Gwiazda utkana z miłości - Monia81
Kategoria Konkursowa » Dreszczyk z gwiazdą w tle » Gwiazda utkana z miłości
A A A

Lusia spojrzała na choinkę. Każda ozdoba − ta kupiona na miejskim bazarze, wśród tłumów ludzi, czy ta wykonana ręcznie − budziła zaciekawienie. Chciała je wszystkie dotknąć, obejrzeć. Najciekawsze wydawały jej się aniołki. Te z rozłożonymi do lotu skrzydłami. Drewniane, lekko chropowate w dotyku, zdawały się przebywać w ciągłym ruchu. Lusia pragnęła, aby zabrały ją ze sobą, w daleką podróż do miejsca i osoby, za którą tęskniła.

− Kiedy mamusia przyjedzie? – spytała i przetarła oczy.

− Jutro mama będzie już przy tobie – powiedziała Patrycja i objęła dziewczynkę. − Chodź, zobaczymy, czy na niebie pojawiła się już pierwsza gwiazda.

Patrycja odsunęła firankę i pozwoliła dziewczynce usiąść na parapecie. Przed nimi rozciągał się przepiękny widok. Dachy domów, przykryte białym puchem, lśniły w świetle lamp. Okna i balkony przyozdobione w świecidełka wyglądały jak zaczarowane. Śnieg ukrył uschnięte rośliny, przybrudzone płoty i chodniki. Wszystko zdawało się być czyste i nieskalane jak serce dzieciątka w żłóbku.

Gdy dziewczynka zobaczyła na niebie gwiazdę, krzyknęła:

− Spójrzcie tam!

Reszta rodziny powiodła wzrokiem we wskazanym przez dziewczynkę kierunku.  Po kilku sekundach gwiazda rozbłysła mocniejszym światłem. Kiedy już wszyscy chcieli przystąpić do wspólnego posiłku, stało się coś niezwykłego. Oto gwiazda zsunęła się z nieba i zniknęła.

Patrycja zakryła usta. Tyle razy widziała spadające gwiazdy, tyle razy wypowiadała życzenie z nadzieją, że otrzyma to, czego pragnie. Teraz stała z głową uniesioną do góry, zaskoczona i zasmucona.

Na końcu języka miała pytanie, jakiś skryty na dnie serca lęk, ale zabrakło jej odwagi, aby wyrazić go słowami. Spojrzała na rodziców, na brata, czekając na ich reakcję, ale nikt nic nie powiedział.

 

Przy stole jedno miejsce pozostało puste. Powinna je zająć Klaudia, mama Lusi.

Kobieta pracowała w dużej korporacji. Często wyjeżdżała w delegację do miast rozsianych po całym kontynencie. Uwielbiała podróżować. Miała tę niezwykłą umiejętność odnajdywania się w każdym miejscu. Ani język, ani ludzkie zwyczaje nie stanowiły dla niej przeszkody. Szybko nawiązywała nowe znajomości i przyjaźnie.

Z jednej z takich wypraw przywiozła test ciążowy z dwiema kreseczkami zapakowany w pudełko po drogiej biżuterii. Na pytanie, kim jest ojciec dziecka, pokręciła głową i się uśmiechnęła.

− Dam sobie radę. Przecież mam was, moi kochani.

Na tym zakończyła temat. Rodziców nie usatysfakcjonowała taka odpowiedź i próbowali wyciągnąć z niej więcej informacji, ale Klaudia wiedziała, jak unikać krępujących pytań.

− Zadzwonię do Klaudii – powiedziała Patrycja i odłożyła na bok drewnianą łyżkę. Po kilku sygnałach usłyszała:

− Nie czekajcie na mnie.

 

 

Telefon dzwonił nieprzerwanie od kilku minut. Patrycja wysunęła bosą stopę i westchnęła. Nie miała ochoty ruszać się z łóżka, ale wiedziała, że już nie zaśnie. Podniosła słuchawkę.

− Przepraszam, że dzwonię do państwa o tak wczesnej porze. Niestety mam do przekazania smutną wiadomość…

Głos ugrzązł jej w gardle.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Monia81 · dnia 27.12.2013 07:54 · Czytań: 1021 · Średnia ocena: 4,2 · Komentarzy: 23
Komentarze
Dobra Cobra dnia 27.12.2013 09:12 Ocena: Bardzo dobre
Dramat jak się patrzy! I do tego z korporacją w tle!

Te potworne korporacje!

Czyta się z drżeniem palcy, choć można odnieść wrażenie, że niewyrobiony czytelnik może się zagubić w opowieści.

Zawsze łkam cichutko, czytając takie opowieści chwytające za serce i niewolące duszę. Bo zawsze zostaje ślad we wnętrzu czytelnika. Tak było i tym razem...

Czyli jest stan poruszenia czytelniczego, co oznacza, że miniatura spełnia swoje zadanie. I dobrze!


Pozdrawiam zamyślony.

Dobra Cobra

Ps. Te korporacje!
akacjowa agnes dnia 27.12.2013 10:17
Oj, poruszyło. Jak cierpią dzieci to zawsze dotyka w najgłębsze pokłady uczuć.

Świat wariuje. Pieniądz rządzi. Ludzie gubią priorytety. Okropieństwo.

Idę pobawić się z synkiem.


Pozdrawiam
mike17 dnia 27.12.2013 10:38 Ocena: Świetne!
Smutna to opowieść, gdzie już od samego początku, po pierwszym pytaniu Lusi, czy przyjedzie mama wiedziałem, że coś stanie na przeszkodzie, że nie będą to udane Święta...
Opowiedziane z przejęciem, z cichą pasją, jaka rodzi się tam, gdzie opisujemy smutek i ból, choć bywa, że stany te wywołują krzyk, w tej miniaturze więźnie on w gardle i dusi.
I to się bardzo wyraźnie czuje, nieomal namacalnie - stopniowo, krok po kroku, otwierane są kolejne drzwi, dochodzą następne informacje wnoszące osobliwą aurę napięcia i bolesnego oczekiwania na finał.
I kiedy nadchodzi, rodzi się pytanie: czemu cierpią dzieci, od wczesnych swych lat wystawiane bezlitośnie na ataki Losu?
Czy tak musi być?
Całość jako utwór brzmi bardzo wiarygodnie i przekonująco, a to wielki atut.

Miniatura napisana spokojnie, i właśnie to mnie najbardziej przeraża: nie krzyk, bo bywa on oznaką słabości, ale cicho wyszeptane słowa, w których ukryta jest zła wiadomość...
W tym spokoju jest także nieme pogodzenie się z Losem - mama nie przyjedzie, dziecko pogrąży się w rozpaczy, nigdy nie będzie już tym samym, co wcześniej.
Intrygująca jest postać matki: można spojrzeć na nią z kilku perspektyw, oceniając bardzo różnie... i to jest delikatnie powiedziane.

Idealnie oddany ból.
To on był mi tu dreszczem.
Bolesnym.
labedz dnia 27.12.2013 10:55 Ocena: Bardzo dobre
Moje odczytanie potoczyło idealnie tą samą ścieżką, co u mike'a, więc nie będę się powtarzał. Przez chwilę obawiałem się, że motyw aniołków z początku jakoś powróci na koniec i zepsuje wrażenie, ale na szczęście nic się takiego nie wydarzyło. Świetnie wyważone opowiadanie, tnie jak powinno.
Pozdrawiam.
Monia81 dnia 27.12.2013 13:12
Dziękuję wszystkim za komentarze.

Muszę się przyznać, choć wstyd. Zabrałam się za pisanie tej opowiastki z radosnym przekonaniem, że mogę napisać około trzech tysięcy słów. I kiedy już wypociłam kilkustronicowe opowiadanie, weszłam na portal, zajrzałam do newsa z informacjami o konkursie, by się upewnić, że niczego nie przegapiłam.
A tu czytam i nie wierzę oczom. Bo owszem jest ładnie napisane trzy tysiące, ale ZNAKóW!


I z bólem serca musiałam pokroić, posiatkować i przemielić wszystko, w obawie, że wyjdzie z tego jakaś niestrawna papka.
Na usprawiedliwienie mam tylko tyle, że w ostatnich tygodniach przed świętami byłam strasznie zabiegana, z lekka podenerwowana, i bardzo z głową w chmurach.

Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 27.12.2013 14:05 Ocena: Bardzo dobre
Tekst mnie wkurzył, czyli działa. Bo raz - matka karierowiczka, mająca gdzieś cały świat (o ile nie potępiam ludzi nie stworzonych do życia w rodzinie, to za zmajstrowanie i podrzucenie innym na wychowanie własnego dziecka osobiście i bez znieczulenia podcięłabym jej jajowody), a dwa - rodzina, która na to przyzwala (prawdopodobnie od zawsze i nie tylko na to).

Piszesz swobodnie, momentami zgrzyta stylistycznie, ale to kwestia wprawy, nic więcej.

No i zakończenie na zasadzie zawieszenia akcji - rewelacyjne.

Ze spraw organizacyjnych:
Cytat:
bu­dzi­ła w niej za­cie­ka­wie­nie. Chcia­ła je wszyst­kie do­tknąć, obej­rzeć. Naj­cie­kaw­sze wy­da­wa­ły jej się anioł­ki.

Cytat:
Naj­cie­kaw­sze wy­da­wa­ły jej się anioł­ki. Te z roz­ło­żo­ny­mi do lotu skrzy­dła­mi. Drew­nia­ne, lekko chro­po­wa­te w do­ty­ku, zda­wa­ły się prze­by­wać w cią­głym ruchu. Lusia przy­glą­da­ła się ich twa­rzom.

Cytat:
spy­ta­ła Lusia i prze­rzu­ci­ła wzrok z jed­nej osoby na drugą.

brzydko; może: spytała Lusia, przerzucając wzrok z jednej osoby na drugą

Cytat:
− Jutro mama bę­dzie już przy tobie – po­wie­dzia­ła Pa­try­cja i ob­ję­ła dziew­czyn­kę(.) − Chodź(,) zo­ba­czy­my

Cytat:
i po­zwo­li­ła dziew­czyn­ce usiądź na pa­ra­pe­cie.

usiąść

Cytat:
Dachy domów(,) przy­kry­te bia­łym pu­chem, lśni­ły w świe­tle lamp.

Cytat:
nie­ska­la­ne, jak serce dzie­ciąt­ka w żłób­ku.

bez przecinka

Cytat:
Cała ro­dzi­na

Tu mam kłopot. Bo później faktycznie wyłania się obraz rodziny (dziadkowie i brat), natomiast do tego momentu o nich nie wspominasz (bo mówisz tylko, że Lusia i Patrycja), a tu nagle wyskakuje 'cała rodzina'. I nie wiemy, o kogo chodzi. Tym bardziej, że była rozmowa o braku mamy Lusi, więc już sam fakt tego sprawia, że owa rodzina nie może być "cała". Może: reszta rodziny; albo w ogóle wytknąć ich palcem: Stojący obok rodzice i brat Patrycji powiedli wzrokiem; albo jeszcze coś innego

Cytat:
I kiedy już wszy­scy chcie­li przy­stą­pić to wspól­ne­go po­sił­ku(,) stało się coś nie­zwy­kłe­go.

Cytat:
Teraz stała, z głową unie­sio­ną do góry

bez przecinka

Cytat:
Spoj­rza­ła na ro­dzi­ców, na brata, cze­ka­ła na ich re­ak­cję, ale nikt nic nie po­wie­dział.

na rodziców, na brata, czekając na ich reakcję, ale nikt...

Cytat:
Po­win­na je zająć Klau­dia, mama Lusi.
Klau­dia pra­co­wa­ła w dużej kor­po­ra­cji.

Możesz zamienić drugą "Klaudię" na "kobietę", przestaną na siebie wpadać

Cytat:
Na py­ta­nie, kim jest oj­ciec dziec­ka(,) po­krę­ci­ła głową

Cytat:
ale Klau­dia wie­dzia­ła, jak unik­nąć krę­pu­ją­cych pytań.

jak unikać krępujących pytań

Cytat:
Te­le­fon dzwo­nił nie prze­rwa­nie od kilku minut.

nieprzerwanie
Almari dnia 27.12.2013 14:05
Cytat:
do miej­sca i osoby, za którą tę­sk­ni­ła.− Kiedy ma­mu­sia przy­je­dzie? – spy­ta­ła Lusia i prze­rzu­ci­ła wzrok z jed­nej osoby

za blisko jednak te osoby.

Cytat:
po­wie­dzia­ła Pa­try­cja i ob­ję­ła dziew­czyn­kę(.) − Chodź(,) zo­ba­czy­my


Cytat:
dziew­czyn­ce usiądź na pa­ra­pe­cie

usiąść

Cytat:
Po kilku se­kun­dach, gwiaz­da roz­bły­sła moc­niej­szych świa­tłem.

bez przecinka

Cytat:
gwiaz­da roz­bły­sła moc­niej­szych świa­tłem. Przez chwi­lę przy­ćmi­ła księ­życ.

Nie potrafię sobie za bardzo tego wyobrazić. Była blisko księżyca i tak mocno zajaśniała, że pokryła blaskiem spory kawał nieba?

Cytat:
kiedy już wszy­scy chcie­li przy­stą­pić to wspól­ne­go po­sił­ku(,) stało się

do.

Cytat:
Oto gwiaz­da zsu­nę­ła się po nie­bie

bardziej z niż po.

Cytat:
tyle razy wy­po­wia­da­ła ży­cze­nie, z na­dzie­ją

bez przecinka

Cytat:
Na py­ta­nie, kim jest oj­ciec dziec­ka(,) po­krę­ci­ła głową i uśmiech­nę­ła się.


Cytat:
nie prze­rwa­nie

nieprzerwanie


Ładny tekst, melancholijny, podszyty smutkiem. Jednak zabrakło mi tu czegoś, co by mną wstrząsnęło. Pewnie to przez to, że czytałam wiele takich tekstów o rozłące, cierpieniu dzieci itd. Liczyłam na siarczyste policzki stylistyczne, słowa, które poruszą mnie głęboko, zagrają trochę inaczej na strunach wrażliwości. To nie znaczy, że tekst jest zły. Po prostu jestem wymagająca, jeśli chodzi o tę tematykę i poszukuję w niej nowych doznań. Całe szczęście jednak, że tylko ja marudzę, więc spokojnie możesz to zbagatelizować :p

Pozdrawiam ciepło.

PS: Morfa: "Teraz stała, z głową unie­sio­ną do góry
bez przecinka" - ja bym jednak ten przecinek zostawiła, w sposób ciężki tnie zdanie i dobrze oddaje emocje bohaterki.
Monia81 dnia 27.12.2013 14:58
Morfina - dziękuję za uwagi. Cenne. Część już poprawiłam, nad niektórymi jeszcze pomyślę.

Tak, temat może zdenerwować, niestety jest jak najbardziej aktualny.

Almari - dziękuję również za podpowiedzi i komentarz.

Tym razem nie było zbyt siarczyście, ale może następnym razem :)

pozdrawiam :)
pablovsky dnia 27.12.2013 14:59
Dobra Cobra napisał:
Zawsze łkam cichutko


DoCo, przestań się mazać, w Twoim wieku? ;)
Historyjka w pewnym sensie przeraża, bo gdyby taka sytuacja miała miejsce naprawdę, to nic, tylko usiąść i płakać, niczym Dobra Cobra.
Nie są to moje klimaty, jeśli mówimy o rodzaju prozy. Wyciskacz łez który z pewnością przypadłby do gustu większości kobiet, w tym mojej drogiej żonie, natomiast moja skromna osoba nie przepada za takimi historiami, co oczywiście nie oznacza, że tekst jest słaby, co to- to nie! Przeciwnie, zawarłaś w miniaturze prawdziwy dramat i są wszelkie przesłanki ku temu, aby ten dreszczyk się pojawił. Na tym polegają konkursy - na różnicy ocen. Z pewnością wysokich not nie zabraknie pod Twoją historią, Moniu.
al-szamanka dnia 27.12.2013 15:26 Ocena: Bardzo dobre
Tak, mama uwielbiała podróżować, nawiązywać znajomości, praca w koncernie była jej światem. Lusia wyraźnie odstawiona na bok - ma się przecież rodzinę.
Drugie dziecko więcej - ach, zajęli się jednym, to następne nie będzie aż takim ciężarem. Wychowa się niejako obok.
Pokazałaś tu bardzo egoistyczne nastawienie matki. Nawet w ostatecznym momencie liczyły się tylko jej problemy, o córce nie pomyślała. A w tym wszystkim ono jest tu największą ofiara.
Zadrżałam i to mocno, gdyż ponad wszystko nie mogę znieść gdy cierpią dzieci.
henrykinho dnia 27.12.2013 19:07
Poczułem w tym rozpacz i z góry skazane na porażkę wyczekiwanie. Dziecko nie jest w stanie zrozumieć, czym jest ta cała "delegacja", co ze sobą niesie, i jakie znaczenie ma puste miejsce przy wigilijnym stole, wobec czego jego zagubienie jest tym bardziej widoczne.

Nie zapłakałem, fakt, jednak ten tekst ma niewątpliwie sens oraz na swój sposób przygnębia.
Monia81 dnia 28.12.2013 19:05
Pablovsky dziękuję za komentarz.
Od lat już pracuje z dziećmi i młodzieżą i dlatego, takie a nie inne, pomysły przychodzą mi do głowy.

al- shamanka - w wielu rodzinach takie sytuacje, w których to dziadkowie, a nie rodzice wychowują dzieci zdarzarzają się często. W mojej rodzinie niestety zbyt często.

henrykinho
dzieci często nie rozumieją postępowania rodziców, ale niestety ich zdanie rzadko jest brane pod uwagę.

pozdrawiam :)
amsa dnia 29.12.2013 00:41
Monia81 - smutną podałaś opowieść. Z pewnością nie takich dreszczy oczekiwałam, ale zdecydowanie finał podałaś wstrząsający, chociaż tylko jednym zdaniem. Początkowo spodziewałam się jakiejś bajki, która się źle skończy, ale nie o takiej historii myślałam. Spokojnie opowiadasz o przygotowaniach, nieco zdawkowo wspominasz o matce, a jednak przekazałaś samotność dziewczynki i brak matki. Mogę pochwalić, że nie przesłodziłaś, co w takich historiach się zdarza, bo niosą duży ładunek emocjonalny.

Myślę, że od strony technicznej powinnaś przejrzeć tekst, bo zauważyłam pewne braki kropek i pewnie jeszcze innych znaków.

Pozdrawiam

B)
marukja dnia 29.12.2013 10:55
Podoba mi się sposób, w jaki zaczęłaś miniaturę. Trochę w konwencji bajki, roztaczasz magiczny klimat, czuć jakby powrót do dzieciństwa, i świąt pełnych magii.
I szczerze mówiąc, myślałam, że adrestatami mają być tu właśnie dzieci, a historia będzie z morałem.

Środek mnie rozczarował, wydaje się już za bardzo trywialny, zwłaszcza w dialogach.
Natomiast zakończenie - zaskoczyło, na dużo plus. Był nawet dreszczyk. :)

Pozdrowienia!
shinobi dnia 29.12.2013 16:17
Zaczęło się tak słodko, słodko aż do mdłości nieomal... a skończyło tak źle. Ów kontrast dobrze zrobił Twojej opowieści, która w ostatecznym rozrachunku spowodowała u mnie dreszczyk i pozytywne odczucia. Dodatkowego plusa upatruję w nakreślonej lekko postaci matki, która coś tam robi, tu i tam, bywa tu i tam, a całość jej wtopiona za przedstawione kadry, pozostawia pole dla wyobraźni.
Krystyna Habrat dnia 29.12.2013 18:03
Przejmujące. Święta, te czarowne, gdy wszyscy się cieszą, składają sobie nawzajem płynące z serca życzenia, a jedno dziecko cierpi. I nie tylko ono.
Nawet zawarta tu dydaktyka nie umniejsza wymowy tekstu. Powinny go czytać feministki, zapominające, że dzieci bardzo cierpią, gdy matka robi karierę, gdy żyje dla własnej przyjemności, wyjeżdża, rozwodzi się i czasem zamiast swego wychowuje dzieci partnera. Dramat zawarty w tej miniaturze dla dziecka nigdy nie będzie miał końca.
Kaero dnia 29.12.2013 22:14
Dobrze chociaż, że nie skończyło się tak cukierkowo, jak się zaczęło. To w jakiś sposób ratuje tę miniaturę, niestety, przewidywalną. Takie przejmujące obrazy wywołują emocje, owszem, tylko nie wiem, czy dziecko tęskniące za matką, która podróżuje tu i tam, a potem coś się z nią dzieje, czy to nie jest pójście na tzw. łatwiznę. Cierpienie dzieci zawsze przecież robi na nas wrażenie.
Monia81 dnia 30.12.2013 19:05
Dziękuję za komentarze.

Miniaturkę pisałam tak troszeczkę w pośpiechu, między różnymi obowiązkami, które spoczywały na mojej głowie.
Kaero - przyznaje ci rację. Pomysły niektórych naprawdę mnie zadziwiły.


Pozdrawiam ciepło :)
Usunięty dnia 02.01.2014 17:20
Mało sobie dopowiadam czytając obyczajowe dramaty. Wymuszona krótka forma nie dała mi szansy na ujrzenie w bohaterach ludzi i wczucie się w ich sytuację. Takie sobie streszczenie.
zawsze dnia 02.01.2014 23:12
Hm, moim zdaniem to nie do końca pójście na łatwiznę, bo i nie tylko dzieci w Twoim utworze cierpią. Również reszta rodziny.

Ten kontrast między lukrowym puchem i dramatem w poincie zdecydowanie dobrze zrobiły Twojej opowieści, jest dobrze wysnuta.

Wspomnę jeszcze, że na początku w komentarzu zaczęłam umieszczać uwagi stylistyczne, ale potem zauważyłam komentarze morfiny i Almari, moje by się z nimi pokryły.

Pozdrawiam
green dnia 07.01.2014 19:48
Zachowanie równowagi między początkiem a końcem tej miniatury na pewno wpłynęło na korzyść, natomiast mimo wszystko to jest dla mnie za delikatnie napisane. Zabrakło mi dreszczyka, uderzenia. Zbyt przewidywalne jednak. Tematyka dziecięca też jest dość kontrowersyjna wg mnie w zestawieniu z taką tematyką. To takie trochę tanie emocje.

Pozdrawiam cieplutko.
Wasinka dnia 07.01.2014 21:45
Zakończenie zasmuciło, choć przecież, jak wspominano już wcześniej, było do przewidzenia.
Spadająca gwiazda - ładny symbol; i tym bardziej wiadomo, co się wydarzy. I być może na tym ma polegać gra na emocjach czytelnika. Od początku jest niby słodko, a jednak złowieszczo. Czytający oczekuje, że stanie się coś nieprzyjemnego, że córka nie doczeka się powrotu matki, chociaż chyba gdzieś w środku czeka na rozwianie smutku. Ale ono nie nadchodzi.
Przykro jest patrzeć na takie scenki, przykro jest być świadkiem niekompletności rodziny, która czuje smutek i gorycz - poza, oczywiście, tą, która smętek, poczucie żalu i rozgoryczenia powoduje.
Co mnie troszkę zatrzymało - sporo informacji o matce jak na tak krótką miniaturę. Nie ma jej, a poświęcasz jej sporo miejsca (a przecież tak naprawdę jest w każdym zdaniu, niebezpośrednio; i to chyba lepiej). Rzuciłabym parę skąpych zdań, które zawierałyby jednak to, co chciałaś przekazać. Przypuszczam, ze takie odczucie powoduje fakt, że tekst pocięłaś i skróciłaś. W dłuższym fragmencie zapewne nie zwróciłabym na to uwagi.
Dobre jest to, że matka nie jest tu chodzącym ideałem, który nie ze swojego powodu nie przybywa do córki, rodziny. Sama wybiera swoją drogę (o końcówce nie mówię), a nie jest to drogą, którą mogłabym wesprzeć, gdy ma się dziecko.

Zwróć uwagę na zaimki i parę niesubordynowanych przecinków. I na "Reszta rodziny powiodła wzrokiem w skazanym przez dziewczynkę kierunku." - we wskazanym.

Pozdrawiam księżycowo.
Monia81 dnia 09.01.2014 22:38
Poprawiłam błędy, mam nadzieję, że o niczym już nie zapomniałam. Muszę tylko jeszcze przyjrzeć się interpuncji, co jest niestety moją pieta Achillesową.

Dziękuję wszystkim za przeczytanie mojej miniaturki i pozostawiony komentarz.

Początek miniaturki jest spokojny, a nawet troche bajkowy, aby pokazać uczucia dziecka, które ufnie wierzy, że marzenia naprawdę się spełniają.
Natomiast końcówka smutna, właśnie, jak niektórzy zauważyli, dla zachowania równowagi.

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
14/12/2024 10:38
Blake miał rację w ptasiej sprawie. Ptaki potrafią… »
domofon
13/12/2024 23:34
Dzięki za poczytanie. Myślę, że wiele tu może wyjaśnić ten… »
Berele
13/12/2024 19:23
No racja. Biję się w piersi. Hihi »
retro
13/12/2024 18:54
Mogę tylko zgadywać: czy wiersz ten porusza wpływ rozwoju… »
Jacek Londyn
13/12/2024 17:40
Dzień dobry. Najłatwiej poszło mi z pierwszą częścią… »
Jacek Londyn
13/12/2024 17:28
Dzień dobry. Nie jestem ekspertem z dziedziny… »
KoRd
12/12/2024 19:09
Dzięki za komentarze. Interpretacja tego tekstu jet dowolna.… »
Janusz Rosek
09/12/2024 08:58
Kazjuno Bardzo dziękuję za Twój przychylny komentarz i… »
Zdzislaw
09/12/2024 08:27
Jacek London - tu się zgadzam - zmieniają nazwę z przyrody… »
gitesik
09/12/2024 06:06
To już przeżytek tak dzisiejsze babcie nie mówią ale ze… »
gitesik
09/12/2024 05:13
Rzeczywiście to prawda malować słowem piękne określenie.… »
Jacek Londyn
08/12/2024 20:36
Dobry wieczór. Myślę, że niekoniecznie trzeba wyrażać… »
przyszycguzik
08/12/2024 20:24
To trudne pytanie. Chyba ta sytuacja jest wypadkową kilku… »
Kazjuno
08/12/2024 19:15
Janusz Rosek Bardzo ciekawy rozdział. Treść obfituje w… »
Jacek Londyn
07/12/2024 18:29
Wydawać by się mogło, że w tytule opowiadania Autor… »
ShoutBox
  • Berele
  • 16/11/2024 11:56
  • Siema. Znalazłem strasznie fajną poetkę: [link] Co o niej sądzicie?
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty