Forma - Gunslighter
Proza » Obyczajowe » Forma
A A A
Nazywam się, jak zapewne wiecie, Tadeusz Krosnowski i jestem, o czym też zapewne wiecie, sławnym malarzem.
Urodziłem się jakiś czas temu i będąc posuniętym w czasie o kolejną porcje czasu przyjdzie mi umrzeć.
Pisanie sprawia mi pewną trudność,ze względu na brak przydatnych receptorów świata przez małe "ś" jakimi są oczy.
Urodziłem się w Szczecinie. Moi rodzice umarli,czas temu jakiś, który nakładając się na mój fragment pozwolił mi zapamiętać ich w małym stopniu. Chcę kochać ich,więc tłumaczę sobie ,że rodzice umarli z bólu,który im sprawiał fakt posiadania mózgu.
Byłem dziwnym dzieckiem. Kochałem, być bity i szykanowany przez silniejszych ode mnie rówieśników. Lubiłem kiedy było mi źle, bo artysta,jeśli nie wiecie, jest nieuleczalnym masochistą.
Uczęszczając do warszawskiego ASP nauczyłem się jak nie należy malować.
Tysiące perspektyw linearnych,barwnych i powietrznych wiruje mi teraz w głowie, lecz są one tylko narzędziami. Kończąc szkołę czułem się jak kowal,którego jedyne wykształcenie polega na posiadaniu młota i kowadła.
Dalsza część tej opowieści może być trochę abstrakcyjna i niejasna. Drogi czytelniku, proszę Cię o jedno: Nie zastanawiaj się nad autentycznością i jakością moich słów. Nie szufladkuj mnie wraz z naturalistami,moralistami czy innymi "-istami" ,których nawiasem mówiąc znam tylko z widzenia.
Poszukując stałego zarobku siedziałem godzinami na ławce z kłębiastych chmur i chwytałem coraz to nowe myśli które latały mi nad głową.
Myśleć to jedno, a pochwycić jakąś myśl w locie i oswoić do tego stopnia by dała się pogłaskać i poznać to druga rzecz. Wyszedłem więc z założenia,że kierować się muszę schematem każdego nowonarodzonego malarza i
kupiłem i na pchlim targu sfatygowaną i brzydka sztalugę oraz kilka płócien.
Siadałem popołudniami na wzgórzu i otulany coraz to barwniejszym szalem z wiatru malowałem pejzaże. Zastanawiam się teraz co jest kwintesencja zwyczajności. Może chleb? Zwyczajny może być chleb,doktor, człowiek, ale dochodzę do wniosku, że najzwyczajniejszą rzeczą na świecie jest pisana litera "a". Tak więc moje obrazy były jak esencja z czterech torebek ekspresowej pisanej litery "a" parzonych we wrzątku przez dobre 10 minut.
Doszedłem do wniosku,że to bezsensowne i płonne zajęcie. Sprzedałem moje wypociny po 30 zł każda co dało kwotę wystarczającą do wynajęcia mieszkania i ustąpienia pokoju w akademiku mojej byłej uczelni.
Urządziwszy mieszkanie porozklejałem ogłoszenia,że prowadzę eksperymenty z formą malarską przy ulicy grzegorzewskiej 3 mieszkania 9 na parterze ,a chętni którzy chcą być uwiecznieni na płótnie nie mogą być mi w żaden sposób znani.
Następnego dnia o piątej nad ranem usłyszałem przeszywający mi głowę dźwięk stu tysięcy diabelskich słowików, którymi rozbrzmiewał mój dzwonek do drzwi.

Teraz zaczyna się prawdziwy przedmiot mojej opowieści!

Wstałem i podszedłem do domofonu.
Nie pytając kto tam i omijając grzeczności szerokim łukiem powiedziałem ,że jeśli osoba po drugiej stronie kabla jest ochotnikiem na modela to ma sie nie odzywać ani słowem, poczekać minutę przed drzwiami ,a potem wejść do mieszkania i usiąść.
Stało się tak jak tego sobie życzyłem.
Zapytacie zapewne po co mi ta minuta?
Przez minutę zawiązywałem sobie oczy czarną chustą i przyzwyczajałem się do ciemności.
Siedząc już przed płótnem i trzymając pędzel usłyszałem otwierające się drzwi i dźwięk obcasów.
Powolnie i zmysłowo kamyczki spod butów gościa zgrzytały mi z zębach.
Czułem słońce w jego oczach i wiatr w rękawach. Zapytałem co słychać.
Odpowiedziała,że boi się mnie (bo teraz już wiem, że była to kobieta) i nie rozumie co robię.
Zacząłem malować. Szaleńczo i obłąkańczo przecinałem pędzlem płótno. Całowałem je i wąchałem. Punktowałem i klękałem przed nim, skakałem w myślach przez dzieciństwo tej kobiety. Przez wakacje nad morzem, przez jej złamaną nogę, przez wybity palec serdeczny lewej ręki. Robiłem to czego żadna szkoła nie jest w stanie nauczyć. Malowałem. Trwało to około 40 minut lecz dla mnie było to całe jej życie. Całe trzydzieści dwa lata życia. Całe trzysta dwadzieścia miłości. Całe trzy śmierci i cztery narodziny. Galony wody, potoki ognia, hektary zbóż opętanych przez wiatr, pudła pełne miłości, żalu, radości i tęsknoty. Mój model był konturem doświadczeń ,w który ja wlewałem odpowiednie farby. Zaczynałem od białych pieluch, a kończyłem na brązowej ziemi nigdy nie używając tych dwóch barw.
Po czterdziestu minutach ściągnąłem chustę i ociekając potem spojrzałem na swój obraz.
Był moją radością ze śmierci ojca ,którego nie znałem i udaną próbą zrozumienia tego co każdy już dawno zrozumiał. Był strachem przed małym kotkiem i odwagą wobec czegoś czego nikt inny się nie boi.
Spojrzałem później na swojego modela i od razu,jak oparzony, odwróciłem wzrok.
Był tylko czarną,rozlaną plamą zwyczajności, z którą moje oczy nie dawały sobie rady.
Bo to zwyczajność najbardziej boli artystów.
Bo to zwyczajność zabija w nas to czego inni i tak nie mają. Bo to ona i tylko ona jest katem formy ,która mnie stworzyła.
Uważam za oczywiste, że nie człowiek stwarza formę, ale ona jego.
Początkowo to ja miałem płacić modelom, lecz okazało się,że kobieta, której obraz namalowałem nie może sie z nim rozstać i zapłaci każdą cenę bylebym nie rozdzielał jej z duszą.
Bym nie oddzielał wypełnienia od konturu- kobieta nie była niczym więcej niż konturem.
Wiem to mimo iż patrzyłem na nią tylko ten jeden raz i już nigdy więcej nie odważyłem się spojrzeć na żadnego z moich modeli. Do schwytania wnętrza, którego konturowi nigdy nie udałoby się schwytać potrzebowałem jedynie próbki dźwięku i zapachu głosu.
Dźwięczało różnie- determinacją, niepewnością, niezdecydowaniem, zdradą i żalem.
Pachniało natomiast płaczem, śmiechem piskiem lub innymi barwami, których przytaczanie jest teraz bez sensu i sprawia mi trudność. Kilka miesięcy po rozkręceniu mojej błyskotliwej popularności, którą nakręciły tłumy konturów szukających wnętrza ,doszło do małego wypadku ,
w którym moje ręce w porozumieniu z głowa postanowiły pozbawić mnie oczu ,by oszczędzić mi kolejnych nieprzyjemnych doświadczeń związanych z oglądaniem czarnych ,rozmazanych konturów. Spiskowi towarzyszyła zabłakana para nożyczek, zagłębiając się w tej rozkosznej bieli pieluch od której zaczynam i czekoladowym brązie którym kończę wypełnianie modeli.
Do dzisiaj odnalazłem duszę około dwóch tysięcy czarnych plam i wypełniłem dwa tysiące konturów. Jeśli zapytacie w jaki sposób odnalazłem formę to będę zmuszony roześmiać wam się w twarz i odmówić odpowiedzi...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Gunslighter · dnia 21.09.2008 14:44 · Czytań: 584 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 1
Komentarze
ginger dnia 21.09.2008 19:59 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się, bardzo. Treść jest świetna po prostu. Ale interpunkcja leży, kwili i czuje się zdeptana. Popraw to, bo masakra po prostu jest... Za dużo tego, żeby wypisywać... Radze przed dodaniem tekstu przeczytać go parę razy... I tu brak oczu bohatera nie jest wytłumaczeniem ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty