Lakryma cz.2 - koziks
A A A
Od autora: Jou ziomale ! Oto kolejna część mojej drugiej opowieści :) Zapraszam do czytania i życzę przyjemności z poznawania mojej wyobraźni :)

Na linii horyzontu rozciągały się góry Sckerons. Przez szalejący wiatr, niosący ze swoim nurtem niezliczone ilości śniegowych płatków szczyty były niewidoczne dla zwykłego człowieka. Jednak czarodziej dzięki swoim umiejętnościom, bez problemu mógł zwiększyć zasięg swojego wzroku i zobaczyć to, czego inni nie widzą. U podnóża gór znajdowało się miasto Pargnento. Legendarne miasto założone przez starożytnego króla krasnoludów Trepena.

Pargnento słynęło ze sztuki płatnerskiej, charakteryzującej się najwyższym kunsztem, a elementy ekwipunku wyprodukowane w krasnoludzkich kuźniach posiadały swoje własne specjalne właściwości. Przykładem może być chociażby antyczny łuk Kleffena wykonany dla elfickiego księcia. Już sam fakt, że krasnolud wykonał łuk dla elfa jest zaskakujący. Pikanterii dodaje fakt, że był to kompozyt lepiej wyważony i wykonany z lepszych elementów, niźli robiły to elfy, do czego same się przyznały.

Książę Algeniufh za pomocą tego łuku i strzał, których groty stanowiły zatrute szpony strzygi, zabił ostatniego dwugłowego smoka Perkinga, przynosząc tym wyczynem swojej rasie wieczną sławę i miejsce w historii.

Trzy postacie w granatowych burkach z narzuconymi kapturami na głowę zatrzymały się na małym wzgórzu tuż przy skraju gęstego jodłowego lasu, skutecznie chroniąc się przed podmuchami zimnego powietrza.

- Musimy poszukać miejsca na obóz. Niebawem zacznie się ściemniać. Wladir, wiesz co robić – spod kaptura wypłynął lekki, ale dźwięczny głos kobiety.

- Już to zrobiłem. Sto siedemdziesiąt kroków w głąb lasu, następnie sześćdziesiąt pięć na północny zachód – odpowiedział osiemnastoletni Wladir Burlockat.

- Tym razem tak blisko? - zdziwiła się trzecia postać, mężczyzna.

- Tak. Tym razem mieliśmy szczęście. Za mną.

Po kilku minutach marszu w śniegach do połowy goleni, trzy zakapturzone postacie dotarły do otworu skalnego o wysokości człowieka. Jeden z czarodziei pstryknął palcami i przed nim rozżarzyła się kula ognia, oświetlająca wnętrze niewielkiej groty. Następnie kontynuując marsz dotarli do końca jaskini. Nie śmierdziało zgnilizną ani rozkładającymi się ciałami. Wędrowcy odetchnęli. Oznaczało to, że grota jest niezamieszkana przez żadnego zwierza ani potwora. Wladir ułożył na ziemi mały stojak i usytuował na nim magiczną lakrymę w postaci kuli. Zainkantował zaklęcie i lakryma zapłonęła ogniem, przyjemnie ogrzewając zmarznięte ciała.

Wszyscy zrzucili z siebie przesiąknięte do ostatniego włókna burki i rozwiesili je na prowizorycznym wieszaku, który zrobili z kilku patyków. Dopiero teraz w świetle lakrymowego ognia można było dostrzec oblicza wszystkich podróżujących.

Jedyną kobietą w trzyosobowej załodze była czarodziejka znana pod pseudonimem Arwen G. Jej twarz, choć ładna, miała ciągle ten sam, surowy wyraz. Długie włosy o kolorze ciemny blond opadały w kosmykach polepionych przez stopiony śnieg na śniadą twarz. Wpatrywała się w ogień refleksyjnym spojrzeniem, pociągając co chwilę lekko zadartym noskiem.

Wladir był najmłodszy w załodze. Liczący sobie osiemnaście lat czarodziej posiadał rozległą wiedzą na temat alchemii, prekognicji oraz wszelkiej magii demonicznej. Młodego Burlockata charakteryzowała specyficzna fryzura. Bujne loki rosnące we wszystkie możliwe strony świata stały się natchnieniem do przezwiska... Baranek, które przylgnęło do niego bardziej niźli nazwisko. Baranek miał problemy ze wzrokiem toteż nosił okrągłe okulary.

Rozpakował swój podręczny zestaw alchemiczny i zaczął kombinować coś z ziołami i ekstraktami, których zapachy szybko wypełniły przestrzeń jaskini. Brzdęknął kilka razy fiolkami, wymierzał fioletowy proszek z parującym wywarem i rozlał do trzech probówek.

- Zażyjcie to. To wzmocni wasz system odpornościowy oraz znieczuli na zimno.

Towarzysze bez słowa wlali substancję do gardła, wykrzywiając się nieznacznie.

- Nie cierpię tego paskudztwa.

- Zamknij się, Gitresin. Gdyby nie te paskudztwa, już dawno leżelibyśmy gdzieś daleko stąd pod grubą warstwą tego białego gówna – Wadir nie przebierał w słowach, co było dosyć sprzeczne z jego przezwiskiem.

Mężczyzna w średnim wieku spojrzał pogardliwym wzrokiem na młodego alchemika. Twarz czarodzieja zarastał bujny zarost, co dodawało mu lat i wyglądu mędrca. W rzeczywistości Gitresin

Keyler słynął wśród swojej kliki z mądrości i umiejętności podejmowania dobrych decyzji nawet w sytuacjach mocno stresowych.

- Ta wasza młodzieńcza zuchwałość w końcu was zgubi – żachnął się czarownik.

- Jasne... Brrr. Mam już dość tego zasranego mrozu, ciągłego brodzenia w śniegach po pas! Kiedy w końcu dotrzemy do tego miasta i to zdobędziemy, biorę sobie wolne i wyjeżdżam na Złotą Wyspę, gdzie zawsze panuje lato – młodzik rozmarzył się, układając na przeschniętej już burce.

- Jeśli w ogóle uda nam się ją odnaleźć – od wejścia do groty Arwen odezwała się pierwszy raz, nie odrywając wzroku od ognia. - Tak w ogóle, to czy ty nie miałeś rozpocząć szukania już teraz? - spojrzała na Wladira.

- Miałem, ale tego nie zrobię.

- Bo? - ton głosu Arwen uległ nieprzyjemnej zmianie.

- Co ty sobie myślisz? Uważasz, że szukanie w taką pogodę jest łatwe? Otóż nie! Do skanowania potrzebna jest czyste powietrze, najlepiej bez gwałtownych podmuchów wiatru, ciśnienie w normie, odpowiednia wilgotność powietrza... I w ogóle. Teraz nie mam najmniejszych szans na znalezienie czegokolwiek mniejszego niż posąg Bertonga.

Bertong był antycznym bohaterem ludowym. Przed głównym ratuszem w stolicy Garsttu znajduje się jego najwyższy pomnik – rzeźba o wysokości trzech sążni wykonana przez samego Dre am Celona, najwybitniejszego rzeźbiarza w historii tego świata.

- Czyli jesteśmy w dupie. Swoją drogą, ciekawe jak idzie Nikolasowi.

- Na pewno nie oszczędził sobie nawtykania jakimś represom – zaśmiał się Wladir.

- Jak to Nikolas. Zawsze musi zrobić coś dla przyjemności zanim zacznie robić coś, co powinien – włączył się do dyskusji Gitresin.

- Powiedzcie mi, co dalej? - alchemik odwrócił się do ognia i położył na boku, podpierając głowę dłonią.

- Jak to, co dalej?

- No co, jeśli znajdziemy już Niebiańską Lakrymę i Różdżkę Chaosu? Co dalej zrobimy z tymi potężnymi artefaktami?

- Sagena ma plan. Sami nie znamy szczegółów. Informacje, które posiadamy są szczątkowe. Jedno wiemy na pewno. Zostało nam powierzone bardzo ważne zadanie i nie możemy tego spartolić. Od nas zależy przyszłość wszystkich czarodziei, a co za tym idzie przyszłość całej magii. Musimy wykonywać polecenia i nie pytać „dlaczego tak, a nie inaczej”. Rozumiesz? - wyjaśnił Gitresin.

- A Nikolas zna plan? W końcu jest jednym z radnych całej Sageny?

- Zapewne zna, ale nie może się nim z nami podzielić – zabrzmiał lekki kobiecy głos.

Później wszyscy posiliwszy się pigułkami przygotowanymi przez Wladira udali się na spoczynek.

Nazajutrz najwcześniej wstał Gitresin i obudził swoich towarzyszy. Nie obeszło się bez przekleństw i narzekań na swój żałosny los Wladira oraz reprymendy od Arwen. Trójka opuściła grotę i wyszła na skraj jodłowego lasu. Na zewnątrz panowała ładna słoneczna pogoda. Światło spotęgowane bielą śniegu nieprzyjemnie kuło w oczy, ale poranek dawał szansę i wypełniał serce nadzieją.

- Czy teraz dasz radę skanować? - bez owijania w bawełnę Arwen przeszła do konkretów.

- O tak! To wymarzona pogoda do skanowania w zimę.

- Ile ci to zajmie czasu?

- Kochaniutka Arwen – Wladir wciągnął ogromny houst powietrza, przytrzymał go chwilę w płucach i wypuścił ze świstem. Potem zaczął kreślić runy na gładkiej powierzchni zaspy. - Wiele zależy od samego miejsca znajdowania się przedmiotu. Sądzę, że artefakt o takiej mocy jest dobrze ukryty, zatem to wydłuży poszukiwania, ale moc emanująca od lakrymy powinna przebić się przez wszelkie zakłócenia. Sądzę, że po południu powinniśmy znać lokalizację artefaktu z przybliżeniem do stu sążni.

- Eh, czyli do popołudnia nic nie zrobimy?

- No raczej nic. Ale powiedz mi, czemu nie zbliżymy się do miasta? Przecież z bliższej odległości dokładność szukania będzie większa, a i szybciej by mi poszło – Wladir przygotowywał swoje stanowisko pracy, na które składały się magiczne figurki pięciu świętych bestii ułożonych w kształcie pentagramu, na każdym wierzchołku gwiazdy jedna. Sam zaś uścielił sobie środek pentagramu i usiadł skrzyżnie.

- Haha. Myślisz, że Niebiańska Lakryma jest gdzieś w pobliżu miasta? Też chciałabym, żeby to było takie proste. Będziemy mieć szczęście, jeśli znajdziemy ją w przeciągu kilkunastu najbliższych dni. Codziennie skanując oczywiście – Arwen rzuciła we Wladira lekko złośliwym spojrzeniem.

- Co?! Mam codziennie skanować przez kilkanaście dni? Czy cię do reszty pogięło, kobieto?

- To twoja misja. Twój wkład dla Sageny.

- Zaraz, zaraz. Niby dlaczego lakryma może nie być w pobliżu miasta. Przecież musi ktoś pilnować przedmiotu o takiej potędze.

- Oczywiście, że pilnuje. Ale na pewno nie człowiek, ani żaden nieludź.

- To niby kto?

- Najbardziej prawdopodobną możliwością jest smok.

- Smok?! Mamy zwinąć lakrymę smokowi? - młodzieniec się przeraził.

- Takie zostało nam przydzielone zadanie – odezwał się Gitresin, który właśnie dołączył do swoich kamratów.

- Gitresin? Zaraz, tak właściwie to gdzieś ty był? - Baranek od razu zainteresował się Keylerem.

- Pomagałem ci.

- Niby w jaki sposób? Włócząc się gdzieś po lesie? Zaraz! A co ty tam targasz w tym worze?

- To jest właśnie moja pomoc – Gitresin rzucił worek na ziemie, z którego od razu wyskoczył chochlik i rzucił się do ucieczki. Czarodziej wysunął rękę w stronę uciekiniera, a na całym ciele stworzenia zaskrzyły wyładowania elektryczne i stworek upadł bezwładnie na ziemię.

Chochliki były niewielkimi i sprytnymi stworzeniami. Teraz na ziemi, wygląd tych istot mało przypomina ich pierwotną formę. Dawniej były czortami z piekła rodem. Były wysokie na półtora sążnia, miały dwa kilkucalowe kły, z czoła wyrastał im mocny, zawinięty ku górze róg, a z palców długie szpony. Całej krasie ostatecznego uroku dodawał jaszczurzy ogon zakończony kolcami. Po tysiącach latach ewolucji, chochliki zmniejszyły swoje rozmiary do dwóch łokci, pozbyły się rogu, ich szpony uległy radykalnemu skróceniu, natomiast na grzbiecie wykształciły się niewielkie, błoniaste skrzydła umożliwiające przemieszczanie się na niewielkie odległości. Poprzez ewolucję stwory będące niebezpiecznymi demonami stały się niegroźnymi, leśnymi stworkami.

- Co to ma być, do cholery?! Przynosisz mi tu chochlika, razisz go błyskawicą i mówisz, że mi pomagasz?! Otrząśnij się człowieka. Myślmy poważnie! - Młodzieniec zdenerwował się nieco.

- Uspokój się gówniarzu. Wyciągniemy zaraz z niego ważne informacje. Arwen, czy mogłabyś się tym zająć?

Blondynka skinęła głową i podeszła do stworka. Odwróciła niewielkie, pokryte śliską skórą ciało na plecy i położyła dłoń na czole stworzenia, ze skupieniem zamykając oczy.

Chwilę trwało zanim Arwen oderwała się od chochlika. W tym czasie Wladir zasypywał Kelyera gradobiciem pytań. Chciał dowiedzieć się między innymi o to, w czym może im pomóc taki chochlik. Gitresin spokojnie wyjaśnił mu, że te małe, przebiegłe stworzenia są dużo mądrzejsze niż wyglądają. Chochliki posiadają dużą wiedzę na temat otaczającej ich okolicy. Gitresin wytropił chochlika, aby wydobyć od niego informacje o Niebiańskiej Lakrymie i Różdżce Chaosu. Stworki słynął z długowieczności oraz, co dziwne, z przywiązania do historii. Całe chochlicze pokolenia przekazują sobie ustnie historie ich przodków i dzieje świata od niepamiętnych czasów. Dzięki umiejętnościom wkradania się w umysły Arwen, załoga może poznać przybliżoną lokalizację artefaktów oraz nawet ich strażników.

- Mam – Arwen zakończyła poszukiwanie informacji w umyśle chochlika.

- Więc? Co nam powiesz.

- Zajęło mi to dłuższą chwilę, gdyż musiałam wejść głęboko w podświadomość stworka, aż do pamięci jego pradziadów, ale udało mi się mniej więcej ustalić miejsce ukrycia lakrymy.

- Czyli co? Będę musiał się zwijać? - Baranek spojrzał na towarzyszkę błagalnym wzrokiem, która jednak nie zwróciła na niego żadnej uwagi.

- Najpierw musimy się kierować za południowy zachód.

- W góry?

- Nie tyle w góry, co za góry. Za pasmem Sckerons jest dolina, Dolina Stu Jezior. Według starej, czarciej legendy jedno ze stu jezioro nie ma dna. Pod akwenem znajduje się pieczara i to właśnie gdzieś w tej pieczarze rzekomo ma być smok, broniący dostępu do Niebiańskiej Lakrymy.

- Dolina Stu Jezior - powtórzył Wladir. - Wiesz które to jezioro, prawda?

- Niestety będziemy musieli dokładnie sprawdzić wszystkie jeziora.

- O święty Proroku – chłopak spojrzał błagalnie na niebo – dopomóż!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
koziks · dnia 13.11.2013 08:39 · Czytań: 480 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Komentarze
al-szamanka dnia 13.11.2013 11:54
Cytat:
mógł zwięk­szyć za­sięg swo­je­go wzro­ku i wi­dzieć to, czego inni nie widzą.

zobaczyć to, czego
Cytat:
niźli ro­bi­li to elfy, do czego sami się przy­zna­li.

niźli ro­bi­ły to elfy, do czego same się przy­zna­ły.

Ach, te przecinki. Ich brak powoduje, że w wielu zdaniach trzeba szukać sensu.
Nie rozumiem też, dlaczego pojawiły się raptem tak wielkie litery.
Niestety, dalej nie wiem o co chodzi.
Najbardziej z całego tekstu podobała mi się wstawka o chochlikach.

pozdrawiam :)
koziks dnia 13.11.2013 17:35
Jeśli ich brak nie był spowodowany imiesłowem lub słowami: który, że, aby itp. to proszę o wyszczególnienie kilku zdań z tym brakiem przecinków, bo jak widać, chyba nadal tego nie ogarniam :)

Jeśli chodzi o wielkie litery, to również nie wiem czemu się pojawiły. W edytorze wszystko jest ładnie jednolitą czcionką. Ale spróbuję coś pokombinować ;)

A co do fabuły ;D To sam nie wiem, o co chodzi ;D hehehe. Chciałem po prostu napisać coś nowego i na bieżąco zmyślam całą fabułę ;>

Wydaje mi się, że głównym wątkiem będzie zdobycie artefaktów i przy ich pomocy odzyskanie honoru czarowników. Zamierzam oczywiście zamieszać w fabule jakimś niespodziewanym spiskiem, żeby nie było to wszystko takie przewidywalne ;)

Kolejne rozdziały postaram się umieścić w Radzie Sageny i wyjaśnić co nie co o problematyce xd.

Dziękuję, że mnie odwiedzasz ;)
Otoko dnia 13.11.2013 22:29
Cytat:
Jed­nak cza­ro­dziej dzię­ki swoim umie­jęt­no­ściom, bez pro­ble­mu mógł zwięk­szyć za­sięg swo­je­go wzro­ku

powtórzenie
Cytat:
wy­mie­rzał

literówka - wymieszał
Cytat:
To­wa­rzy­sze bez słowa wlali sub­stan­cję do gar­dła

Mają jedno wspólne gardło? ;)
Cytat:
Twarz cza­ro­dzie­ja za­ra­stał bujny za­rost, co do­da­wa­ło mu lat i wy­glą­du mę­dr­ca.

Po pierwsze: zarastał zarost. To paskudnie brzmi. Po drugie: dodawało mu lat - tak; dodawało wyglądu - nie. Nadawało wyglądu, jeśli już.
Cytat:
Otrzą­śnij się[,] czło­wie­ka

Literówka - człowieku. I przy okazji przecinek. Kawałek dalej ten sam błąd: "uspokój się[,] gówniarzu". Wołacz zawsze oddzielamy przecinkiem.
Cytat:
Stwor­ki sły­nął

Liczba mnoga, więc słyną.

Jeśli chodzi o przecinki, to na przykład tu:
Cytat:
Przez sza­le­ją­cy wiatr, nio­są­cy ze swoim nur­tem nie­zli­czo­ne ilo­ści śnie­go­wych płat­ków[,] szczy­ty były nie­wi­docz­ne dla zwy­kłe­go czło­wie­ka.

Cytat:
Trzy po­sta­cie w gra­na­to­wych bur­kach z na­rzu­co­ny­mi kap­tu­ra­mi na głowę za­trzy­ma­ły się na małym wzgó­rzu[,] tuż przy skra­ju gę­ste­go jo­dło­we­go lasu, sku­tecz­nie chro­niąc się przed po­dmu­cha­mi zim­ne­go po­wie­trza.

Cytat:
Na­stęp­nie[,] kon­ty­nu­ując marsz[,] do­tar­li do końca ja­ski­ni.

Wyróżnione fragmenty są wtrąceniami, więc powinny być oddzielone z obu stron.
Cytat:
Ba­ra­nek miał pro­ble­my ze wzro­kiem[,] toteż nosił okrą­głe oku­la­ry.

"Toteż nosił okrągłe okulary" jest zdaniem wynikowym, więc musi być przecinek.
Cytat:
już dawno le­że­li­by­śmy gdzieś da­le­ko stąd[,] pod grubą war­stwą tego bia­łe­go gówna

Cytat:
Key­ler sły­nął wśród swo­jej kliki z mą­dro­ści i umie­jęt­no­ści po­dej­mo­wa­nia do­brych de­cy­zji[,] nawet w sy­tu­acjach mocno stre­so­wych.

Cytat:
Za­wsze musi zro­bić coś dla przy­jem­no­ści[,] zanim za­cznie robić coś, co po­wi­nien

Cytat:
Póź­niej wszy­scy[,] po­si­liw­szy się pi­guł­ka­mi przy­go­to­wa­ny­mi przez Wla­di­ra[,] udali się na spo­czy­nek.


Mam nadzieję, że nie będą przeszukiwać tych stu jezior przez sto rozdziałów. ;p
MG dnia 14.11.2013 16:18
A mi się podoba ;] Fakt, są jakieś stylistyczne, czy interpunkcyjne potknięcia, ale to jest do poprawy. Nie przeszkadza mi też, że nie wiadomo o co chodzi. Mamy strzępki informacji o tym co się dzieje. Nicolas robi swoją robotę, a jego towarzysze swoją. Każdy z nich ma jakieś specyficzne umiejętności i rolę do odegrania. Mają też jakiś cel, sposób i środki do osiągnięcia go, a o co tak na prawdę chodzi? Dowiemy się w swoim czasie - w trakcie rozwoju fabuły. Podobają mi się też próby opisania świata, jego historii i zależności między różnymi istotami. Szeroka gama osobowości bohaterów ubarwia całość.
Czekam na kolejne części ;]
koziks dnia 16.11.2013 00:21
Dzięki MG za komentarze :) Naprawdę podbudowujące ;D i motywujące do dalszej pracy:)
No dużo czytam i ciągle trenuję, żeby wyrabiać sobie tego skilla i za kilka latek już jechać sobie skoksem równo :)
A na razie będę wrzucał właśnie takie opowiadanka i ciągle kontynuował :)
Usunięty dnia 11.12.2013 20:09 Ocena: Bardzo dobre
Koziks - Poniżej część II poprawek. Będę czytać dalej ;)

Pozdrawiam
B)


Na linii horyzontu rozciągały się góry Sckerons. Przez szalejący wiatr, niosący ze swoim nurtem niezliczone ilości śniegowych płatków szczyty były niewidoczne dla zwykłego człowieka. Jednak czarodziej dzięki swoim umiejętnościom, bez problemu mógł zwiększyć zasięg swojego wzroku i zobaczyć to, czego inni nie widzą. - powtarzasz swoim/swojego

U podnóża gór znajdowało się miasto Pargnento. Legendarne miasto założone przez starożytnego króla krasnoludów Trepena.

Pikanterii dodaje fakt, że był to kompozyt lepiej wyważony i wykonany z lepszych elementów, niźli robiły to elfy, do czego same się przyznały. - co same przyznay


- Tym razem tak blisko? - zdziwiła się trzecia postać, mężczyzna. - trzecia osoba

- Tak. Tym razem mieliśmy szczęście. Za mną.

Po kilku minutach marszu w śniegach do połowy goleni, trzy zakapturzone postacie - może być cała trójka, albo po prostu dotarli

Jeden z czarodziei pstryknął palcami i przed nim rozżarzyła się kula ognia, - palcami, rozjażyła się przed nim kula ognia

Następnie kontynuując marsz dotarli do końca jaskini. - kontynuowanie marszu sugeruje olbrzymią jaskinię, może lepiej - Następnie stanęli na końcu

Nie śmierdziało zgnilizną ani rozkładającymi się ciałami. Wędrowcy odetchnęli. Oznaczało to, że grota jest niezamieszkana przez żadnego zwierza ani potwora. Wladir ułożył na ziemi mały stojak i usytuował na nim magiczną lakrymę w postaci kuli. Zainkantował zaklęcie i lakryma zapłonęła ogniem, przyjemnie ogrzewając zmarznięte ciała.

Wszyscy zrzucili z siebie przesiąknięte do ostatniego włókna burki i rozwiesili je na prowizorycznym - bez je
wieszaku, który zrobili z kilku patyków. - zrobionego lub posłużyło za niego kilka

Jedyną kobietą w trzyosobowej załodze była czarodziejka znana pod pseudonimem Arwen G. - raczej drużynie, a nawet lepiej zastepie

Długie włosy o kolorze ciemny blond opadały w kosmykach polepionych przez stopiony śnieg na śniadą twarz. - Długie, ciemnobląd włosy, pozlepiane przez topniejący śnieg, opadały na plecy.

Wpatrywała się w ogień refleksyjnym spojrzeniem, pociągając co chwilę lekko zadartym noskiem. - może rozmarzonym, zamyslonym

Wladir był najmłodszy w załodze. - bez w załodze

Bujne loki rosnące we wszystkie możliwe strony świata - bez świata
stały się natchnieniem do przezwiska... Baranek, - stały się inspiracją i bez wielokropka
Baranek miał problemy ze wzrokiem toteż nosił okrągłe okulary. - Był krótkowidzem, nosił

Rozpakował swój podręczny zestaw alchemiczny i zaczął kombinować coś z ziołami - bardziej pasujei i zaczął mieszać ziołami
i ekstraktami, których zapachy szybko wypełniły przestrzeń jaskini. - wypełnił grotę
Brzdęknął kilka razy fiolkami, wymierzał fioletowy proszek z parującym wywarem i rozlał do trzech probówek. - sądzę, że chodzi wymieszał fioletowy

- Zażyjcie to. To wzmocni wasz system odpornościowy oraz znieczuli na zimno. - bez wasz

Towarzysze bez słowa wlali substancję do gardła, wykrzywiając się nieznacznie. - Przełknęli bez słowa, krzywiąc się nieznacznie

- Nie cierpię tego paskudztwa.

- Zamknij się, Gitresin. Gdyby nie te paskudztwa, już dawno leżelibyśmy gdzieś daleko stąd pod grubą warstwą tego białego gówna (.) – Wadir nie przebierał w słowach, co było dosyć sprzeczne z jego przezwiskiem. - bez dosyć, proponuję popracować nad tym zdaniem, nieładnie brzmi

Mężczyzna w średnim wieku spojrzał pogardliwym wzrokiem na młodego alchemika. Twarz czarodzieja zarastał bujny zarost, co dodawało mu lat i wyglądu mędrca. W rzeczywistości Gitresin Keyler słynął wśród swojej kliki z mądrości i umiejętności podejmowania dobrych decyzji nawet w sytuacjach mocno stresowych. - Mężczyzna(,) w średnim wieku(,) spojrzał pogardliwym wzrokiem na alchemika. Na twarzy miał bujny zarost, dodający mu lat oraz nadawał wygląd mędrca. I rzeczywiście Gitresin Keyler słynął wśród swojej kliki z mądrości i umiejętności podejmowania dobrych decyzji nawet w sytuacjach mocno stresowych.

- Ta wasza młodzieńcza zuchwałość w końcu was zgubi – żachnął się czarownik. - bez wasza

- Jasne... Brrr. Mam już dość tego zasranego mrozu, ciągłego brodzenia w śniegach po pas! Kiedy w końcu dotrzemy do tego miasta i to zdobędziemy, biorę sobie wolne i wyjeżdżam na Złotą Wyspę, gdzie zawsze panuje lato(.) – Młodzik rozmarzył się, układając na przeschniętej już burce. - niejasne jest co zdobędziemy. Jeśli ma to być zagadką, ujmij zdanie w inny sposób, żeby wprowadzić tajemnicę, bo wydaje się, że to raczej źle zbudowane zdanie.

- Jeśli w ogóle uda nam się ją odnaleźć – od wejścia do groty Arwen odezwała się pierwszy raz, nie odrywając wzroku od ognia. - Tak w ogóle, to czy ty nie miałeś rozpocząć szukania już teraz? - spojrzała na Wladira. - - Jeśli w ogóle uda nam się ją odnaleźć. – Arwen odezwała się pierwszy raz, od wejścia do groty, nie odrywając wzroku od ognia. (właściwie to, że się odezwała po raz pierwszy jest oczywiste, nie wiem, czy to zaznaczenie jest konieczne). - Tak w ogóle, czy nie miałeś rozpocząć szukania już teraz? - Spojrzała na Wladira.

- Miałem, ale tego nie zrobię.

- Bo? - ton głosu Arwen uległ nieprzyjemnej zmianie. - To

- Powiedzcie mi, co dalej? - alchemik odwrócił się do ognia i położył na boku, podpierając głowę dłonią. - Alchemik

Musimy wykonywać polecenia i nie pytać „dlaczego tak, a nie inaczej”. Rozumiesz? - wyjaśnił Gitresin. - nie pytać:

- A Nikolas zna plan? W końcu jest jednym z radnych całej Sageny?

- Zapewne zna, ale nie może się nim z nami podzielić – zabrzmiał lekki kobiecy głos.

Później wszyscy(,) posiliwszy się pigułkami przygotowanymi przez Wladira(,) udali się na spoczynek.

Nazajutrz najwcześniej wstał Gitresin i obudził swoich towarzyszy. - bez swoich
Nie obeszło się bez przekleństw i narzekań na swój żałosny los Wladira oraz reprymendy od Arwen. - bez swój(...) przez Wladira

Trójka opuściła grotę i wyszła na skraj jodłowego lasu. - Opuściwszy grotę, wyszli na

Światło spotęgowane bielą śniegu nieprzyjemnie kuło w oczy, ale poranek dawał szansę i wypełniał serce nadzieją. - może zamiast dawał - obiecywał

- Czy teraz dasz radę skanować? - bez owijania w bawełnę Arwen przeszła do konkretów. - Bez owijania

- O tak! To wymarzona pogoda do skanowania w zimę.

- Ile ci to zajmie czasu?

- Kochaniutka Arwen(.) – Wladir wciągnął ogromny houst powietrza,

- No raczej nic. Ale powiedz mi, czemu nie zbliżymy się do miasta? Przecież z bliższej odległości dokładność szukania będzie większa, a i szybciej by mi poszło(.) – Wladir przygotowywał swoje stanowisko pracy, na które składały się magiczne figurki pięciu świętych bestii ułożonych w kształcie pentagramu, na każdym wierzchołku gwiazdy jedna. - po jednej na każdym wierzchołku gwiazdy.

Codziennie skanując oczywiście(.) – Arwen rzuciła we Wladira lekko złośliwym spojrzeniem.

- Oczywiście, że pilnuje. Ale na pewno nie człowiek, ani żaden nieludź.

- To niby kto?

- Najbardziej prawdopodobną możliwością jest smok. - czy smok nie należy do nieludzi?

- Smok?! Mamy zwinąć lakrymę smokowi? - młodzieniec się przeraził. - Młodzieniec

- Takie zostało nam przydzielone zadanie – odezwał się Gitresin, który właśnie dołączył do swoich kamratów. - Takie zadanie zostało nam przydzielone


- To jest właśnie moja pomoc(.) – Gitresin rzucił worek na ziemie, z którego od razu wyskoczył chochlik i rzucił się do ucieczki. Czarodziej wysunął rękę w stronę uciekiniera, a na całym ciele stworzenia zaskrzyły wyładowania elektryczne i stworek upadł bezwładnie na ziemię.

Chochliki były niewielkimi i sprytnymi stworzeniami. - powtarzasz stworznie i stworek

Teraz na ziemi, wygląd tych istot mało przypomina ich pierwotną formę. - Dawniej były czortami z piekła rodem. Były wysokie na półtora sążnia, miały dwa kilkucalowe kły, z czoła wyrastał im mocny, zawinięty ku górze róg, a z palców długie szpony. Całej krasie ostatecznego uroku dodawał jaszczurzy ogon zakończony kolcami. Po tysiącach latach ewolucji, chochliki zmniejszyły swoje rozmiary do dwóch łokci, pozbyły się rogu, ich szpony uległy radykalnemu skróceniu, natomiast na grzbiecie wykształciły się niewielkie, błoniaste skrzydła umożliwiające przemieszczanie się na niewielkie odległości. Poprzez ewolucję stwory będące niebezpiecznymi demonami stały się niegroźnymi, leśnymi stworkami. - stowry.stworkami. Jeśli piszesz - Teraz na ziemi - sugerujesz, że przedtem były nie na ziemi, odwołujesz się tym zdaniem do miejsca a nie czasu. Może więc - Obecnie wygląd...

Otrząśnij się człowieka. - człowieku
- Uspokój się gówniarzu. Wyciągniemy zaraz z niego ważne informacje. Arwen, czy mogłabyś się tym zająć?

Blondynka skinęła głową i podeszła do stworka. Odwróciła niewielkie, pokryte śliską skórą ciało na plecy i położyła dłoń na czole stworzenia, ze skupieniem zamykając oczy. - stworek.stworzenie, a gdyby tak - istoty, cudaka itp.

W tym czasie Wladir zasypywał Kelyera gradobiciem pytań. - pozostańmy po prostu przy gradzie pytań

Gitresin spokojnie wyjaśnił mu, że te małe, przebiegłe stworzenia są dużo mądrzejsze niż wyglądają. - Gitresin spokojnie wyjaśnił, że te przebiegłe maleństwa są dużo mądrzejsze niż wyglądają

Gitresin wytropił chochlika, aby wydobyć od niego informacje o Niebiańskiej Lakrymie i Różdżce Chaosu.

Stworki słynął z długowieczności oraz, co dziwne, z przywiązania do historii. - co zaskakujące

Całe chochlicze pokolenia przekazują sobie ustnie historie ich przodków i dzieje świata od niepamiętnych czasów. - bez ich


- Mam(.) – Arwen zakończyła poszukiwanie informacji w umyśle chochlika.

- Więc? Co nam powiesz.

- Zajęło mi to dłuższą chwilę, gdyż musiałam wejść głęboko w podświadomość stworka, aż do pamięci jego pradziadów, ale udało mi się mniej więcej ustalić miejsce ukrycia lakrymy. - głęboko w jego podświadomość (wiadomo, że mówi o chochliku), po pradziadków kropka. Udało mi się ustalić w przybliżeniu miejsce ukrycia lakrymy.

- Czyli co? Będę musiał się zwijać? - Baranek spojrzał na towarzyszkę błagalnym wzrokiem, która jednak nie zwróciła na niego żadnej uwagi. - bez która

- Najpierw musimy się kierować za południowy zachód. - na

- W góry?

- Nie tyle w góry, co za góry. Za pasmem Sckerons jest dolina, Dolina Stu Jezior. - bez przecinka

Według starej, czarciej legendy jedno ze stu jezioro nie ma dna. Pod akwenem znajduje się pieczara i to właśnie gdzieś w tej pieczarze rzekomo ma być smok, broniący dostępu do Niebiańskiej Lakrymy.

- Dolina Stu Jezior - powtórzył Wladir. - Wiesz które to jezioro, prawda?

- Niestety będziemy musieli dokładnie sprawdzić wszystkie jeziora.

- O święty Proroku(.) – chłopak spojrzał błagalnie na niebo(.) – dopomóż! Chłopak i Dopomóz
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty