Spódniczka Pani Procesor sugerowała, że może pod materiałem czai się mała, wilgotna myszka, która czasem, a czasem nie, otwiera pyszczek, wystawia różowy języczek. Kobieta jak miód. Rozwiera usta o smaku wiśni, modeluje słowa:
- Z miasta A do B, o godzinie 9:45, wyjechał ze stałym przyspieszeniem pociąg osobowy. Oblicz odległość pomiędzy miastami, przy założeniu, że... – Zręczna, ciepła dłoń, paznokcie błyszczą czerwienią, zapisuje zadanie na tablicy.
Oddalał się. W sen. Może w marzenia.
Dudni, łka, płacze. Jak każdy trzmiel o niewiedzy zamkniętej w ciasnej chitynie główki, co unosi się nad kwiatem i pyli, i nie opada tylko dlatego, że nie wie, nie myśli, nawet nie zdaje sobie sprawy, że jakaś siła ciążenia może zessać go znad pachnącego rumianku, tak on – milion ton stali – brnie, orze ciszę chrzęstem kół, bezmyślnym i nie do zatrzymania, jak złośliwy nowotwór cywilizacji, co zje, pożre sam siebie i matkę, bez cichych pytań – dlaczego? co? i kiedy? – aż z oczu wycieńczonej Ziemi spłyną krwawe łzy.
- Kowalski?
Na dworcu, szesnastego roku życia, uciekłem od samego siebie. Budynki, drzewa, pociągi powlepiane w strzępy gór na horyzoncie. Wszystko smagał wiatr, unosił śmieci, ptaki grzebiące w śmieciach i lepki zapach bezdomnych. Drzewa wciąż obumarłe po zimie czekały na liście, w których zaklekoczą wagony. To właśnie tam...
...głos, krzyk:
- Kowalski! Śpisz?
„Z tobą chętnie”, myśli, a wytrząsając z powiek wspomnienia, mówi:
- Nnn...ie – zacina, zapieka się przy okazji jak igła w misternym urządzeniu z czasów rewolucji przemysłowej, jak gruby łoniak w pierwszym kondonie, kupionym jako próba odwagi, potem nerwowo naciąganym w trochę spleśniałej po kątach łazience cichego domu z Jezusem, w każdej izbie przybitym do ściany, i mamą po drugiej stronie drzwi – jej, tej łazienki – szykującą kanapki z margaryną i serem, wołającą: „Jedzenie!”
„Je... jebaka, kiedyś będę jak Rocco!”, myśli, ściska uda, tamuje przepływ krwi, chowa głowę w ramiona przed męką wieczną, piekielną, przed ojcem, którego zimną twarz przerzynał czasem cichy wrzask: „Jesz mój chleb i mojego Boga.”
- Kowalski! Śpisz?
- Nnn...
- Kowalski, co mi powiesz o pociągu?
- Ppp...pociągg...nie mi pani po lekcjach?
Proste słowa, a wyskoczyły jak diabeł z pudełka. Zamknął w nich sto lat behawioralno-poznawczej, wydłubując sam siebie z chityny tępej główki zaszczutej fałszywym dogmatem. „To jakbym pierwszy raz odetchnął nosem wolnym od polipów...”, myśli, czuje przypływ sił witalnych, z premedytacją nie zaciska ud.
shinobi
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt