W przeciągu ostatnich dni przekazy medialne obiegł skowyt szanowanych person wywodzących się z ziem śląskich Województwa Śląskiego. Skowyt ten był reakcją na wyrok Sądu Najwyższego, który był ogłosił, iż nie istnieje narodowość śląska, o którą od kilku lat dobijają się zwolennicy Ruchu Autonomii pod wodzą dra Jerzego Gorzelika. Reżyser Kazimierz Kutz (vel Kuc) skomentował ten fakt konkluzją, iż „Ślązacy powinni się wkurwić”. O krok dalej w werbalnej nieelegancji natomiast posunął się pisarz Szczepan Twardoch, autor skądinąd rewelacyjnej powieści „Morfina”, który na facebookowym profilu rozpaczliwie zagdakał, że „Polska ma się pierdolić”. Oczywiście zaraz potem tłumaczył się podświadomą impulsywnością, która wymogła od niego opublikowanie nieprzemyślanego postu, a przy czym zrzucił winę na jednego ze swoich znajomych, który to po „esbecku” upublicznił treść wiadomości z prywatnego profilu pisarza. A to nieładnie, a fe!
Problematyka ta w jakimś stopniu mnie porusza, ponieważ jestem mieszkańcem nieśląskich terenów Województwa Śląskiego, a dokładniej synem Ziemi Zawierciańskiej wydanym na świat przez śląską (katowicką) surogatkę. W czasie pięcioletnich studiów na Uniwersytecie Śląskim miałem okazję zetknąć się ze Ślązakami, posłuchać ich ciekawej „godki”, dowiedzieć się czegoś na temat ich zwyczajów. Zdarzało mi się, że wmawiano mi śląskość z racji miejsca urodzenia, choć nie jestem przekonany co do obowiązywania w tym przypadku prawa ziemi. Kultura śląska ,jest dla mnie kulturą obcą, podobnie jak gwara, dialekt, etnolekt (niepotrzebne skreślić!) śląska (i), nikt z moich przodków nie wywodził się ze Śląska, toteż nie mam prawa i sposobności rościć sobie praw przynależenia do społeczności Ślązaków. Część moich znajomych to natomiast „kreuzoki”, czyli mieszanka krwi śląskiej i nieśląskiej – gorolskiej, którzy szanując swoją rodzinną spuściznę, jednoznacznie określają się Polakami, z dystansem przy tym spoglądającymi na działalność zwolenników autonomii Śląska. Jeden z moich serdecznych kolegów ze studiów opowiadał mi, że RAŚ-u nie popiera, ponieważ jego dziadek walczył w śląskich powstaniach o Polskę. Obawiam się jednakże, że w dobie kompletnego pomieszania pojęć, inne rejony Polski zaczną utożsamiać całość Województwa Śląskiego z wypowiedziami wspomnianych słynnych Ślązaków. Można wszakże często usłyszeć czy przeczytać w mediach o śląskiej Częstochowie, co śmieszy, bądź irytuje rodowitych częstochowian, a także mieszkańców Górnego Śląska.
Winę za niniejsze pomieszanie pojęć ponoszą kolejno czynione reformy administracyjne. Przypomnijmy, że tereny rdzennie małopolskie, należące obecnie do woj. śląskiego przed drugą wojną światową należały do województwa kieleckiego. Od czasów drugiej wojny owe ziemie małopolskie były zarówno przez niemieckich okupantów, jak i przez komunistów, łączone ze Śląskiem, pomimo historycznych antagonizmów pomiędzy przeciwległymi stronami Brynicy, które już dzisiaj, na wskutek wymieszania pojęć, zostały niemalże całkowicie wyparte. Funkcjonują jedynie w ramach folkloru w śląskich kabaretach naśmiewających się z Goroli. Jestem takiego zdania, że jeżeli mamy dalej razem tworzyć wspólne województwo, to powinniśmy to czynić pod nazwą, która uwzględni dwie odrębności wchodzące w skład jednego obszaru, a mianowicie jako WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKO-MAŁOPOLSKIE. Skoro Pomorze może występować w nazwach aż trzech województw, a województwo warmińsko-mazurskie może uwzględniać odrębność dwu bliskich sobie krain historycznych, to dlaczego nie zaakcentować historycznej małopolskości Sosnowca, Dąbrowy Górniczej, Będzina, Żywca, Jaworzna, Zawiercia czy Częstochowy? Małopolskość ta przejawia się przecież w odmiennej kulturze, historii czy języku. Niegdysiejsza, potocznie występująca nazwa „śląsko-dąbrowskiego” w dzisiejszych realiach jest niewystarczalna, ponieważ takich ziem jak Częstochowa czy Żywiec nie sposób zaliczać do Zagłębia Dąbrowskiego. Dystansuję się również od wpisywania mojego rodzinnego Zawiercia w ramy zagłębiowskie, ponieważ uważam, że bliższa mu tożsamość jurajska niźli czerwono-zagłębiowska do dziś hołubiąca Edwardowi Gierkowi i jego polityczno-historycznej spuściźnie. RAŚ-owcy natomiast mogliby brać przykład z Kaszubów, którzy nie domagają się autonomii, a przecież ich język jest o wiele bardziej odrębny od polskiego niż śląszczyzna, a i przez lata także byli przecież poddawani germanizacji.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt