Mateńko… Kochana Mamusiu… Droga Matko!
Jesteśmy sami. Ja, moja samotność i Ty. Ojciec odszedł, bo mógł. Nie pomyślał o tym, że, jak on odejdzie, to ja będę musiał zostać. Zostałem.
Jest noc. Gdybym zapalił światło spotkałbym się z Twoim wzgardliwym wzrokiem. Zawsze tak patrzysz.
Miałem być córką. Ile to już lat od porodu? Ponad dwadzieścia. Ponad dwadzieścia lat nie umiesz zaakcentować, że Stanisław Maria nie jest śliczną Petronelką.
Pierwsze wspomnienia? Szpital. Nie wiem, z jakiego powodu tam trafiłem. Mimo różnych nieprzyjemnych zabiegów, którym byłem poddawany, czułem szczęście. To była chyba jedna z nielicznych chwil, kiedy miłość rodzicielska wygrała z niespełnionymi marzeniami.
Kolejne wspomnienie? Dzień, kiedy zrozumiałem, że kwiaty są dla Ciebie ważniejsze od ludzi, podobno to świadczy o olbrzymiej wrażliwości. Czy wrażliwość polega na ranieniu?
Następne… Jak palisz rysunki, moje małe dzieła sztuki. Chcę je ratować, rzucić się w płomienie, silne ręce mnie powstrzymują. Czego ryczysz, przecież to są bazgroły…
Nikt nigdy nie zauważył, że niszczę dowody moich małych osiągnięć, może to właśnie Ty się do tego przyczyniłaś?
Jak byłem mały, to czułem, że muszę stać się dziewczyną, żebyś mnie bezgranicznie pokochała. Kazałem Tobie kupować lalki i różowe kucyki. Nienawidziłem się nimi bawić, wolałem przedszkolne samochody, ale dla Ciebie wszystko. Mamo…
Kiedyś zauważyłem, że na jedną parę moich spodenek przypadają trzy błękitne sukieneczki. Zestaw kolorowych spinek do włosów też miałaś pokaźny. Mówiłaś, że to wyprawka czekająca na Twoje upragnione dziecko.
To ja chciałem być upragnionym dzieckiem, więc ubierałem sukienki i udawałem, że świetnie się w nich czuję. Jak urosły mi włosy, to sam zacząłem prosić, żebyś zaplatała mi warkocze. Robiłaś to chętnie. Zresztą uwielbiałaś wymyślać fryzury i jak już zabrałaś się za czesanie, to umiałaś trzymać mnie w jednej pozycji przez kilka godzin. Każde jęknięcie, kończyło się przytykami. Dziewczynki nie marudzą…
Chwile z grzebieniem, były nielicznymi, kiedy to bez przymusu poświęcałaś mi swój czas. Lubię je, bo tylko wtedy czułem Twoją bliskość.
Na jakiś czas byłaś zadowolona. Chwaliłaś się znajomym, że Twój synek ma kobiecą duszę. Oni tak dziwnie patrzyli, potem ich dzieci naśmiewały się ze mnie. Dla nich byłem czymś, co trzeba opluć i od siebie odizolować.
Raz powiedziałem ojcu. Wtedy w odpowiedzi usłyszałem, że każdy ma jaką ksywkę, ja mogę być śmieciem, co jest złego w śmiechach? Nic…
Rosłem. Ze śmiecia przeistaczałem się w HIV. Nauczyciele o wszystkim wiedzieli, to ja byłem ten zły. Podobno rodzice na zebraniu jednogłośnie stwierdzili, że jestem jednostką zepsutą, co stanowi poważne zagrożenie dla rozwoju ich dzieci. Nikt nie lubi odmieńców. Nikt nie pytał, czy jestem inny z własnej woli… Czy dziewięciolatek może mieć wolę?
Po podstawówce, gimnazjum. Tam, co drugi wyzwolony. Smak pierwszych papierosów i paczka ludzi, którzy byli chętni mnie przygarnąć do siebie. Nie pytali, dlaczego przychodzę o siódmej rano i zmywam makijaż, a po zakończeniu zajęć, gdy wszyscy wyjdą z szatni maluję usta szminką. Zawsze wracałem z takim jednym Bartkiem. Ludziom łatwiej jest zgnoić kogoś, jak jest sam, niż jak jedzie z kimś postury Bartka.
Na początku się mnie wstydził, potem mu opowiedziałem o Tobie. Wyśmiał. Stwierdził, że jesteś porąbana po całości. Dostał za to w zęby. Nikt nie będzie Cię obrażał.
W sumie po moim akcie agresji, każdy by odszedł. On został.
Gimnazjum, to też był czas, kiedy w chłopca zamieniałem się w mężczyznę. Czytałem, jak przechytrzyć efekty mutacji. Podobno trzeba dużo ćwiczyć i pracować nad swoim głosem. Pracowałem wiele godzin dziennie, z marnymi efektami.
Moje ciało też stawało się coraz bardziej męskie, ktoś powiedział, że jak będę się odchudzać, to nie będą widoczne zmiany w mojej budowie.
Dla Ciebie przeszedłem na dietę jogurtową, podobno każda nastolatka się odchudza…
Efekty diety były widoczne, w przeciwieństwie do prób zmiany barwy głosu na kobiecą. Oczywiście, jak się skupiłem, to umiałem rozbudzić pożądanie w niejednym mężczyźnie, ale moim marzeniem było mieć taki głos na stałe, żebyś chciała mnie słuchać… Mamo…
Liceum. Polonistka na pierwszych zajęciach każe się zastanowić nad naszą tożsamością realną i idealną. Koleżanki i koledzy wymieniają swoje cechy osobowości i co chcieliby zmienić. Gdy przychodzi moja kolej, pani profesor myśli, że się przesłyszała. Jestem mężczyzną, chcę być kobietą…
Chwila ciszy, potem śmiech. Świadomość, że dla zebranych będę już tylko szmatą do podłogi, jest dobijająca. Na szczęście ludzie nie mają potrzeby komentowania, jedynie przyglądają mi się, jakbym był muzealnym eksponatem.
Robiłem wszystko, żebyś w końcu mnie zaakceptowała. Jednak mimo minimalnego przechytrzenia procesu mutacji, nienagannego makijażu, długich, wyczesanych włosów oraz umiejętności noszenia sukienek i szpilek, nadal nie byłem wymarzoną córeczką.
W zasadzie to prowadziłem podwójne życie. Poza zasięgiem Twojego wzroku byłem mężczyzną. Mogłem podrywać dziewczyny, nie musiałem chować się po kątach z prasą motoryzacyjną. Wolność…
Przy Tobie z miejsca stawałem się kobietą, chociaż nigdy nią nie byłem.
Raz wygarnęłaś mi, że gdybyś miała córkę, to ona by na pewno przyprowadzała cudnych chłopców. Na samą myśl, że miałbym się migdalić z facetem pobiegłem do łazienki zwymiotować. W rzyganiu miałem wprawę, jak diety przestały być skuteczne, to zacząłem stosować metody mniej konwencjonalne.
Gdy ochłonąłem, postanowiłem spróbować. Nic z tego nie wyszło. Okazałem się zwykłą niezgułą.
Tuż przed maturą, chciałem zmienić płeć, to miał być prezent na Twoje urodziny. Myślałem, że samozaparcie w dążeniu do celu wystarczy. Nie wystarczyło. Na testach osobowościowych wyszło, że jestem strasznie zagubionym, młodym mężczyzną.
Terapia. Wychodzi moje poczucie braku miłości. Czuję się, jak sportowiec, który zdobywa trofea, ale dzielni kibice liczą na więcej. Trofeami były chwile Twojego zadowolenia, Ty byłaś kibicem. Pan psycholog mówi, że tak być nie może. Muszę zacząć żyć, muszę się oderwać od Ciebie. Na wieść o mojej wyprowadzce i zaczynaniu życiu od nowa, reagujesz gniewem. Golę głowę na łyso, wyrzucam kosmetyczkę, drę sukienki, zapuszczam brodę, zaczynam się leczyć na anoreksję.
Ojciec dzwoni. W akcie zemsty na mnie, próbowałaś popełnić samobójstwo. Tata ma dość. Porządkujemy mieszkanie. Pod łóżkiem znajdujemy zakurzonego walkmana, jeszcze działa. Ze słuchawek płynie mocny głos Tiny Turner. Podobno chciałaś urodzić kobietę o silnej osobowości. Takiej jaką posiada Tina Turner…
Nie wiem, po co to wszystko opowiedziałem. Mówią, że możesz się nigdy nie wybudzić ze śpiączki. Podobno jesteś na granicy dwóch światów.
To chyba była jedyna możliwość, żebyś wysłuchała mnie do końca. Podobno słyszysz.
Przepraszam i… Kocham Cię… Mamo…
Twój syn, który nigdy nie będzie córką.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt