Zapiski z dziennika pokładowego. - swistakos
Proza » Inne » Zapiski z dziennika pokładowego.
A A A
Od autora: Jest to fikcyjnie "autentyczny" dziennik pokładowy znaleziony w szklanej butelce głowy autora. :p

    

 

szósty dzień kwietnia roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

  Martwe morze tylko wokół nas i nadziei brak na wiatr.

To kolejny dzień bezwietrzny. Jesteśmy na tym morzu już od wielu dni. Wiatru na razie ani śladu. Żagle zwisają bezruchu. Nie porusza ich żaden, choćby najlżejszy powiew. Jesteśmy uwięzieni!

 

Dziesiąty dzień kwietnia roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Powietrze nadal nieruchome. Morze wokół wygląda niczym martwa tafla zwierciadła. Nie marszczy go żadna, nawet najlżejsza falka. Nieruchome powietrze drga od upału.

 

Dwunasty dzień kwietnia roku pańskiego tysiąc sześćstet dwudziestego trzeciego.

 

 Wiatru nadal nie widać. Załoga zaczyna się niepokoić. Na szczęście na razie mamy pod dostatkiem wody pitnej i jedzenia. Jak to dobrze, że z poprzedniej wyspy wzięliśmy duży zapas owoców i mięsa. Jesteśmy wszyscy dobrze odżywieni, tylko nuda zaczyna nam dokuczać. Jak w najbliższym czasie nie będzie wiatru, obawiam się, że co niektórzy z nas mogą powariować. Ale na razie jesteśmy jeszcze dobrej myśli.

 

Dwudziesty czwarty dzień kwietnia roku pańskiego tysiąc sześćstet dwudziestego trzeciego.

 

 To morze rzeczywiście jest postrachem wszystkich żeglarzy. Wielu opowiadało legendy na jego temat. W portach twierdzili, że który statek raz wpłynie na te wody, to z nich już nie wypłynie. Czyżby to była prawda? Nie, nie można dopuszczać do siebie tej myśli. Wiatr kiedyś musi zawiać i wydostaniemy się stąd!

 

Dwudziesty siódmy dzień kwietnia roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Dziś rano jeden z marynarzy chciał zasiać w sercach innych zwątpienie. Zaczął rozpowiadać, że nigdy się stąd nie wydostaniemy. Pod wpływem jego gadania inni zaczęli też sarkać. Na szczęście udało mi się ich uspokoić. Zadziałał na nich autorytet kapitana. Wiedzą, że jestem doświadczony wilk morski i z niejednej beznadziejnej sytuacji wyszedłem cało. Na razie się uspokoili. Ale na jak długo? Nie wiadomo.

 

Trzeci dzień maja roku pańskiego tysiąc sześćstet dwudziestego trzeciego.

 

 Jedzenia i picia mamy jeszcze pod dostatkiem. Morze nadal martwe i nieruchome. Gdy człowiek wychyli się przez burtę widzi tylko wodę i pełno długich nitkowatych roślin. Jest ich tyle, że woda wokół ma barwę zieloną. Wydzielają też specyficzny odór. Powietrze jest cale przesiąknięte tym zapachem.

 

Piąty dzień maja roku pańskiego tysiąc sześćstet dwudziestego trzeciego.

 

 A może to te pływające zarośla trzymają nasz statek na uwięzi? Jednak nie na darmo to Morze Sargassowe jest uważane za najniebezpieczniejsze. Tu człowieka zmogą nie żadne tam sztormy, czy huraganowe wiatry, o nie, największym wrogiem jest tu brak wiatrów. Całkowita cisza morska. To jest zabójstwo dla każdego statku żaglowego.

 

Piętnasty dzień maja roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego 

 

  Załoga znowu się buntuje. Chcą żebym coś zrobił, spowodował żeby statek ruszył z miejsca. Ale ja jestem bezsilny. Cóż mogę na to poradzić? Jedyna nadzieja w Bogu. Tylko On, gdy zechce, potrafi nas wyciągnąć z tej matni. Powiedziałem to moim ludziom. To ich uspokoiło. Teraz pod wieczór większość klęczy na pokładzie i modli się o wybawienie. Ja też zaraz do nich dołączę. Niech się dzieje wola Boża!

 

Dwudziesty dzień maja roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Nasza woda pitna zrobiła się zatęchła. Wygląda na to, że ta duchota jej nie służy. Lecz mimo obrzydliwego zapachu da się ją jeszcze pić. Druga zła rzecz, która nas spotkała to to, że znaczna część owoców zgniła i nadaje się do wyrzucenia. Zaraz wyrzucą ją za burtę. Widać, że jednak niestety nie można ich dłużej przechowywać. W ostateczności zostaje nam jeszcze mięso i suchary.

 

Dwudziesty siódmy dzień maja roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Mięsa na długo nie starczy. To, co pozostało zaczyna coraz bardziej śmierdzieć. Niedługo nie będzie nadawało się do jedzenia. Wtedy pozostaną nam tylko suchary. Do picia mamy zgniłą wodę.

 

Trzydziesty dzień maja roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Ludzie zaczynają chorować. Niektórzy skarżą się na bóle brzucha, część ma biegunkę. To chyba od picia tej zgniłej wody. Choroba na razie odwodzi ich myśli od buntu. Jak długo jeszcze tu wytrzymamy? Boże zlituj się nad nami!

 

Pierwszy dzień czerwca roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Wczoraj wypisałem bluźnierstwo i bardzo tego żałuję. Proszę przebacz mi Boże. Już więcej w Ciebie nie zwątpię. Z pokorą przyjmę Twój wyrok, choćby przyszło nam tu nędznie sczeznąć. Niech Twoja wola się spełni. Przecież nie na darmo się mówi, że niezbadane są wyroki Boskie. Ja poddaję się Twojej woli bezgranicznie.

Z jednym z marynarzy jest bardzo źle. Biedak jest ciężko chory. Od tej wody skręca się co chwilę z bólu. Nie może nic jeść, ani pić. Ma wysoką gorączkę. Gorąco od niego aż bucha. Modlę się żarliwie o zakończenie jego cierpień.

 

Tzeci dzień czerwca roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 On umarł! Panie jakże trudno jest znieść Twoje wyroki! Czemu nas tak doświadczasz?! Przecież my jesteśmy tylko zwykłymi ludźmi. W nas też jest wola życia! Przepraszam, ale musiałem to wykrzyczeć, chociaż na kartach tego dziennika. Wiem, że po prostu przeszedł on do lepszego życia w niebie, ale śmierć jednak potrafi boleśnie dotknąć tych, co bezsilnie przyglądali się jak zabiera jednego z nas. Jesteśmy pogrążeni w żałobie. Ta śmierć wzmogła tylko niechętne nastroje na pokładzie. Już chyba niewielu ludzi ma nadzieję na ocalenie. Ja jednak cały czas wierzę, że może ono jednak nastąpić. Ale to już nie ode mnie zależy. Wszystko teraz w rękach Pana. Jeżeli zechce, nas ocali, jeżeli nie...No cóż trudno. Taki widocznie miał być wyrok.

Dziesiąty dzień czerwca roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Coraz więcej ludzi zaczyna chorować. Teraz nie ma chyba wśród załogi człowieka, który czułby się całkowicie dobrze. Nawet mnie zaczynają chwytać bóle brzucha. Ta śmierdząca woda jest chyba trucizną! Ale nie mamy innej. Dzisiaj jeden z marynarzy chciał zobaczyć, czy jednak nie dałoby się napić wody z morza. Za pomocą wiadra na sznurze zaczerpnął wody i wciągnął ją na pokład. W wiadrze jednak było większość glonów, a resztka wody na dnie była tak słona i gorzka, że nie dało się jej wypić.

Więc jesteśmy skazani na picie naszej cuchnącej wody. Z jedzenia mięso się skończyło. Może starczyłoby jego na dłużej, ale niestety duża część się zepsuła i musieliśmy je wyrzucić za burtę.

 

Dwudziesty dzień czerwca roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Wiatru nadal nie widać, a suchary zaczynają się psuć. Wody zaczyna brakować. Trzeba ją wydzielać. Załoga już nie ma sił się buntować. Teraz nawet jakby wiatr się pojawił nikt nie miałby sił na to, by nawet sterować okrętem. Wszyscy jesteśmy tak osłabieni przez chorobę, że właściwie nie mamy na nic sił. Nawet ja ledwo mogę utrzymać w rękach pióro. Ale póki starczy sił będę pisał i opisywał wydarzenia i wypadki, jakie zajdą na tym statku.

 

Pierwszy dzień lipca roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Woda się skończyła. Dziś rano pochowaliśmy w morzu kolejnego marynarza, był on dziesiątą ofiarą epidemii, jaka nas nawiedziła. Wspólnymi siłami jakoś zdołaliśmy wyrzucić go za burtę. Był to dla nas ogromny wysiłek. Teraz, kiedy wody już nie ma, wszyscy skazani jesteśmy na powolną śmierć.

 

Piąty dzień lipca roku pańskiego tysiąc sześćset dwudziestego trzeciego.

 

 Umieram. Zostałem sam na pokładzie. Wszyscy już pomarli. Leżę na pokładzie wśród trupów marynarzy, których nie mam siły już wyrzucić za burtę. Czuję, że pióro wymyka mi się z rąk. To nadchodzi śmierć. Śmierć jest...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
swistakos · dnia 12.10.2013 18:45 · Czytań: 873 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 9
Komentarze
zawsze dnia 12.10.2013 18:50
Spieszę z informacją, czemu wprawki.

Wszystkie daty w tekście (a jest ich dużo) zostały zapisane niepoprawnie. Proszę o zmianę ich formy (zapis albo cyframi, albo literami, nie pół na pół; do tego proszę odmienić nazwy dwóch ostatnich miesięcy). Wówczas proszę dać nam znać, a przerzucimy tekst do głównej tabeli. Po prostu jesteś tu na tyle długo, że powinieneś o tym wiedzieć ;)

Pozdrawiam
Usunięty dnia 13.10.2013 11:11 Ocena: Dobre
Cytat:
Ja pod­da­ję się Two­jej woli bez­gra­nicz­nie.
- trochę to dziwnie brzmi

Ponieważ jest to autentyczny zapis będę się odnosić do pewnych zgrzytów stylistycznych, kapitan nie musiał być utalentowany -:). Ale poza tym czytało się dobrze, szkoda że pomarli...

Pozdrawiam

B)
swistakos dnia 14.10.2013 19:43
Daty poprawione, teraz powinno już być dobrze.
Jak mogę dać znać, że tekst został poprawiony?
zawsze dnia 14.10.2013 19:52
Wystarczyłoby PW, ale już przerzucam :).
swistakos dnia 14.10.2013 19:59
Dziękuję :)
Druus dnia 15.10.2013 20:27
Nie poczułem klimatu, nie wszedłem w serwowaną historię. Brakuje emocji, a kapitan zachowuje się, jakby miał wycięty układ nerwowy. Flegmatyczny opis - nic więcej nie potrafię powiedzieć.
Figiel dnia 15.10.2013 23:42
Pomysł fajny, chyba w "Zielonym piekle" podobnie pokazane było stopniowe umieranie, ale nie na morzu, lecz w dżungli.
Brakuje mi tu pokazania bezruchu morza, tego jak wpływa ono na psychikę marynarzy, opisania choćby krótko epizodu buntu.
To był żaglowiec. który wyruszył w podróż bez wioseł?
Pozdrawiam:)
swistakos dnia 16.10.2013 00:45
To są notatki z dziennika pokładowego. Tam nic więcej nie było napisane.
Almari dnia 17.10.2013 22:44
Listy czy tytułowe zapiski to trudna sztuka. Wbrew pozorom nie jest to łatwe do napisania. W twoim tekście zabrakło podstawowych czynników, które by mnie przekonały. Jednym z nich jest wiarygodność w przekazie. Ponadto:
1. Brak emocji lub też mało przekonująca emocjonalność kapitana, tak jakby był gdzieś ponad tym wszystkim, jakby w ogóle nie współodczuwał.
2. "Martwe morze tylko wokół nas i nadziei brak na wiatr". - Rozpoczynasz bijącym po oczach rymem rodem z piosenki Pectusa. (Luźne skojarzenie).
3. Siliłeś się chyba na stylizację językową, ale nie bardzo ona wyszła. Sam sobie utrudniłeś zadanie, bo wybrałeś zapiski z 1623 roku.
4. Literówki po drodze w datach, coś by się jeszcze pewnie znalazło
Ogólnie mało przekonujące, niestety :)

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
12/10/2024 08:21
Dzień dobry. Czytany jest ten artykuł (liczba wskazuje na… »
pociengiel
12/10/2024 01:04
dzięki andro »
andro
11/10/2024 23:24
Dobrze się czyta. 30 tysięcy poetów z Krakowa potwierdzi… »
OWSIANKO
11/10/2024 21:57
dzięki za brak zainteresowania »
liathia
11/10/2024 12:15
„Poeta”, to stan umysłu, więcej sennej wyrozumiałości życzę.… »
Dar
11/10/2024 08:31
Carl Jung powiedział :,, Wszystko, co nas drażni w innych,… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 22:53
Pociengiel Faktycznie straszny ten sen, taki… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 21:50
Kazjuno, Dar Kaziu - dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i ze… »
Dar
10/10/2024 08:02
Tekst przypomina monolog wewnętrzny człowieka zaburzonego… »
Kazjuno
09/10/2024 09:40
Dzięki, Januszu, za komentarz i dwie cenne dla mnie uwagi… »
Janusz Rosek
09/10/2024 08:42
Kazjuno Bardzo ciekawy fragment Twojej powieści. Ze względu… »
Kazjuno
09/10/2024 08:26
Klarownie Zbysiu unaoczniłeś samolubną postawę… »
Wiktor Orzel
08/10/2024 10:52
@Kajzunio - dziękuję za komentarz i gratulacje, Hłaskę… »
Janusz Rosek
08/10/2024 08:27
Zbyszku. Dziękuję bardzo za Twój komentarz. Wiersz… »
Zbigniew Szczypek
08/10/2024 00:22
Januszu R. Najpierw wrzuciłem tekst, a później przeczytałem… »
ShoutBox
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty