Zabawne, stojąc za barem mój wyraz twarzy rzekomo daje odczuć ludziom, że znam ich na wylot. Od sześciu lat, tego rodzaju opinie łechczą dumę i upewniają w wykonywanej profesji. Mimo, że wypowiadane nad ranem przez facetów, którzy przez pół nocy wylewali swoje historie na bar lub kobiety, co alkoholem próbowały neutralizować toksyny sączące się ze związków, w których przyszło im tkwić. Mówiły tak, by nikt nie usłyszał… Gorące słowa z ust delikatnie rozchylonych, emanujących demonicznym pożądaniem, drżącymi dłońmi odstawiały lampki po winie. I ten ślad czerwonej szminki… Niejednokrotnie nie mogłem doprać kołnierzyka ulubionej koszuli.
Jestem spełnionym barmanem. Napiwki traktuje jak stypendium do szkoły życia. Los gnał mnie w różne miejsca – Bordeaux, Paryż, Bruksela… zanim trafiłem tutaj, do Dijon. Zaczynając od knajp, w których zamówić posiłek to strzał w stopę, aż do ekskluzywnych lokali przyciągających śmietankę celebrycko-polityczną i lokalną mafię. Gdzieniegdzie i niekiedy gromadzili się przedstawiciele stołecznej kontrkultury, uwielbiałem podsłuchiwać ich dyskusje. Sam Hunter S. Thompson w klimacie tamtych rozmów wypiłby kilka butelek wina. Zapewne. Swoją drogą, skubaniec miał jaja, kwas w głowie i cięte pióro, a jego serce pompowało brawurę i adrenalinę zamiast krwi. Pisał, kąsając ten cały amerykański establishment. Nie wiem czy kiedykolwiek zawitał do Francji.
W każdym razie, do miejsc w których pracowałem, dryfujący los sprowadzał przeróżne osoby. Filozofów-mitomanów, marudzących artystów, zmęczonych życiem ‘pracowników miesiąca’, niewiernych mężów, rozwódki, wschodzące i spadające gwiazdy. Niejeden typ kreował się na Charliego Sheena, a kończył jak Charlie… Charlie Runkle. Swoją drogą, te amerykańskie seriale miały świetny wpływ na mój wolny czas. Sprawiły, że pozbyłem się telewizora. Paranoja, ile godzin dziennie to cholerstwo pochłania ludziom.
Bywam dla moich klientów niczym terapeuta. Nauczyłem się, że obiektywizm nie istnieje. W sytuacjach, gdy pijany typ uprawia słowny ekshibicjonizm przy barze i opowiada jaką to zołzą jest jego partnerka, nie wiedzieć czemu – zawsze, ale to zawsze mentalnie trzymam stronę kobiet. Równocześnie, fałszując własne myśli, przytakuje rozmówcy. W konsekwencji, gdy patrze w lustro, wyglądam sobie na takiego, który całe życie kłamie. Jednak oni mają inna prawdę, oczywiście – swoją, subiektywną.
Na oko, jakieś pięćdziesiąt parę lat ma ten gość siedzący pod ścianą. Tępy, zamglony wzrok świadczy o tym, że życie mu pewnie nie wyszło. Zresztą jest tu drugi raz w tym tygodniu, sam. Z książką Milana Kundery. Bodajże – „Nieznośna lekkość bytu”, nie czytałem. Pewnie nietutejszy, skoro nie wiedział o jaką stawkę grają wieczorem nasi piłkarze. Ostatnim razem pił wino, dużo wina i wyszedł przed północą chwiejnym krokiem, uśmiechając się cynicznie. Dzisiaj zamówił drinka, przy okazji rzucając niezbyt wyszukany, pochlebny komentarz na temat obrazów w lokalu. Przecież wiadomo – Claude Monet, mistrz impresjonizmu. Nie pociągnąłem tematu. Akurat wpisuję go na listę osób, którzy nie przypasowują mi na samym starcie. Nie obchodzi mnie czy pije tutaj z powodu żony, czy z powodu jej braku i co w ogóle tu robi.
Sam nie ożeniłem się nigdy, a przez te wszystkie rozmaite opowieści, czuje się jakbym miał za sobą kilka nieudanych małżeństw. Może gdybym przetrwał emocjonalne turbulencje w relacji z mademoiselle A. i nie uciekł wtedy z Bordeaux? Może gdybym wybrał inny zawód? Może gdyby czasem chodziło o coś więcej niż tylko sex? Aż sex. Tylko? Nie wiem. A może to właśnie teraz jest ten czas, by się ustatkować…? Może, nie wiem.
Wiem na pewno, że z całym wrażeniem jakie sprawiam, daleko mi jednak do zasłyszanych legendarnych kelnerów, co to potrafią przewidzieć zamówienie nim klient otworzy usta.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt