Drogi Johnie - Miladora
Proza » Inne » Drogi Johnie
A A A
Od autora: tekst nagrodzony w ogólnopolskim konkursie literackim na "List pisany odręcznie" – jesień 2013 – http://gokis.boleslawiec.org/index.php?id=435

 

 

Mr. John Steinbeck
Salinas
California
USA

                                                                                                                                                                                         Kraków, 13.10. 2013

Drogi Johnie

      Napisałeś kiedyś, że smutne są takie związki między ludźmi, które trzyma jedynie klej znaczków pocztowych, i że jeżeli nie można usłyszeć, zobaczyć czy dotknąć drugiego człowieka, najlepiej z nim zerwać. To zdanie towarzyszy mi od dawna, od dawna też zastanawia i skłania do rozmyślań, ale ponieważ mam obecnie okazję, by porozmawiać, pozwól, że wysunę pewne zastrzeżenia.

     Trochę bawi mnie myśl, co na to Twoje dictum powiedzieliby chociażby Heloiza i Abelard, Balzac i Ewelina Hańska, Lucy Maud Montgomery i jej wieloletni przyjaciel Ephraim Weber, nie mówiąc o całej rzeszy korespondujących ze sobą w dawnych czasach kochanków i przyjaciół, dla których jedyną szansą na kontakt były właśnie listy – czy to z racji dzielącej ich odległości, czy też z innych powodów uniemożliwiających spotkanie.

     Nigdy nie przyszło Ci do głowy, ile straciłaby historia i literatura, gdyby stosowano w praktyce to Twoje stwierdzenie?
Pozwól, że sięgnę po przykład ze swojego otoczenia, zapewne niezbyt spektakularny, ale dla mnie bliski, gdyż dotyczący osoby, na której książkach się poniekąd wychowałam.
     Przełom XIX i XX wieku, Kraków, żona radnego miejskiego – Antonina Domańska. Niesłychanie energiczna pani, która wszystko zauważała i wszystko musiała natychmiast opisać i skomentować w listach do przyjaciół. Pomijając fakt, że owe listy mogłyby posłużyć za przykład sztuki epistolograficznej, będąc jednocześnie kopalnią wiadomości o ówczesnym Krakowie, sprawiły one również, że pod ich wpływem pewien poeta, siostrzeniec pani Antoniny, zmusił ciotkę do napisania szeregu powieści historycznych. No i proszę, jak ze zwykłych listów może narodzić się pisarka.

     Ale abstrahując od tego rodzaju przypadków, zapewne dostałeś w życiu sporo korespondencji, nie tylko od bliskich osób, lecz i dalszych – znajomych i nieznajomych.
Przypomnij sobie chwilę, gdy otwierałeś kopertę. Zwłaszcza od kogoś, kogo darzyłeś uczuciem. Czy nie towarzyszyła Ci wtedy radość, podekscytowanie, niecierpliwość, by jak najszybciej zagłębić się w słowa napisane bliską ręką, poczuć je, zobaczyć, nawet przytulić do piersi?
     I Ty mówisz, że lepiej zerwać, niż pisać listy?
Przecież przez całe wieki był to często jedyny kontakt, na jaki mogli liczyć ludzie związani ze sobą na wiele różnych sposobów. Przy takim pojmowaniu sprawy sztuka epistolografii dawno by już umarła. Chociaż… i tak chyba umarła, gdyż dzisiaj nie pisze się listów. Dzisiaj się je klepie, waląc w klawisze komputera, w dodatku bez przejmowania się stylistyką czy błędami. No, może jedynie wtedy, gdy się chce wywrzeć na kimś wrażenie.

     Niegdyś brało się pióro do ręki, by z kimś pobyć poprzez pismo. Ceremoniał wymagał skupienia, przygotowania ładnego najczęściej papieru, a także koperty oraz znaczków. Zapis – równy szereg liter – miał wskazywać na spokój i pogodę ducha. Jeżeli szlag nas trafiał, natychmiast było to widoczne. Pismo stawało się rozwichrzone i bezładne, a litery zaczynały wariować jak wściekłe pinczerki. Jazgotały samym swoim wyglądem.
     A dzisiaj – klepiemy. Ładnie, schludnie, czysto – pomijając błędy. I jedynie od czasu do czasu, choć przyznaję, że może to wynikać również z treści, o naszym stanie ducha świadczy rzucona tu i ówdzie inwektywa.

     Ale nie – nie zamierzam rozdzierać szat, wspominając Auld Lang Syne, chociaż muszę przyznać, że niezmiernie podobała mi się nostalgiczna liryka pewnego fragmentu, w którym wzdychałeś z ubolewaniem, że uda kobiet utraciły już moc. Uda mężczyzn również ją straciły i obecnie jest to chyba bardziej widoczne niż kiedykolwiek przedtem. Ale może to swoiste signum temporis?
Długo by można było o tym dyskutować, a my przecież rozmawiamy o listach, chociaż nie przeczę, że dobrze, gdy w ich treść zakradają się różne dygresje spoza tematu, gdyż list to także swobodna wymiana myśli i uczuć.

     Wiele lat czekałam na moment, gdy będę mogła podzielić się z Tobą przemyśleniami. Oczywiście możesz trwać przy swoim zdaniu, bowiem nie na darmo podkreśliłeś ongiś znaczenie słowa timszel. Ono również towarzyszy mi od dawna. I masz rację, mówiąc, że w nim właśnie zawarta jest cała wielkość człowieka. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, gdyby nie prawo wyboru?

     Ale to przecież list, a nie filozoficzna dysputa, więc chyba wrócę jednak do typowo listowych tematów. Otóż to. Pogoda, na przykład. Niestety – zmienna, jak to o tej porze bywa. Życie codzienne? Siedzę w domu i klepię na komputerze. Za oknem – z widokiem na małą, spokojną uliczkę – nie widać wielkiego miasta. Trwa w jesiennym milczeniu ogród Konsulatu. Zastygła fontanna. Cisza. Krakowskie dachy otuliła już noc, a w nią tak łagodnie wsącza się Andante z koncertu fortepianowego C-dur Mozarta. Pod światłem małej lampki czuję się niemalże jak otwarte pudełko. W dużej mierze podobne do tego, które wyrzeźbiłeś kiedyś dla Pascala, gdyż również – jak tamto – zawiera w sobie całe mnóstwo rzeczy. I również nie jest jeszcze pełne.

     Ale na pewno schowam w nim także naszą dzisiejszą rozmowę. Ciszę, muzykę i świadomość prawdziwości słów Isabel Allende, gdy powiedziała – jakże słusznie – że na poziomie duchowym czas nie istnieje. 

    I w tej ciszy chyba Cię już zostawię, Johnie, żebyś zaznając jej, potrafił uporządkować swoje, mam nadzieję, że nie nazbyt rozwichrzone myśli, które podobnie jak w moim przypadku, nieraz zapewne zaprzątają Ci głowę.

     Pamiętaj jednak, że naszą znajomość trzyma nie klej znaczków pocztowych, lecz karty Twoich książek. I że ja nigdy jej nie zerwę.

Pozostań w spokoju.
     Twoja R.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 19.11.2013 10:48 · Czytań: 854 · Średnia ocena: 4,89 · Komentarzy: 37
Komentarze
al-szamanka dnia 19.11.2013 11:55 Ocena: Świetne!
Ach, doczekałam się :)
To tak wygląda nagrodzony list!
Pięęęęęęęęęęęękny, Miladoro. Prawdziwie piękny list.
Mądry, subtelny, miękki, gawędziarski, wciągający.
A w tym momencie przypomniał mi się mój dziadek...
Cytat:
Nie­gdyś brało się pióro do ręki, by z kimś pobyć po­przez pismo. Ce­re­mo­niał wy­ma­gał sku­pie­nia, przy­go­to­wa­nia ład­ne­go naj­czę­ściej pa­pie­ru, a także ko­per­ty oraz znacz­ków. Zapis – równy sze­reg liter – miał wska­zy­wać na spo­kój i po­go­dę ducha. Je­że­li szlag nas tra­fiał, na­tych­miast było to wi­docz­ne.

Ha, pamiętam doskonale, jak raz zmarnował dwadzieścia kopert, gdyż B- pierwsza litera imienia odbiorczyni nie wychodziła mu tak perfekcyjnie jak chciał :)
I to chyba za karę Los obdarzył go wnusią, czyli mną, osobą, która tak bazgrze, że po dwóch dniach nie jest w stanie przeczytać własnego pisma.

Twój list przeczytałam z wielką przyjemnością od pierwszego do ostatniego słowa.
Tylko w jednym zdaniu mikrusek, ale niekoniecznie :)
Cytat:
I w tej ciszy pew­nie Cię już zo­sta­wię, Joh­nie, żebyś za­zna­jąc jej, po­tra­fił upo­rząd­ko­wać swoje, mam na­dzie­ję, że nie na­zbyt roz­wi­chrzo­ne myśli

raczej niepotrzebne

Pozdrawiam :)
Miladora dnia 19.11.2013 12:24
al-szamanka napisał/a:
Los obdarzył go wnusią, czyli mną, osobą, która tak bazgrze,

A moja córka odziedziczyła pismo po dziadku i ojcu, ale niestety "supełkowo-węzełkowe", czyli "kipu". Nie do odczytania. Tak to bywa. :)

"Mikruska" nie będę usuwać, bo nie powinnam w zasadzie niczego zmieniać w liście, który został posłany w tej postaci. Być może faktycznie jest niepotrzebny, ale trudno.

Dziękuję, Al - cieszę się, że list wywarł na Tobie dobre wrażenie. :)

Serdeczności :)
Usunięty dnia 19.11.2013 12:46 Ocena: Świetne!
Miladoro - zaczytałam się, a choć to nie ładnie otwierać cudze listy, odsuwam na bok wyrzuty sumienia, bo kiedyś tam, w przyszłości, takie intymne zwierzenia stają się publiczne, pochłaniane przez rzesze łaknących wiedzy o czasach minionych, o tym, jak kochali przodkowie, co ich zajmowało, czy byli podobni do nas. Zawarłaś to wszystko w sposób ujmujący, osobisty a jednak ogólnoludzkie.
Swojego czasu pisałam z moją mamą długaśne listy, gazety niemalże. Potem obie zostałyśmy ucywilizowane telefonem, skończyły się listy. I trochę szkoda, bo każdemu towarzyszyła
Cytat:
ra­dość, pod­eks­cy­to­wa­nie, nie­cier­pli­wość, by jak naj­szyb­ciej za­głę­bić się w słowa na­pi­sa­ne bli­ską ręką,
, pomimo, że mamy pismo było bardzo ładne, lecz jak dla mnie zbyt ozdobne i przez to nieczytelne, a dla niej moje - zawsze bazgroliłam, każda literka w inną stronę, w kolejnym wyrazie przeciwną, niż w poprzednim. Ale czas pisania listu był specjalny, był rozmową, czasem poświęconym tylko tej jednej osobie. A teraz jest inaczej...

Pozdrawiam

B)
Madame Chauchat dnia 19.11.2013 14:54
Pozwolę sobie zachować kilka myśli z Twojego listu. Dziękuję za ten tekst :)
Zola111 dnia 19.11.2013 20:30 Ocena: Świetne!
Miladoro,

gratuluję serdecznie. Cieszę się, że nam pokazałaś ten list. Wcale się nie dziwię, że wygrał w konkursie: Erudycja, mnóstwo dygresji, filozoficznych odniesień do twórczości nie tylko J.S.

Brawo, brawo! Pozdrawiam,

z.
Druus dnia 19.11.2013 20:37
Ja tam mogę jedynie napisać list do Mikołaja...

Jestem pod wrażeniem, sporym wrażeniem. Nic mądrzejszego nie powiem. :)

Gratuluję!
Dobra Cobra dnia 19.11.2013 20:57
Mądre to wszystko... List do Mikołaja jednak prościej jest napisać. Nie znałem osobiście adresata, trudno więc mi się odnieść do prywatności Waszej korespondencji. Od dawna go znasz?
Bo ja ostatnio poznałem Supermana, tego Supermana! I nawet dał mi autograf, gdy siostrę wziął i tarmosił w zagajniku.

Gratulacje za wygraną w konkursie.

Doco
Miladora dnia 19.11.2013 23:11
amsa napisała:
Swojego czasu pisałam z moją mamą długaśne listy, gazety niemalże.

Też tak miałam. I to przez sporo lat, a potem faktycznie łatwiej było rozmawiać przez telefon.
Tylko niestety telefon nie zachowuje rozmów i w ten sposób przepadło wiele opowieści i faktów z naszego życia.
Dziękuję, Amsia. :)

Madame Chauchat napisała:
Pozwolę sobie zachować kilka myśli z Twojego listu.

Proszę uprzejmie, Madame. :)
I dziękuję za przeczytanie.

Zola111 napisała:
Cieszę się, że nam pokazałaś ten list.

A jak mogłabym się oprzeć pokusie, skoro na pp jest większość mojego "dorobku". ;)
Dzięki, Zoleńko.

Druus napisał:
Ja tam mogę jedynie napisać list do Mikołaja...

Chętnie bym przeczytała, jakie masz prośby. Mogłoby być ciekawie. ;)
Dzięki, Druusku.

Dobra Cobra napisał:
Od dawna go znasz?

Od dawna znam książki Steinbecka, bo jego samego nie miałam szczęścia poznać. Nie było szans w tamtym okresie. Ale - czytając kogoś, poznaje się również pisarza jako człowieka. :)
Dzięki, Coberko.
I gratulacje dla tarmoszonej przez Supermana siostry. :)))

Serdeczności dla wszystkich :)
Dobra Cobra dnia 19.11.2013 23:17
Ta, siostra potem była nawet dumna i nawet telewizja przyjechała... Skończyła się radość, gdy okazało się, że jest (siostra) w ciąży, bo nie było jak złapać tego sprawcę wielu ciąż...

Co do znania Steinbecka to wiadomo. ;-)


Pozdrawiam

DoCo
Miladora dnia 19.11.2013 23:19
No i co - macie teraz w domu małego supermana? :)))
swistakos dnia 19.11.2013 23:21
Bardziej spidermana.
Dobra Cobra dnia 19.11.2013 23:24
Niestety nie... Wrodził się w matkę. Został księgowym.
Quentin dnia 19.11.2013 23:41 Ocena: Bardzo dobre
Recenzja w liście.

Przyjemnie czytać kogoś, kto mądrze pisze i dobrze pisze. Dla mnie to oczywiście inna liga, do której nie mam nawet aspiracji. Jedyny żal, jaki pozostaje, powodowany jest świadomością, że list nie doczeka się odpowiedzi. A szkoda, bo całkiem interesująco wyglądać by mogła taka korespondencja. Całe szczęście, że pozostaje jeszcze to co najważniejsze i najpiękniejsze. Twórczość.

Pozdrawiam
zajacanka dnia 19.11.2013 23:47 Ocena: Świetne!
Mila! Nareszcie w prozie! (No, chyba, że coś ostatnio przegapiłam). I to w jakiej!
Piękny list, niezbyt wylewny, niezbyt wydumany; taki naturalny, choć nieznacznie powiewa mi nostalgią, smutkiem, zamysleniem. Bez radości życia, mimo współczesnych "wstawek", a może właśnie przez nie... Świetne dygresje, znajomość "znajomości". Jestem zauroczona ;)

Pozdrawiam, R.

A.
shinobi dnia 20.11.2013 09:52
Lubię Steinbecka, a książkę, z której jest to o znaczkach i listach, nawet bardzo.
Treść wyszlifowałaś, jest ładnie i płynnie. Cieszy nawiązanie do ważnego słowa "timszel", będącego jakby kluczem do tej książki.

Ciekaw jestem do kogo napisałbym list? Może do Juliana Apostaty. To był ciekawy cesarz. Powiedział/napisał podobno, że przyjaźń z kimś może być wolna od bariery czasu, przestrzeni, że może się opierać na płaszczyźnie tylo i wyłącznie przemysleń.
Może tak jest z Tobą i J.S.

Pewnie jednak, napisałbym jak Druus, do Mikołaja.
Nie wiem o co on by po prosił, ale ja o butelkę dobrego browara i może jakiś ochłap do wszamania. I może jakaś kelnerka fajna dałaby mi to na tacy, taka kelnerka z dużymi... oczami, jak kot albo strach. ;)
kolbertyna dnia 20.11.2013 21:01 Ocena: Świetne!
Miladoro, czytałam Twój list słuchając Auld Lang Syne.
To doskonałe tło do pięknego, mądrego tekstu.
Czytając go, na poziomie duchowym czas przestał dla mnie istnieć.
W pełni zasłużony złoty medal.
Miladora dnia 21.11.2013 03:28
Quentin napisał:
całkiem interesująco wyglądać by mogła taka korespondencja.

Pewnie masz rację. Ciekawe, co by odpisał...
Dzięki, Quentin. :)

zajacanka napisała:
powiewa mi nostalgią,

To nieuniknione, gdy się pisze w nocy i to do kogoś, kogo już dawno nie ma.
Dziękuję, Zajączku. :)

shinobi napisał:
Może do Juliana Apostaty.

To dobry pomysł. Też go darzę sympatią. Czytałeś "Juliana" Gore Vidala?
I zgadzam się, że przyjaźń może istnieć poza czasem.
Dzięki, Shinobi. :)

I dziękuję, Kolbertynko - rzeczywiście ta stara pieśń dobrze pasuje jako podkład muzyczny. :)

Serdeczności - i miło mi, że moja rozmowa ze Steinbeckiem znalazła taki oddźwięk. :)
shinobi dnia 22.11.2013 14:00
Miladora napisała:
Czytałeś "Juliana" Gore Vidala?


Nie, ale zachęciłaś mnie, obadam. :)
Wasinka dnia 24.11.2013 13:27
Przyznam, że bardzo poruszyłaś mnie tym listem. Nawet nawiązywanie do konkretnych postaci działało na mnie. A już końcówka, ech, niemal łzy. Powstrzymuję, bo bym nic nie widziała.
I sam nie wiem, dlaczego ów list wywarł na mnie takie łzawne wrażenie. Może poprzez sposób, w jaki rozmawiasz z osobą; w dodatku zmarłą, wiec kolejna dawka mocnego odczucia.
Widać Twój wielki szacunek i przywiązanie, mimo że z tą konkretną kwestią się nie zgadzasz.
Ogólnie podejście do listów mamy podobne, wiec cóż. :)

Kiedyś pisałam bardzo dużo listów, między innymi do przyjaciółki, kiedy mieszałam na stacji na pierwszym roku studiów (ponury to był czas) i właścicielka, widząc mnie wiecznie zamkniętą wśród książek lub piszącą listy, stwierdziła, że jestem straszną egoistką, bo tylko potrafię pisać, a nie słuchać i kontaktować z ludźmi. Stwierdzenie to pozostało we mnie długo. Twój list mi to przypomniał jakoś...
Oczywiście listów nie przestałam pisać.

Pozdrawiam z uśmiechem, z niedzielą listopadową za oknem.
darek i mania dnia 25.11.2013 02:32
Ciekawe co na to odpowie Mr. John.
Kolejna odsłona talentu Miladory - pozdrawiam dumny za Ciebie :))
Miladora dnia 25.11.2013 02:33
Wasinka napisała:
stwierdziła, że jestem straszną egoistką, bo tylko potrafię pisać, a nie słuchać i kontaktować z ludźmi.

Z listami jest tak, że adresata możemy sami sobie wybrać, natomiast rozmówcy nie, gdyż często zostaje nam narzucony albo sam się narzuca. List do bliskiego człowieka nigdy nie jest stratą czasu, podczas gdy niechciana rozmowa daje nam poczucie jego zmarnowania. ;)
W takim kontekście też jestem egoistką i przyznaję, że przed co najmniej paroma osobami w życiu świadomie uciekałam lub udawałam, że mnie nie ma, woląc czytać książkę.

Wasinka napisała:
Może poprzez sposób, w jaki rozmawiasz z osobą; w dodatku zmarłą,

Możliwe, że inaczej się pisze do kogoś, kogo już nie ma, chociaż to "nie ma" nie jest tak do końca pewne, skoro ta osoba żyje w czyichś myślach.
Ale może jest łatwiej? A może piszemy wtedy bardziej do siebie niż do tego kogoś?
Zmusiłaś mnie do namysłu. :)

Dzięki, Wasineczko - i serdeczności. :)

Cytat:
Ciekawe co na to odpowie Mr. John.

Szkoda, że się nie dowiemy. :)
Ale mogłabym to sobie wyobrazić.

Dziękuję za miłe słowa, Dareczku. :)
Buziak dla Mani.
Wasinka dnia 25.11.2013 11:01
Miladora napisała:
List do bliskiego człowieka nigdy nie jest stratą czasu

Oczywiście.
Mnie zdumiało i dotknęło wówczas takie stwierdzenie, tym bardziej że przyjaciółka miała wówczas nieciekawy czas i treść listów skierowana była raczej ku jej stronie. ;)
Ale zdanie zostało jakoś we mnie (chyba raczej z innego powodu niż ze względu na stosunek do listów, którego w sumie nie zmieniłam...).

Tak czy owak - Twój list porusza.

Pozdrawiam dniem o zapachu gofrów.
SzalonaJulka dnia 27.11.2013 10:59
Droga Miladoro,
jakże się cieszę widząc Cię w dobrej prozie. U mnie też słońce i stosiki niewysłanych listów przewiązane wstążkami. Co by to było, gdyby trafiły do adresatów? Strach pomyśleć.
Że lubisz rozmawiać z Steinbeckiem wiem i chyba domyślałam się treści tych rozmów, niemniej cieszę się z popełnionej niedyskrecji.
Proszę, pisz więcej, albo poszczuję Cię chaotyczną watahą pinczerków, albo w moim przypadku - pomeranianków.
Z poważaniem
Twoja Szalona
Miladora dnia 27.11.2013 13:23
O, Szalonka!
Jak miło, że się przywlokłaś. :)))
I obiecuję, że będę więcej pisać, jak tylko wylezę ze sterty okien.

Buziaki, serdeczności i do zobaczenia na recitalu. :)
Już trzymam palce za dobry występ.
SzalonaJulka dnia 27.11.2013 14:29
PS. Ale jaja! Skomentowałam Twój list, a potem z rozpędu napisałam wierszyk :D
Miladora dnia 28.11.2013 13:20
SzalonaJulka napisała:
a potem z rozpędu napisałam wierszyk :D

No to jestem poważnie zaintrygowana. :)))
coca_monka dnia 28.11.2013 13:58 Ocena: Świetne!
Milu,
napisz, napisz do mnie ;) odpiszę, a jakże, a znaczki z kopert będę zbierać do klasera.
W zamian zabiorę Cię na Champs Elysees, na świąteczny jarmark :)
list zrobił na mnie wrażenie, a jeszcze większe wywarłby, gdybym trzymała w ręku kopertę i mogła zobaczyć pismo. bo otwieranie listu jest jak wypłynięcie na nieznane wody, a podczas lektury widzi się nie dalej niż poza krawędź kartki - a to prawie jak bezbrzeżność oceanu.

bywałam przedtem, teraz się objawiam :) i jeszcze raz gratuluję i listu, i wygranej.

do poczytania!
Miladora dnia 30.11.2013 13:58
coca_monka napisała:
W zamian zabiorę Cię na Champs Elysees, na świąteczny jarmark :)

To bardzo kusząca propozycja. :)))
No i czemu nie, skoro tak lubisz listy, Coca.
Może faktycznie napiszę, gdy tylko wylezę z remontu, bo pisanie to dobry sposób na oderwanie się od codzienności.

Dzięki serdeczne za zjawienie się pod listem. :)

I buźka sobotnia. :)
ajw dnia 30.12.2013 22:37 Ocena: Świetne!
I to jest właśnie prawdziwy list. Chętnie poczytałabym całą korespondencję tych dwojga. Pięknie od początku do końca.
Pozdrawiam serdecznie :)

Ps. Gratulacje :)
Miladora dnia 31.12.2013 13:36
O, jak miło, Ajw, że zawędrowałaś do mnie. :)
Dziękuję serdecznie.

I Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku. :)
Usunięty dnia 03.02.2014 20:12
Fantastycznie się Ciebie czyta. Fantastycznie się na Tobie uczy.

Ale świetne dopieszczenie tekstu to nie wszystko, bo perfekcja też może znudzić. Ty na to nie pozwalasz. Stosujesz świetne zabiegi, żeby czytelnik nawet na chwilę nie stracił czujności. Jak tutaj. Tam, gdzie piszesz o rzeczach "większych", pokazujesz pazur i tupiesz nogą. A tam, gdzie o "błahych", robi się lirycznie, pojawia się melancholia i zaduma. I już nie wiemy, które rzeczy tak naprawdę są "ważniejsze". Czy w ogóle którekolwiek.

I tu znowu wracamy do warsztatu. Jedynie doskonały potrafi takie stany w czytelniku (lekko wyrobionym) wywołać.
Miladora dnia 03.02.2014 21:32
Serdecznie dziękuję, Morfka, za tak dobrą opinię – aż poleciałam sprawdzić, czy rzeczywiście jestem wyższa o pół metra, bo tak się poczułam. ;)))
Czasem temat po prostu chwyci i tekst niemal sam się pisze – w tym przypadku właśnie tak było. Złapało mnie i tyle. :)
A co do „zabiegów”, to w zasadzie bardziej intuicja – po prostu pozwoliłam tej rozmowie płynąć swobodnie, a ponieważ pisałam w nocy, to nic nie zakłócało myśli.

Bardzo mi miło, że spodobał Ci się ten tekst. :)

Serdeczności :)
Kazjuno dnia 20.05.2020 08:32 Ocena: Świetne!
Cóż mogę, Milu, powiedzieć, mało ale i dużo, nawet się tak rozkręcić w gadulstwie, że spuchnie Ci głowa.
Ciekawa twoja twórczość i zaczynam mieć do niej coraz większy respekt. Początkowo, chwilami, wydawała mi się nieco pretensjonalna. Myślałem (wybacz): ONA leczy jakieś kompleksy. Ale już dosyć dawno zdałem sobie sprawę, że ja też pisząc bardziej i mniej osobiste teksty, leczę swoje. Pisanie jest przecież swoistą terapią. (Mam nadzieję, że (chyba) nikt z twórców tego nie podważy). Przeważnie twoje poranne "pigułki" wyzwalają we mnie jakieś wspomnienia.
Tym razem także. Przywołałaś jedno bardzo mocne wspomnienie dotyczące osób znanych Ci z moich opowieści.
Nie wykluczam, że znajomość, a nawet kontrowersyjna przyjaźń z Jarkiem Menowskim (pobocznym bohaterem powieści Gra) mogła Cię zaciekawić. Kaz kolegował się z kryminalistą i w którymś z komentarzy wspomniał, że ten facet wywarł wpływ na to, że zajął się pisaniem. Ciekawe - mogłaś pomyśleć.

Właściwie największy wpływ na moje życie wywarł Jarek siedząc w więzieniu, Jak? Przez EPISTOLOGRAFIĘ.
Byłem na drugim roku architektury, kiedy matka wróciła z jakiegoś lekarskiego sympozjum w Polanicy-Zdroju dotyczącego wychowywania dzieci. (Była dyrektorem sanatorium dziecięcego). Tam poznała więzienną psycholog niejaką mgr Kachul. (Piszę o niej w ostatnich rozdziałach publikowanych w PP, we Wspomnieniach ze starego Wałbrzycha - nazywam ją tam Pachul) Matka - osoba nader praworządna - zaskoczyła mnie opowieścią o Jarku zasłyszaną od wspomnianej młodej magister. Mgr Kachul roztoczyła psychologiczną opiekę nad naszym kolegą z dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy odsiadywał już piąty rok wyrok za rozboje i morderstwo. Siedział w eksperymentalnym więzieniu w Szczypiornie koło Kalisza, a Kachul dojeżdżała specjalnie do niego i jak opisałem w niedokończonej powieści (już ok. 500 stron), miała z nim romans.
Usłyszałem od (praworządnej) matki słowa, które mnie zdumiały: "Jarek Menowski niedługo opuści więzienie i jako jego byli koledzy nie powinniście się od niego (z bratem) odwracać".
Miałem za sobą ciężki rok studiów i wakacje, po których, na ostatnim w życiu pięściarskim obozie odzyskałem zaniedbaną przez miniony rok studiów bokserską formę (pracowałem już jako instruktor). Napisałem do Jarka list. Odpowiedź zaskoczyła mnie o wiele bardziej od niespodziewanej matczynej namowy, żeby się nie odwracać od wypuszczonego na wolność bandyty i mordercy. Pisał o swoich zainteresowaniach literaturą, o więziennych przeżyciach i w odpowiedzi na moje przechwałki o boksie, zaznaczył, że też nie jest "nieforemnym pojemnikiem na mięso i kości". Ale jak napisał! To był prozatorski poemat, na bardzo wysokim poziomie! Do listu załączył zdjęcie, które przedstawiało pięknego mężczyznę - zmienił się na twardziela mogącego być ozdobą okładki filmowego magazynu.
I wiesz Milu? Ten list przeczytała podczas wizyty u mnie we Wrocławiu śliczna Ewusia - chyba wtedy się w nim zakochała. Rok później, kiedy już byłem za bójkę wyautowany z architektury i kiedy (mimo, że odbił mi dziewczynę) nadal z nim korespondowałem mieszkając w Warszawie, zapragnąłem pisać jak ON. Zaraził mnie pisaniem.
Jarek stworzył kilkanaście mocnych opowiadań i świetnych wierszy, ale zniszczyła go w nadmiarze spożywana gorzała.

Więc jak sama widzisz sztuka epistolarna nie tylko mnie - kaleczącego usterkami teksty - zamieniła na jakiegoś tam twórcę.
Cytat:
     Prze­łom XIX i XX wieku, Kra­ków, żona rad­ne­go miej­skie­go – An­to­ni­na Do­mań­ska. Nie­sły­cha­nie ener­gicz­na pani, która wszyst­ko za­uwa­ża­ła i wszyst­ko mu­sia­ła na­tych­miast opi­sać i sko­men­to­wać w li­stach do przy­ja­ciół. Po­mi­ja­jąc fakt, że owe listy mo­gły­by po­słu­żyć za przy­kład sztu­ki epi­sto­lo­gra­ficz­nej, będąc jed­no­cze­śnie ko­pal­nią wia­do­mo­ści o ów­cze­snym Kra­ko­wie, spra­wi­ły one rów­nież, że pod ich wpły­wem pe­wien poeta, sio­strze­niec pani An­to­ni­ny, zmu­sił ciot­kę do na­pi­sa­nia sze­re­gu po­wie­ści hi­sto­rycz­nych. No i pro­szę, jak ze zwy­kłych li­stów może na­ro­dzić się pi­sar­ka.


Nie tylko spoza grobu Jarek Menowski, lecz przede wszystkim Ty, świetnym powyższym tekstem rozpędziłaś dzisiaj na maxa moje gadulstwo.

Dzięki za smakowitą tabletkę.

Udanego i miłego dnia, Kaz :)
Miladora dnia 20.05.2020 14:39
Kazjuno napisał:
Myślałem (wybacz): ONA leczy jakieś kompleksy.

Cała bieda w tym, Kaz, że bywasz niesłychanie jednokierunkowy. ;)
Ty leczysz kompleksy pisaniem, więc wszyscy inni także. A tak nie jest, bo ludzie mają wiele różnych stron i bardzo różne motywacje.
Myślę, że powinieneś choć czasem popatrzeć na świat nie z własnego punktu widzenia, lecz oczyma innych. Bo to rozszerza horyzonty i pozwala lepiej rozumieć ludzi, a w konsekwencji również samego siebie.

Kazjuno napisał:
Pisanie jest przecież swoistą terapią. (Mam nadzieję, że (chyba) nikt z twórców tego nie podważy).

Owszem - ja podważę. :)
Pomijając całą paletę innych powodów, można pisać wyłącznie dla intelektualnej przyjemności i dla zabawy. Dla rozszerzania i doskonalenia umiejętności wyrażania się w piśmie oraz rozbudzania wyobraźni.
Stąd u mnie tak wiele różniących się od siebie tekstów, z którymi czasami, jak przyznałeś, masz kłopot. Cóż... jesteśmy z gruntu inni. Ty zawsze dążysz do interpretacji wszystkiego, co czytasz, a ja przeciwnie - nie wykładam jej na talerz. Bo po co?

Kazjuno napisał:
rozpędziłaś dzisiaj na maxa moje gadulstwo.

Właśnie widzę. :)))

Dziękuję serdecznie za wizytę u Johna Steinbecka.
Cieszę się, że coś w tym liście znalazłeś i dla siebie. :)
Miłego dnia.
pociengiel dnia 20.05.2020 14:55
Coś w tym jest, W nas jest, chociaż większość z nas raczej monologuje z tym i owym.

Marquez twierdził, że najlepszą rzeczą jaką napisał jest

Nie ma kto pisać do pułkownika.

Sprawdziłem - jeszcze do kupienia. Ale po mnie. Proszę.
Miladora dnia 20.05.2020 15:10
pociengiel napisała:
Marquez twierdził, że najlepszą rzeczą jaką napisał jest
Nie ma kto pisać do pułkownika.

O, nie znam tego, panie F.
Zaciekawiłeś mnie, ale dam Ci pierwszeństwo kupna. :)

pociengiel napisała:
większość z nas raczej monologuje z tym i owym.

Zgadza się. :)
Ja pobawiłam się w rozmowę z Johnem, bo zainspirował mnie konkurs na "List pisany odręcznie".
No i - ku mojemu zdziwieniu, ten tekst wygrał, otrzymując dodatkowo drugi dyplom za walory literackie. Cóż... czasem monolog potrafi przynieść jakieś wymierne korzyści. ;)

Dziękuję za wizytę i miłego, panie F. :)
Kazjuno dnia 21.05.2020 08:32 Ocena: Świetne!
Ciekawe.
Dzięki
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty