Andrzej Pilipiuk - Archetyp - valdens
Dla użytkownika » Warsztaty Andrzeja Pilipiuka » Andrzej Pilipiuk - Archetyp
A A A

powrót do
poprzedniej części



Drodzy kandydaci na grafo... tzn. drodzy przyszli pisarze. W dzisiejszym odcinku zanalizujemy sobie problem jak pisać aby wypociny nasze wzbudziły określone zainteresowanie naszych czytelników. Swojego czasu, u zarania nauk o ludzkiej duszy... Hmmm źle to ująłem. U zarania okresu, gdy duszą ludzką obok teologów zajęli się psycholodzy, Jung wymyślił pojecie archetypu. Co to takiego i do czego może nam się przydać?

Archetyp to, mówiąc naukowo, zespół wyobrażeń wynikających ze zborowej podświadomości społeczeństwa a uruchamiany za pomocą zbitki słów kluczowych. W słownikach znaleźć można też inne definicje. Dokonajmy teraz przekładu wyjaśnienia na język zrozumiały dla białego człowieka.
A zatem: Istnieją wyrażenia, które od razu odpalają w umyśle czytelnika cale ciągi skojarzeń. Jeśli w pierwszej scenie naszego utworu akcja dzieje się w karczmie, to czytelnikowi na dźwięk słowa "karczma" z miejsca przypomni się akcja 30 filmów i 15 książek, których fragmenty rozgrywają się w takim przybytku. Czytelnik przeczyta dwa zdania opisu, a jego wyobraźnia odtworzy natychmiast całą resztę - setki elementów. Bohater wszedł do karczmy, a czytelnik już wyobraża sobie belkowany sufit, porznięte nożem stoły, brodate krasnoludy, pijanych kolesi gotowych do bitki. Co więcej, uruchomienie tego procesu myślowego działa też na piszącego. Sceny w karczmach znajdują się w co drugiej powieści fantasy i z reguły podobne są do siebie jak krople wody - mogą różnić się szczegółami.
Archetypów jest oczywiście cała masa. Wymieńmy kilka najważniejszych. Droga - pylisty trakt, który przemierzają bohaterowie wędrujący w misji lub w poszukiwaniu przygody... (przy drodze oczywiście karczmy, żeby było gdzie tę przygodę znaleźć). Las - a zwłaszcza las o zmroku... Ognisko na polanie, drużyna układa się do snu, ogniki wilczych oczu w ciemności, krzaki pełne rozbójników.
Jesteśmy mieszczuchami, tylko niewielki procent czytających te słowa spędził noc przy ognisku w lesie. Wystarczy wprowadzić te dwa elementy, ciemność i las, by uruchomić w mózgu czytelnika pokłady atawistycznego lęku przed otwartą przestrzenią.
Kolejny archetyp: Dom - bezpieczne schronienie, miejsce gdzie mieszkają rodziny bohaterów, a oni sami mogą odpocząć po trudach wyprawy. Pięknie archetyp domu wykorzystała Tove Janson w "Muminkach" - cokolwiek się stanie można wrócić do domu. Tam znajdzie się bezpieczne schronienie, spokój, dobry obiad i zasłane łóżko. Czasem dom jest zagrożony i trzeba, jak w pewnej powieści, wyruszyć i wrzucać pierścienie do wulkanów...
Nieco inną odmianą jest refugium - to nadal dom, ale obwarowany, przygotowany na mający nadejść atak wroga. Popatrzmy na opis dworu w powieści "Wilcze Gniazdo" Jacka Komudy. Kamienna podmurówka, która przetrwała już niejeden pożar. Na niej ściany z grubych dębowych belek, nieduże okna opatrzone solidnymi okiennicami, dach kryty gontem - bardziej odpornym na ogień niż strzecha... Od drzwi przez cały budynek biegnie sień, jej ściany zawieszone są bronią. W razie alarmu tu zbiegną się domownicy by chwycić co jest pod ręką i odeprzeć atak. Jeśli twierdza padnie archetyp zostanie zdeptany, dom rodzinny zbezczeszczony przez wroga. A w umyśle czytelnika pojawią się fale silnych emocji. I o to nam chodzi. Sukinsyn czytelnik ma nasze dzieło przeżyć, a nie tylko przeczytać!

A tak na marginesie. Istnieje teoria mówiąca, że ogromne sukcesy serialu o czterech pancernych i psie wzięły się z umiejętnego splecenia dwu archetypów. Czołg "Rudy", to jednocześnie bezpieczne schronienie, dom rodzinny i narzędzie sprawiedliwego odwetu.

Grając na archetypach i zachowaniach wywołujących silną reakcję czytelnika sprawimy, że książka zostanie dobrze zapamiętana. To najważniejsza zasada - na niej opiera się literatura.

A teraz zobaczmy sobie jak rzecz na się w praktyce. Otwórzmy pierwszy tom "Sagi o Ludziach Lodu" Margid Sandemo.

Trondheim w Norwegii koniec XVI wieku. Późna jesień. W mieście panuje zaraza. Zapada wieczór, 17 letnia dziewczyna błąka się zaułkami, znajduje zagubioną 3 lenią dziewczynkę, której rodzicie prawdopodobnie umarli. Zabiera ją ze sobą i idzie za miasto, by ogrzać się przy ogniu, na którym pali się ciała zmarłych. Tam znajduje jeszcze porzucone niemowlę, które też przygarnia. Do rana prawdopodobnie umrą we trójkę z głodu i zimna.
Wreszcie spotyka mężczyznę, udziela mu pomocy, a on z wdzięczności zabiera ją ze sobą na wieś i pozostawia we dworze pod opieką przyjaciół.

W sumie scena ta zajmuje może kilkanaście stron, ale jest potwornie silna, przekuwa uwagę czytelnika, zmusza go do wygryzienia się w książkę. Dlaczego?

Autorka w mistrzowski sposób zagrała na archetypach! Samotność. Samotna dziewczyna - pozbawiona domu i schronienia. Na dnie egzystencji. Bezdomność - jako zaprzeczenie tego wszystkiego, co daje dom! Jej rodzina umarła wygnano ją z chaty, dom został zbezczeszczony! Nasze przywiązanie do posiadania domu wywołuje u nas z miejsca współczucie dla niej. Jest ciemno, miasto jest obce i wyludnione - zaczynamy się o nią bać. Ciemność to dla nas zagrożenie! A to jest ciemność nachodzącego zimowego wieczoru. W Trondheim szaleje zaraza i to nie byle jaka - dżuma. A więc znowu element budzący instynktowny lęk. Ciemność, samotność, zimno, głód, zaraza - Kostucha spogląda zza każdej linijki tego fragmentu. Autorka odsuwa ją, nigdzie nie pisze wprost o śmierci - ale czujemy, że to samooszukiwanie się. Dziewczyna nie ma szans. Jeszcze idzie, ale jest już martwa. Tylko cud może ją uratować i czytelnik zaczyna na ten cud rozpaczliwie liczyć.
Pamiętacie co kiedyś pisałem o kopaniu bohatera w tyłek? Tu bohaterka obrywa solidnie - trafia w nią wszystko to, czego boimy się najbardziej. Dziewczyna idzie do lasu, na spotkanie śmierci, w nocy... Tam spotyka obcych - i to w sytuacji dość dramatycznej. Jednak trzy dobre uczynki odmieniają jej los. Trafia między życzliwych ludzi. Do domu, który zapewni jej opiekę. We wsi, gdzie zaraza wygasła. Zasypia pod ciepłą kołdrą.
A więc bohaterka została wyrwana nieomal z otchłani śmierci i poprowadzona do bezpiecznego miejsca. Z ciemności ku światłu. Proste jak drut i przy tym świetnie działa. Czytelnik, z jednej strony, uczy się przez współczucie lubić bohaterkę, z drugiej odbywa wraz z nią podróż od śmierci do nowego życia... I jest świadkiem cudu.

Oczywiście istnieją tez archetypy postaci. Jeśli napiszemy, że główny bohater jest magiem lub alchemikiem - czytelnik niejako automatycznie uwierzy, że to mądry gość. Wystarczy potem jedna scenka na potwierdzenie.
Postaci archetypicznych jest cała masa. Wiejski medyk, kat, Indianin, uczeń skrytobójcy etc. Autorka cytowanej wyżej powieści też umiała to nieźle rozegrać - bohaterka jest sierotą - co z miejsca przywołuje nam kalki myślowe i rodzi automatyczne współczucie, po drugie ma 17 lat - a więc jest jeszcze dzieckiem... (oczywiście w XVI wieku byłaby to dorosła kobieta i to poważne zagrożona staropanieństwem...)(autorka słabo opanowała realia epoki!). Do tego jest ładna, pełna ciepła i ma dobry charakter, a gdy trzeba zdobywa się na odwagę...

Archetypy postaci tworzą się i zmieniają bardzo szybko. Omówmy to sobie na przykładzie wampirów. W klasycznych powieściach grozy wampir to istota diaboliczna, napędzana przez bardzo zwierzęce instynkty. Wampir jest dla tego straszny, że choć wygląd ma człowieka jego charakter jest doskonałym zaprzeczeniem człowieczeństwa. Był człowiekiem, ale zrezygnował. Odrzucił dar jakim jest zbawienie, za cenę potępienia kupił sobie nową egzystencję. Nie stracił ludzkich cech, oddal je świadomie.
Dziś spojrzenie na wampira od strony teologii wydać się może śmieszne, ale 150 lat temu, gdy trafił do literatury, czytelnicy patrzyli na to inaczej. Przez kolejny wiek siał zrozumiałą grozę...
Obecnie niestety postać ta została w potworny sposób skażona filmidłem "Wywiad z Wampirem". Dzisiejsze wampiry są nieszczęśliwe, zakompleksione. Żyją w jakichś spelunach... Brak im radości życia. Przeżywają depresję z powodu utraty człowieczeństwa... Utraciły cechy charakteryzujące mężczyznę - stały się rozlazłe, ciapowate, melancholijne. Ssą krew, bo muszą, a nie dlatego, że chcą.
Archetypy powstają i zmieniają się przechodząc ewolucje - należy o tym pamiętać. Czasem kilka nowych filmów lub książek niszczy wcześniejsze zbiorowe wyobrażenia.
A ja bym chciał poczytać coś o wesołym wampirze, którzy lata i z radością wysysa krew z głupich blondynek. I niech ten wampir wysysa krew ssawką, którą wedle legend z Siedmiogrodu, Rusi i Bałkanów, ma pod językiem, a nie zębami, które narodziły się w umysłach XIX wiecznych, zachodnich grafomanów.
Skoro już jesteśmy przy tym temacie - istnieją utwory będące punktami zwrotnymi w literaturze czy sztuce. Dzieło oryginalne, a przy tym odpowiednio nagłośnione jest w stanie zburzyć stereotypy. Czasem wyrwanie danej gałęzi literatury z utartych kolein bywa pożądane, czasem przynosi nieprawdopodobne szkody. Obok wampirów drugim przykładem są zombie. Kilka lat temu w "Fantastyce" ukazało się rewelacyjne, genialne, opowiadanie "Pracusie z parku sztywnych", w którym właściciel zakładu remontowego, dla uniknięcia haraczu na ZUS zatrudnia zombiaków. Napisane dowcipnie, z werwą, spotkało się z dobrym przyjęciem. Niestety kolejne części "Nocy żywych trupów" zepchnęły ten podgatunek w inne koleiny. Do "Feniksa" w ciągu kilku miesięcy przyszło sporo opowiadań - wszystkie sztampowe, odtwórcze, powielające schemat - świat opanowany przez zombie, nieliczna garstka ocalonych szatkuje je jak kapustę... Rozpacz. Publikacja tego oczywiście nie miała sensu, ale fakt tworzenia tego śmiecia odsłonił głębszy problem. Powstał nowy archetyp - jeśli w utworze są zombie, to autor będzie opisywał jak walczą z ludźmi, a dla czytelnika oczywistym staje się, że zombie to zły potwór wyżerający mózgi.
Hollywood rozpieprzył w drobny mak wszystko... Zombie zachowuje się jak ghul, działa trochę jak dawny wampir. Wampir to zakompleksiony kretyn, ghule zachowują się jak wcześniej zombie... Doktor Lecter jest fajny, ale jeśli spojrzeć dokładniej, to ten koleś zachowuje się tak jak 30 lat temu zachowywał się filmowy wampir... Jeśli spróbujemy odwołać się do wcześniejszych wyobrażeń, nagle okaże się, że mówimy w próżnię. Nastąpiła zmiana - ludzie wchłonęli i zaakceptowali zmianę.
A zatem postulat kolejny. Z archetypów należy umieć korzystać i jednocześnie nie pozwalać by archetypy korzystały z nas. I w żadnym razie nie trzymać się niewolniczo tego, co wymyślili inni. Używajmy archetypów, ale niszczmy je, gdy zaczną przekształcać się w stereotypy. Jeśli zbitka kilku tworzy utartą kalkę fabularną nie wahajmy się jej zniszczyć, ośmieszyć, lub sparodiować. Od nas zależy jak to będzie wyglądało za 20 lat. Możemy podporządkować się modzie i płodzić historyjki o wampirach w depresji albo możemy się przeciwstawić i narzucić ludziom nasz punkt widzenia. W pierwszym przypadku tekst będzie łatwiej przyswajalny - bowiem odwołamy się do archetypów, stereotypów i identyfikowalnych kalek fabularnych, w drugim uzyskamy oryginalność, a z czasem może i wielkość. Pierwsza droga jest wygodna i szeroka, druga jest wąską ścieżką pnącą się ku oblodzonym szczytom. Co z tego wynika, i którą wybrać, dopytajcie księdza na lekcji religii.
W powszechnym mniemaniu wampiry są groźne, nieśmiertelne i przepełnione melancholią? No to piszmy o wesołych krwiopijcach, którzy wyssawszy panienkę na dyskotece złapali HIV-a. Zombie łażą jak muchy w smole i wyżerają ludziom mózgi? To może opiszmy zombiaka, który zgłasza się do chirurga plastycznego, bo szuka pracy w reklamie i chce poprawić wygląd. Albo takiego, który wygląda jak człowiek, ale charakteryzuje się "na zombie z filmów", bo chce nastraszyć teściową.
Co warto wiedzieć ponadto? Ano czytelnik dysponujący pewnym oczytaniem, męcząc się nad naszym utworem, nagle dokonuje odkrycia. Ten schemat fabularny już gdzieś mu przed oczyma przemknął. Jasne - to pomysł wykorzystany już przez Szekspira w Hamlecie.
Tymczasem możecie przysięgać na wszystkie świętości, że nawet nie czytaliście "Hamleta" i kojarzycie tylko, że to jakieś sztuczydło, gdzie aktor nosi w ręce czaszkę i zastanawia się nad bytem i odbytem... Dlaczego tak się dzieje? Istnieje skończona liczba fabuł i nieskończona liczba ich wariantów. W gruncie rzeczy wszystkie zachowania człowieka sprowadzają się do silnych i podstawowych uczuć. Miłości, nienawiści, obojętności, lojalności, zdrady, zemsty... I niewiele da się tu wymyślić. Czytając "Harrego Pottera" nasz angielski rówieśnik natrafi na odniesienia do np. "Oliwiera Twista", a francuski, w rywalizacji grup chłopców i bezpodstawnej nienawiści między nimi, znajdzie echo powieści "Dwa lata wakacji".
Jeśli piszemy książkę, rozwiązania fabularne staną się wcześniej, czy później identyfikowalne dla odbiorcy. Cały dowcip polega na tym, by zorientować się zanim skończymy pisać. Linia fabularna zrobiła się podobna do trzeciego odcinka "Gwiezdnych wojen"? Hmmm. Tam skończyło się tak i tak, to my zrobimy inaczej. Dzięki temu czytelnik, natrafiwszy na znajomy schemat, będzie przekonany, że odgadł zakończenie, a wtedy my - pierdut - wykańczamy głównego bohatera i niech teraz gryzie paznokcie z rozczarowania.
Można też zrobić sobie z tego totalne jaja. Stefan Oceten wydał ostatnio powieść, w której załogę statku kosmicznego kompletował wyłącznie z bohaterów ukradzionych innym autorom. Każdemu zostawił oryginalne imię i nazwisko, oraz cechy charakteru. Zabawa wyszła z tego przednia... Albo podejść ze śmiertelną powagą, jak japoński reżyser Akiro Kurosawa, który przerobił sztukę Szekspira "Makbet" na bardzo udany film z życia samurajów pt. "Tron we krwi".
Jednak opierając się na klasycznym pomyśle musimy uważać, by nie przekroczyć granicy dzielącej zapożyczenie od plagiatu, oraz powinniśmy liczyć się z tym, że wcześniej czy później, ktoś nam zarzuci "nadmierne podobieństwo".

Jeszcze parę słów podsumowania. Niezależnie od wszystkiego, co zrobimy, co będziemy naśladowali, a co wykorzystywali i zmieniali, musimy mieć świadomość, że archetypy istnieją i czasem jedno zdanie może wywołać rozległ procesy myślowe w mózgu czytelnika, czy tego chcemy, czy nie chcemy. Jeśli nauczymy się dobrze żonglować archetypami, być może nie zdobędziemy literackiego Nobla, ale na pewno książki nasze będą chętnie czytane.


przejdź do
następnej części

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
valdens · dnia 18.09.2008 15:51 · Czytań: 7922 · Średnia ocena: 4,17 · Komentarzy: 11
Komentarze
AnonimowyGrzybiarz dnia 18.09.2008 18:48 Ocena: Świetne!
to ja poproszę następną część :)
ginger dnia 18.09.2008 19:23 Ocena: Bardzo dobre
A przeczytales już wszystkie poprzednie...? ;)
AnonimowyGrzybiarz dnia 19.09.2008 15:49 Ocena: Świetne!
przeczytałem :)
bury_wilk dnia 25.09.2008 10:39 Ocena: Bardzo dobre
Niby to dość oczywiste, a jednak się nad tym nie zastanawiałem... a może szkoda, bo można to niecnie wykorzystać :p

Widzę, że pojawił się ulubiony temat Valdensa, czyli karczma w fantasy :p Korci mnie, żeby kiedyś napisać opowiadanie fantasy o gościu, co nie robi nic innego, tylko łazi po karczmach :D

No i jest też mój konik, czyli wampiry. Może mam spaczone podejście, ale tu się trochę nie zgadzam z autorem. Owszem, na chasło "wampir" pojawiają się konkretne wizje, ale nie wydaje mi się, żeby jeden archetyp zwalczał inne. Stereotypowych wizerunków wampira jest w tej chwili przynajmniej kilka, ale to, że ktoś obejrzał, czy przeczytał "Wywiad..." nie musi oznaczać, że nagle zapomni, jak wyglądał Dracula. Przecież nikt nie będzie go sobie wyobrażał jako dajmy na to Armanda. Widzę to wręcz rozszerzenie możliwści dla powieściopisarza, bo może sobie wybrać, do której wizji się odwołać... albo stworzyć nową :)
valdens dnia 25.09.2008 11:03
Hhaha ta "ulubiony" :lol: No ale ten pomysł o gościu łażącym po knajpach to w pytkę. Jeśli napiszesz to w klimacie "Hero Turbo", to czuję, że mi się spodoba :yes:
bury_wilk dnia 25.09.2008 11:05 Ocena: Bardzo dobre
takie fantasy clubing (czy jak to się tam modnie nazywa...) :p
Usunięty dnia 06.02.2009 00:04 Ocena: Świetne!
Z archetypem karczmy ja się zmierzyłem w drugim epizodzie RW juz spory czas temu. Wyszedłem z założenia, że coś musi się dziać, karczma musi żyć. Toteż co i rusz przeplatałem dialog humorystycznymi scenkami. A to jakiś berserker dyskretnie obserwuje ponętną rycerkę, a to krasnoludowie rżną w karty, a to któryś z grających się zdenerwował i wrzeszczy... wyszedł mi chyba całkiem logiczny ciąg wydarzeń, opisywanych kompletnie w tle. Główni bohaterowie generalnie totalnie to wszystko olewali jako rzeczy normalne i niewarte uwagi :p
Tomasz Lippoman dnia 25.07.2009 19:12 Ocena: Dobre
zapraszam do lektury Legend Podlasia, w których stare archetypy, na dróg rozstajach łaszą się nowym do nóg
Dragon dnia 22.02.2010 11:06 Ocena: Bardzo dobre
Tam chyba powinno być Stefan Otceten... Ale co ja tam wiem...
Agatonistka dnia 18.07.2012 13:32
Archetyp wampirów ostatnio się zmienił. O zgrozo zaczęły błyszczeć w słońcu, zamiast przed nim uciekać ;)
Ewelina Maria dnia 25.05.2015 01:30
fakt, saga 'Twilight' jest świetnym przykładem na to, jak obalać archetypy :lol:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty