Piętro wyżej mieszkała Hera z Zeusem. Mieli sporo dzieciarni z lewego i prawego łoża. Nigdy nie brakowało im nektaru i ambrozji. W zasadzie to nie o nich jest ta opowieść, a o Bartku, który uważnie nasłuchiwał melodii Olimpu.
O poplamioną koszulę zapytałam podczas jednego z seansów. Mężczyzna nigdy nie przywiązywał wagi do wyglądu, a elegancja objawiała się u niego noszeniem dresu, czyli stroju wyjściowego na każdą porę. Zanim odpowiedział zaparzył nam kawy. Potem dodał dwie łyżeczki cukru. Chwile ciągnęły się za sobą nieubłaganie. W końcu otworzył usta.
Dla niego poplamiona koszula była czymś, co zaburzało harmonię bieli. Ktoś chciał raz w życiu ładnie wyglądać, ale nieporadność i nieuwaga sprawiły, że plany zostały zamienione w gruzy. Plama to coś, co czyni nas jedynymi w rodzaju. Wszyscy ludzie, którzy dostrzegają powód do przebrania się, wiedzą, co robiliśmy przed ich przyjściem. Niepowołani znają skład i konsystencję posiłków. Ludzie nie lubią być przypadkowo wyróżnieni. Ta kropelka pomidorówki spadła tak nagle. Można wylać hektolitry czystej wody, ale to nic nie pomaga. Trzeba wrócić do domu i włożyć koszulę do pralki. Za półtorej godziny nie będziemy pamiętali, tylko ludzie będą wciąż wytykać palcami. To ten, który na obiedzie u ciotki Petroneli oblał się obiadem, pamiętacie? No pewnie, że pamiętamy! To było takie zabawne…
Przez całe lata wmawiano nam, że inny znaczy wyjątkowy, a wyjątkowy to synonim słowa „”lepszy”… Przez wieki ludzie gorączkowo chcieli nam wpoić, że krzywy nos to powód do dumy, a przetarta od prania koszula, to fragment osobowości.
Niestety wyzwiska, to nie jest coś, czego chcielibyśmy słuchać godzinami. Tamci ludzie też znają kampanię o przeciwdziałaniu przemocy. Nawet umieją bezmyślnie cytować zasłyszane hasła. Jeżeli chcesz obejrzeć jeszcze raz reklamę, wyślij SMS o treści „Chcę” pod płatny numer. Koszt cztery złote plus VAT.
Bartek ma do czynienia z autyzmem. Ojciec policjant. Ukończył z wyróżnieniem psychologię, został mediatorem. Z drogówki przenieśli go do interwencyjnej.
Ojca Bartka poznałam dawno. Pomachał mi prawą ręką. Pamiętam, bo rzucała się w oczy obrączka. Podobno pan Tomasz walczy ze swoją zwierzchniczką o pozwolenie na noszenie złotego krążka do pracy. Na komendzie, a zwłaszcza w terenie, nie można mieć biżuterii. Codziennie dziesiątki zgłoszeń. Ojciec Bartka lubi dzieciaki, które się stoczyły, bo ich rodzice są stoczeni. Wbrew pozorom łatwo do nich dotrzeć. Zdecydowanie gorsza w obyciu jest młodzież z prywatnych szkół. Na grzbietach białe koszule, na świadectwach same dobre oceny, a w głowach sieczki jak po przemarszu wojsk napoleońskich.
Pan Tomek szczególnie pamięta sprawę nastoletniego Mikołaja. Osobiście widział, jak chłopaka reanimowali. Bezskutecznie. Miał wtedy siedemnaście lat. Potem na komendę przyszła jego matka. Zapłakana kobieta obwiniała właśnie policjantów, że nie zatroszczyli się o bezpieczeństwo jej syna. Na pytanie, co robiła, gdy jej syn umierał, odpowiedziała zgodnie z prawdą. Chyba sama nie wierzyła, że spała. Potem zaczęła się usprawiedliwiać. Mikołaj wielokrotnie wychodził na imprezy. Wielokrotnie wracał. W różnym stanie.
Podejrzenia padły na chłopaka dziewczyny ze stołecznego liceum. Dzieciak był typowym dresiarzem. Wypyskowany, nie miał do nikogo szacunku. Nie miał go również kto bronić. Ojciec Bartka na pierwszy rzut oka wiedział, że to nie on. Jego dziewczyna miała zostać przesłuchana tego samego dnia. No i jeszcze dyrektor szkoły…
Facet przywitał miłych gości w swoim gabinecie. Przedstawił ofertę szkoły, listę zajęć dodatkowych oraz pochwalił się monitoringiem. Obraz z kamer był fatalnej jakości, ale to nie przeszkadzało, żeby się chlubić bezpieczeństwem najwyżej klasy. Na pytanie o uczniów mężczyzna się zmieszał. Powiedział, że grzeczne dzieci tutaj nie chodzą. Ich rodzice wspierają szkołę, więc nawet jeżeli są jakiekolwiek podejrzenia o rozwijający się handel narkotykami, trzeba wszystkich uprzedzić o ewentualnych testach.
Sylwia przyszła na komendę w towarzystwie wziętego adwokata. Jej matka stała na korytarzu zachowując się, jakby jej dziecko szło co najmniej na wojnę. Obie miały wyprasowany bluzki w modne wzorki. Obie były zdolne zrobić wszystko, żeby żadna z nich nie poszła za kraty…
Pan Tomasz potraktował sprawę Mikołaja jako swoją prywatną porażkę. Nawet rozmowa z bratem, który jest księdzem na niewiele się zdała.
Bartek opowiadał mi o księdzu Jacku, a prywatnie jego stryju. Ma podobno bardzo mądre kazania. Tłumy wbijają na jego msze. Do poplamionych koszul też nawiązał.
On i jego starszy brat stracili ojca podczas stanu wojennego. To nie była wina komunistów, ale powszechnego zamiłowania do wódki. Potem odeszła im matka. Pan Tomasz nieraz się śmiał, że pracuje dla tych, przed którymi uciekał. Nie był święty za młodu, ale też nie był bandziorem. Lubił niebezpieczne przygody.
Bartek radzi nie oceniać po pozorach. Wszystko jedno, czy chodzi o poplamionych ludzi, czy o policjantów, czy może o księży. Dzieci autystyczne też mają prawo do pozytywnie odbieranej inności.. Zresztą nie tylko te dzieci… Wszystkie dzieci mają prawo, bez względu na to z jakimi defektami się urodziły, przecież nikt nie jest doskonały.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt