Przybywam z podziękowaniami późno, bo czas świąteczny i poświąteczny miałam pobłogosławiony brakiem netu. Pora nadrobić zaległości i dać Wam odpowiedzi. Przyznam, że żałuję tematyki, którą wybrałam na to mini, ale tak się zafiksowałam na skojarzeniu gwiazd z symbolami wyznawców złego, że już potem za nic nie umiałam zrezygnować z pomysłu. A już kiedy zobaczyłam, że nie tylko pentagram, ale sześcioramienna gwiazda Dawida też jest wykorzystywana w demonologii, to już porzucone zostały pozostałe pomysły. Żałuję dlatego, że nie lubię grzebać się w mrocznych klimatach i samo istnienie złych sił wywołuje we mnie dreszcz. Ale jak widzę nie każdy tak ma. Przeraża mnie to, że w złe moce nie wierzą dziś nie tylko Ci, którzy nie wierzą i w dobre. Ale pomijając tematykę dreszczogenną może być tak, że przez brak serca do pisanego tekstu, zwłaszcza do końcówki, której nie chciałam rozwijać, coś w nim schrzaniłam skoro niewielu dreszczuje i skoro nie działa na wyobraźnie tak jak zakładałam. Przyjmuję na pierś wszystkie zarzuty.
Do Co, też powinnam była zwiać przed tym tematem gdzie pieprz rośnie, dzięki.
al-szamanko, trudno, nie zadeszczyło, dzięki za wpis.
Łabędziu, jak sądzę, znaki polskie uczyniłyby z ciebie tego ptaka, niestety viagry na opadające napięcie nie posiadłam, musisz pozostać niezaspokojony. Na długi komentarz odpowiednio długa odpowiedź. Co do Weroniki, mogę polemizować. Chrystusa od śmierci przecież też nie ocaliła, była przy nim z pomocną ręką, tak jak wytrwała Weronika przy naszej bohaterce, przecież nie zwiała, chciała chronić, dlatego taiła informacje. Tak przynajmniej ja to widziałam. Będzie też prawdopodobnie cennym świadkiem historii.
Niestety tak już jest z miniaturkami, że nie można się z nich dowiedzieć wszystkiego, czego się chce, można sobie tylko dośpiewać. Gdybym rozbudowała scenę umierania bezimiennej dziewczyny, to może byś się dowiedział, co tam myślała o chmurnym chłopcu, vel sataniście, demonie, szamanie, wiedźminie, handlarzu czy też świrze - ta mnogość wyjętych identyfikacji bardzo dobrze świadczy o Twojej wyobraźni, tymczasem dostajesz relację pośmiertną, a jako dusze prawdopodobnie nie pamiętamy już innym ich przewinień.
Żal mi, że zrobiłam z Tobą nic swoją opowieścią, za to Ty przydałeś mi się bardzo, choćby po to, żeby wyłapać i naświetlić słowną zabawę z „oślepieniem”.
Almarii, za przecinki Bóg zapłać, czyżby brakowało tylko tylu? Dla mnie „niespotykana” ma obszerniejsze znaczenie, wiąże się z czymś nacechowanym pozytywnie, dlatego w tym wypadku jednak „niespotkana” przez nią, jednorazowa, niedoświadczona dotąd.
Dochodzę do wniosku, że po prostu z niektórymi dreszcz rozumiem inaczej. Skoro mi piszesz, że usilnie szukałaś dreszczu w końcówce i pozostała dla Ciebie bezpłciową, to być może miałaś inne oczekiwania i dlatego się rozminęłyśmy. Zresztą potwierdzałoby to co piszesz wcześniej o boomie. Dla mnie dreszcz to ani nie zaskoczenie, ale spektakularne wystrzały, ani nie jednorazowe uczucie, kiedy w horrorze coś głośniej krzyknie pojawi się nagle a my podskakujemy jak oparzeni. I z powodu komentarzy, które poniżej i które dreszcz dostrzegły myślę, że po prostu mamy inne definicje dreszczu i to daje mi nadzieję, że on gdzieś tam jednak jest, więc tematyka konkursowa może pomieścić o wiele więcej niż niektórzy subiektywnie pojmują.
Weronice, wobec Twojego osądu, pozwolę przemówić:
Nie ochronisz człowieka, kiedy rządzą nim potężne emocje. Matka z ojcem mogą sobie zakazywać, przyjaciółka może ostrzegać. Na nic. Zauroczona osoba i tak będzie się uczyć na swoich błędach. Nie inaczej było i w tym przypadku. Wszyscy obchodzili się z nią jak z jajkiem, ułatwiali, umożliwiali. Aż w końcu trafiła na tego popaprańca. Nie chciałam mówić jej prawdy o nim, przerażać szczegółami praktyk tych, z którymi się zadaje, którym może nawet przewodzi. Naiwnie myślałam, że zareaguje na moje ostrzeżenia, że oszczędzi mi mrocznych opowieści, których chciałam unikać. Powinnam była powiedzieć jej wcześniej nie tylko o tatuażach, ale również o tym jak naiwnie wierzy w to, że to ona może ocalić tego aspołecznego, jak mówiła o nim, typa spod ciemnej gwiazdy. Byłam na nią wściekła, że pozwala się omotać jego mrocznej inności i za nic ma moje dobre rady. Tłumiłam tę wściekłość i jednocześnie nakazywałam sobie nie pokazywać po sobie, z jednej strony, żeby nie wzbudzać dodatkowych emocji, z drugiej nie pozwolić jej jeszcze bardziej robić mi na przekór. Ale spirala już się nakręciła, im więcej złego o nim słyszała, tym bardziej chciała mu pomagać, resocjalizować. Powinnam była wcześniej wtajemniczyć w sprawę jej rodziców i zamknąć ją w domu wtedy, gdy mimo wyjawienia całej prawdy o nim, zdecydowała pójść na spotkanie. Teraz dochodzi północ, a jej nadal nie ma, komórka nie odpowiada, wszyscy zaalarmowani niepokoją się.
Poniekąd tą nijakością odczytałaś maskę jaką ubrała Weronika. Nie mogłam pokazać jej motywacji, nie wybrałam jej na narratorkę.
Bardzo ładnie za to rozwinęłaś motyw wybawienia od ślepoty. Tylko dlaczego skręciłaś w interpretację, że to szatan ją wybawia. Szatana nie interesują osoby składane w ofierze, jego interesuje człowiek, który odbiera życie, to on staje się jego sługą i to o jego duszę walczy szatan. Bohaterka jest tylko ofiarą, która niewinnie oddaje życie. Gdyby współpracowała z napastnikiem, siała zło, wtedy rozumiem. Tutaj ona ulega tylko sile innego obchodzenia się z nią bądź sile fascynacji osobą.
Zastanawiam się dlaczego w sprzeczności z Twoją wizją miałoby stać trafienie do nieba lub przebywanie pod kopułą kościoła. Twoja interpretacja jest zupełnie po drodze z moją wizją (prócz wybawiania przez szatana). Pomimo zadawania się z człowiekiem owładniętym przez złe moce, sama przecież nie zrobiła nic złego. Spodobał jej się ktoś, kto traktował ją zupełnie inaczej niż wszyscy próbujący ją chronić ze względu na kalectwo. Zaślepione uczuciem serce nie zobaczyło prawdziwej natury napastnika, ślepa miłość mgli nie tylko oczy, mgli instynkty, intuicję, realny osąd. Stąd bezimienna została oszukana przez szatana. Czy zwiedziona na pokuszenie? Może niekoniecznie, może chciała wierzyć w swoją misję resocjalizatorki. Myślę, że jako męczennica mogła trafić prosto do nieba. I stamtąd w retrospektywie opowiada nam wrażenia z pierwszych chwil po śmierci.
Po przebrnięciu przez symbolikę różnoramiennych gwiazd już mi się nie uśmiechało wchodzić jeszcze w szczegóły składania ofiar, więc ostatnią scenę umieściłam w kościele (to chyba najdrastyczniejsza profanacja), stąd jej duch unosił się pod jego kopułą.
Jakby nie było to Bóg wyprowadza dobro ze złego i to Bóg daje moc widzenia. Może to nagroda za męczeństwo, którego musiała doświadczyć (nie wyobrażam sobie, że miałaby tę scenę rozbudować, samo istnienie jej w podtekście budzi mój sprzeciw), może nagroda za motywację zbawiania popapranego. Może w piekle nie odzyskuje się wzroku? Sama sobie zadaję pytania.
Już wiem, co skopałam: usunęłam akapit o tym, że ona chciała mu pomóc, naprawić go, zbawić. Po wycinkach znakowych ostało w tekście jeno o fascynacji i ciekawości.
Shinobi, podziękowania za dojrzenie klimatu
akacjowa agnes, dzięki za wyłapanie, oczywiście, ze kajanie. Napisałaś o poznawaniu wszystkimi zmysłami prócz wzroku, niestety zło potrafi nam oślepić i wrażliwe serce.
Pablovsky, przywróciłeś mi wiarę w osobistą definicję dreszczowania, wiem że od formy wiele zależy i coś z tymi akcentami może zawaliłam, mam nadzieję, że treść jednak czasem wystarczy.
blaszko, dzięki za dreszcz, za emocje, poniekąd z moją wiarą w niebo, happy end dla mnie jednak jest.
mike17 – nie oglądałam Czerwonego Smoka, ale po podanych przez Ciebie analogiach muszę go gdzieś wygrzebać, choćby po to, żeby zobaczyć scenę gładzenia tatuaży.
Lubię kiedy komentatorzy rzucają mi nowe światło na tekst. Zdanie „Może podświadomie czuje, że w końcu przejrzy” jest taką trampoliną, z której mogłabym skoczyć do rozwijania tej miniatury. Może tak właśnie mogłoby by być. Przeczuwała, że tam jest jej Golgota, która ją wybawi od brzemienia jakie nosiła na ziemi. A może tylko liczyła, że zaspokojenie ciekawości do końca, pozwoli jej „przejrzeć” i uwolnić się od niego, a może żyła nadzieją, że to on przejrzy i porzuci zło.
W ogóle słowo przejrzeć ma bardzo duży potencjał.
Po fali surowych komentarzy przyjemnie ogrzałam się w pozytywach z Twojego. Izolda też człowiek.
Monia81 i Madame Chauchat – dziękuję za słówko
a59o – filmu z tatuażami nie oglądałam, ale widać motyw to eksploatowany. Odpowiedź na Twoje wątpliwości względem Weroniki w odpowiedzi dla Almarii udziela Ci przyjaciółka bohaterki.
Szu – Ciebie też odsyłam do kursywy Weronikowej, a poza tym myślę, że nim bohaterka skończyła tak jak skończyła, Weronika mogła ją bardziej wtajemniczyć, ten dialog pokazuje tylko, że to bohaterka nie jest zainteresowana szczegółami bardziej niż samym mężczyzną, przemilcza co jeszcze mogła powiedzieć Weronika.
Nie ma dreszczu wymaganego konkursem? Nie wierzę, że Ty też tak powierzchownie rozpatrujesz słowo dreszcz, ale to temat właściwie na całkiem inną dyskusję.
Marukja – dziękuję za komentarz
Sokol – dałaś mi dodatkowe spojrzenie na bohaterkę, pisząc „kobiety lgną do tyranów”. Zło hipnotyzuje, zaciemnia umysł niewątpliwie, potrafi skutecznie omamić.
Chciałam przeprosić, że nie biorę udziału w konkursie komentatorskim, ale nie mam usposobienia w tym poświątecznym klimacie do oglądania dreszczowców. Na chybił trafił weszłam w kilka tekstów i morderstwa oraz gwałty mnie odepchnęły. Obiecuję w przyszłości skomentować tych, którzy zadali sobie trud wpisów pod moją miniaturą.
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.