Małpa - amoryt
Proza » Obyczajowe » Małpa
A A A
To chyba było wczoraj... Albo tydzień temu.
-Spójrz na mnie.
Jasno od świateł i głośno od ludzi. To miała być dobra noc. Dostałem premię w robocie. Żona się ucieszy. Już mnie męczyło jej proszenie o kojec dla dziecka. Bachor nie wyszedł z jej brzucha jeszcze, a już ona chce miliony na niego trwonić. Wpierw jednak trzeba było wypić. To miała być naprawdę dobra noc.
-Spójrz mi prosto w oczy.
Ale chyba nie była.
Miał czerwone oczy.

Nie rozumiałem, co się stało. Co się działo teraz. Czułem tylko ucisk na ramionach tuż pod barkami i na udach w okolicy pachwin. Było jeszcze twarde coś pode mną, na czym leżę. Światło było za jasne, nie mogłem otworzyć oczu. Czułem językiem, że prawa jedynka rusza się, a spod niej wypływało coś słonego. Ktoś chwycił mnie za twarz. Ścisnął mocno policzki, aż zęby wbiły się w czerwoną stronę policzków.
-Spójrz na mnie.
Twardy, niski głos brzęczał mi wprost do ucha. Chciałem go od siebie odsunąć, ale nic się nie działo. Nerwy tylko wymuszały fantomiczne ruchy ciałem. Nie czułem nawet powietrze między palcami. Moja twarz wciąż leżała w jego dłoni. Jego twarde palce głęboko wbite były w moją skórę. Zmusiłem się, by otworzyć oczy. Światło lampy paliło moje źrenice, ale widziałem czarny kształt, kontur.
Widziałem człowieka. Puścił mnie wreszcie i odsunął się. Już plecami do mnie pochylił się nad czymś. Miał ogromne plecy. Gdy znów stanął nade mną, podstawił mi coś pod nos nachalnie, tak jak kiedyś matka wciskała mi coś do zjedzenia. Wciąż widziałem zbyt źle, by dojrzeć szczegóły, ale mężczyzna czekał cierpliwie. Wpierw dostrzegłem złotą obrączkę. Fantazyjny wzór pnączy pokrywał jej powierzchnię. Obrączka była na palcu. Palec wystawał z dłoni. Dłoń była sinoszara i nie było pod nią przedramienia.
Pamiętam, że obrączkę z identycznym wzorem pnączy, ale mniejszą wkładałem mojej żonie na palce podczas ślubu. Tę obrączkę ona włożyła na mój serdeczny prawej ręki. Mężczyzna potrząsnął ręką. Jak tylko otworzyłem usta do krzyku, włożył między moje zęby kawałek szmaty. Materiał stłumił mój głos. Mężczyzna cierpliwie wycierał mi łzy i głaskał po czole. Miał szorstkie palce. Paznokcie równo przycięte. Nawet ojciec tak mnie nie dotykał.
-Musisz zrozumieć, że wiele rzeczy teraz się zmieni.
Kiedy przestałem płakać, usadził mnie na wózku inwalidzkim. Za łatwo mnie nosił, czułem, że jestem za lekki. Podał wody i pytał co chwilę, czy już wszystko ze mną dobrze. Za szóstym razem powiedziałem, że tak, że wszystko dobrze. Wtedy wskazał mi haki pod ścianą. Kawałki mięsa kołysały się na nich. Bez okularów widziałem tylko ich zarysy, czerwone plamy na szarej ścianie. Pewnie miałem tam dostrzec coś swojego, ale tam były dziesiątki różnych plam. Długie, kończynopodobne rzeczy. Słyszałem dudnienie dziesiątki kropel skapujących z tych rzeczy.
-Byłem ciekaw, czy poznasz swoje.
-Okulary. - szepnąłem cicho, do siebie. Chyba mnie usłyszał, bo wcisną mi moje szkła na nos. Czułem wyraźnie jak noski wbiły mi się w skórę. Ale świat wyostrzył się. Natychmiast tego pożałowałem.
-Nie.
Łkałem.
-Nie.
Płakałem.
On stał za mną i mówił.
-Twoje wiszą najdalej na prawo. Obie ręce i obie nogi. Penisa też obciąłem, ale jak wszystkie poprzednie, dałem go moim psom. Nie lubię penisów.
Popchnął wózek. Zmieniliśmy salę.
-Pewnie zastanawiasz się, czy trudno jest obciąć członki? Nie, nie jest trudno wbrew pozorom. Jeśli umie się skutecznie tamować krew i skutecznie wszystko zszywać, to wbrew pozorom, to całkiem łatwe jest. Zresztą szybko nabiera się wprawy. Co najwyżej problemem może być zdobycie krwi do ewentualnej transfuzji. Kiedyś rozdzielałem stawy dłutem, ale teraz tnę kość, żebyście mieli chociaż kikut do pomachania na dowidzenia.
Korytarz był pełen odrapanych, brudnoniebieskich drzwi. Przez ich szklane prześwity widziałem innych ludzi. Wiszące na uprzężach makabryczne larwy z ogromnymi głowami, rurki powtykane w każdą część ich ciał. Oczy zaszyte. Usta i nosy też. Uszy zasłonięte ogromnymi słuchawkami, które tylko powiększały ich głowy. Żaden się nie ruszał. Bardzo starałem się, by nie płakać.
-Pamiętasz, co robiłeś wcześniej?
Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Zamiast spytać, starałem się tylko, by nie patrzeć. Chyba mnie czymś naszprycował, bo nie czułem mdłości. Tylko ta dziwna lekkość wisiała mi w głowie. On zatrzymał nagle wózek i stanął przede mną. Podniósł wysoko rękę. Nie dostrzegłem jej ruchu. Po prostu policzek mnie zapiekł. Na tyle mocno, bym zapłakał jednym okiem. Przy trzecim uderzeniu zacząłem krzyczeć, że pamiętam. Zaprzestał bicia. Kucnął przede mną i spojrzał mi prosto w oczy. Dostrzegłem teraz, że nie miał brwi i rzęs. Jego głowa zupełnie bezwłosa. Skóra przesadnie biała, oczy delikatnie czerwone.
Nigdy wcześniej nie widziałem albinosa.
-Mów więc. -mówił.
-Byłem doradcą finansowym. Byłem mężem. Niedługo miałem być ojcem! -ostatnie zdanie krzyczałem mu w twarz. Drobinki mojej śliny na jego policzkach. Nawet nie mrugnął.
-Wiesz, że nie o tym mówię. -jego głos cichy i mocny.
-Miałem rodziców. Wciąż żyją, ale mama ma raka. Lekarze powiedzieli, że ma tylko osiem miesięcy, jeśli ma szczęście.
Wyłem te zdania, ale nie wierzyłem, że to coś zmieni. Po prostu chciałem to powiedzieć na głos. Umilkłem, gdy znów mnie uderzył.
-Skup się. Wiesz co chcę usłyszeć. Ona miała czarne pończochy z wzorem w serca.

Co?

Usta miałem tak długo otwarte, że ślina zaczęła się z nich wylewać. Bez słowa wyjął chusteczkę i wytarł mi brodę.
-Powtórz za mną. -rzekł.
-Ona miała czarne pończochy z wzorem w serca. -kontynuował.
Przełknąłem ślinę.
-Ona miała czarne pończochy z wzorem w serca. -mój głos daleko stąd.
-Krótkie, farbowane na rudo włosy.
-Krótkie, farbowane na rudo włosy.
-Wielokrotnie łamany, zdeformowany, mały palec lewej dłoni.
-Wielokrotnie łamany, zdeformowany...
Pot spływał mi po plecach. Nagle, tak strasznie duszno...!
-Oddychaj. -szepcze mi do ucha.- Wdech. Wydech.
Potrzebowałem paru chwil.
-Mały palec lewej dłoni.
-Mały palec lewej dłoni. Miała wtedy na sobie spódnice jeansową i białą, obcisłą koszulę. Widać było przez nią wzór na jej staniku. Miała płaską pupę i ładne, szczupłe uda. Stale chowała lewą dłoń, by nie było widać jej palca. Tylko on nie był umalowany na czerwono.
-Która to była wizyta?
-Trzecia. Umowa już była podpisana, ale miała jakieś pytania. Zaprowadziła mnie do sypialni. Powiedziała, że jej mąż wróci dopiero za cztery godziny. Powoli zdjęła spódnicę. Rozpięła koszulę, ale jeszcze jej nie ściągnęła. Widziałem jej płaski brzuch między połami materiału. Piersi ciasno opięte biustonoszem. Nosiła czarne, koronkowe stringi. Usiadła na łóżku i powoli zdjęła pończochy. Wpierw jedna, potem druga noga. Tak bardzo mnie obrzydzała, że prawie się porzygałem. Zachowywała się jak zwykła szmata. Dziwka. Kurwa. Zaczęła krwawić z nosa dopiero przy trzecim uderzeniu. Potem złapałem ją za głowę i wykręcałem. Biła mnie po żebrach. Kopała po udach. Naciskałem coraz mocniej i mocniej. Słyszałem jak jej kręgi trzeszczą. Chyba ugryzła się wcześniej w język, bo z jej ust płynęła krew. Patrzyła na mnie, jej oczy wielkie i przerażone. Wiedziałem, że chce powiedzieć, bym tego nie robił. Że nie muszę tego robić. Że już mi wybaczyła, tylko niech przestanę. Że nie zawoła policji. Ale ja naciskałem, a jej kark ulegał mojemu ciężarowi. Przestałem, kiedy miała głowę wykręconą prawie do tyłu. Przez tą tępą cipę prawie straciłem wszystko, ale ja wiedziałem lepiej. Nikomu nie powiedziała, że przyjdę. Wystarczyło zamazać właściwe ślady. Stworzyć nowe. Ukraść trochę rzeczy. Porwać na niej ubranie. Rzeczy które miałem wtedy na sobie, spaliłem. Żonie powiedziałem, że pobrudziły się i oddałem je do pralni.
-I nikt nigdy cię nie znalazł.
-Nikt. Pytano mnie. Chyba nawet coś podejrzewali. Ale nie było dowodów.
Nigdy nie czułem się tak lekko. Tak swobodnie. Nikomu nie powiedziałem wcześniej tej historii.
Prawie zapomniałem, że nie mam rąk i nóg.
-To przez to? -spytałem.
-Nie. Nie bezpośrednio.
Drzwi na końcu korytarza wyleciały z zawiasów. Za nimi stał największy człowiek, jakiego widziałem. Mój oprawca jest wielki, ale tamten był po prostu ogromny. Góra mięśni zwieńczona czarną szopą włosów. Krzyczał coś w języku, którego nie znałem. Krzyczał długo, wypluwając szybko słowa. Oprawca tylko stał obok mnie i patrzył. Olbrzym zaczął biec w naszym kierunku. Miał na sobie koszulę szpitalną ciasno przyklejoną do jego mięśni. Z jego ramion zwisały rurki od kroplówek i innego sprzętu medycznego. Jego stopy dudniły ciężko o posadzkę. Bałem się, że mnie staranuje i przygniecie. Ja, taki mały, duszony przez tę górę mięsa. Zamachnął się pięścią na metr od nas. Ten cios pewnie łamał czaszki. Oprawca odsunął się minimalnie. Nigdy nie myślałem, że "o włos" może być prawdziwe. Poruszał się tak płynnie, że przypominało to taniec. Na raz delikatnie ujął nadgarstek olbrzyma. Na dwa bez specjalnego wysiłku nacisnął na łokieć ogromnego ramienia. Na trzy pchnął tak, by olbrzym zatoczył półkole. I cztery skończyło się głową olbrzyma na ścianie. Słyszałem wyraźnie, jak jego nos pęka. Widziałem jak czerwień wylewa się z prawie wszystkich otworów na jego twarzy.
-Mówiłem ci, Lorenzo, że za takie zachowanie odgryzę ci ucho.
Oprawca usiadł obok Lorenza po turecku. Chwycił za włosy i ułożył sobie jego głowę na łonie. Pochylił się nisko.
-Mówiłem ci, że ja nigdy nie żartuję.
Widziałem wyraźnie biel jego zębów. Lorenzo natychmiast zaczął się szarpać, krzyczeć. Oprawca przestał na chwilę i płynnym ruchem złapał za jego palec u dłoni. Staw chrupnął i Lorenzo zawył głośno. Jęknął przeraźliwie jak bite dziecko. Nie przejmował się już uchem. To wystarczyło, by Oprawca sięgnął ustami po raz ostatni. Szarpnął raz. Szarpnął drugi i już żuł kawałek mięsa między zębami. Bardzo chciałem, by nie połykał tego ucha, ale zrobił to. Jego kredowe usta i broda całe we krwi. Krople skapywały na posadzkę w rytm ruchów jego żuchwy. Na koniec zdzielił olbrzyma w skroń do nieprzytomności i zaciągnął do pokoju, z którego Lorenzo wybiegł. Zacząłem natychmiast rzucać całym ciałem. Machałem szaleńczo kikutami, pchając całym sobą wózek. Prawie wypadłem z siedzenia. Pół metra wystarczyło, by mnie wykończyć. On wrócił i tylko mówił.
-Nie mam jeszcze doświadczenia z usypianiem ludzi jego postury. -mówił, pchając wózek inwalidzki.
-Człowiek się uczy całe życie w końcu.
Zatrzymał się w pustym pokoju. Bliźniaczym do tych, które wcześniej widziałem. Moja uprząż już tam czekała. Z wprawą umieścił mnie w niej.
-Według profesora Wiercińskiego każdy człowiek ma ogromny potencjał. Problem jest jednak taki, jak to ładnie napisał, że w każdym z nas wciąż siedzi pierwotna małpa. Ona powoduje nasze prymitywne odruchy. Długo regulował zapięcia, bym nie były za ciasne, bądź za luźne.
-Każde irracjonalnej, mocno nacechowane emocjami, egoistyczne zachowanie wywoływała ona właśnie. Profesor Wierciński pisał, że ona wstrzymuje nasz rozwój emocjonalny i kulturowy.
Powtykał we mnie igły, powciskał rurki.
-Co się jednak stanie, jeśli pozbawimy małpę narzędzi? Tych widocznych i tych niewidocznych. Albo lepiej, co się stanie jeśli podstymulujemy rozwój pozytywny? Zamkniemy małpę i zmusimy jednostkę do ewolucji?
Włączył maszynę, która chyba monitorowało mój stan zdrowia. Przykleił coś do mojej głowy w trzech miejscach.
-Wpierw trzeba doprowadzić do długotrwałej deprywacji zmysłów. Odciąć od rzeczywistości. Wtedy, mój drogi, małpa w tobie zacznie zanikać i pozwoli się rozwijać człowiekowi. Ale twoja małpa jest wyjątkowo silna. Muszę wiedzieć więc, czy małpę twojego pokroju można stłumić. Posiedzisz tutaj tydzień. Potem dam ci LSD-25. A potem się zobaczy.
Zanim zamknął za sobą drzwi, spytałem:
-Czemu to robisz?
Tak jakby czekał na to pytanie. Uśmiechnął się szeroko. Krew wciąż na jego twarzy.
-Bo cię kocham, synu i pragnę twojego zbawienia.
Zamek zadudnił w drzwiach.
Tu było tak bardzo ciemno.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
amoryt · dnia 17.09.2008 10:56 · Czytań: 825 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 8
Komentarze
lina_91 dnia 17.09.2008 15:30
Matko kochana, co to za przeproszeniem jest? Ja doslownie wszystko przeczytam, ale po tym mnie zemdlilo. Takie... Kurcze, slow mi brakuje. Musze to przemyslec, dopieor wtedy wstawie ocene.
Jack the Nipper dnia 17.09.2008 20:24 Ocena: Dobre
Tekst jest więcej niż poprawnie napisany, ale co do treści:
- jeden pan gnębi drugiego pana, ale właściwie nie wiadomo po co. Niby na końcu jest wyjaśnione, tylko moim zdaniem, na tyle zawile że nie trafia do czytelnika.
- można wywnioskować, ze gnębiony pan musi odpokutować zbrodnię, ale nie jest to napisane na tyle przekonująco, żeby uznać to za sprawiedliwość dziejową. Innymi słowy podmiot liryczny nie traci sympatii czytelnika, mimo że nabroił. No chyba, ze tak miało być?
- jest trzeci pan, ale właściwie nie wiadomo po co, bo przelatuje przez historię jak meteoryt i znika.

Dlatego zdaje mi się, ze ta historia nie ejst do końca spójna.
ginger dnia 17.09.2008 22:02
Jestem za wrazliwa na takie rzeczy... Autentycznie, zrobilo mi sie niedobrze...
Co do poprawnosci - to ja tam kilka fufow znalazlam. Ale zapomnialam, zeby wypisac, a nie mam sily czytac raz jeszcze...
Poza tym tym zgadzam sie z Jackiem - czytelnik nie traci sympatii do gnebionego pana... Moze to i lepiej...

Nie, nie wiem, co o tym myslec. W glowie mi sie kreci.
DamianMorfeusz dnia 17.09.2008 22:12 Ocena: Bardzo dobre
Podobało mi się to opowiadanie. Wyrwane z czegoś, ale i tak mi się podobało. Ten Lorenzo pokazuje jak sprawny, silny i po.ebany jest oprawca, żeby główny bohater wiedział, co czeka uciekinierów. Przy dłuższym tekście sprawdziłoby się znakomicie ;) Choć bez rąk i nóg ciężko uciekać :D
A gnębi, bo jest czubkiem. Przypomniał mi się film "Telefon". Nie potrzeba specjalnych powodów.
Jack the Nipper dnia 17.09.2008 22:21 Ocena: Dobre
Damian - zgoda, jeśli gnębi bo jest czubkiem, to żadne usprawiedliwienia nie są potrzebne. Zauważ jednak, ze w tym opowiadaniu autor te wyjaśnienia podaje. Zatem - albo je bardziej zminimalizować, albo rozbudować. Na razie jest po środku i dlatego nie pasuje, nie wiadomo w którą stronę iść. Każda i żadna jest dobra, co czasami nadaje historyjce uniwersalności, ale moim zdaniem nie w tym przypadku.
valdens dnia 17.09.2008 23:19 Ocena: Bardzo dobre
Nie zgodzę się z tym, że "tekst jest więcej niż poprawnie napisany", bo wiele rzeczy można tu poprawić - zwłaszcza mętlik czasowy (te skoki nieuzasadnione z przeszłego do terazniejszego).
Mówię tu o technice, że nie jest więcej niż poprawna ALE
narracja jest poprowadzona świetnie, niemal wzorcowo. Każdy "ujęcie" i wszystkie detale (jak np. olbrzym) są bardzo potrzebny i idealnie na swoim miejscu. Tak to widzę. Aha i jakoś nie potrzebuję dodatkowych wyjaśnień co, jak, dlaczego... Mi wszsytko pasi i wystarcza.
Ocena: bdb

p.s.
Damian, ja też gdzieś w połowie tekstu pomyslałem o "Telefonie" (świetny film). Przyszedł mi tez na myśl "Saw" (beznadziejny).
amoryt dnia 18.09.2008 00:51
dziękuję za rzeczowe komentarze. błędy z nagłymi zmianami czasu naprawiłem. niestety wciąż mam problemy z dobrą korektą i stale muszę polegać na innych.
Hyper dnia 18.09.2008 00:51
Na początku pomyślałam: dobrze napisane, ciekawe, czytam dalej. Po pełnym szczegółów opisie zawahałam się i zaczęłam czytać chaotycznie, trochę z przymusu. Po wkroczeniu do akcji drugiego olbrzyma straciłam wątek (a trzeba było uważać, tak?). Tekst zwraca uwagę, to na pewno, budzi emocje, następnie szokuje i obrzydza. Ale czy to stanowi o wartości dzieła? Sztuką nie nazywamy dzieła, które budzi tylko negatywne emocje. Brakuje łącznika w tej historii. Zakończenie nic nie wyjaśnia. "Bo cię kocham, synu i pragnę twojego zbawienia" brzmi jak slogan, do tego bluźnierczy. Po przemyśleniu jestem na nie w odniesieniu do treści.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:30
Najnowszy:kononsuchodolski