1313 Gdynia - rozdział 14 - jelcz392
Proza » Historie z dreszczykiem » 1313 Gdynia - rozdział 14
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

_________________  14

 

 

 

 

 

 

 

Nawet w najskrytszych marzeniach nie przypuszczał, że będzie miał taki fart. Że zupełnie przypadkiem znajdzie się ktoś, kto odwali za niego połowę roboty.

 

Dość długo zastanawiał się nad podjęciem radykalnych działań. Zdawał sobie sprawę, że ich skutki będą nieodwracalne, a w razie wpadki nic nie uratuje go przed karą. Zabrnął  tak daleko w bagno, że nie miał już drogi powrotu. Mógł jedynie brnąć szybko i skutecznie do przodu albo poddać się i utonąć w krótkim czasie. To drugie rozwiązanie w ogóle nie wchodziło w rachubę. Nie mógł pozwolić sobie na to, by stojąc u progu kariery stracić nagle wszystko przez jedną nierozsądną decyzję. Zgubiła go dziecięca wręcz naiwność i ufność w drugiego człowieka. Przecież mógł zażądać, żeby spotkania odbywały się na neutralnym gruncie, w jakimś dyskretnym hotelu, których nie brakowało w okolicy. Stać go było na wynajęcie luksusowego apartamentu, gdzie miałby pewność, że nikt nie będzie filmował tego, co dzieje się w środku. A on, chyba z wrodzonego lenistwa, zgodził się na stawiane mu warunki. A może liczył na to, że uda mu się ukryć swój zawód, że te dwie hieny zadowolą się niemałą w końcu kasą, którą zostawiał po każdej wizycie? Musiał robić dobrą minę do złej gry i nie zmieniać ustalonego rytmu spotkań, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Z trudem mu się to udawało. Pomimo tego, że Natalia i Agata w dalszym ciągu przykładały się solidnie podczas spotkań, nie odczuwał już takiej satysfakcji jak kiedyś. Żeby w pełni odbierać wszystkie bodźce powinien być w pełni zrelaksowany, wyluzowany, a on nie potrafił zablokować na dwie godziny dręczącego  umysł  tematu  i udawać, że jest ok.

 

Swoje działanie postanowił zacząć od przeszukania mieszkania Natalii. Rozmowa, rozmową, ale nie miał potwierdzenia, że Natalia faktycznie przekazała Agacie wszystkie materiały i że w ogóle je przekazała. Wolał przekonać się osobiście, że choć raz jego oprawczyni dotrzymała słowa. Ale żeby tak się stało, najpierw musiał pod jakimś pretekstem wywabić ją na dłużej z mieszkania, a przede wszystkim zdobyć klucze. Wprawdzie mieszkanie było na parterze, ale zbyt dużo ludzi się tam przewijało, żeby wejść przez okno. Dorobienie kluczy również też nie było sprawą łatwą. Nie mógł niespostrzeżenie zabrać kompletu, który używała, a nie miał pojęcia, gdzie trzyma zapasowy. Wykonanie duplikatów na podstawie odcisku w modelinie także było niewykonalne. Owszem, sam odcisk mógł zrobić, ale żaden uczciwy ślusarz nie podjąłby się roboty bez nabrania podejrzeń. Pomógł mu, jak to zwykle bywa, przypadek. Podczas jednej z wizyt zadzwonił telefon. Nie było w tym nic dziwnego, bo telefon Natalii odzywał się dość często. Zwykle dzwonili klienci, którzy chcieli umówić się na spotkanie. Rozmowy były krótkie i rzeczowe. Nigdy nie zwracał na nie większej uwagi, ale ten telefon wzbudził jego zainteresowanie. Wesoły, swobodny ton jaki towarzyszył Natalii, zmienił się nagle w krótkie, monosylabowe odpowiedzi. Jej twarz stężała, rysy się wyostrzyły. Widać było, że najchętniej zakończyłaby tę rozmowę, ale osoba po drugiej stronie aparatu musiała używać przekonujących argumentów, bo całe zdarzenie trwało chyba z pięć minut. Zaintrygowany tą nagłą zmianą nastroju starał się wyłowić jak najwięcej słów, co nie było łatwe, bo w pokoju dość głośno grała muzyka, a Natalia mówiła do telefonu półgębkiem.

 

- Dobra, w piątek o siódmej w lasku – usłyszał na koniec. Nie miał pojęcia, o jakim lasku była mowa. Natalia umówiła się z kimś, ale zrobiła to raczej pod presją swego rozmówcy. Najwyraźniej nie miała ochoty na spotkanie. Zainteresowało go, co to za tajemniczy klient, z którym umawia się nie w domu tylko na łonie przyrody? Chyba nie chodziło o standardową usługę. Może miała jakąś tajemnicę, której wolałaby nie ujawniać szerszej publiczności? Gdyby udało mu się ją poznać, to miałby w ręku dobrą kartę przetargową do dalszych negocjacji. Niewykluczone, że gdy będzie zajęta z tajemniczym klientem, uda się wykraść jej klucze i szybko zrobić duplikat. W każdym razie piątkowe popołudnie musiał poświęcić na obserwację Natalii. Nie mógł zaprzepaścić takiej okazji, która mogła się już nie powtórzyć. Wprawdzie znał godzinę spotkania, ale lasków w Gdyni i okolicy było sporo i dotarcie na miejsce mogło zająć jej sporo czasu.

 

Pod blokiem zjawił się przed siedemnastą. Zaparkował na niewielkim parkingu, jakieś sto metrów od wejścia do klatki. Rosnące na trawniku wzdłuż bloku drzewa maskowały jego obecność. Z kolei on sam, dzięki prześwitom pomiędzy gałęziami, mógł swobodnie obserwować, kto wchodzi i wychodzi z bloku. Poza tym Natalia chyba nie znała jego samochodu. Gdy przyjeżdżał, zawsze parkował na sąsiedniej ulicy i te pozostałe kilkaset metrów pokonywał pieszo.

 

Uchylił do połowy szyby w przednich drzwiach, włączył radio i opuścił nieco osłonę przeciwsłoneczną po stronie kierowcy. Obawiał się, że może wzbudzić niepotrzebne zainteresowanie mieszkańców pobliskich domków, ale na szczęście o tej porze ruch był jeszcze spory, mimo iż ta jednokierunkowa uliczka leżała raczej na uboczu. Średnio co kwadrans przejeżdżał autobus linii 133, który nieco dalej miał swój końcowy przystanek. Za każdym razem zerkał odruchowo w okna pojazdu i za każdym razem widział coraz większe prześwity w toczącym się wolno biało-niebieskim pudle; wyraźny znak, że kończył się popołudniowy szczyt. Zaczynał się lekko niepokoić, czy przypadkiem w międzyczasie termin spotkania nie uległ zmianie? Cholera, że też wcześniej nie wziął tego pod uwagę! Ale to tylko dlatego, że sam był niemal wzorem punktualności i jeżeli się z kimś umawiał, to nie wyobrażał sobie, że mógłby nie dotrzymać słowa.

 

Początkowo nie zauważył tego faceta. Musiał nadejść w momencie, gdy przejeżdżał akurat autobus. Na dodatek prawie przykleił się do rozłożystego kasztanowca i niemal wtopił w otoczenie. Zwrócił na niego uwagę dopiero, gdy tamten  gwałtownie przykucnął i prawie że położył na trawniku. Przez kilka sekund gapił się zaintrygowany, co też gościu odpierdziela i snuł domysły, czy następnym jego posunięciem będzie skok na drzewo czy też przeturla się w pobliskie zarośla? Mimo, iż w pierwszej chwili robił wrażenie wariata, to jego działanie nie było przypadkowe. On kogoś lub coś obserwował. Przekonał się o tym wtedy, gdy podniósł wzrok i dostrzegł Natalię, która właśnie pojawiła się przy wejściu do klatki. Mężczyzna spod drzewa najpierw zrobił dwa kroki w przód, potem na sekundę zatrzymał się i szybko wycofał się na poprzednio zajmowaną pozycję. Nie wiadomo, czy przestraszył się Natalii, czy też nie podjął ostatecznej decyzji? Tymczasem dziewczyna, po krótkiej chwili zastanowienia, przeszła przez jezdnię i ruszyła w kierunku ścieżki edukacyjnej prowadzącej nad morze. Nieznajomy odczekał, aż zniknie za załomem jednorodzinnych domków i szybkim krokiem za nią podążył.

 

Siedział jak zahipnotyzowany. Takiego scenariusza nie przewidział w swoich założeniach. Kim był ten dziwny facet spod drzewa? Zjawił się nagle, ale zaledwie kilka chwil przed wyjściem Natalii. Zupełnie jakby wiedział, kiedy dziewczyna opuści mieszkanie. Nie wyglądało to na przypadek. Był z nią umówiony? A może to on wtedy telefonował i celowo chciał wywabić ją z domu, żeby potem w ustronnym miejscu… No właśnie, co; pobić, postraszyć, zabić? Nie potrafił w tym momencie ogarnąć tego wszystkiego. Poza tym cenne minuty uciekały, musiał się pospieszyć, jeżeli nie chciał stracić z oczu tamtych dwoje. Zamknął szybko samochód i pobiegł w kierunku ścieżki. Jego podopieczni zdążyli już zniknąć za drzewami mimo iż od osiedla do granicy lasu było około dwustu metrów. Lasek porastała niezbyt wybujała  roślinność. Przeważały smukłe sosny i skupiska krzewów. Trudno tu było o dobre maskowanie, ale jednocześnie obserwacja mogła być prowadzona ze znacznej odległości. Doskonale widział Natalię kierującą się w stronę skarpy nieświadomą, że ciągnie za sobą ogon, a raczej dwa ogony. Nieznajomy facet podążał za nią skokami, wykorzystując do ukrycia co gęstsze skupiska zieleni. Z jego perspektywy wyglądało to dosyć zabawnie i w pewnym momencie nawet parsknął śmiechem uświadomiwszy sobie komizm tej sytuacji.

 

Tymczasem Natalia zwolniła krok i zatrzymała się przy takim charakterystycznym miejscu, gdzie  plaża wbijała się szerokim klinem w głąb Kępy Redłowskiej. Stanęła plecami w kierunku morza i rozglądała się dookoła, jakby kogoś wypatrywała. Na pewno nie oczekiwała nieznajomego faceta, który leżał teraz rozpłaszczony niczym żaba pomiędzy trzema grubymi sosnami, jakieś pięćdziesiąt metrów od niej. Gdyby uważniej się przyjrzała, na pewno by go dostrzegła.

 

Przez chwilę zastanawiał się nad doborem kryjówki. Najbliższe sensowne miejsce było znacznie oddalone od Natalii, w dodatku porośnięte jakiś kłującym zielskiem. Od biedy widziałby, z kim się umówiła, ale na podsłuchanie rozmowy, nie było szans. Co innego, gdyby usadowił się pod sosenkami, na miejscu tego typa… Wystarczyło by go lekko uciszyć na kilkanaście minut. Znał parę niezawodnych ciosów, które pozwalały wyeliminować przeciwnika na jakiś czas, nie wyrządzając mu przy tym większej szkody. Wykorzystał fakt, że Natalia, znudzona chyba czekaniem, usiadła tyłem do nich, na skraju przewróconego przez wichurę drzewa i zapaliła papierosa. Taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Na wpół zgięty przebiegł sprintem pod sosny i nim facet zdążył się odwrócić, silnym ciosem w potylicę przygwoździł do ziemi. Na wszelki wypadek przyłożył mu jeszcze raz, żeby się za prędko nie obudził. Ostrożnie, żeby nie robić za wiele hałasu, przesunął bezwładne ciało na bok i ułożył się na miękkiej ściółce. Mógł mówić o wielkim szczęściu bo po kilkunastu sekundach od strony Gdyni nadeszła jakaś zakochana para, a za nimi pojawił się samotny rowerzysta, który dość szybko przejechał obok Natalii i popędził w kierunku Sopotu. Wydawało mu się, że dziewczyna drgnęła na jego widok, ale nim odwróciła głowę, cyklista zniknął już z pola widzenia. Musiała być zniecierpliwiona czekaniem bo wstała i zaczęła przechadzać się tam i z powrotem w promieniu pięciu metrów spoglądając co chwila na zegarek. Nic dziwnego, siódma minęła już kwadrans temu. On też miał już dość leżenia w niewygodnej pozycji. Dobrze, że przynajmniej facet obok nie wykazywał oznak aktywności. Na wszelki wypadek sprawdził, czy oddycha. Zamierzał poczekać jeszcze pięć minut i wycofać się z powrotem. Najwyraźniej spotkanie miało nie dojść do skutku.

 

Rowerzysta pojawił się w chwili, gdy podjął już decyzję o zakończeniu tej farsy. Nadjechał od strony Sopotu. Wydawało mu się, że jest to ten sam mężczyzna, który parę minut wcześniej przejeżdżał ścieżką. Wtedy nie widział dokładnie twarzy, ale granatowy t-shirt i sportowe spodenki utkwiły mu w pamięci. Zatrzymał się obok Natalii i zsiadł z roweru i coś zagadał do niej. Nawet się z nim nie przywitała tylko powiedziała coś podniesionym głosem. Ze strzępków słów, które dolatywały do jego uszu, niewiele mógł zrozumieć, ale rozmowa przybrała dość gwałtowny charakter, bo Natalia prawie, że krzyczała i wymachiwała rękoma, odpychając mężczyznę, który chciał ją uspokoić, ale nie specjalnie mu to wychodziło. Próbował jej coś tłumaczyć spokojnym tonem, ale inwektywy:  „odwal się kutasie jebany” i „spierdalaj chuju”, które usłyszał w odpowiedzi świadczyły o tym, że argumenty trafiły w próżnię. Musiał być albo głuchy, albo mocno zdeterminowany, bo cały czas usiłował nawiązać dialog z dziewczyną. Ale jego cierpliwość w końcu się wyczerpała. Podniesionym głosem oznajmił, że „jak się kurwo nie zgodzisz, to pożałujesz, ty suko”. Ripostą był siarczysty policzek i potężny kop w genitalia. Chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, bo nawet nie próbował się zasłonić. Dłuższą chwilę stał niemal zgięty wpół bluzgając jadowitymi słowami pod adresem Natalii. Ta nie pozostawała mu dłużna. Musiała jednak poruszyć jakieś drażliwe struny, bo mężczyzna nagle rzucił się na nią i oburącz chwycił mocno za gardło. Broniła się rozpaczliwie machając rękoma i starając się dosięgnąć napastnika. Nie bardzo jej to wychodziło. Facet miał długie ręce i utrzymywał odpowiedni dystans by nie narazić się na uderzenia. Ale i tak oberwał pazurami po twarzy, a raz nawet trafiła go chyba w oko bo wrzasnął i odruchowo poluzował uścisk. Natychmiast to wykorzystała, ale zamiast uciekać, przystąpiła do kontrataku. Może liczyła, że zaślepiony bólem przeciwnik będzie łatwym celem do zdobycia? A może przeszacowała swoje umiejętności? W każdym razie gdy kolejnym ciosem w krocze chciała faceta znokautować, ten zrobił unik i szybkim ruchem złapał ją za będącą w wykopie nogę i odepchnął od siebie. Cudem udało się jej zachować równowagę, ale nie na długo. Wykorzystując przewagę, dwoma susami znalazł się przy niej, chwycił za tułów i z całej siły popchnął do tyłu. Znajdowali się tuż nad skrajem urwiska. Czy w zacietrzewieniu nie zauważył, że grunt urywa się w tym miejscu gwałtownie, czy może wiedział o tym i zrobił to celowo? Krótki krzyk Natalii znikającej za krawędzią zmieszał się z szumem morza i wrzaskiem mew. Mężczyzna zamarł w bezruchu jakby oczekiwał, że za chwilę ujrzy głowę Natalii wychylającą się znad krawędzi przepaści. Jeżeli liczył na cud, to musiał być bardzo naiwny. Po kilkunastu sekundach podszedł bliżej i ostrożnie wysuwając głowę zerknął w dół. Potem szybko wsiadł na rower i odjechał w kierunku Śródmieścia.

 

Całe zdarzenie miało tak dynamiczny przebieg, że nie zdążył jeszcze poukładać sobie tego w logiczną całość. W pierwszym odruchu chciał ocucić znokautowanego faceta, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. Jeżeli Natalia nie żyła, to w pojedynkę czy wespół  i tak by jej nie pomogli, a naraziłby się tylko na niepotrzebne pytania ze strony tamtego. Najchętniej uciekłby czym prędzej z tego miejsca, ale zwykłe poczucie przyzwoitości nakazywało mu sprawdzić, co stało się z kobietą?

 

Urwisko było strome, ale z boku wiła się ścieżka, którą można było w miarę wygodnie zejść na dół, na plażę. Ciało Natalii leżało na piasku. Szeroko otwarte oczy wpatrywały się martwo w jakiś punkt powyżej. Sprawdził jeszcze puls, ale to tylko dla formalności. Co za szczęście, że o tej porze plaża była już pusta. Rozejrzał się jeszcze dookoła, ale nie zauważył niczego podejrzanego. Dla pewności nie wrócił ścieżką na górę, tylko pobiegł plażą w kierunku bulwaru, do innego wejścia. Nadłożył dobry kilometr, bo znalazł się na Cylkowskiego, w okolicy szkoły. Nie pamiętał, jak dotarł do samochodu. Dopiero gdy uchylił okna w przednich drzwiach i spojrzał na stojący po drugiej stronie blok przypomniał sobie, jaki był cel jego wizyty. Cholera, klucze! Przecież mógł zabrać Natalii klucze do mieszkania! Niepotrzebnie spanikował. Na pewno miała je w kieszeni. Wystarczyło tylko sięgnąć… Taka okazja!

 

Jak długo siedział gapiąc się pustym wzrokiem w czteropiętrowy budynek? Może dziesięć, może piętnaście minut? W każdym razie dostatecznie długo, by doczekać się tajemniczego faceta, któremu nie tak dawno przyłożył w czaszkę. Musiał jeszcze odczuwać skutki niedawnego incydentu, bo co rusz łapał się ręką za potylicę, jakby chciał sprawdzić, czy aby na pewno znajduje się na swoim miejscu. W drugiej ręce trzymał jakieś ciemne buty. Starał się iść normalnym krokiem, zapewne po to, by nie zwracać na siebie uwagi. Jednak marnie mu wychodził ten kamuflaż, bo co kilka metrów przyśpieszał gwałtownie, a potem stawał niemalże w miejscu i rozglądał dookoła. Na dodatek na plecach i we włosach miał resztki igliwia. Na Świętojańskiej niewątpliwie wzbudziłby spore zainteresowanie; tu w zasadzie przeszedł niezauważony. Wszedł do klatki, w której mieszkała Natalia. Nie miał najmniejszej wątpliwości, że dziwny typek skorzystał z okazji i zabrał Natalii klucze. Z pewnością chciał coś sobie przywłaszczyć, tylko czy aby nie to samo, na co on polował?

 

Nie pamiętał, czy zamknął samochód i jak znalazł się w klatce. Pod drzwiami numer „22” nie było nikogo. Z wewnątrz dobiegał lekki szmer i szuranie. Delikatnie nacisnął klamkę. Wiedział, że otwierają się niemal bezszelestnie. Liczył, że uda mu się zaskoczyć intruza i nie pomylił się. Facet był akurat odwrócony plecami do wejścia. Buszował w najlepsze w szafce z butami. Wyciągał je, wąchał wewnątrz, a potem  upychał do dużej sportowej torby. Obok leżał jeszcze niewielki stos używanych skarpetek i jakieś rajstopy czy pończochy. Tak był pochłonięty swoim zajęciem, że celny kopniak wymierzony w wypięty zadek sprawił, że głową wpadł do szafki robiąc przy tym spory rumor.

 

- Co jest kurwa?! – wrzasnął zdezorientowany gramoląc się z ciasnego mebla.

 

- Co tu robisz, szmaciarzu?! Skąd się tu wziąłeś, złodzieju?! Gdzie jest Natalia?!- zaatakował nie dając mu zbyt wiele czasu na myślenie.  Na wszelki wypadek poprawił poprzednie kopnięcie zmuszając faceta do pozostania w pozycji horyzontalnej.

 

- Wyluzuj, facet! Jestem znajomym Natalii…

 

- Tak? A czego szukasz w tej szafce, zboczeńcu? Będziesz się brandzlował do jej butów, że je tak wąchasz?  Nie masz co kraść tylko buty i brudne skarpetki? – nacierał dalej, nie dając przeciwnikowi szans na kontratak. – Kto cię tu wpuścił, ty kutasie jebany?!

 

- Weź się odpierdol ode mnie! Natalia pozwoliła mi wybrać sobie parę rzeczy. – Mężczyźnie udało się odsunąć na bezpieczną odległość i przejść do pozycji klęczącej.

 

- Tak? A gdzie ona jest?

 

- Wyszła niedawno. Chyba się z kimś umówiła… A ty kim jesteś, palancie, że się tak wypytujesz?

 

- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz. Zabieraj trollu, ten majdan i spierdalaj, bo jak nie, to cię wsadzę całego do tej szafki!

 

Nie musiał tego dwa razy powtarzać. Facet błyskawicznym ruchem zgarnął do torby brudne skarpetki i pończochy. Na wierzch rzucił jeszcze parę czarnych Nike`ów, z których wystawały białe skarpetki i wybiegł z mieszkania.

 

Gdyby spotkali się w innych okolicznościach, to na pewno inaczej policzyłby się z tym złodziejaszkiem. Jednakże nie mógł się zdradzić, że wie, co naprawdę stało się z Natalią. Obaj blefowali dla ochrony własnych interesów. Z drugiej strony to powinien być mu wdzięczny, gdyż dzięki przytomności umysłu tamtego, mógł, nie wzbudzając podejrzeń, wejść do mieszkania i poszukać interesujących go materiałów. Nie wiedział, ile ma czasu, dlatego nie bawiąc się w przeglądanie skasował całą zawartość dysku komputera. Puste dyskietki zostawił, a te nagrane zgarnął do torby. Wrzucił również kilkanaście kaset video, na których nie było żadnych opisów albo widniały na nich jakieś enigmatyczne skróty.

 

Gdy wyszedł z mieszkania, na dworze była już szarówka. Torbę wrzucił na tylne siedzenie samochodu. Zapalił silnik i wyjechał z parkingu. Musiał objechać osiedle dookoła, ponieważ uliczka była jednokierunkowa. Gdy mijał drogę prowadzącą na plażę, tknięty nagłym impulsem, skręcił na pobocze i gwałtownie zatrzymał wóz. Prawie, że wybiegł zza kierownicy i zamykając w pośpiechu drzwi, pobiegł w kierunku klifu. Pomiędzy drzewami było już ciemno, ale bezbłędnie odnalazł miejsce dramatu. Zerknął ostrożnie na plażę. Ciemny kształt odcinał się niewyraźną plamą na tle piasku. Dookoła panowała pustka i cisza przerywana szumem morza i pokrzykiwaniem mew. Zsunął się szybko na dół. Nie był tego pewien, ale wydawało mu się, że poprzednio ciało było w innym ułożeniu. Poczuł się nieswojo, jednak szybko przypomniał sobie, że przecież ten typek szukał kluczy i widocznie poruszył je. I czegoś jeszcze brakowało… Tak! Buty i skarpetki! Przecież przyszła tu w butach, a teraz leżała bosa… No jasne! Niósł przecież jakieś buty, gdy wracał z plaży! Co za hiena! Mało mu było tego co w szafce, to jeszcze i tych nie podarował! Ostrożnie dotknął ciała. Mięśnie nie zaczęły jeszcze sztywnieć. Szklane oczy Natalii wpatrywały się w niego z niemym wyrzutem, że nie zrobił nic, by zapobiec nieszczęściu. I chyba to puste, nieobecne spojrzenie spowodowało, że kopnął nogą usypaną przez plażowiczów górkę piasku wprost w te niewidzące oczy. A potem kolejne kopnięcie i kolejne, i jeszcze jedno… Nawet nie wiedział, kiedy ciało Natalii zniknęło pod kupą piachu…

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jelcz392 · dnia 23.12.2013 18:51 · Czytań: 572 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
amsa dnia 31.03.2014 23:13
jelcz392 - nie czytałam poprzednich rozdziałów, ale przyznam, że ten jest napisany sprawnie i byłam zainteresowana tekstem. Mam jednak uwagę, co do tego fragmentu
Cytat:
Nie miał naj­mniej­szej wąt­pli­wo­ści, że dziw­ny typek sko­rzy­stał z oka­zji i za­brał Na­ta­lii klu­cze.
- bo na jakiej podstawie nie miał wątpliwości? Facet leżał nieprzytomny, zdarzenia nie widział, skąd mógł wiedzieć, co się stało z Natalią? W dalszym akapicie rzecz się jakby wyjaśnia - buty - jednakże w tym momencie jest to dla mnie nielogiczne, tym bardziej że mógł posiadać klucze zdobyte w inny sposób.

Poza tym jest dobrze.

Pozdrawiam

B)


Cytat:
Za­czy­nał się lekko nie­po­ko­ić, czy przy­pad­kiem mię­dzy­cza­sie ter­min spo­tka­nia nie uległ zmia­nie?
- w międzyczasie
Cytat:
Nie­zna­jo­my od­cze­kał, aż znik­nie za za­ło­mem jed­no­ro­dzin­nych dom­ków i szyb­kim kro­kiem po­dą­żył za nią.
- za nią podążył, tak lepiej zabrzmi
Cytat:
nie­zbyt wy­bu­ja­ła ro­ślin­ność.
- usuń spację
Cytat:
par­sk­nął śmie­chem gdy uświa­do­miw­szy sobie ko­mizm tej sy­tu­acji.
- bez gdy
Cytat:
Męż­czy­zna za­marł w bez­ru­chu jakby ocze­ki­wał, że za chwi­lę ujrzy głowę Na­ta­lii wy­chy­la­ją­cą się znad kra­wę­dzi prze­pa­ści. Je­że­li li­czył na cud, to mu­siał być bar­dzo na­iw­ny. Po kil­ku­na­stu se­kun­dach pod­szedł bli­żej, wy­chy­lił się nieco
- powtórzenie
Cytat:
Tak był po­chło­nię­ty swoim za­ję­ciem, że celny kop­niak wy­mie­rzo­ny w wy­pię­ty zadek tak go za­sko­czył, że głową wpadł do szaf­ki ro­biąc przy tym spory rumor.
- z drugiego tak zrezygnuj, że zamień np. na i wtedy bez przecinka
Cytat:
wła­snych in­te­re­sów. Z dru­giej stro­ny to
- usuń spację
Cytat:
zgar­nął do ja­kiejś torby. Wrzu­cił rów­nież kil­ka­na­ście kaset video, na któ­rych nie było żad­nych opi­sów albo wid­nia­ły na nich ja­kieś enig­ma­tycz­ne skró­ty.
- bez drugiego jakieś
Cytat:
Gdy mijał drogę pro­wa­dzą­cą na plażę, tknię­ty ja­kimś im­pul­sem
- zamień jakimś na nagłym
Cytat:
skrę­cił nagle na po­bo­cze i gwał­tow­nie za­trzy­mał wóz.
- bez nagle
jelcz392 dnia 07.06.2014 22:21
Bardzo dziękuję za komentarz. Zgadzam się z uwagami i na pewno poprawię błędy. Długo tu nie zaglądałem, bo to i wena gdzieś uciekła i czasu brakuje. Ale obiecuję dokończyć moje dzieło.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty