Szczęście - aga63
Proza » Miniatura » Szczęście
A A A

           No to jestem. Wchodzę do długiego korytarza, siadam na mini – krzesłach i staję się cichym obserwatorem. Nie znam się, nie próbuję więc nawet stawiać diagnoz, a jedynie rejestruję to, co widoczne gołym okiem.

Tutejsze dzieci mają przeważnie otwarte, zaślinione buzie i wydają nieartykułowane dźwięki. Wiele z nich choroba powykręcała niczym wiatr stare drzewa. Niektóre poruszają się samodzielnie, ale większość musi polegać na pomocy innych, stawiając niepewnie i niezgrabnie każdy krok, trzęsącymi się, chudziutkimi nogami. Dzieci, które są w takim wieku, że powinny biegać z zawrotną prędkością oraz łazić po płotach i drzewach...

Po jedno z nich właśnie przychodzi matka. Młoda, ładna, elegancka kobieta z nienaganną figurą, fryzurą i makijażem. Myślę sobie: „niezła laska”. Zawsze jak ją widzę, zastanawiam się, gdzie pracuje. Dla mnie wygląda jak jakaś „business woman”. Nie zdąża nawet usiąść, a już wyprowadzają jej skarb – chłopca w wieku co najmniej późnoprzedszkolnym. Od razu widać, że są dla siebie całym światem. Ona go całuje, tuli i przemawia z czułością, a on odwzajemnia się po swojemu, niezdarnie, ale za to jak tylko umie najlepiej. Patrzę na tę matczyno – synowską miłość i zastanawiam się, ile trzeba mieć w sobie siły, żeby nie okazywać choremu dziecku tego bezbrzeżnego smutku i udręki, jakie każdego dnia muszą towarzyszyć jego rodzicom. Właściwie to nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co oni czują, jest to absolutnie nie do ogarnięcia umysłem. Matka bierze w ramiona syna, który natychmiast zarzuca szczupłe ręce na jej szyję i wtula buzię w pachnące drogimi perfumami włosy. Żegna się ze mną oraz opiekunem jej dziecka i wychodzi.

Scena, której stałam się biernym uczestnikiem, nasuwa mi na myśl pytanie, które niezmiennie towarzyszy każdej mojej wizycie tutaj: „dlaczego?”. Czemu Bóg, w którego dobroć i sprawiedliwość zawsze wierzyłam, tak ciężko doświadcza biednych, niewinnych młodych ludzi, przed którymi świat powinien stać otworem? W każdej ciężkiej sytuacji staram się znaleźć sens, coś, czym mogę sobie wytłumaczyć, że był jakiś cel w tym, iż stało się tak, a nie inaczej. Tym razem nie potrafię. Nie umiem odpowiedzieć sobie po co, w imię czego te dzieci i ich rodzice (a chyba nawet zwłaszcza ich rodzice) poddawani są takim cierpieniom.

            Moje ponure rozważania przerywa dźwięk otwieranych drzwi, w których ukazuje się pani z moim dzieckiem. Prowadzi je za rączki a ono, podskakując w moim kierunku niczym mały jelonek, rozpromienia swoim donośnym śmiechem cały budynek. Pani oddaje mi synka i opowiada, jak się dzisiaj spisywał. Chwali go, że ładnie ćwiczył, że próbował opanować nowe umiejętności i był bardzo dzielny. A ja jestem szczęśliwa i dumna, że mam takie wspaniałe dziecko.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
aga63 · dnia 21.10.2013 19:50 · Czytań: 714 · Średnia ocena: 4,71 · Komentarzy: 15
Komentarze
Arras35 dnia 21.10.2013 20:08 Ocena: Świetne!
Witam!
Wspaniały utwór. Trafia do serca. Rozkłada na czynniki pierwsze poważne problemy. To trudne, że nie wszyscy możemy być zdrowi.
Może dłuższy by bardziej zbliżył mnie do tragedii ludzkiej, ale i tak wywarł olbrzymie wrażenie. Miłość matki nie zna granic.
Piękny, po prostu piękny ułamek życia.
Pozdrawiam :)
Arras
al-szamanka dnia 21.10.2013 20:33 Ocena: Świetne!
Cytat:
Scena, któ­rej sta­łam się bier­nym uczest­ni­kiem, na­su­wa mi na myśl py­ta­nie, które nie­zmien­nie to­wa­rzy­szy każ­dej mojej wi­zy­cie tutaj: „dla­cze­go?” . Czemu Bóg, w któ­re­go do­broć i spra­wie­dli­wość za­wsze wie­rzy­łam, tak cięż­ko do­świad­cza bied­nych, nie­win­nych mło­dych ludzi


Ech, Ago, ile razy zadawałam sobie takie pytania. Ile razy się buntowałam i... myślałam, że zabraknie mi sił.
A jednak...
W pewnym momencie przestałam się zastanawiać. Zaakceptowałam - w naszym pojęciu - niewytłumaczalne i niesprawiedliwe.
Dopiero wtedy odkryłam, że ci inni ludzie też mogą być na swój sposób szczęśliwi.
I potrafią dzielić się tym szczęściem.
Tak naprawdę żyć nauczyłam się od moich upośledzonych Klientów.

Bardzo poruszająca jest Twoja miniatura.
I piękna.

Pozdrawiam :)
Krystyna Habrat dnia 21.10.2013 20:51 Ocena: Świetne!
Lubię takie właśnie teksty z głębią filozoficzną, żeby poruszały umysł i serce. Ten tak działa. Niby prosta, krótka scena, nieprzedumana, sytuacja zwyczajna, a uderza i pozostaje na długo w myślach i pamięci. Wzbudza wiele pytań, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dlatego dobra literatura tak czytelnika porusza. Czasem pomaga godzić się z losem...
mike17 dnia 21.10.2013 21:09 Ocena: Świetne!
Ago, czasem piękno jest właśnie w nich, w tych ułomnych, pokrzywdzonych, przestawionych przez LOS na boczny tor, ale jeśli rodzic da ciepło, jeśli środowisko przytuli i zaakceptuje, i co najważniejsze, dziecko to poczuje, nie będzie źle.
Znam takie dzieci: córkę kolegi z autyzmem, córkę innego z kleptomanią.
Świat jest nasz i one są nasze.
Piękny, spokojny, wyciszony i kameralny tekst bez fajerwerków, bo po co?
To przemawia cisza i czułość.
I oddanie.
To o rodzicach, którzy swoje dziecko kochać będą POMIMO, a nie ZA COŚ.
A los?
Jednemu dał szczodrze, innemu mniej.
A człowiekiem jesteśmy, kiedy łamiemy bariery i akceptujemy nasze dzieci takimi, jakimi są.
Figiel dnia 21.10.2013 21:33 Ocena: Świetne!
Ago, smutny ten tekst, ciepły, czuły i radosny. Radosny właśnie tym skokiem jelonka i śmiechem, ciepły i czuły oddaniem matek i ich wewnętrzna siłą, ale przerażający cichym cierpieniem dzieci, bo one znoszą chorobę z większą pokorą, niż dorośli.
Doprawdy, zastanawiam się, czy w chorobie dziecka jest boska interwencja, bo ani miłości, ani miłosierdzia w tym nie widzę.
Pozdrawiam:)
aga63 dnia 21.10.2013 23:42
Witam, moi Drodzy :)
Cóż mam powiedzieć? Mogę tylko podziękować Wam za zajrzenie do mnie i za tak pozytywną ocenę :)

Arrasie-a wiesz, zastanawiałam się, czy to nie powinno być bardziej rozbudowane... Ale, że do napisania go natchnęła mnie jedna taka mała sytuacja, wydarzenie, które trwało dosłownie chwilę, to postanowiłam, że i cały ten tekst będzie "mały". I cieszy mnie, że mimo to, jak napisałeś "trafia do serca". :)

Al - ja też zaczynam dochodzić do wniosku, że w pewnych sytuacjach nie ma sensu szukać... sensu. Człowiek tylko niepotrzebnie energię zużytkuje, a i tak nic z tego nie wyniknie, bo na niektóre pytania po prostu nie da się odpowiedzieć. Wielkie "DZIĘKUJĘ" za ostatnie zdania :)

Krystyno - a właśnie chciałam, żeby ten tekst mimo swojego w większości smutnego wydźwięku pomagał godzić się z losem... Stąd właśnie taka końcówka - nawet w ciężkiej sytuacji można odnaleźć szczęście.

mike - dość długo nie pisałam tutaj (ba, nawet nie miałam czasu wejść, żeby coś przeczytać) i jak tak powoli się zbierałam, żeby powrócić do "działalności", to planowałam "przywalić" jakąś historią z "jajem"... No, ale wyszło, jak wyszło i finalnie powstał tekst krótki i prosty jak przysłowiowa konstrukcja cepa :) Bo i taki miał być. Czasem po prostu musi być "krótko i na temat", żeby był odpowiedni przekaz i miło mi, że to dostrzegasz.

Figielku -
Cytat:
Doprawdy, zastanawiam się, czy w chorobie dziecka jest boska interwencja, bo ani miłości, ani miłosierdzia w tym nie widzę.


Ech, co ja mam Ci powiedzieć?Też tak mam :(
Masz rację, że cierpienie dzieci jest przerażające, ale chyba jeszcze ciężej jest taką sytuację znosić rodzicom... Bo chore dziecko przyjmuje świat (i swoją ułomność) takim, jaki jest, a tak naprawdę to rodzice/opiekunowie zdają sobie sprawę z nieszczęścia dziecka, tym samym dźwigając na swoich barkach podwójny jego ciężar :(

Cieszę się, że odnalazłąś tu elementy radości, które istotnie chciałam ukazać tym maleńkim fragmentem tekstu :)

Jeszcze raz Wam dziękuję i pozdrawiam serdecznie
Usunięty dnia 22.10.2013 09:20 Ocena: Bardzo dobre
Czytając ten tekst mam przed oczami Anię, dziewczynkę znaną mi od lat. Jej siostra bliźniaczka, równie śliczna, jest całkowicie zdrowa. Ale chcę o Ani. Ania jest niesamowita, wesoła, czasem smutna, czasem jej wściekłość jest nieokiełznana. Ale jest. Daje tyle miłości, prezentów, laurek z trzema kreskami, przedstawiającymi "coś". Ania jest darem, chociaż ciężkim brzemieniem, ogromnym szczęściem dla rodziców. I dla nas, którzy mamy przywilej ją znać. A Bóg? Dlaczego ludzie, którzy wierzą w Jego istnienie zapominają, że jest jeszcze ktoś, kto próbuje niszczyć, niweczyć Jego dzieło? To prawda - On może i wie wszystko, ale zostawił kiedyś człowiekowi wolną wolę, ten wybrał, co wybrał i teraz mamy tak a nie inaczej. Jednak, czyż, jeśli wierzymy, nasze istnienie tutaj się kończy? Rodzice Ani wiedzą, że kiedyś ujrzą ją zdrową, radosną, chodzącą prosto, biegającą i mówiącą zrozumiałe słowa. Kiedyś oglądałam wspaniały film o dziecku z zespołem Downa. Jego matka porównała ich sytuację do przygody. Miała kiedyś nadzieję, że pojedzie do Ameryki, ale trafiła do Holandii. I, pomimo różnych depresji, jaka jest w tym kraju, nie zamieniłaby tej przygody na ową, wymarzoną sobie kiedyś, Amerykę.

Podzieliłaś się wspaniałą historią, uczuciem, jakiego nie znają ludzie mający zdrowe dzieci. Nie "przesłodziłaś", nie wywołałaś poczucia winy. Możemy reagować współczuciem, podziwiać wytrwałość, zdumiewać się nad pokładami cierpliwości, próbować niezdarnie pomóc. Ale nigdy nie jesteśmy wstanie tego w pełni pojąć, a jednak dobrze, że możemy poznawać, że szczęście i miłość, to niekoniecznie to, co zwykle nam się wydaje, że jest.

Pozdrawiam

B)
aga63 dnia 22.10.2013 10:40
Amso,
Cytat:
Jednak, czyż, jeśli wierzymy, nasze istnienie tutaj się kończy?

Masz absolutną rację i aż mi wstyd, że czasem o tym zapominam...

Cytat:
I, pomimo różnych depresji, jaka jest w tym kraju, nie zamieniłaby tej przygody na ową, wymarzoną sobie kiedyś, Amerykę.

Fantastyczna konkluzja! Ja sama kiedyś zastanawiałam się, dlaczego akurat moje dziecko jest TAKIE, ale już przestałam, bo i tak wiem, że za nic na świecie nie zamieniłabym go na innego łobuza :D

I jeszcze, co do ostatniego zdania Twojego komentarza - to jest dokładnie to, o co mi chodziło - pokazać, że szczęście może być nawet tam, gdzie na pierwszy rzut oka wydaje się, że panuje tylko ból...

Dziękuję Ci za odwiedziny i pozdrawiam cieplutko - adekwatnie do tego, co mamy dziś za oknem :D
Quentin dnia 22.10.2013 12:44 Ocena: Bardzo dobre
Nie przywykłem do tak głębokich opowieści.

Już od dawna wiadomo, że nie trzeba wcale rozpisywać się w kilku tomach, żeby powiedzieć coś bardzo wartościowego. Jak widać wystarczy niezbyt obszerny fragment i można spokojnie odzwierciedlić istotę szczęścia i nie tylko.

Masz bardzo analityczne podejście do życia. Widać, że ów tekst nie powstał pod wpływem impulsu. Dla mnie wszystko powyżej ma głęboko przemyślany charakter, dzięki czemu nikt nie zarzuci ci, że pieprzysz coś ;)

Są takie teksty, które wymagają czegoś więcej, aby je zrozumieć. Wymagają świadomości, doświadczenia, przejść, życia. To jedna z tych opowieści, których pewnie nie rozumiem, ale chyba wiem, co się czuję w takich sytuacjach.

Pozdrawiam serdecznie, Aga.
aga63 dnia 22.10.2013 13:14
Wyobraź sobie, Quentin, że ja też nie przywykłam ;) Wystarczy sobie przypomnieć moje pierwsze teksty :) Widocznie jest okres, kiedy w głowie rodzą się rzeczy zabawne , ale też czasem przychodzi czas, kiedy takie rzeczy za nic na świecie urodzić się nie chcą.

Cytat:
Dla mnie wszystko powyżej ma głęboko przemyślany charakter, dzięki czemu nikt nie zarzuci ci, że pieprzysz coś

Hahaha :D No to się cieszę, że nie pieprzę ;)

Dzięki i pozdrawiam równie serdecznie :)

P.S. Życzę Ci, żebyś nigdy nie miał okazji tego zrozumieć.
Figiel dnia 22.10.2013 13:34 Ocena: Świetne!
Cytat:
Masz rację, że cierpienie dzieci jest przerażające, ale chyba jeszcze ciężej jest taką sytuację znosić rodzicom...


Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co przeżywają rodzice przewlekłe chorych dzieci, ani tego, jaką odpowiedzialność dźwigają. Mogę tylko przypuszczać, przez wspomnienie własnych emocji przy niedomaganiach zdrowotnych córki.
Kobiety mają ten cudowny przymiot, który nazywa się instynktem macierzyńskim. Nie przypadkiem instynktem, bo taką właśnie ma strukturę. On pozwala chyba? godzić się i trwać w sytuacji z nieprawdopodobną cierpliwością. Mężczyznom musi być zdecydowanie trudniej...
Pozdrawiam:)
shinobi dnia 22.10.2013 18:31
Trudny temat, ale czuję niedosyt w stylu, całość jawi mi się jako wpis z pamiętnika.
Wasinka dnia 26.10.2013 00:03
Dzieci w jakikolwiek sposób chore, w jakikolwiek sposób cierpiące (również te zdrowe) zawsze wzbudzają emocje. To temat, który chwyta za serce. Postanowiłaś się z nim zmierzyć pod wpływem wrażeń; przy zestawieniu swojego skarbu ze skarbami innych matek. Zadajesz pytania, które są udziałem chyba każdej matki, dlatego tekst wydaje się bliski i prawdziwy.
Jednak ze względy na sposób narracji potraktowałabym go jako felieton, taki, w którym czytamy o prawdach dobrze znanych. Ale czasem szukamy potwierdzenia lub współodczuwania, więc wówczas tego typu opowieści spełniają swoją rolę.
Mam też troszkę podobne odczucie do shinobiego.

Pozdrawiam księżycowo.
aga63 dnia 31.10.2013 16:39
Witajcie, Wasinko i shinobi,
Z jednej strony przykro mi, że w w odniesieniu do mojego tekstu odczuwacie niedosyt, ale z drugiej strony jest to moja pierwsza próba z miniaturą, a więc nie spodziewałam się też zachwytów :)

Pozdrawiam i dziękuję za zajrzenie :)
swistakos dnia 31.10.2013 17:40
Bo to chyba jest rodzaj wpisu z pamiętnika.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
12/10/2024 08:21
Dzień dobry. Czytany jest ten artykuł (liczba wskazuje na… »
pociengiel
12/10/2024 01:04
dzięki andro »
andro
11/10/2024 23:24
Dobrze się czyta. 30 tysięcy poetów z Krakowa potwierdzi… »
OWSIANKO
11/10/2024 21:57
dzięki za brak zainteresowania »
liathia
11/10/2024 12:15
„Poeta”, to stan umysłu, więcej sennej wyrozumiałości życzę.… »
Dar
11/10/2024 08:31
Carl Jung powiedział :,, Wszystko, co nas drażni w innych,… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 22:53
Pociengiel Faktycznie straszny ten sen, taki… »
Zbigniew Szczypek
10/10/2024 21:50
Kazjuno, Dar Kaziu - dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i ze… »
Dar
10/10/2024 08:02
Tekst przypomina monolog wewnętrzny człowieka zaburzonego… »
Kazjuno
09/10/2024 09:40
Dzięki, Januszu, za komentarz i dwie cenne dla mnie uwagi… »
Janusz Rosek
09/10/2024 08:42
Kazjuno Bardzo ciekawy fragment Twojej powieści. Ze względu… »
Kazjuno
09/10/2024 08:26
Klarownie Zbysiu unaoczniłeś samolubną postawę… »
Wiktor Orzel
08/10/2024 10:52
@Kajzunio - dziękuję za komentarz i gratulacje, Hłaskę… »
Janusz Rosek
08/10/2024 08:27
Zbyszku. Dziękuję bardzo za Twój komentarz. Wiersz… »
Zbigniew Szczypek
08/10/2024 00:22
Januszu R. Najpierw wrzuciłem tekst, a później przeczytałem… »
ShoutBox
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
  • ajw
  • 07/10/2024 23:26
  • I ja pozdrawiam :) Zdrówka i samych serdeczności :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/10/2024 21:36
  • Dar, AJW, Kazjumo - serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję Dar za troskę - będzie dobrze! Wszystkich na PP pozdrawiam - nie poddawajcie się i wzajemnie odwiedzajcie, tak zbudujecie "swoją potęgę" ;-}
  • Dar
  • 22/09/2024 22:52
  • Zbyś Oława . Mam nadzieję, że będzie dobrze.
  • Wiktor Orzel
  • 18/09/2024 08:33
  • Dumanie, pisanie i komentowanie tekstów. ;)
  • TakaJedna
  • 16/09/2024 22:54
  • Jesień to najlepszy czas na podumanie.
  • mike17
  • 15/09/2024 19:48
  • Jak jesień nadchodzi, to najlepsza pora na zakochanie się :)
  • TakaJedna
  • 12/09/2024 22:05
  • Jak jesień idzie, to spać trzeba!
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty