"Mutanci" - Pietras84
A A A
Od autora: Witam.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany umieszczam fragment mojego nowego opowiadania ( być może będzie to książka).:)

 

 

ROZDZIAŁ 1

 

Księżyc w pełni pokazał swe oblicze, rozświetlając drogę w gęstym lesie.

Było tak cicho, że słyszał bicie swego serca, które niebawem ustanie.

Czuł, że coś zjada go od środka. Jakby potężny robal pożerał go całego.

Próbował iść, przebić się przez ciemność ale osłabione ciało odmawiało współpracy.

Upadł twarzą w błoto na wąskiej dróżce, która rozmiękła się na skutek ostatnich opadów. Nerwowo łapał oddech. Ból w płucach był nie do zniesienia. W przebłyskach świadomości próbował zrozumieć dlaczego się tutaj znalazł, lecz nie potrafił.

Doczołgał się do najbliższej drogi. Zebrał w sobie ostatki sił i podniósł głowę. Wzrokiem ogarniał otaczającą go ciemną rzeczywistość.

Z daleko usłyszał odgłos kopyt, które z chwilą narastały. Uśmiech na jego twarzy pojawił się bezwarunkowo, tak jakby ktoś sterował nim samym. Nagle poczuł się lepiej. Jego oczy zrobiły się kompletnie białe. Z każdą chwilą jego stan ulegał poprawie. Stanął na nogi by czekać na to co przed chwilą usłyszał.

Poczuł w sobie niesamowitą energię. Miał ochotę walczyć, zabijać, budzić przerażenie.

Konie zatrzymały się. Przed sobą ujrzał czterech rosłych wyposażonych w miecze wojowników. Nie powiedzieli nic tylko uważnie mu się przyglądali. Wszyscy mięli długie, żółte włosy i niebieskie oczy. Ich sylwetki przypominały gladiatorów. Potężne muskularne torsy i ramiona był dowodem ich siły. Blizny na całym ciele to pamiątki po niejednej stoczonej walce.

On też nie spuszczał ich z oczu. Zbierał w sobie siły. Z każdym oddechem jego ciało rosło. Zmieniało się w coś nie ludzkiego. W ciągu kilku chwil jego skóra zbielała a

sylwetka nabrała potężniejszych kształtów. Dłonie zrobiły się masywniejsze, a palce grube i hakowate. Ubranie, które miał na sobie pękało na powiększających się mięśniach. Zrobił krok do przodu i energicznie rozłożył ręce przed wojownikami.

Wyglądało to jakby zachęcał ich do ataku. Ryknął niczym rozjuszona bestia.

Konie nerwowo zaczęły się cofać. Jeden z wojowników zeskoczył z konia i powiedział do pozostałych

      • Miejcie mnie na oku, spróbuję nawiązać z nim jakiś kontakt.W razie czego wyjmijcie kusze.

Powoli podchodził do wściekłej postaci. Krok po kroku. Ich spojrzenia spotkały się.

Wyszkolony wojownik nie bał się żadnej walki, ale jednego był pewien- z takim przeciwnikiem nie stał jeszcze oko w oko.

Potwór ruszył w jego stronę. Był szybki. Mężczyzna wydobył miecz i przygotował się na odparcie ataku. Pozostali jego kompani widząc co się dzieje zeskoczyli z koni i przygotowali miecze.

Skoczył na wojownika i zadał cios. Mężczyzna upadł ale zdążył poderwać się z ziemi by uniknąć kolejnego ataku. Nie miał już miecza. Cios był na tyle silny by wyrwać broń z dłoni.

Potwór nagle ryknął i poczuł przeszywający go ból. Miecz który był wbity w jego plecy należał do jednego z pozostałych. W przypływie wściekłości zadawał kolejne ciosy. Mężczyźni nie byli w stanie sprostać sile jaką posiadał. Upadali i podnosili się podejmując dalej walkę. Mięli jeszcze nadzieję, że uda się pokonać napotkaną bestię.

Z każdą minutą jednak siły ich opuszczały a potwór zachowywał się tak jakby nie odczuł żądnego zmęczenia.

Jeden z mężczyzn chciał zadać bestii śmiertelny cios, ale bystrość przeciwnika jednym mocnym zamachem silnych ramion pozbawiła go ręki. Wojownik krzyczał z bólu. Z wściekłością patrzył na bestię i próbował przezwyciężyć cierpienie. Potwór postanowił zadać kres jego bólom. Podniósł mężczyznę i cisnął na pobliskie drzewo. Jego ciało owinęło się wokół pnia niczym lalka i opadło bezwładnie na ziemię. Pozostali z przerażeniem spojrzeli na swojego przeciwnika. Zwątpienie było ich jedynym odczuciem na które było ich stać. Sami nie widzieli co postanowić. Ich waleczność była silniejsza niż ich ambicje, jednak zdrowy rozsądek podpowiadał co innego. Jeden z nich spojrzał na bestię gotową do dalszej walki. Zrezygnowani żołnierze mięli jej dość. Sumienie nakazywało wziąć sprawy w swoje ręce i nakazać im zawrócić.

Opuścił miecz i wskoczył na konia. Reszta oddziału postąpiła podobnie.

Zawrócili konie i pognali w ciemną leśną otchłań z której przyjechali.

 

ROZDZIAŁ 2

 

Otworzył swoje zmęczone oczy. Wzrokiem ogarniał obskurny, wydrapany sufit.

Cztery dni w karcerze bez wody i jedzenia strasznie go zmęczyły.

Próbował wstać z prymitywnego łóżka ale wyczerpane ciało prosiło o odpoczynek.

Poranione plecy i cieknąca z ran krew przyklejały się do odzienia. Zmęczonym umysłem zdołał rozpoznać stojącego nad sobą lokatora celi, który delikatnym ruchem wycierał mu pot z czoła. Litościwy wzrok zdradzał drzemiącą w nim resztkę człowieczeństwa.

      • Strasznie ci współczuję Bothanie- przemówił do niego-jestem rad z tego, że przeżyłeś. Musisz teraz być silny!!! Musisz!!

Ponownie przetarł mu pot z czoła. Rozejrzał się po celi. Brudne, obskurne mury zdradzały swoją ponurą duszę. W niektórych fragmentach muru zauważalne ślady krwi potwierdzały tylko brutalność tego miejsca.

Bothan przemierzał wzrokiem wszystkie zakamarki ścian. Cela w której się znajdował nie należała do najlepszych. Przed nim swoje wyroki odbywali tu mordercy, zdrajcy i psychopaci.

Bathen został tu wtrącony na rozkaz króla, któremu wiernie służył.

Zanim znalazł się u jego boku jego życie nie należało do lekkich.

Mieszkał w chacie którą budował 20 dni i 20 nocy używając samych kamieni.

Za dnia trudnił się kłusownictwem a upolowane mięso sprzedawał wieśniakom.

Król pobliskiego miasta potrzebował armii i wojowników, gdyż granice jego ziemi był zagrożone.

Bathen bez wahania zgodził się do niej wstąpić skuszony sowitym wynagrodzeniem.

Szkolony przez tamtejszych wojowników, rósł w siłę.

Armia pochłonęła go do tego stopnia, że nie widział już dla siebie innego zajęcia.

Chciał walczyć w jej szeregach i bronić ojczyzny do której niewątpliwie należał.

Stoczył wiele bitew u boku króla Magnera i w wielu również się zasłużył.

Po jednej z długich ale wygranych potyczek nastał czas pokoju.

Żołnierze udali się na zasłużony odpoczynek. Cześć z nich leczyła rany zadane przez wroga a pozostała część w ciągu najbliższych dni zdecydowała doskonalić swoje umiejętności w walce.

Bathen postanowił poświęcić swój czas i uczyć jednego z nowo wcielonych do armii.

Jego skupienie przerwała sytuacja, której nie zapomni do końca życia.

 

Kilku jego kompanów udało się do lasu, by sprawdzić czy ich tereny nie są jeszcze zasiedlone przez resztki wrogich oddziałów. Przemierzając leśne drogi ich oczom ukazał się mały chłopiec, który spokojnie przechadzał się po lesie.

Żołnierze bez zastanowienia dobiegli do niego i chwycili go za ręce. Spanikowany młodzieniec próbował się wyrwać ale nie był na tyle silny by sprostać wojownikom.

Potraktowano go jak intruza i przyprowadzono do króla by zadecydował o jego dalszym losie.

Gdy byli już na zamku, przechodząc przez długi korytarz dzieciak ponownie podjął próbę ucieczki. Zawiedziony kolejnym niepowodzeniem opadł z sił.

Doprowadzono go do sali w której zasiadał król.

-Panie przyprowadziliśmy chłopaka, którego znaleźliśmy w lesie- powiedział jeden z żołnierzy

Król którego nazywano Magner zmarszczył brwi i podszedł do dziecka.

Popatrzył przenikliwym wrokiem i zapytał:

-Jak ci na imię młodzieńcze?

-Gigo- odparł głośno malec i odwrócił głowę

-Gigo powiadzasz. A skąd ty jesteś Gigo?- zapytał Magner i spojrzał mu głębiej w oczy.

-Z miasteczka tam za lasem, które zniszczyliście. Mój tatuś nie żyje, a mamusia choruje i głoduje.Chciałem nazbierać troszkę roślin dla niej!!- krzyczał malec

Grymas na twarzy króla przeraził nawet samego dowódcę oddziału.

-Panie on jest z wrogich terenów!!- krzyknął jeden z szeregowych- musimy go wziąć w niewolę albo zabić. Przyprowadzając go tu widział nasz zamek, pójdzie i wygada wszystko swoim!!

Król popatrzył na chłopaka którego serce waliło tak jakby miało wyskoczyć z piersi.

Wystraszony dzieciak wykorzystał okazję i zastanowienie króla i ruszył do ucieczki.

Tym razem żołnierze nie zdążyli go złapać. Młodzieniec przebiegł przez dziedziniec

i biegł dalej przed siebie. Nie pozostawało mu nic innego.

Strach przejął nad nim kontrolę i chłopak stracił orientację. Zatrzymał się i zaczął nerwowo rozglądać. Po policzkach zaczęły spływać łzy, ale po chwili zrozumiał, że nie ma czasu na płacz.

Z daleka usłyszał biegnących żołnierzy, więc nie zastanawiał się, tylko ruszył dalej. Ocierając łzy biegł, aż trafił do wyjścia.

Wiedział, że jeżeli się zatrzyma trafi ponownie w ręce wojska a wtedy jego los będzie przesądzony.

Biegł ile tylko miał sił, ale sprawność fizyczna wojowników była dużo większa niż jego. Doganiali go. Miał wrażenie że na plecach czuje ich oddech. Wiedział, że za chwilę go przechwycą i będzie stracony. Próbował przyspieszać gdy nagle ujrzał olbrzymiego żółtowłosego mężczyznę. To był Bathen. Chłopak wpadł na niego a ten przytrzymał chłopaka. Żołnierze którzy dobiegli byli zdziwieni postawą swojego kompana.

-Co się dzieje?- zapytał Bathen

Żołnierze nie zwlekali z odpowiedzią

-To wróg!!Musimy coś z nim zrobić!- krzyknął jeden i złapał za miecz

- Jedyne co macie z nim zrobić to puścić go wolno. To jeszcze dziecko- rozkazał

-Odmawiamy! Król Magner kazał go przyprowadzić!!!

-Powiedzcie królowi, że puściłem go wolno. Powinniśmy mieć swoje zasady jako wojsko. To jest mały chłopak i nie powinniśmy traktować go jak wroga, pomimo tego że jest z wrogiej ziemi. Dzieci nie biorą udziału w wojnie!!

Żołnierze próbowali podjąć jeszcze próbę negocjacji ale Bathen nie wdawał się już w żądne dyskusje.

-Wykonać rozkaz i puścić go wolno!! Nie zapominajcie kto tu jest dowódcą całego

wojska.

Żołnierze nie chcieli wykonać rozkazu więc Bathen wziął chłopaka za rękę i nakazał.

-Biegnij teraz do domu mały i na nic się nie oglądaj.

Młodzieniec spojrzał na żółtowłosego i uśmiechnął a po chwili ruszył do swojego domu.

Powracający do króla żołnierze nie byli zadowoleni z obrotu sytuacji. Gdy otworzyli bramę Magner stał już przed nimi i oczekiwał na wyjaśnienia. Widział wszystko z okna swojej wielkiej sali przygotował się na trudną dyskusję.

Gdy wojownicy podeszli do niego i spuścili głowy, król uderzył pięścią w stół i krzyknął

    • Idioci wracacie do mnie z pustymi rękoma? Jak mogliście pozwolić Bathenowi się przekabacić i puścić tego bękarta?!!

    • Panie jak sam Pan już wie Bathen nakazał nam go puścić, ale nie chcieliśmy więc sam to zrobił

    • Bathen nie może podejmować decyzji bez mojej wiedzy!!Postępując tak przeciwstawił mnie! Przyprowadzić go do mnie- krzyknął Magner.

Nieudolna próba zakuta żółtowłosego w kajdany skończyła się dla jego kompanów poważnymi uszkodzeniami ciała i nawet co u niektórych utratą przytomności.

Bathen sam postanowił udać się do swego władcy. Przeszedł przez długi korytarz i zapukał do bramy pokoju w której Magner najczęściej przebywał.

- Wejść- krzyknął król.

- Panie chyba oczekiwałeś mojej osoby?- zapytał żółtowłosy i oddał pokłon.

- Tak Bathenie, oczekiwałem!! Zawiodłem się na tobie!!! Jak mogłeś podjąć

decyzję bez mojej wiedzy?

- Panie jestem dowódcą całego twojego wojska, chyba mam prawo podejmować

takie decyzje jak mały chłopiec. To żaden wróg, to zwykły zagubiony chłopiec

 

 

który nie zasłużył sobie na takie traktowanie.

- Wojsko!!-krzyknął Magner.

Kiedy żołnierze pojawili się przed królem, ten nakazał.

- Wtrącić go do więzienia.                                                                     

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Pietras84 · dnia 03.12.2013 19:34 · Czytań: 631 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Pietras84 dnia 04.12.2013 07:55
Przepraszam za błędy, w niektórych miejscach brakuje myślników przy dialogach. Nie wiem czemu coś się pokopało podczas umieszczania tegoż opowiadania.
shinobi dnia 06.12.2013 10:17
Pod względem narracji/stylu jest dramatycznie... słabo. Trochę to na poziomie sześciolatka, albo ewentualnie pierwszych klas podstawówki.

Wiem, że to brzmi mocno, ale takie są chyba niestety fakty.
Wasinka dnia 08.12.2013 21:44
Myślę sobie, że musisz troszkę poszukać siebie w stylu, rozkręcić go, dodać jakiegoś zawijaska, żeby wciągnąć narracją. Bo na razie jest troszeczkę ubogo pod tym względem. W dodatku masz problem z zapisem dialogów, ponadto miałam wrażenie, że nie znasz przecinka, nadużywasz w niektórych momentach zaimków i klecisz niefortunnie brzmiące zdania, jak np.

Cytat:
Z da­le­ko usły­szał od­głos kopyt, które z chwi­lą na­ra­sta­ły.
- literówka, brak wyrazu i narastające kopyta
Cytat:
ślady krwi po­twier­dza­ły tylko bru­tal­ność tego miej­sca.
- miejsce jest brutalne?
Cytat:
Przy­pro­wa­dza­jąc go tu wi­dział nasz zamek, pój­dzie i wy­ga­da wszyst­ko swoim!!
- zagubiony podmiot w "przyprowadzając go tu, widział nasz zamek" - przyprowadzając należy do żołnierzy, widział do chłopca - a podmiot musi się zgadzać
Cytat:
To był Ba­then. Chło­pak wpadł na niego a ten przy­trzy­mał chło­pa­ka. Żoł­nie­rze któ­rzy do­bie­gli byli zdzi­wie­ni po­sta­wą swo­je­go kom­pa­na.
- dlaczego byli zdziwieni? To miał go nie zatrzymywać? Rozumiem, że gdyby w ogóle nie zareagował i nie chwycił chłopca, byłoby dziwne, ale tak...
Cytat:
Nie­udol­na próba za­ku­ta żół­to­wło­se­go w kaj­da­ny skoń­czy­ła się dla jego kom­pa­nów po­waż­ny­mi uszko­dze­nia­mi ciała
- niezręczne zdanie, ale może to przez literówkę tylko?
Cytat:
- Panie je­stem do­wód­cą ca­łe­go two­je­go woj­ska, chyba mam prawo po­dej­mo­wać takie de­cy­zje jak mały chło­piec.
- czyli ma prawo podejmować decyzję jak mały chłopiec, a nie jak dorosły normalnie?


Przemyśl sposób podania nam historii, bo może będzie ciekawa. Jednak tymczasem nie przekonuje.
Nie nadużywaj wykrzykników - dodam jeszcze - bo się nieco rozszalałeś. ;)

Pozdrawiam księżycowo.
Vasamir dnia 21.12.2013 19:20
Podzielam opinie poprzedników - musisz popracować nad stylem.
Ciężko się wczuć w historię, wyobrazić sobie cokolwiek. Mam wrażenie, że czytam nekrolog w gazecie.
Myślę, że pisałeś na szybko, spieszyłeś się podczas weny i zignorowałeś stylistykę. Jest też trochę logicznych niedociągnięć, na przykład: na początku wojownicy mają w razie niebezpieczeństwa wyciągnąć kusze, ale nagle sięgają po miecze? Dlaczego? Skoro mieli okazję, to dlaczego nie strzelali z dystansu?
Nie zniechęcaj się, tylko skup na poprawie tego tekstu.
"Dużo czytaj i jeszcze więcej pisz" - rada niekoronowanego króla grozy.
Pozdrawiam
Pietras84 dnia 27.12.2013 13:28
Vasamir dzięki za poradę, postaram się popracować nad stylem:)pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty