Rozmowa toczyła się pod czerwono fioletowym nieboskłonem, poszarpane cirrusy zamieniały się w pomarańczowe wyspy a wiatr tulił szyje i rozczochraną trawę ciepłymi powiewami jesieni. Drzewa niemal gołe, bażanty przebiegające przez udeptaną drogę i polana na której siedzieliśmy z widokiem na panoramę Bielska. Struktura jest taka, że osiedla są na wzgórzach a centrum w dolinie. Wystające dwa kominy z dziury, dla powracających z podróży lub emigracji są jak muzyka pierwszy raz usłyszana przez osobę, która odzyskała słuch po wielu latach ciszy. Wychodzimy na pole i mijając podwórza dziecka harcują, nie wiadomo co to zrywka, w sklepie nie zapytasz kasjerki czy kasa się godzi. Tak się tu żyje, że lekko nie ma a błogosławieni jesteśmy przez matulę, której synem jest słońce a córką woda. Niczego nam nie brakuje oprócz pieniędzy, bo głowy pełne pomysłów i nogi rozchodzone.
- Muszę Ci coś powiedzieć, pochwalić się, wiele osób mi odradzało pomaganie w schronisku, ale mi to dodawało jeszcze motywacji, wyprowadzam pieski w tym przy ulicy Reksia.
- Mhm, no to super, brawo, dobrze, że są tacy ludzie jak ty. – odpowiedziałem i chwile patrzyłem się na nią nie mówiąc nic.
- Nawet moja mama mi odradzała, to niewiarygodne jak ludzie boją się pomagać innym, zwierzątkom i ogólnie, robić dobre rzeczy. – tutaj wyraźnie zeźliła się.
- Bo wydaje mi się, że trzeba jednak coś mieć w ręku, żeby można było dać, nie mówię tu o wyprowadzaniu psów, jest wiele innych aspektów. Przykładowo mnie irytuje przesadna empatia wobec zwierząt, jest znacznie więcej beznadziejnych przypadków wśród ludzi, którzy potrzebują interwencji.
- No dobra, ale moja matka była kuratorem, to była jej dodatkowa robota. Pewnego razu, pozbierałam wszystkie ubrania, w których nie chodzę i spakowałam do wora, mamuśka wzięła to i zawiozła pewnej rodzince, u której piszczało dosłownie, a córa była gabarytowo w podobie do mnie, podarowała im to całkowicie poza kompetencjami. Po jakimś czasie okazało się, że z całego zbioru rodzinka wybrała jedna bluzkę, a wierz mi przyjacielu, nie były to chałowe ciuchy i żaden nie był zniszczony. Zapytała więc, usłyszała, że zamiast dawać ciuchy, rodzinka by wolała pieniądze.
- Zmierzasz do tego, że ludzie nie umieją okazywać wdzięczności? A zwierzętom idzie to znacznie lepiej.
- Dokładnie tak – odpowiedziała i kiwała głową, popiła piwem.
- Oni czasami sobie nie zdają sprawy w jak beznadziejnej sytuacji utknęli, zastali swój świat w takich warunkach, nikt nie wspominał, że rozwój to podstawa. Zwierzęta są proste.
- Dlatego wolę wyprowadzić psa niż kombinować jak tu komuś pomóc, bo mogę z dobroci serca dostać wysypki.
- Prawdę masz, zauważ też, że czasami zamiast patrzyć na siebie, swoje czyny, szukamy miejsca gdzie możemy szerzyć dobro, żeby podbudować swoje ego, dowartościować się. Co my robimy? Co ogarniamy, mamy po 24 i co? Wiesz już, że ta drogą, którą leziesz, jest twoją? – popatrzyłem na nią i odwróciłem głowę w stronę zachodzącego słońca, pociągnąłem z butelki.
- No masz racje, emocjonalne dzieci i nieukierunkowani dorośli, krótka charakterystyka, no nie? – uśmiechnęła się.
- Tak, nieliniowa.
- Ja chcę być obrzydliwie bogata, będę wtedy dobrą osobą i będę pomagać jeszcze szerzej.
- Serduszko świata, winna i współczująca, aktywistka.
Nastąpiła chwila ciszy, spojrzała na mnie i nie mogła wydusić z siebie słowa, ja miałem poważną minę i czekałem na reakcje.
- Serduszko, podoba mi się, ależ ja jestem zakręcona, jejku!
- Wszystko jest w porządeczku, najlepszym, wierz mi. Praktykujemy na leżąco picie piwa i oglądamy seriale, kto inny posprząta, prawda?
- No wiem, ale ja będę bogata, nie wierzysz? – pytała bo się zdziwiłem trochę.
- Każdy by chciał, ja też, ale tutaj rodzi się pewien problem, bo to nie jest łatwe, wpierw trzeba mieć pomysł na siebie, ściśle sprecyzowany, znaleźć niszę i w nią uderzyć, wiesz czego brakuje w tym świecie?
- Wielu rzeczy, ale co masz na myśli? – uśmiechała się i dało się wyczuć, że to już któraś z kolei butelka piwka.
- No dziewictwa brakuje, tak jak mają Indianie swoje rezerwaty to można by było na ich wzór, wziąć i ogrodzić połać ziemi, za bezcen wcześniej kupić, wsadzić doń dziewice. Różnorakie, ciemne, jasne, ze wschodu i zachodu.
- Jacie, no genialna nisza, ale co byśmy z nimi robili, może sprzedaż? Ja bym się tym mogła zająć, ale ty masz zakaz zbliżania się, bo byś próbował pewnie.
- Zanim by się dostały do rezerwatu, musiałyby przejść rozmowę ze mną. Komu byś sprzedawała?
- Szejkom, bogaczom, oligarchom, wszystkim tym, którzy by mieli pieniądze. Ale wcześniej nauczyłabym je jak być kobietą a ty też byś je nauczył czegoś.
- Ta? Albo.. no dobra, mógłbym je uczyć – zaśmiałem się z zadowoleniem.
- No tak, ale uczyłbyś je jak przykręcić śrubę i w ogóle takie rzeczy, złota rączka. – Wybrnęła.
- Złota rączka, o tak! Ale całą reszta odpada – nie było mi już tak do śmiechu.
- Coś ty myślał, ale dasz radę, gwarantuje Ci, że nie będzie Cię nawet kusiło. – Uśmiechnęła się i przygryzła wargę.
- Ależ mamy bussines, ogarniemy to? – Jednej odpowiedzi mogłem się spodziewać.
- Zaiste przyjacielu!
Gdy tak siedzieliśmy i rzeczywistość mieszała się z tym co nieprawdziwe, czułem się wyjątkowo dobrze, znikały problemy i temu draniowi co spokój zakłóca w mojej głowie dawałem kopa.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt