Ponoć, raz na sto lat, na Ziemię spada gwiazda i rodzi się jako człowiek. Wygląda całkiem jak inni ludzie i tylko głęboko w jego oczach można odnaleźć gwiezdny blask. Komu uda się go dostrzec, zmieni swoje życie na zawsze.
Kiedy otworzył oczy, zobaczył nad sobą nocne niebo. Wzrok przyciągał jeden punkt – jaśniejszy od innych. „O tej porze roku to na pewno Jowisz” – pomyślał. Zaraz jednak stropił się, właściwie skąd miałby to wiedzieć? Wstał, otrzepując się ze śniegu. Dopiero teraz poczuł, jak jest zmarznięty. Rozejrzał się – stał na poboczu. Bez namysłu ruszył w kierunku miasta.
Samochód, który prawie go potrącił, zatrzymał się kilkanaście metrów dalej.
– Podwieźć pana? – W głosie kierowcy można było wyczuć wahanie.
- Tak. Proszę – rzekł z wdzięcznością. Po chwili siedział z tyłu i odpowiadał uśmiechem na przyjazne spojrzenie pięciolatka.
- Chces zaglać? – zapytał malec, wyciągając rączkę z miniaturową konsolą.
- Nie jestem pewien, czy potrafię – powiedział, biorąc przedmiot.
- Umies! Widzis? – piszczał rozradowany chłopczyk.
– Mas fajną blodę. - Paluszek utkwił w eleganckiej bródce – i fajne guziki w płascu. Jesteś kosmitą?
- O tak – odpowiedział mężczyzna poważnie – mój statek rozbił się i nie mogę wrócić do domu.
- Cy ktoś cię ściga?
- Mhm.
Oczy chłopczyka rozbłysły. Rodzice zerkali do tyłu z pobłażliwymi uśmiechami.
Silnik zamilkł. Mężczyzna obrócił się, patrząc na nieznajomego z zakłopotaniem. – To tu – powiedział w końcu.
- Tu mieszkacie?
- Nie, pan tu mieszka.
Przybysz zakołysał się niespokojnie.
- Komunikat… rozpoznałem… zadzwoniłem – kierowca dokończył niemal szeptem.
Na widok dwóch rosłych mężczyzn zmierzających w kierunku samochodu, oczy chłopczyka zaszkliły się. - Tato! Ty go zdladziłeś! - Dźwięk otwieranych drzwi poprzedził trzask rozpinanego pasa. – Uciekamy! Teraz! – krzyknął malec.
Zdrętwiały do tej pory nieznajomy, drgnął. Nie myśląc wiele, wyskoczył za chłopcem. Pędzili co sił, w kierunku pobliskiego osiedla. W gąszczu bloków widział dla nich jedyną szansę.
Zatrzymali się, widząc tunel, który tworzyły dwa niemal stykające się budynki. Było tak ciasno, że musieli przesuwać się bokiem. Dyszeli ze zmęczenia, a z ust dobywały się im kłęby pary. Mimo strachu, w oczach obojga można było dostrzec szczęście. Patrzyli na siebie z uśmiechem ludzi, połączonych głębokim porozumieniem, które nie zważa na różnice wieku czy pochodzenia. Niemal równocześnie zadarli głowy do góry. – To Jowisz- rzekł nieznajomy, tym razem pewnie. W oddali słyszeli odgłosy pogoni, które odbijane przez ściany bloków, brzmiały tak, jakby ścigali ich jacyś giganci.
Dopadli ich niemal równocześnie. Ojciec chłopca z jednej strony, reszta od drugiego końca tunelu. W dłoni jednego z mężczyzn coś błysnęło. Przerażony chłopczyk patrzył jak jego towarzysz wiotczeje i powoli osuwa się. – Nie! Zostawcie go! – dzieciak wrzeszczał jak opętany.
Ojciec krzyczał jeszcze głośniej – Alzheimer, tak?! Osobnik nieszkodliwy?! – ryczał na sanitariuszy. Chwycił syna na ręce.
Maluch zrezygnował z oporu. Szlochał cichutko, a główka spoczywająca na ramieniu ojca podskakiwała w rytm jego kroków. W płaczu chłopca można było rozróżnić słowa:
- To Jowis, Jowis.
Mężczyzna zadarł głowę, lecz niebo zdążyły zasnuć ciemne chmury.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt