Zaciemnienie I - soban
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Zaciemnienie I
A A A
Od autora: Część szerszego cyklu Kroniki Federacji Wolnych planet

Prolog

Podziemny system jaskiń w wielu budził pradawne instynkty mistycyzmu. Powiewy wiatru, szalejące na powierzchni, przedostawały się przez tylko sobie znane szczeliny. Odbijały się od ścian jaskiń, wydając odgłosy podobne do szeptów. Silniejsze podmuchy wzbijały w powietrze odkładający się od milionów lat czerwony osad. Wielu badaczy, próbujących zmapować chociaż część tych naturalnych kompleksów, gotowych było przysiąc, że czuje obecność pradawnych istot, które kiedyś mogły zamieszkiwać te jamy. Słowem - nie było to miejsce dla ludzi o słabych nerwach. Cztery postacie, przemierzające je w tej chwili, z pewnością do nich nie należały. Szli wolnym krokiem w absolutnych ciemnościach. Zachowywali całkowitą ciszę, przerywaną jedynie cichymi zgrzytami pancerza lub ekwipunku. Skórzane wykończenia pozwalały utrzymać hałas poniżej dźwięku wiatru, a systemy maskujące pochłaniały wydzielane cząstki zapachowe oraz ukrywały temperaturę ich ciał. Jedynie z rzadka pozwalali sobie na krótkie włączenia podczerwieni, by sprawdzić trudniejszy kawałek terenu. Byle tylko uniknąć ryzyka wykrycia. Utrzymanie miejsca spotkania w tajemnicy otrzymało najwyższy priorytet od dwództwa ruchu oporu.

Oddział był mały. Każdy z jego członków miał okazję odznaczyć się na polu walki. To, przez co przeszli, wykorzeniło z nich pierwotne lęki. Widzieli już w zasadzie wszystko - upadek ich miast, ludobójstwo braci, sióstr, mężów, żon, matek i dzieci. Przeżyli klęskę głodu, pierwsze starcia, bombardowanie nuklearne, swoją własną cywilizację. Żyli dla zemsty, zasady, jedynie na złość tym, którzy chcieli ich życia pozbawić.

Parli przed siebie na spotkanie delegacji odpowiedzialnych za cały ten ciąg wydarzeń. Ludzi, którzy w ich własnym mniemaniu, równie dobrze mogliby przystawić broń do głowy wszystkich, których kochali i pociągnąć za spust. Szli prosić o pomoc w zakończeniu spirali przemocy, którą tamci rozpoczęli. Ze wszystkich często samobójczych zadań to było najtrudniejsze.

                                                                   I

Końcówka XXII wieku miała zapisać się na kartach historii wyjątkowo krwawymi literami. Wraz z rozwojem technologicznym ludzkość uzyskała sposobność taniego i ekonomicznego opuszczenia rodzinnej planety oraz eksploracji systemu słonecznego. Po pionierskim okresie pierwszych odkrywców i sprawdzeniu skuteczności innowacyjnych rozwiązań fundowanych przez rządowe organizacje międzynarodowe, na scenę wkroczył sektor prywatny, pompując ogromny kapitał w ulepszenie dotychczasowych technologii. Okres szybkiej i szeroko zakrojonej ekspansji eksploracyjnej śledził mniej szybszy, lecz stabilniejszy, proces kolonizacyjny.

Wraz z powstawaniem nowych kopalni helu-3 ziemski księżyc zaczął zmieniać się w ośrodek ciężkiego przemysłu, gdzieniegdzie przetykany kompleksami rozrywkowymi dla kolonistów i bogatszych turystów z Terry. Podobny los spotkał nieprzyjazny Wenus oraz Pas Planetoid pomiędzy Marsem a Jowiszem. Pas Kuipera stał się głównym dostawcą wody, tlenu i paliwa dla stacji w zewnętrznym sektorze Układu Słonecznego. Kosmiczne ośrodki badawcze, zakotwiczone na orbicie Merkurego, dostarczały ludzkości bezcennych danych na temat zjawisk zachodzących w Słońcu. A ekspedycja naukowa na Plutona raz na zawsze udowodniła, że jednak jest on planetą. Jednak największe nadzieje na pozaziemską ekspansję, zawsze pokładano w Marsie.

Opracowanie i budowa kopuł środowiskowych zdolnych przetrwać tutejsze burze, pozwoliło na wzrost miejscowej populacji. Wraz ze zbadaniem ogromnych kompleksów jaskiń, oplatających planetę, przyszło odkrycie ogromnej liczby zamarzniętych podwodnych rzek. Jednak prawdziwą rewelację przyniosło mapowanie biegunów planety. Badania geologiczne wykryły „jeziora” zamarzniętej wody na głębokości około jeden koma cztery kilometra pod powierzchnią globu na biegunie północnym. Niedługo później - bliźniacze na biegunie południowym o niemal takiej samej strukturze. Wyliczenie wskazywały, iż oba te zbiorniki wielkością były zbliżone do Morza Sargassowego.  Dawało to masę wodną o powierzchni około sześciu milionów kilometrów kwadratowych, na głębokość sięgającą nawet do siedmiuset metrów. Stwarzało to ogromne możliwości terraformacji, wymagało jednak nakładów finansowych i technologicznych, których Mars nie był w stanie spełnić. Po wieloletnich rozmowach zarówno w ONZ, jak i w środowisku korporacyjnym, Marsjanom udało się wynegocjować korzystne warunki pożyczki na rzecz danego przedsięwzięcia. Początki nie były łatwe, jednak drogą prób i błędów udało się skoordynować przetapianie ogromnych podziemnych jezior na obydwu biegunach bez wytwarzania lejów krasowych. Tlen, para wodna oraz sztucznie dodawany azot nadały atmosferze warunki zbliżone do ziemskich, a naturalny w atmosferze dwutlenek węgla sprzyjał efektowi cieplarnianemu i wzrostowi temperatury. Efekty eksperymentu przeszły wszelkie oczekiwania inżynierów, naukowców i ekonomistów. W ciągu niecałej dekady Mars dorobił się warunków i atmosfery na tyle tolerancyjnej, iż możliwe było oddychanie i przeżycie poza kopułami mieszkalnymi. Obszerne groty jaskiniowe, izolowane od zewnętrznych czynników, sprzyjały rozwojowi rolnictwa. Uprawy sztucznie nawożone, oświetlane  i nawadniane z pobliskich podziemnych, zamarzniętych niegdyś rzek - były na tyle wydajne, iż pozwoliły planecie przeżywać prawdziwy bum populacyjny. Niezagospodarowane połacie terenu przyciągały osadników z Ziemi, nigdy nieeksploatowane złoża mineralne zapewniły miejsca pracy i obecność ciężkiego przemysłu, a niskie podatki napędzały przemysł lekki.

I tak w ciągu zaledwie dwudziestu lat od czasu rozpoczęcia terraformacji, Mars zaczął eksportować więcej niż importować. Jego nagła potęga ekonomiczna przyniosła ulgę wyeksploatowanej i starzejącej się gospodarce ziemskiej. Eksport wysokiej klasy tanich wyrobów, uwzględniając nawet dość spore koszty transportu, rozpoczął złoty okres w systemie solarnym. Jedynie dwie grupy były niezadowolone z obecnej sytuacji. Pierwszą z nich były ziemskie korporacje, które fundując proces transformacji, nie przewidziały tak szerokich konsekwencji. Z roku na rok traciły pozycję lidera na rzecz nowo otwieranych marsjańskich fabryk, przedsiębiorstw i rynków usługowych. Na ich nieszczęście problem nie leżał w technologii - najwydajniejsze rozwiązania były dalej opatentowane i trzymane żelazną ręką. Nie chodziło również o pracowników – na Ziemi wciąż panowało przeludnienie i tania siła robocza nie stanowiła problemu, podczas gdy na Czerwonej Planecie każda para rąk była dosłownie na wagę złota. Wynagrodzenie? Stawki, płacone przez korporacje, były kilkadziesiąt razy mniejsze niż u ich konkurencji. Tak jak i doświadczenie, „Czerwoni” pokrywali ogromne sumy i koszt przelotu każdemu specjaliście, jakiego dali radę zwerbować. Problem stanowiła jedna rzecz, której nie potrafili zmienić.Redystrybucja dóbr. Stanowisko dyrektora na Ziemi robiło z człowieka półbożka, pozwalało żyć ponad stan i pławić się w luksusie. W tym samym czasie jego odpowiednik z drugiej planety mógł liczyć co najwyżej na większy pokój i dodatkowy przydział żywności. Wyeliminowanie przepłacanej kadry dyrektorskiej z ogniwa produkcyjnego sektora prywatnego i państwowego stało się nową dumą i wyznacznikiem społecznych standardów - propagowaną zarówno przez przedstawicieli życia publicznego, jak i zwykłych mieszkańców „nowego świata”.Drugą grupę stanowili dowódcy wojskowi kilku mocarstw z wciąż podzielonej politycznie na państwa Ziemi. Wiedzieli, iż swoją potęgę zawdzięczają jedynie przemysłowi, terytorium, ludności i kontrolowanej liczbie zasobów. W tempie, w jakim przebiegała industrializacja Marsa, zakładali, że to tylko kwestia czasu, zanim w systemie słonecznym pojawi się liczniejszy, bogatszy i lepiej zjednoczony gracz. O ile oczywiście teraz czegoś z tym nie zrobią. 

Rzeczą jednoczącą obie frakcje stał się ówczesny rząd Stanów Zjednoczonych. Lata infiltracji przez lobby korporacyjne dały się we znaki, gdy prawnicy i sądy uznały samoczynne konstruowanie farm podziemnych za ingerencję w lokalny ekosystem. Było to równoznaczne ze złamaniem jednego z punktów kontraktu, na mocy którego Czerwoni dostali pożyczkę. Delegacja marsjańska naturalnie wyśmiała wielobilionowe roszczenia grup korporacyjnych. Dokładnie to, na co liczyły strony spiskujące. Pod wpływem generalicji oraz przekupionych senatorów, rząd amerykański wydał decyzję o wysłaniu „niezależnych” ekspertów z dziedziny ekologii. Mieli oni ocenić, czy doszło do złamania kontraktu i w razie czego upomnieć się o spłatę należną z tego tytułu zadłużenia. Rzecz jasna pod eskortą kilkuset tysięcznego kontyngentu wojskowego. I choć oficjalnie mieli oni chronić naturalne środowisko Marsa przed dalszą degradacją ze strony człowieka, mieszkańcy Czerwonej Planety od razu zdali sobie sprawę, iż mają do czynienia z okupantem. Na papierze wszystko wyglądało na korzyść Ziemi. Marsjanie nigdy do tej pory nawet nie myśleli o sformowaniu armii. Niewielkie miejscowe garnizony nie próbowały stawiać oporu doskonale wyposażonym wojskom terańskim. Choć trzykrotnie niższa grawitacja wymagała wprawy w poruszaniu się, większość wysłanych miało okazję służyć poza granicami ojczystej planety. Dlatego siły inwazyjne szybko i bezkrwawo przejęły kontrolę nad większymi centrami populacji i ośrodkami przemysłowymi. Stolica planety - Fobos została ogłoszona amerykańską strefą wpływów. Na nieszczęście dla tych ostatnich, dowództwo wojskowe nie zdawało sobie sprawy z potęgi ironii historycznej, a korporacje z siły romantyzmu walki o wolność.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
soban · dnia 05.11.2013 08:56 · Czytań: 467 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
darek i mania dnia 07.11.2013 10:05
(od dwódz­twa ruchu oporu. = literówka)
przeczytałem- naukowy wręcz tekst, jako czytelnik chciałbym jakichś zwrotów akcji, zaskoczeń a tutaj bardzo profesjonalne obliczenia i naukowe . Dużo języka ze świata polityki . Ciekawe jest co dalej na Marsie i czy człowiek jest w stanie popsuć naturę kolejnej planecie. pozdrawiam
Usunięty dnia 07.11.2013 10:05 Ocena: Bardzo dobre
soban - prosisz to masz :)
Cytat:
Czte­ry po­sta­cie, prze­mie­rza­ją­ce je w tej chwi­li,
- groty
Cytat:
ukry­wa­ły tem­pe­ra­tu­rę ich ciał.
- bez ich
Cytat:
Byle tylko unik­nąć ry­zy­ka wy­kry­cia.
- rym
Cytat:
Żyli dla ze­msty, za­sa­dy, je­dy­nie na złość tym, któ­rzy chcie­li ich życia po­zba­wić.
- trochę to nie brzmi, wiem o co idzie, ale zasadę trzeba dookreślić
Cytat:
Parli przed sie­bie na spo­tka­nie de­le­ga­cji od­po­wie­dzial­nych za cały ten ciąg wy­da­rzeń.
- coś tu jest nie tak, odpowiedzialnych - kogo?
Cytat:
Ludzi, któ­rzy w ich wła­snym mnie­ma­niu, rów­nie do­brze mo­gli­by przy­sta­wić broń do głowy wszyst­kich, któ­rych ko­cha­li i po­cią­gnąć za spust.
- popracuj nad tym zdaniem, zagmatwane
Cytat:
Ze wszyst­kich czę­sto sa­mo­bój­czych zadań to było naj­trud­niej­sze.
- wszystkich |(,) i po zadań|(,)
Cytat:
Wy­li­cze­nie wska­zy­wa­ły, iż oba te zbior­ni­ki
- Wyliczenia
Cytat:
Mar­sja­nom udało się wy­ne­go­cjo­wać ko­rzyst­ne wa­run­ki po­życz­ki na rzecz da­ne­go przed­się­wzię­cia.
- danego? czyli jakiego?
Cytat:
przy­cią­ga­ły osad­ni­ków z Ziemi, nigdy nie­ek­splo­ato­wa­ne
- po Ziemi daj kropkę i nowe zdanie
Cytat:
któ­rej nie po­tra­fi­li zmie­nić.Re­dy­stry­bu­cja dóbr
- spacja
Cytat:
„no­we­go świa­ta”.Drugą grupę
- spacja
Cytat:
woj­skom te­rań­skim.
terrańskim

Powiem tak - jeżeli będzie to s-f polityczne, zapowiada się ciekawie :), przypomina to nieco historię konfliktu na Marsie z Babilon 5. A ja lubię takie klimaty.

Pozdrawiam

B)
Wasinka dnia 07.11.2013 10:14
W jakiś sposób takie teksty zdają mi się zawsze posępne i złowrogie.
Wydaje mi się, że historia może być ciekawa. Szczególnie że językiem posługujesz się sprawnie i wiesz, co z nim robisz.
Na razie mamy przybliżenie sytuacji, wcale niewesołej zresztą, co będzie dalej - czas i pomysły pokażą.

Małe przykłady z początku opowieści, pod których kątem można sobie przejrzeć tekst:
Cytat:
Czte­ry po­sta­cie, prze­mie­rza­ją­ce je w tej chwi­li, z pew­no­ścią do nich nie na­le­ża­ły. Szli wol­nym kro­kiem
- jeśli postacie, to szły; i tak dalej w tym fragmencie całym
Cytat:
Utrzy­ma­nie miej­sca spo­tka­nia w ta­jem­ni­cy otrzy­ma­ło naj­wyż­szy
- utrzymanie i otrzymało wpada na siebie brzmieniowo
Cytat:
Ludzi, któ­rzy w ich wła­snym mnie­ma­niu, rów­nie do­brze mo­gli­by przy­sta­wić broń do głowy wszyst­kich, któ­rych ko­cha­li(,) i po­cią­gnąć za spust.
- troszkę wpada na siebie powtórzenie którzy/których (i przecinek - porozglądaj się, bo jeszcze parę trzeba by ustawić w szyku)

I tu jeszcze przykładzik, że literówki sie zdarzają:
Cytat:
Wy­li­cze­nie wska­zy­wa­ły
- Wyliczenia wskazywały/Wyliczenie wskazywało


Pozdrawiam z uśmiechem i witam na PP.
koziks dnia 13.11.2013 19:50 Ocena: Świetne!
Rety! To jest zajebiste! Sorry, za słowo, ale tylko takie przychodzi mi do głowy.
Wszystko poukładane, poparte naukowymi faktami, rozwinięte o własną wizję i pomysły. Wszystkie opisane w taki sposób, jakby to rzeczywiście miało miejsce teraz, gdzieś obok mnie.

Język jest bardzo naukowy. Tak jak byś pisał artykuł o kolonizacji Marsa do jakiegoś czasopisma naukowego, ale w moim przekonaniu, jest to wstęp do fabuły właściwej. Objaśnienie tamtejszej sytuacji ekonomicznej, aby czytelnik był w stanie lepiej sobie wyobrazić tamtejsze realia życiowe i polityczne.

Propsy! zapraszam też do mnie;)
swistakos dnia 20.11.2013 15:15
To trochę tak, jak opis Śródziemia w powieści Tolkiena. Świat został pokazany, teraz chyba czas na właściwe opowiadanie?
Vasamir dnia 20.11.2013 19:39 Ocena: Bardzo dobre
Zgadzam się z amsą i Wasinką - zapowiada się ciekawie.
Mam bujną wyobraźnie, ale czegoś nie mogłem sobie wyobrazić. Skolonizowanie Wenus. Ciężko mi sobie wyobrazić, że na planecie, na której spadają deszcz siarkowy i płatki metalu można cokolwiek zbudować.
Efekt końcowy jednak jest zadowalający. Bardzo mi się spodobał pomysł i realizacja. A jeżeli ucieknę kompletnie od rzeczywistości, to mogę się w dość osobliwy sposób wczuć w Twoje opowiadanie.
Pozdrawiam
soban dnia 01.12.2013 12:41
Cytat z wikipedi odnośnie wenus:
"Możliwości kolonizacji
Ze względu na niezwykle wrogie dla życia warunki, kolonizacja powierzchni Wenus jest niemożliwa przy użyciu współczesnej techniki. Jednak około pięćdziesiąt kilometrów nad powierzchnią ciśnienie atmosferyczne i temperatura są podobne do warunków panujących na powierzchni Ziemi. Ziemskie powietrze (azot i tlen) jako lżejsze od dwutlenku węgla, mogłoby unosić się nad niższymi warstwami atmosfery Wenus. To sprawia, ze pośród możliwości kolonizacji tej planety wymienia się rozległe, „pływające” w atmosferze planety miasta[112]. Aerostaty (balony lżejsze od powietrza) mogą być używane do wstępnej eksploracji, a następnie jako fundament stałych osiedli. Do licznych trudności inżynieryjnych związanych z tymi projektami należą niebezpieczne ilości kwasu siarkowego na tych wysokościach"
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty