Droga M! - niewidoczna
Proza » Inne » Droga M!
A A A
Od autora: Po raz kolejny... Konkursowo.

Nie wierzę w niebo, nie wierzę w miłość, nie wierzę w spokój. Podobno w nic nie wierzę. Mordercy zabiją w afekcie, z bezmyślności albo z bezsilności. Osobiście jestem w ostatniej grupie. Do końca swojego życia byłaś pewna, że nie dam rady uśmiercić kogokolwiek, zwłaszcza Ciebie. 
Mój adwokat twierdzi, że dostanę minimum piętnaście lat odsiadki. Biegli orzekli, że w momencie popełniania czynu byłem poczytalny. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących.
Zawsze byłem tchórzem, w strachu przed kolegami brałem ich winy na siebie.
Wszyscy wiedzieli, że nie jestem złodziejem. Dyrektor mając winnego, kazał Tobie zapłacić za ukradziony sprzęt.
W domu awantura. W gniewie krzyczysz, że jestem pośmiewiskiem całego świata, tacy ludzie jak ja, nie powinni w ogóle istnieć. Wstyd Ci za mnie, jestem oszustem, mam szlaban na wszystko, kieszonkowe dostanę w grudniu, to ponad pół roku. Inaczej nie nauczę się bycia mężczyzną…
Twój trud poszedł na marne. Jednostka przegrana. Zaczęłaś żałować, że mnie urodziłaś. Modlisz się do Najświętszej Panienki, żebym nie był gejem. Dla Ciebie chłopak, który nie umie dać drugiemu w zęby, to jakiś nieudacznik życiowy.
W szkole nie lepiej, niż w domu. Nikt nie może zrozumieć, że chłopak woli czytać książki, niż grać w piłkę. Nauczyciele chcą za wszelką cenę mnie ośmielić. Koledzy obrzucają papierkami po cukierkach. Nikt nie staje w mojej obronie, mam radzić sobie sam…
Stopniowo przestaję odczuwać emocje. Nic mnie już nie rusza. Kiedyś, chcąc mnie sprowokować do agresji, zarzygałaś podłogę. Po prostu włożyłaś sobie palec do gardła i obfity obiad wylądował na świeżo umytej posadzce. Nawet powieka mi wtedy nie drgnęła.
Jeszcze wielokrotnie wykorzystywałaś przeciwko mnie, moje zamiłowanie do porządku. Wrzucałaś mi do pokoju zdechłe jaszczurki, chowałaś po kątach zepsute jedzenie. Wszystko dla mojego dobra, żebym w końcu obudził w sobie prawdziwego faceta…  
Gdy i te działania nie przynosiły rezultatu, zaczęłaś mnie na każdym kroku uświadamiać, że jestem kurwą, szmatą, debilem, czego tylko dusza zapragnie…
Ja już nie miałem dla Ciebie imienia, nawet w wiadomościach na lodówce, zamiast tradycyjnego „Kochany Synku”, widniało „Beznadziejna Ofiaro Losu”.
Wyprowadziłem się. Samotnie wynająłem kawalerkę. Nie miałem problemów z jej utrzymaniem. Od zawsze byłem dość pracowity.
Praca na zmywaku. Szef nic do mnie nie miał. Lubił milczących. Koledzy też nie zwracali na mnie uwagi. To wtedy, zmywając talerze, zacząłem tworzyć w głowie alter ego.
On był wizją Twojego upragnionego syna. Umięśniony, otoczony kobietami, wiecznie na motocyklu. Widziałem oczami wyobraźni Twój zachwyt nad jego osobą. Stał się moim niedoścignionym wzorem. Wiedziałem, że nigdy nie będę tak doskonały jak on.
W zasadzie tylko nocą mogłem czuć się dobrze z samym sobą. Przy świetle nocnej lampki zszywałem, to co Ty kilkanaście lat wcześniej cięłaś. Chcąc wymusić na mnie chłopięce zachowania rozpruwałaś, to co wtenczas kochałem. Niezliczone ilości zabawek, na moich oczach, trafiały do ogniska albo na śmietnik. Potem, gdy je wygrzebywałem, Ty naigrywałaś się ze mnie, że taki sentymentalny jestem…
Dziewczyny się mną interesowały. Jednak ja wiedziałem, że nigdy ich w pełni nie zaspokoję. W strachu przed ich rozczarowaniem, na wstępie odrzucałem zaloty. Po co miałby tracić czas na takiego kretyna jak ja?
Przyjechałaś do mnie. Nie znałem przyczyny odwiedzin. Zobaczyłaś psa. Bałem się o niego. Czułem, że będziesz chciała mu zrobić krzywdę. Pies też czuł. Chwyciłaś go. Klęknąłem przed Tobą i błagałem, żebyś go puściła. „Możesz ze mną zrobić wszystko, ale masz go puścić. W tej chwili..”
Widząc moja reakcję wzięłaś nóż. Jeżeli zaraz nie stanę się mężczyzną ten pies zginie. Chciałem, ale nie umiałem tego zrobić. Pies prosił mnie o pomoc. Widziałem jego przestraszone oczy. On mi ufał, wiedziałem, że to ode mnie zależy jego życie.
Nie dałaś mi zbyt wiele czasu, gdy pociekła po Twoich palcach krew, coś we mnie drgnęło. Wyrwałem nóż. Nie krzyczałaś. Tylko powtarzałaś, że taka ciota jak ja nie da rady. Dałem. Sam nawet po policję zadzwoniłem. Szkoda, że Asa nie udało się uratować…
Kiedyś jechaliśmy wspólnie autobusem. Zapytałem „Mamo, kochasz mnie?” Kazałaś się uspokoić. „Kochasz czy nie?” Milczałaś. Zawsze milczałaś w sytuacjach, które wymagały od Ciebie cierpliwości. Przy ludziach, jeszcze wtedy, nie wypadało upokarzać. Wiedziałem, że jeszcze jedno powtórzenie pytania i wybuchniesz. Wolałem nie ryzykować. Kilka osób z zainteresowaniem mierzyło nas wzrokiem. Wziąłem do ręki telefon. Zacząłem naśladować Twój głos. Różowiałaś, ale nic nie mówiłaś. To wstyd, żeby sześcioletni chłopiec zachowywał się jak dziecko. Kazałaś zaprzestać tego cyrku. Zaszantażowałaś, że zaraz przestanę być Twoim synem. Na twarzach współpasażerów widać było zmieszanie. Nie wiedzieli, jak postąpić w tej sytuacji. Schowałem komórkę do kieszeni. „Kochasz mnie?” Przełknęłaś ślinę. Przez zaciśnięte zęby popłynęło wyznanie miłości. „A ja Ciebie nie”. Tłum struchlał. Ty też liczyłaś na inną reakcję.
Nigdy nie miałaś łatwego życia. Każdy, kto Cię spotkał szczerze współczuł. W zasadzie, to zawsze było pod górkę. Zazwyczaj było coś, co zatrzymywało w pół drogi i uniemożliwiało dalszą wędrówkę. Ty za pomocą wytrwałości i sprytu za każdym razem dochodziłaś na szczyt. Potrzebowałaś sukcesów, żeby móc przetrwać. To dobrze, ludzie bez ambicji zazwyczaj marnują się na kanapie w dużym pokoju. Do pewnego momentu nawet byłem z Ciebie dumny. Wszyscy, których spotykałem kazali brać z Ciebie przykład.
Miałaś tylko jedną wadę, byłaś perfekcyjna do bólu. Jeżeli ktoś coś zrobił nie po Twojej myśli, to nie miałaś dla niego litości. Wtopiłaś go w ziemię, dla zasady. Nie ważne, czy to jest dziecko, czy dorosły. Zresztą przy obcych musiałaś się ciut hamować. Syn więcej wybaczy.
Nigdy nie umiałem myśleć Twoimi kategoriami. Ciebie denerwował mój opór w kształtowaniu na przyszłego męża i ojca, ja wciąż nie spełniałem twoich aspiracji wychowawczych. Znajomi mieli prawdziwych synów, a Ty nie. No i to wciąż wracające pytanie, gdzie Ty właściwie popełniłaś błąd?


Matki się kocha. Też Cię chyba kocham. Dla zasady.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
niewidoczna · dnia 14.10.2013 19:37 · Czytań: 405 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Arras35 dnia 14.10.2013 20:48
Witam!
Czytam już kolejny tekst o matce. Zauważyłem, że każdy następny tekst o matce daje więcej informacji czytelnikowi.
Ambitny.
Jest trochę chaotyczny i rozbiegany. Ale po drugim przeczytaniu, przeanalizowaniu doszedłem do wniosku, że to jest dobry pomysł. Daje szerszy zakres spojrzenia, więcej faktów.
Serdecznie pozdrawiam :)
Arras
niewidoczna dnia 15.10.2013 06:41
Dziękuję. ;)
marukja dnia 15.10.2013 18:04
Zmylił mnie trochę tytuł, spodziewałam się bardziej miłosnych wyznań do tajemniczej M. Okazało się zgoła inaczej. I w tym kontekście tytuł naprawdę jest trafiony, z nutką ironi.
Sam tekst podoba mi się. :) Gorzki, mocny, formą przypomina list/wspomnienia/pamiętnik? Treść otwiera ciekawe ścieżki interpretacji. Stylistycznie przeszkadzały mi odrobinę tak bardzo lakoniczne, krótkie zdania. Z drugiej strony trzymały tekst w równym tempie.

Pozdrawiam!
niewidoczna dnia 15.10.2013 18:38
Dziękuję. ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty