— Nie, już się nie boję — powiedziała babka i wpełzła pod tę swoją grubą ciężką pierzynę, pod którą zasypiała przez ostatnich dwadzieścia lat. — Już jest dobrze — dodała, spoglądając w ciemny róg pokoju, na którym zaraz zatrzymała wzrok. — Już jest dobrze — powtórzyła po chwili, a jej wnuczka powiodła wzrokiem w tamtym kierunku, lecz niczego nie dostrzegła. Niczego, poza konturem pustego krzesła.
Mebel stał w tym miejscu od lat, a babka nie pozwalała na nim siadać. Sama też tego nie robiła. Siedzenie było nieużywane, zbędne, ale kiedy w zeszłe święta matka dziewczyny zaproponowała, żeby przenieść je do pokoju, przy którym rozkładali właśnie wigilijny stół, to babka przeżegnała się tylko i powiedziała: — Bój się Boga. A potem zabroniła komukolwiek zbliżać się do krzesła.
Zbliżać się nie było zresztą komu. Ojciec dziewczyny wyprowadził się trzy lata temu, kiedy ta miała dwanaście lat, dziadek umarł jeszcze przed jej urodzeniem, a starszy brat wyszedł kiedyś na zabawę i znaleźli go dopiero na drugi dzień w toalecie remizy, wiszącego na pasku od spodni, przymocowanym do rury prysznicowej. Kiedy dziewczyna się o tym dowiedziała, straciła przytomność i rozbiła głowę o kuchenny stół. Zdarzało się to już wcześniej, miała słabe serce, była wcześniakiem.
Tak więc w wielkim domu mieszkały tylko we trzy: ona, matka i babka. Matka dziewczyny była kierowniczką dwunastogodzinnej zmiany i cały swój dzień spędzała w sklepie mięsnym. Kiedy wracała, jej ręce śmierdziały surowizną, a włosy wędzoną kiełbasą, więc dziewczyna nie lubiła z nią przebywać, a matka myślała, że to przez rozwód, dlatego otwierała szafkę obok lodówki i nalewała sobie koniaku albo martini. W tym czasie dziewczyna zamykała się w swoim pokoju i nikt nie wie, co robiła, a jak miała lepszy nastrój, to schodziła do babki.
— I naprawdę się nie boisz, nic a nic? — zapytała dziewczyna.
— A czemu ty pytasz o takie rzeczy?
— Ja się boję — odparła po chwili. — Chociaż tylko czasem i tylko wieczorami, jak nie ma szkoły, w sobotę albo w niedzielę, bo jak jest szkoła, to nie myślę o tym. Dzisiaj jest sobota i się nie boję.
Zjawa poruszyła się na krześle, jakby z niecierpliwości, jakby na coś czekała, a babka westchnęła.
— Bałam się, dopóki nie zaczęła tu przychodzić.
— Kto? — zapytała dziewczyna i omiotła wzrokiem pokój, ale nikogo nie dostrzegła.
— Kiedy pierwszy raz przyszła, też się bałam. Najpierw myślałam, że to przeciąg, bo poczułam chłód, ale to nie był przeciąg. Okna zamknięte, więc skąd przeciąg? Wydawało mi się, że ktoś jest w pokoju. Oczy się jeszcze nie przyzwyczaiły i nie widziałam, ale czułam. Nie wiem jak, po prostu czułam. Wiedziałam, że ona tu jest, że przyszła.
— Babciu, o czym ty mówisz?
— O niej, córuś, o niej — odparła babka i kiwnęła głową w kierunku zjawy, która wstała z krzesła i podeszła na środek pokoju.
— Tutaj nikogo nie ma.
— Zagląda do mnie od lat. Siada na krześle i tylko patrzy, strach zasnąć, ale nigdy jeszcze nie podeszła tak blisko.
Dziewczyna rozejrzała się po pokoju, lecz nie dostrzegła niczego nietypowego. Z całych sił próbowała zrozumieć o czym mówi babka. Nie była pewna, czy kobieta naprawdę kogoś widzi, czy pomieszało jej się w głowie, a może jest już w jakimś półśnie? W każdym razie postanowiła, że tej nocy nie zostawi babki samej.
— Będę spała z tobą, nie bój się, nic ci się nie stanie.
— Ja się nie boję. Jestem gotowa.
— Nie mów tak — odparła dziewczyna, po czym wgramoliła się na łóżko i wlazła pod kołdrę. Ucałowała babkę i wkrótce zasnęła, a zjawa stała już przy samym posłaniu, przyglądając się im z zainteresowaniem.
Dziewczynę ze snu wyrwało grzmotnięcie pięści w małe serce. Podniosła się gwałtownie i choć w ciemności niczego nie widziała, poczuła, że ktoś siedzi na jej kolanach. Próbowała się wyrwać, ale spadło na nią kolejne potężne uderzenie prosto w klatkę piersiową. Na chwilę pociemniało przed oczami. Zjawa przesunęła się w górę, siadając dziewczynie na brzuchu i łomotnęła po raz kolejny. Dziewczyna poczuła palący żar w płucach. Nie mogła złapać oddechu. Wpadła w panikę. Chciała się bronić, ale potworny ból i kłucie pod mostkiem nie pozwalały unieść rąk. Zjawa jedną dłonią zasłoniła jej usta, a drugą, zaciśniętą w pięść, rąbnęła w serce po raz kolejny. Przez korpus przeszedł wstrząs, który poderwał tułów w bezgłośnym spazmie. Potem dziewczyna opadała z sił, a jej organizm zaczął się poddawać. Instynkt podpowiedział, żeby spróbowała się wyrwać, jeszcze ten jeden, ostatni raz, ale dziewczyna nie mogła już wykonać żadnego ruchu. Ciało było bezwładne. A więc tak wygląda umieranie, pomyślała. To samo musiał czuć jej brat. Wtedy zjawa uderzyła po raz ostatni.
Zanim serce dziewczyny przystało bić, zdołała jeszcze obrócić głowę i spojrzeć na swoją babkę, która spała z otwartymi ustami, głośno chrapiąc.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt