

 

- Ale jest pani dziennikarzem i z pewnością zdaje sobie pani sprawę, jak ważna dla śledztwa może być każda, z pozoru nieistotna, informacja?

 

- Skoro pan do mnie trafił, to znaczy że nie ukrywam się i nie mam nic na sumieniu. Chyba nie podejrzewa mnie pan o zamordowanie Natalii?

 

- Nie, ale jestem przekonany, że pani wie bądź też domyśla się, kto mógł być sprawcą.

 

- To teraz w policji zatrudniają jasnowidzów?

 

- Powiedzmy, że ludzi kojarzących fakty – wyciągnął z kieszeni marynarki kilka zdjęć i rozłożył je na stoliku.

 

Nawet nie musiała się im przyglądać. Rzut oka wystarczył by zorientować się, że jest to niewielki fragment ich produkcji.

 

- Jak rozumiem, te zdjęcia są pani znane?

 

- Oczywiście. To chyba nie jest zabronione?

 

- Nie jest. Mamy jednak podejrzenia, że zabójstwa dokonała osoba, która prawdopodobnie figurowała w materiałach, które panie wspólnie nakręciły. Niestety, część materiałów zaginęła, część została zniszczona. W zasadzie tylko pani może nam pomóc ustalić, kto był waszymi klientami?

 

- Obawiam się, że za dużo pan ode mnie wymaga. Nie prowadziłyśmy żadnej ewidencji i nigdy nie pytałyśmy klientów o personalia. Mogę wymienić jedynie imiona, jakimi się przedstawiali, ale nie gwarantuję, że są prawdziwe. W tej branży nikt się nie pyta o nazwisko. 

 

-Rozumiem, że nie zależy pani na rozgłosie w tej sprawie, ale powinna pani pamiętać, że dopóki nie poznamy motywu, jakim kierował się sprawca, dopóki nie znajdzie się on w kręgu naszego zainteresowania, dopóty może grozić pani realne niebezpieczeństwo z jego strony.  Dlatego w pani dobrze rozumianym interesie jest poinformować nas o wszystkim, co może mieć wpływ na przebieg śledztwa.

 

- Już mówiłam panu, że nie jestem w stanie podać żadnego nazwiska. W tej branży dyskrecja jest bardzo cenna. Dziękuję, że mnie pan ostrzegł, ale nie sądzę, by któryś z naszych klientów stanowił dla mnie zagrożenie.

 

- A czy mówią coś pani nazwiska Olkowski i Boczkowski?

 

Wzdrygnęła się odruchowo. Przez parę lat starała się wymazać z pamięci wizerunek tych zboczeńców, ich głos, zapach, dotyk, upokorzenie, ból… Nawet z Natalią nie poruszała tego tematu, zupełnie jakby czas spędzony w domu dziecka nie istniał. Czasami, gdy deptała po ciele klienta wyobrażała sobie, że depcze jednego z nich, że teraz ona odpłaca się za wyrządzone krzywdy. Wówczas przykładała się wyjątkowo solidnie do pracy i po takim seansie facet wyglądał jak przepuszczony przez wyżymaczkę.

 

- Tak, pamiętam o tych kanaliach, ale oni nie byli naszymi klientami. Zresztą obawiam się, że gdyby nawet do nas trafili, to byłaby to ich pierwsza i ostatnia wizyta.

 

- A może widziała ich pani przypadkiem gdzieś na ulicy? Może ktoś śledził panią lub Ryszkowską, może jakieś głuche telefony?

 

- Niestety, nic z tych rzeczy. Naprawdę, nie potrafię panu pomóc.     

 

- Tu jest moja wizytówka. Gdyby jednak zmieniła pani zdanie, to proszę zadzwonić. Do widzenia.

 

Nie uwierzył jej. Widziała to po jego oczach. Wyczytała w nich, że najchętniej wsadziłby ją na dołek na czterdzieści osiem godzin, żeby zmiękła i nabrała rozumu. Ale nie mógł tego zrobić. Tak samo jak i ona nie mogła ujawnić swoich podejrzeń.

 

Zabrała się za pieczenie ciasta. Placek z truskawkami wydał się jej dobrym pomysłem na wieczorny afrodyzjak. Był prosty w przygotowaniu, robiła go już kilka razy i zawsze się udał. A co najważniejsze, pojawiły się właśnie pierwsze truskawki z Sierakowic. Kosztowały nieco więcej niż inne, ale były za to bardzo duże i słodkie. Można było zjadać je ze śmietaną bez dodatku cukru; tyle miały w sobie słodyczy. A do tego francuski półwytrawny szampan. Wprawdzie nie ten prawdziwy, a jedynie zamiennik w postaci wina musującego, ale za to z trochę wyższej półki.

 

Wizyta Borewicza wybiła ją nieco z rytmu. Dwadzieścia po siódmej zaczęła wątpić, czy zdąży się przebrać i zrobić makijaż przed przyjściem Jacka. Kilka chwil straciła na roztrząsanie odwiecznego kobiecego dylematu: co na siebie włożyć? Zdecydowała się na czarną, szyfonową bluzeczkę z krótkim rękawkiem, beżową mini spódniczkę oraz cienkie pończochy w tymże kolorze. Przez moment zastanawiała się, czy założyć biustonosz? Prześwitujący materiał bluzki kusząco eksponował  jej kształtne piersi. Uznała jednak, że odrobina tajemniczości tylko pobudzi wyobraźnię Jacka i ze swojej bogatej kolekcji wybrała czarny model triumpha.     

 

Przyszedł kilka minut po dwudziestej. Z czerwoną różą i białym winem. Początkowo spotkanie przebiegało według utartych standardów; rozmowa o wszystkim i o niczym, delektowanie się ciastem, które notabene udało się znakomicie, drobne łyczki schłodzonego szampana. No i te ukradkowe spojrzenia na jej biust, na nogi kusząco założone jedna na drugą, te hausty powietrza zmieszanego z intrygującym zapachem perfum, które wciągał głęboko poruszając przy tym śmiesznie nozdrzami. Za każdym razem, gdy szła do kuchni, zatrzymywała się - niby to przypadkiem - na ułamek sekundy przed fotelem, na którym siedział. Jego twarz niemal ocierała się o przód spódniczki co, jak zauważyła, skutkowało gwałtownym wybrzuszeniem lewej nogawki obcisłych dżinsów. Nawiązanie bliższego kontaktu było tylko kwestią czasu. I nie myliła się. Gdy za którymś razem, postawiwszy na stoliku filiżanki ze świeżo zaparzoną kawą, chciała przejść mu przed nosem i usiąść w fotelu, złapał ją delikatnie wpół i przytulił twarz do jej podbrzusza…

 

Tak jak przypuszczała, dalsze wydarzenia potoczyły się według przewidzianego przez nią scenariusza. Czy jej ubiór tak podziałał na niego, czy może to kuszący zapach jaki rozsiewała wokół, a może po prostu był „wyposzczony”? Chociaż o to ostatnie raczej go nie podejrzewała. Gwałtowność, z jaką zaatakował, początkowo nieco ją usztywniła. Nie była przyzwyczajona do uległości. Zazwyczaj dotychczas to ona dominowała nad mężczyzną, upodlała go i dyktowała, w którym momencie może  doprowadzić ją do orgazmu. A tu nagle taka zamiana ról, z myśliwego stała się zwierzyną… Inna sprawa, że myśliwy sprawnie doprowadził ją do szybkiego odlotu. Po prostu podciągnął nieco i tak kusą spódniczkę i nie bawiąc się w subtelności, wpił się ustami w jej kobiecość, nawet nie zadając sobie trudu odciągnięcia cienkiego paseczka koronkowych stringów. Pod naciskiem języka materiał niemal wbił się jej w łechtaczkę, co dodatkowo spotęgowało głębię doznań. Odwzajemniła się tym, że przylgnęła mocniej do jego twarzy, praktycznie pozbawiając go oddechu. Gdyby mogła, rozwarłaby się szeroko i wchłonęła go całego; sprawny język, łakome usta, ostry nos i twarde zęby, które rytmicznie uderzała spojeniem łonowym. Dobrze, że nie miał sztucznej szczęki, bo pewnie dawno by się złamała. W finale wbiła się w niego z taką siłą, że aż zabrakło mu tchu. Wydał z siebie zduszony jęk i resztką sił przekręcił głowę w bok, by złapać trochę powietrza. Twarz miał czerwoną i mokrą od potu i śluzu, który podczas szczytowania wydzielił się obficie z jej wnętrza. Należała do nielicznej chyba grupy kobiet, które podczas orgazmu wydzielały spore ilości „miłosnych soków”, jak je nazywała w żartach z partnerami.

 

Poniesiony wysiłek wcale nie ostudził zapału Jacka. Powiedziałaby, że wręcz przeciwnie; jego prącie niemal rozrywało dość gruby przecież materiał spodni. Musiał już być u szczytu wytrzymałości, bo niemal rzucił ją na podłogę rozpinając jednocześnie zamek spodni. Gwałtownymi ruchami zsunął je do kostek, niemalże podarł slipki uwalniając dużego, nabrzmiałego z podniecenia członka, nadział ją na siebie głęboko, niczym Azja na pal, a potem chwycił jej stopy i przytknął do twarzy. Oddychając głęboko wciągał do nozdrzy zapach lekko spoconych pończoch, nie przestając przy tym gwałtownej, rytmicznej penetracji. Musiało go to mocno stymulować bo po kilkunastu sekundach poczuła trzy silniejsze pchnięcia, a potem gorący gejzer wypełnił jej wnętrze i leniwym strumykiem wydostał się na zewnątrz, zwilżając lepko wnętrze ud. Przez cały czas nie oderwał twarzy od jej stóp, tak jakby chciał wbić sobie głęboko w pamięć zapach, który odtąd kojarzył mu się będzie zapewne z szaloną orgietką. Teraz na samo wspomnienie moich pończoszek dostanie pewnie mega wytrysku, pomyślała.  Ciekawe, czy on ma coś wspólnego z zabójstwem Natalii? Przecież to on odkrył zwłoki. Jeżeli też jest fetyszystą i na dodatek mieszka na Redłowie, to kto wie, czy to rzeczywiście był  przypadek? Przecież mógł kupić kasetę z naszymi filmami i poznać nasze twarze. Skoro mieszkali na jednym osiedlu, to niewykluczone, że rozpoznał Natalię i ją obserwował, a ja przecież często u niej bywałam. Pewnie wyśledził, gdzie mieszkam… I pewnie to  nie przypadek, że tamtego dnia wiózł mnie do Gdańska zamiast Jarka. Jaka szkoda, że Natalia nie zapisywała, komu wysyła towar… Ta Gdynia to taki cholerny grajdoł! Może rację miał ten komisarz, że mogę być następną ofiarą?

 

Tymczasem jej partner sięgnął do kieszeni po paczkę chusteczek higienicznych. Wyjął dwie i wytarł kurczącego się powoli członka. Nie sprawiał wrażenia człowieka, który czyhałby na jej życie.

 

- Może raczej skorzystasz z łazienki? Na drzwiach wisi taki bordowy ręcznik, możesz go wziąć.

 

- Chętnie, cały się lepię…

 

- No, ja też to poczułam. Nie sądziłam, że jesteś taki wybuchowy… Aż tak na ciebie podziałałam?

 

- Nie ukrywam, że jesteś bardzo piękną i zmysłową kobietą… – szum spadającej do umywalki wody zagłuszył nieco jego słowa.

 

-  A co ci się we mnie podoba najbardziej?

 

Stanął w drzwiach łazienki wycierając ręcznikiem twarz. - Prawdę mówiąc, to każdy skrawek twojego ciała. Matka natura stworzyła cię  perfekcyjnie.

 

- A ja sądzę, że to moje pończoszki tak stymulująco podziałały na twoją męskość. A może raczej ich zapach… – popatrzyła mu prosto w oczy. Zmieszał się nieco i szybko uciekł spojrzeniem w bok.

 

- No wiesz, nie ukrywam, że podnieca mnie widok zadbanych kobiecych stóp i bardzo lubię je pieścić. Moja była żona miała zajebiaszcze nogi. Wręcz oszalałem na ich punkcie. Wystarczyło, że dotknęła mnie swoją stopą, a gotów byłem zrobić to, czego żądała.  I chyba te nogi przesłoniły mi wszystkie ujemne cechy jej charakteru. Niestety, nie doprowadziło to do niczego dobrego.

 

- Nigdy nie podniecały cię nogi innych kobiet?

 

- Szczerze mówiąc, gdy byłem młodszy, to fascynowałem się bardziej tym, co kobiety skrywają między nogami… Nie potrzebowałem innych podniet, co nie znaczy, że teraz jestem impotentem. Może najzwyczajniej w świecie „najadłem się” już tego miodu i zwracam większą uwagę na całą oprawę „konsumpcji”, a nie tylko na jej treść.

 

- A na co zwracasz jeszcze uwagę?  

 

- Na przykład na uczesanie, na buty, kolor i fakturę rajstop, długość spódniczki, zgrabne nogi,  bieliznę…

 

- O, a jak oceniasz bieliznę? Masz małego rentgena w oczach?

 

- Nie trzeba mieć rentgena. Wystarczy bystre spojrzenie i trochę wyobraźni. Poza tym kobiety często eksponują swoje biustonosze poprzez prześwitujące bluzeczki, a skąpe sznureczki stringów lubią wysuwać się ze spodni-biodrówek.

 

- No, akurat w tym przypadku jest to mało estetyczne.

 

- Ale tu nie chodzi o estetykę, tylko o podniecenie…

 

Rozmawiali jeszcze przez chwilę na temat relacji damsko-męskich. Z każdą minutą nabierała do niego zaufania. Szczere, jasne wypowiedzi nie wskazywały, by miał jakiś udział w zabójstwie Natalii. Owszem, mógł się maskować, ale dziennikarski nos mówił jej, że koleś jest wiarygodny. Postanowiła wysondować, co faktycznie wie na temat incydentu na plaży. Może mogłaby mieć w nim sprzymierzeńca w swoim prywatnym śledztwie?

 

- Słuchaj, a co tak naprawdę wydarzyło się wtedy, gdy znalazłeś na plaży ciało Natalii?- zapytała nagle, przerywając miłą pogawędkę. - Nie pytam tak zupełnie bez powodu. Natalia była moją bliską przyjaciółką –dodała widząc jego zaskoczenie. – Po prostu chciałabym poprowadzić swoje indywidualne śledztwo. Przypuszczam, że ja też mogę znaleźć  się w niebezpieczeństwie.

 

- To z powodu tych zdjęć?- wskazał na biurko, na którym do niedawna leżały fotografie.

 

- Oglądałeś je?

 

- Tylko rzuciłem pobieżnie okiem. Wtedy, jak przyjechałem wyłączyć gaz, niechcąco zrzuciłem je na podłogę. Nie miałem czasu na oglądanie, bo zaraz przyszła sąsiadka.

 

- Nie byłeś zszokowany tym, co zobaczyłeś?

 

- Wtedy nie zastanawiałem się nad tym. Rozpoznałem ciebie na kilku fotkach. Na innych była jakaś blondynka…

 

- To właśnie Natalia.

 

- To teraz wiem, dlaczego wydała mi się znajoma! To ona leżała wtedy na plaży…

 

- Mogłeś też znać ją z osiedla. Mieszkała niedaleko ciebie.

 

- Ale skąd te zdjęcia? Czym ty się właściwie zajmujesz?

 

- Przecież wiesz, jestem dziennikarką…

 

- Nie o to pytam!- żachnął się. – Prowadzisz jakąś agencję towarzyską?

 

- Agencją bym tego nie nazwała. Może raczej „niestandardowe usługi seksualne”. Niektórych facetów w Trójmieście nie podnieca zwykły numerek. Oni szukają innych doznań. Uwielbiają, jak kobieta góruje nad nimi, jak ich poniża, zmusza do obscenicznych zachowań. Ty też podnieciłeś się zapachem moich pończoch. Byłeś tak nakręcony, że gdybym skakała po tobie w szpilkach, to nawet byś tego nie poczuł, tylko błagał o jeszcze!

 

- Nie sądzę, żeby mnie to podnieciło!

 

- Widocznie za mało siebie jeszcze znasz.

 

- Nie jestem wprawdzie konserwatywny, ale nie wydaje mi się, żeby twoje pomysły doprowadziły mnie do ekstazy…

 

- Ja też tak kiedyś myślałam – Agata uśmiechnęła się do niego z politowaniem.- Do czasu, kiedy dwóch takich w bidulu upatrzyło sobie mnie, Natalię i jeszcze inne dziewczyny i przerabiali z nami swoje różne zboczone numery. Trwało to ze dwa lata i odcisnęło w naszej psychice swoje piętno. Od tamtej pory, jeżeli tylko mam okazję, testuję na facetach, to czego nauczyli mnie tamci. Natalia była bardziej zaangażowana ode mnie. Ona wręcz mściła się na mężczyznach za doznane w przeszłości krzywdy. Kiedyś powiedziała mi, że gdyby tylko mogła dorwać Andrzeja albo Ryśka, to butami zakatowałaby ich na śmierć.

 

- Ale ty chyba nie pałasz taką nienawiścią do facetów? Bo w przeciwnym razie pewnie leżałbym tu, wdeptany w dywan twoimi pięknymi stópkami…

 

- Nie musisz się obawiać. Darowałabym ci życie, bo będziesz mi jeszcze potrzebny.

 

- O, ciekawe do czego?

 

- Na pewno nie do tego, co ci chodzi po głowie. Muszę dowiedzieć się, kto zabił Natalię i ty mi w tym pomożesz.

 

- Nie sądzisz, że śledztwo lepiej zostawić policji?

 

- Oni mają swoje priorytety, swoje zadania, statystyki… Lepiej liczyć na siebie. Tym bardziej, że byłeś świadkiem, policja nie darzy cię szczególnym zaufaniem, a ja mam pewne podejrzenia, co do ewentualnego sprawcy. Gdyby udało się nam wytypować sprawcę, przestaliby cię śledzić smutni panowie w nieoznakowanych samochodach z antenką.

 

Jacek nie był zbytnio zachwycony perspektywą zabawy w domorosłego detektywa. Owszem, miał już serdecznie dość całego zamieszania wokół tej sprawy, ale nie zamierzał wciągać się w to jeszcze bardziej, nawet za cenę ujawnienia prawdy.

 

- A tak a propos, to skąd posiadasz te wszystkie informacje? W prasie była tylko krótka, lakoniczna notatka.

 

- O, masz najlepszy przykład na to, jak skorumpowana jest nasza policja. Zawsze znajdzie się paru takich, którzy mają za długi język albo za jeden szybki numerek sprzedali własną matkę. Wiem dużo o różnych sprawach, ale nie o wszystkim mogę pisać oficjalnie, bo w końcu naczalstwo mogłoby ustalić kto im robi krecią robotę i automatycznie zostałabym odcięta od źródełka. A tak mogę czasem pobawić się w swoje prywatne śledztwo.

 

- Chcesz powiedzieć, że dajesz dupy za poufne informacje policji?

 

- Nie bądź wulgarny, bo i tak nie robi to na mnie większego wrażenia. Ja nazwałabym to raczej higieną seksualną. Każdy normalny, zdrowy człowiek, potrzebuje seksu choćby dlatego, żeby nie zwariować. Ty też skorzystałeś dzisiaj z okazji, żeby rozładować napięcie i poprawić swoje samopoczucie. Więc nie pieprz mi tu umoralniających kawałków, tylko decyduj się: wchodzisz ze mną w układ czy nie?     

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jelcz392 · dnia 08.10.2013 08:32 · Czytań: 560 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
amsa dnia 05.04.2014 22:20
jelcz392 :) - ach te kobiety, w takich chwilach myśleć o zabójstwie:), sprawnie napisane, cały czas się zastanawiam, dlaczego umieściłeś w dreszczykach, skoro to kryminał?

Pozdrawiam

B)
jelcz392 dnia 07.06.2014 22:23
Dzięki za komentarz. Tekst umieściłem w historiach z dreszczykiem bo gdzięs zginęła mi kategoria kryminały.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty