(1) Podróż, droga, towarzysze - Kamil Ciesielski
Proza » Długie Opowiadania » (1) Podróż, droga, towarzysze
A A A
Od autora: Jestem bardzo otwarty na wszelką krytykę, choć właściwym powodem zamieszczenia tekstu na portalu nie jest pragnienie recenzji, ale zabawa: tekst jest bardzo otwarty, jeśli wydaje Ci się, że coś wydarzyło się pomiędzy akapitami lub któreś ze sformułowań wymaga szerszego opisu - jestem niezmiernie ciekawy. Życzę miłej lektury.

Miejsce

 

            Naszej wioski nigdy nie nawiedzały burze, wichry, ani mrozy. Pod ręka mieliśmy spokój i spełnienie. Cichnące przy zakończeniach baśni starców szlifowały nas, nieociosane kamienie. Surowe życie uczyło nas zmian, a jego prezenty - trwania.           

            Mogliśmy mieć wszystko: kilka dni w stronę zachodu słońca był wysoki ciemny las, nieco dłużej zajmowało spłynięcie rzeką do nieskończonego, słonego morza, a daleko na północy wznosiły się góry.  Mówili, że śnieg padający tam wygląda jak sypane z całego nieba płatki stokrotek. Ciekaw jestem jak wygląda świat, przykryty ich warstwą.

            Nasza kraina była cicha. Przemawiała rzadko, a i wtedy ciężko było zrozumieć jej język. Przemawiała przez kwiaty, drzewa, deszcze i powietrze. Wiatr rozpoczynał swoją przeciągła pieśń co wiosnę. Wtedy wszyscy przez kilka nocy słuchaliśmy jego opowieści o odległych miejscach, które odwiedził. Deszcz szeptał nam swoje melancholijne odpowiedzi na niezadane pytania, a słodka mowa kwiatów i drzew zapowiadała nastające szczęście.

            To było kiedyś. Teraz nasze miejsce jest gdzie indziej. Chodzi przed nami pokazując nam drogę, a i tak zwykle gubimy je we mgle. Odnajdujemy je na nowo przypadkiem po tygodniu lub miesiącach - trafiamy na jego niemal niewidoczna ścieżkę. Mamy sobie nawzajem tyle do powiedzenia… Być może kiedyś zostanie przy naszym ognisku na zawsze.

***

 

  

Słupy we mgle

             W oddali, na równinie, mgła powoli odsłania kamienne słupy. Spośród gęstych, wystawiających poskręcane gałęzie krzaków widać  ich szare kontury. Są nieco wyższe i szersze od człowieka, pełne wyrytych żółtych drobnych znaczków – pisma opisującego wspaniałości tajemniczego i nasyconego mądrością świata. Miały przypominać jego ukryte piękno tym niepewnym celu, drogi lub miejsca tutejszego życia.

            Nasza wędrówka staje się coraz żywsza, powietrze cieplejsze, przejrzystsze. Z mgły wyłaniają się czubki chat. Na widok wilgotnej od rosy słomy dachów wszyscy cieszą się, czując nadchodzące okrycie przed przenikliwym zimnem poranka. Wyryte na słupach żółte znaki nieśmiało odbijają wschodzące słońce. Parzona promykami ziemia pozbywa się resztek mgły, która zawraca do wierzchołków gór. Tam nikt nie będzie jej przeszkadzał. Zaiste, jedynym jej gościem będzie spacerujące echo wieczornych dzwonów, szepczące długie „wróć”.

            Jest cieplej. Dla miejscowych nie ma to najmniejszego znaczenia. Podobnie zresztą, jak inne, równie błahe zmiany. Ich poglądy nigdy nie mogą zostać przez nas przyjęte; możemy tylko ich podziwiać, gardzić nimi, albo starać się zrozumieć. Nasze drogi są inne, jednak zmierzamy do tego samego celu. Sądzą, że świat byłby szczęśliwszy, gdyby wszyscy żyli jak oni - zastygli w spokoju.

            Dochodzimy do osady. Nie wiemy czego się spodziewać po miejscowych: głębokiej kontemplacji, czy odosobnienia i strachu przed nieznanym. Chyba nie mamy zamiaru się teraz tego dowiedzieć… Nasza wędrówka będzie trwała dalej.

 ***

 

 

Chłód

            Panuje przenikliwe zimno. Wilgotne powietrze nic robi sobie z naszych, grubych, nieco zużytych skór. Idziemy gęsiego po twardym, zmarzniętym gruncie. Mgła jest tak gęsta, że bezlistne gałęzie wyrastają z siwej zawiesiny. Nasze oddechy zamieniają się w słupy pary.    Co pewien czas ponad naszymi głowami przeleci wrzeszczący kruk. Powietrze jest nieruchome i ciężkie, jakby odpoczywało na naszych barkach po ostatniej wichurze. W każdym wychylającym się z mgły konturze widzimy schronienie. Na razie to tylko żarty drzew i cieni.

            Kilka dni temu usłyszeliśmy jednak cichy szum. Brzmiał jak echo dalekiej, wielkiej rzeki. Z jej prądem można było by podążać do wielkiego morza, a przeciw niemu szukać w górach źródła.

Rzeka nie narzucała długo swojego zaproszenia - po tygodniu wędrówki szum ucichł.

            Innym razem zadawało się nam, że otaczają nas ludzie. Słychać było niewyraźne urwane rozmowy, kroki, parskanie koni i odległe nawoływania. Przez mgłę jednak nikogo jeszcze nie widzieliśmy. Być może ktoś stąd, jeśli ktoś tu jeszcze jest, widział nas. Zostawił jednak nas sam na sam z tą krainą.

            Kraina ta jest  pustkowiem pełnym szeptów, wzbijających się znikąd chmur pyłu i tętentu dzikich koni. Przeszliśmy już wiele z jej długich i ciasnych dolin, niekończących się zamglonych równin i obrośniętych karłowatymi drzewkami gór. Ona jednak cały czas nas zaskakuje.

            Wierzę, że kiedyś poznamy odpowiedzi na jej pytania. Na razie wędrujemy jak ślepcy.

 ***

 

 

Stara studnia

             Dolina jest szeroka i płaska, prawie bez drzew. Przez mgłę jej zbocza są tylko odległymi cieniami, widać zaledwie ich podnóża. Otacza nas pustkowie. Cisza przysłuchuje się jedynym tu, naszym oddechom. Wybijają one nierówny rytm długiej wędrówki.

            Od kilku dni powinniśmy być w okolicy wioski, jednak w tej mgle możemy się o nią otrzeć, będąc zupełnie pewnymi pustki dookoła. Otrzeć się o nową kulturę, odrębne zasady, nigdy wcześniej nie próbowane podejście do życia, dzikość.

            Czasem dolina jest węższa, zaskakując swą wysokością. W takich miejscach słychać echa dalekich, starych odgłosów. Kiedyś słyszeliśmy jakby muzykę  kotłów - wiadomości wysyłanych pomiędzy szczytami gór. Nie znaleźliśmy jednak ich twórcy.

            Kraina ta jest dla nas jak księga. Odczytujemy ze starych studni, resztek kamiennych domów i zapisanych głazów dzieje jej dawnych mieszkańców. Ich radości, rozterki i pewność spełnionego życia. Mgła była ich powiernikiem, wiatr odświętnym gościem, a słońce nauczycielem. Nie pojęli sensu trwania, ale uczyli się życia.

 ***

 

  

Talizmany

             Siedzimy w dusznym skórzanym namiocie. Deszcz pada od kilku dni i nie zbiera się do odejścia. Niebo pozbyło się wszystkich swoich odcieni, jest szare; wydaje się puste i zamknięte. Wiem, że takie nie jest.

            Jesteśmy zmęczeni, szliśmy od kilku miesięcy wzdłuż tej niekończącej się rzeki. Odpoczynek byłby dobry, gdyby nasz namiot nie przesiąkł po kilku godzinach ulewy. Nikt z nas nie wie, co ze sobą zrobić. Siedzenie i czekanie jest najlepszym wyjściem.

            Nad paleniskiem zawieszone są nasze talizmany, pozdejmowane z nadgarstków, szyj i palców. Przez te kilka dni patrzyliśmy się w nie tak długo i uparcie, że kiedy tylko będziemy chcieli przywołać ich widok, choćby pod koniec naszych dni, na pewno pojawią się wyraźne pod zamkniętymi powiekami.

            Tęsknie za ogniskiem, za wiatrem wiejącym w plecy i za przesypującym przez dłonie piaskiem, ale na pewno się nie poddam. Nikt z nas się nie podda, choćbyśmy mieli czekać tu miesiąc, choćbyśmy mieli nigdy nie wrócić, choćbyśmy mieli zrezygnować z siebie i stać się kimś obcym, nie poddam się! Wierzę, że jesteśmy coraz bliżej naszego celu, jestem pewien!

 ***

 

 

Wulkan

             Powietrze staje się suchsze i przejrzystsze. Unoszący się z ziemi pomarańczowy pył błyszczy na tle wygasłego wulkanu. Ruchy pracujących na polu są spokojne, jak zawsze. Nie mają powodu do niepokoju.

            Głęboko zaakceptowali swoje życie. Wynikałoby z tego, że są szczęśliwi. Narzędzia nie zawodzą, praca ich nie męczy. Praca to doskonalenie się lub trwanie w ludzkiej doskonałości, dar będący też zadaniem otrzymanym od Stwórcy.

            Ich narzędzia magazynują w sobie część ich duszy - przydaje się ona, gdy podczas trwania na tej zaludnionej pustyni zgubi się swoją przeszłość lub przyszłość…

            Niebo jest bezchmurne. Z niewinnego pastelowego błękitu sączy się zdyszany żar, jakby uznał za zmarnowany czas dany na odpoczynek ludziom nocą. Teraz chce to jak najszybciej nadrobić. Nikt nie narzeka jednak na upał; bez niego nic nie było by takie jak teraz: kamienne murki układane wspólnie przez wszystkich mieszkańców długimi tygodniami z płaskich, formowanych przez wieki kamieni, nie byłyby kanciaste i kruche. Wyschnięta ziemia nie byłaby skąpą, uczącą pokory żywicielką. Rośliny nie byłyby bezlistnymi poskręcanymi i kolczastymi oazami życia, w jedynej w zasięgu wzroku błotnistej kałuży.

            Słońce wschodzi coraz wyżej, przeganiając zagubione robaki z powrotem do ziemi, a długoszyje, padlinożerne sępy pod ruinę trzymającą się wbrew wszystkim prawom, nazywaną stodołą. Wszyscy wiedzą, że nigdy się nie zawali.

            Wulkan na południu, jak zwykle o tej porze daje znać, że jeszcze będzie miał swój udział w formowaniu historii. Czas będzie mijał na zapamiętaniu poprzedniej przemowy góry i cierpliwym oczekiwaniu na następną.

***

 

 

Las  

            Kiedy szliśmy, las mówił do nas tylko przez szmer liści, poskrzypywanie konarów i ciche skoki wiewiórek. Podczas wkraczania do tej krainy, nasze dotychczasowe talizmany stawały się przeszkadzającymi tylko ozdóbkami. Porzuciliśmy je więc wszystkie pewnego razu przy jednym ze starszych stawów. Stawy wydają się być niezmienne dla ludzi, a dla gór i lasów są niemogącymi znaleźć miejsca na dłużej tułaczami.

            Polana za zgromadzeniem starych buków jest duża, porośnięta gęstą, miękką jak dywan trawą. Otaczają ją drzewa. Tworzą swoimi gałęziami i pniami szczelny krąg, z którego wyjść można tylko przez kilka wąskich szpar. Słońce prześwituje przez otaczającą ścianę liści - mruga do tańczących na niej rusałek. Ich haftowane czerwono-biało spódnice falują w rytm obrotów, a ciemnozielone gorsety odznaczają się na tle starych drzew.

            Zaczęliśmy w końcu zdawać sobie sprawę z celu naszego istnienia, jakby w tym wiecznie zielonym, kwitnącym świecie było dla nas przygotowane miejsce. Jakby ktoś poświęcił swój czas właśnie nam, sadząc lasy z naszych ukochanych dębów, zrzucając z gór orzeźwiające strumienie i pozwalając mieszkać tu tym pięknym rusałkom.    

 ***

  

 

Czas

             Wąska leśna ścieżka zaczyna ginąć w ciemności, wilgotne igły odbijają blade światło nocy. Czuć niewyraźny odór stęchlizny. Gdzieś w oddali spadł stary konar. Ciemną zieleń zarośli pokrywa warstwa mroku. Drogą podąża posłaniec. Gałęzie biją go po głowie, spróchniałe kłody zapadają się pod jego ciężkimi stąpnięciami. Przebył już wiele lasów. Już dawno skończyły mu się siły do biegu; teraz jedyne na co może się zdobyć to niezłomne człapanie przez błoto. Cel musi być gdzieś tutaj…

            Droga kończy się bagnem. Posłaniec oddycha ciężko, potyka się, ale kroczy dalej. Upada. Nie może się podnieść. Pełznie na kolanach, zapadając się w coraz bardziej miękkiej ziemi.

            Z mgły wyłania się zawieszona nisko na gałęzi czerwona wstążka.

  

 

 

 

koniec

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kamil Ciesielski · dnia 03.12.2013 08:15 · Czytań: 918 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 7
Komentarze
Wasinka dnia 02.01.2014 22:35
Podoba mi się klimat opowieści, który wprowadza czytelnika w świat drogi, błądzenia po różnorakich ścieżkach, poszukiwania we mgle, odnajdowania i gubienia znowu. Podoba mi się też zamysł pokazania "miejsca", którego szukamy albo które szuka ewentualnie nas, tylko spotkać się nie zawsze jest łatwo. A jak już się spotkamy, to miejsce może znowu okazać się być gdzie indziej, pójść sobie dalej, a my miejsca nie zagrzejemy ani też miejsce nie zagrzeje się w nas. Może rozpalimy wspólne ognisko, może zechce zostać... kiedyś...
Nie wiem, czy potrzebuję dopowiedzeń, bo lubię, gdy niedopowiedzenia smyrają mnie po głowie i w środku, dają wizję, ale nie do końca się odkrywają, by czytelnik sam odnalazł pewne ścieżki. W sobie czy poza sobą. Niepotrzebne mi konkrety, gdyż nie zawsze konkrety są istotne. Czasem konkretem bywa rozmycie we mgle...
Zaintrygowała mnie czerwona wstążka. Pobłądziłam zapewne, bo miałam skojarzenie z ludowym wierzeniem, że czerwona wstążka odgania uroki, wiąże się z kabałą. Chyba że to symbol związany z aids... Heh, szlak zakręca, odpowiedzi proste nie są. Może to być też porzucona kokarda (strzępek sukienki itp.) przez rusałki, które zamieszkują wymarzoną krainę... Jest więc blisko... Czy posłaniec podoła?
Tak czy owak - podoba mi się sposób Twojego obrazowania. Widać mgłę, powietrze odpoczywające na barkach człowieka, dachy w rosie, rzadko przemawiającą lub milczącą osadę, śnieg jak stokrotki, spacerujące echo wieczornych dzwonów, będące jedynym gościem ziemi... I tak dalej.
Z przyjemnością czytałam, choć - można by pogrzebać i dopieścić słowa. A jakże.


Pozdrawiam księżycowo.
al-szamanka dnia 02.01.2014 22:52 Ocena: Świetne!
Bardzo się cieszę, Wasineczko, że zostawiłaś ślad, gdyż nie trafiłabym pod ten tekst.
Zupełnie nie mogę pojąć jak mógł mi umknąć.
Bo to są moje klimaty, takie jakie lubię.
Dlatego odnalazłam tu swojskość, nic, co opisujesz nie jest mi obce:)
A tu usiadłam i ślicznie odpoczęłam...
Cytat:
Za­czę­li­śmy w końcu zda­wać sobie spra­wę z celu na­sze­go ist­nie­nia, jakby w tym wiecz­nie zie­lo­nym, kwit­ną­cym świe­cie było dla nas przy­go­to­wa­ne miej­sce. Jakby ktoś po­świę­cił swój czas wła­śnie nam, sa­dząc lasy z na­szych uko­cha­nych dębów, zrzu­ca­jąc z gór orzeź­wia­ją­ce stru­mie­nie i po­zwa­la­jąc miesz­kać tu tym pięk­nym ru­sał­kom.

... i nie chciało mi się wrócić do rzeczywistości.
Eeeech...
Kamil Ciesielski dnia 05.01.2014 10:21
Wasinko!

Z serca dziękuję Ci za tak pozytywny i dogłębny komentarz. Z trudem powstrzymałem się od wyjaśnienia mojego znaczenia tej wstążki, byłoby to jednak zaprzeczenie całej idei zabawy opowiadaniem. Każda kolejna interpretacja jest dla mnie tak nowa ... :). Wspaniale jest móc czytać taką opinię o swoim tekście :).
Pozdrawiam gorąco!



Szamanko!

Jak miło jest wiedzieć, że ktoś podobnie odczuwa! Bardzo dziękuję Ci za komentarz, ja również dziwiłem się dlaczego nikt nie komentuje mojego tekstu, choćby miał go zjechać, zawsze to coś :). A tu z miesiąc nic. Co do powrotu do rzeczywistości – nie mart się, będą następne teksty :).
Pozdrawiam!
Wasinka dnia 05.01.2014 23:07
Oj, z chęcią bym się dowiedziała, jaką Ty miałeś wizję związaną ze wstążką.
Mnie przyszła też do głowy myśl, że to jakaś dziewczynka zawiązała swoja kokardę - szukając drogi, żeby wiedziała, jak wrócić. I albo wróciła, albo została - wstążki nie zdjęła, by ułatwić innym poszukiwania (lub też koniec dziewczynki był bardziej dramatyczny...).
Tak czy owak - sporo mi się obrazków pootwierało.


Kamil Ciesielski napisał:
ja również dziwiłem się dlaczego nikt nie komentuje mojego tekstu

Ech, czasem bywa tak, że czas odgrywa tu swoją rolę; w moim przypadku tak było; gonię i gonię od dłuższego czasu, i tekst mi gdzieś uciekł, ale że w archiwa lubię zaglądać, to i przyszłam. Pomógł mi też ślad Twój; do dziś się zastanawiam, jak trafiłeś do moich tekstów.

Pozdrawiam srebrzyście.
henrykinho dnia 07.01.2014 13:22
Nie jest to bajka, a już na progu poczułem magiczny klimat - pojawił się charakterystyczny powiew gór, lasów i zamieszkujących całą utopijną krainę driad. Konstrukcja tekstu pozwala go wchłonąć niesamowicie szybko, analizując po kolei znaczenia następnych fragmentów.
Fajnie, że pomimo braku fabuły udało się umieścić na końcu zagadkę - i bardzo dobrze, że nie tłumaczysz, tekst może na tym tylko zyskać. Dla mnie wstążka powiewająca w trakcie "końca biegu" oznacza wstęgę, linię mety - coś przecież, wraz z wymieraniem lasu (tak myślę - "odór stęchlizny", "spróchniałe [...]) oraz śmiercią posłańca, dobiega do finału. Czas się w zasadzie wyczerpał.
Jeśli pójdziesz w stronę rozbudowy np. tego świata, zaaplikujesz większą historię, to będzie jeszcze lepiej ;)

Cytat:
Z nie­win­ne­go pa­ste­lo­we­go błę­ki­tu sączy się zdy­sza­ny żar, jakby uznał za zmar­no­wa­ny czas dany na od­po­czy­nek lu­dziom nocą.


O, właśnie. Dużo jest tu ciekawych zdań, jak to ^. Na plus. Moim zdaniem debiut na jeszcze większy.
Kamil Ciesielski dnia 11.01.2014 10:24
Wasinko!


Cieszę się, że mała wstążeczka może stać tak szerokimi drzwiami do skojarzeń. Dalsze teksty są w poczekalni lub podczas redakcji, więc być może będzie można przez nie dowiedzieć się nieco więcej :). Jeśli jesteś niecierpliwa, mogę napisać Ci mój pomysł na nią w prywatnej wiadomości :).

Jak trafiłem na Twoje teksty? Jestem tu nowy, przeglądałem sobie twórczość zamieszczoną na portalu, a Ty, będąc redaktorką, jesteś bardzo zauważalna :).

Pozdrawiam gorąco!


Henkykinko!

Dziękuję Ci bardzo za komentarz i tak pozytywną ocenę. Wymieranie lasu – ciekawe, nie pomyślałem o tym :). Będąc na początku pisania tych tekstów niejednokrotnie śmiałem się z tego, że tak bardzo brakuje im choć śladu fabuły. Ostatecznie jednak zdecydowałem się nieco wykorzystać jej potencjał, jednak jak widać, nadal jest ona w cieniu :). Tak, chcę rozbudowywać ten świat ! :)

Pozdrawiam serdecznie!
Wasinka dnia 17.01.2014 19:43
Kamilu, postaram się wykazać cierpliwością i powolutku docierać do prawdy.

Pozdrawiam z uśmiechem.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty