Przed Pałacem Prezydenckim - TTC
Proza » Obyczajowe » Przed Pałacem Prezydenckim
A A A
Od autora: Kolejny fragment powieści. Zapraszam do podzielania się opinią :)

    Krótkie i szerokie, zakończone przybrudzonymi paznokciami palce zacisnęły się na rozgrzanej od promieni słonecznych obdrapanej barierce, postawionej przez warszawską straż miejską między chodnikiem i wyłożoną ładną kostką Krakowskim Przedmieściem. Targane upałem powietrze falowało zapachem potu oraz oddechów tłumu ściśniętego przy tym ogrodzeniu, gdy niedługie ramiona napięły się znowu, po raz kolejny zraszając pożółkłą koszulę pod rękawami i wzdłuż linii krótkiego poskręcanego kręgosłupa. Wbrew odbierającemu siły przerażeniu, stary mężczyzna jeszcze raz zaparł się nogami mocno, chcąc chyba wbić się wytartymi skórzanymi pantoflami w chodnikowy bruk. Łapiąc powietrze szybko i ciężko, a następnie tracąc dech, gdy kolejne przypadkowe uderzenia napierającej z tyłu fali tłumu spadały na jego żebra, ramiona oraz kark, uniósł twarz, pozwalając jej zaznać palącego sierpniowego słońca.
    Poczuł ciepło różowymi od upału pieprzykami na spoconej łysinie rozciągającej się przez okrągłą czaszkę, obrośniętą z boku i tyłu krótkimi siwymi włosami, przyciętymi dosyć nierówno, najprawdopodobniej domowymi nożyczkami. Jego małe, niedowidzące oczy, schowane za grubymi okularami, których oprawki co chwilę zsuwały się z wilgotnego nosa, błysnęły na prawo i lewo, kreśląc w powietrzu kilka wąskich kół. Z przodu, nad jasnobłękitną linią kilkuset wysokich strażników miejskich, rozciągającą się w prawo i w lewo, ponad ich kanciastymi czapkami dostrzegał zaledwie zarys lśniących w słońcu dachów po drugiej stronie Przedmieścia, podczas gdy z tyłu, skąd jego grzbietu sięgały kolejne przypadkowe uderzenia, krótkie spojrzenie zatrzymało się na wycelowanych prosto w niego aparatach fotograficznych oraz pełnych wściekłości poczerwieniałych twarzach, gwałtownie próbujących dostać się odrobinę bliżej ogrodzenia.
    Nic już z tego nie rozumiał. Miał wrażenie, że cały ten gwałtowny potok sylwetek - korpusów, ramion i zaciśniętych pięści, nie posiadał innego celu niż zmiażdżenie go, odebranie tchu przy tej zniszczonej barierze. Co kilka minut atakowali wezbranymi złością falami, spadając na płot ciężarem kilkuset kilogramów, innym razem z byle przyczyny przepychając się między sobą, nie oszczędzając jednak stojących dookoła. Kilkunastoosobowe grupki zupełnie samoistnie skrzykiwały się w jednym miejscu, dokonywały ataku i równie naturalnie rozchodziły się, by po chwili ponownie zewrzeć szeregi gdzieś indziej, gdzie szpaler strażników wydawał się słabszy. Stróżowie tymczasem stali oparci o płot, rzucając ponad nim pełne wyniosłości spojrzenia, pełni napięcia odpierając kolejne natarcia tłumu.
    Pchnięto go w przód, tym razem mocniej i właśnie w momencie, gdy się tego nie spodziewał. Prawy łokieć załamał się, pociągając za sobą całe stare ciało. Uderzenie czołem w barierkę rozbrzmiało mu w głowie donośnym dzwonieniem, na kilka mgnień odbierającym trzeźwość, której powrót zbiegł się z poczuciem utraty równowagi, gdy pochwycony przez niego fragment ogrodzenia wystąpił z szeregu, coraz bardziej przechylając się na stronę strażników. Tamci ile sił w rękach próbowali oprzeć się kolejnemu zrywowi, wyraźnie jednak dali się tym razem zaskoczyć. Starszy mężczyzna z okularami zsuniętymi do połowy twarzy zobaczył jedynie błękitny kształt kolejnego ze strażników, przywołanego jakby z drugiego rzędu. Stróż uniósł rękę - coś w niej trzymał, lecz starzec nie był pewien, co to jest.
- Gazują! Do tyłu! - rozległy się krzyki dookoła.
- Nie, proszę! - wrzasnął.
    Barierka zatrzęsła się ponownie, pchając go wprost przed wymierzony w tłum spryskiwacz gazu. Choć mężczyzna pobladł i zamknął oczy, choć już prawie upadał pełen strachu, to jednak piekąca żółta substancja, której zapach już tego dnia gdzieniegdzie unosił się wzdłuż ogrodzenia, tym razem pozostała w niewielkiej puszce. Zamiast syku spryskiwacza usłyszał jednak przyprawiający o dreszcze dźwięk rysowania chodnika przez metal, dobiegający gdzieś z boku, przeradzający się w pełen podniecenia gwar zebranych tam ludzi, zmieszany z pstrykami aparatów fotograficznych. Gdy otworzył oczy, zobaczył błękitne koszule strażników uganiające się demonstrantami, którym udało się tam przedrzeć przez otwór w rozerwanym kilkanaście metrow dalej płocie. Mężczyzny z gazem już nie było - musiał ruszyć na pomoc innym stróżom, biegającym po całej szerokości ulicy lub ustawiającym ogrodzenie w brakującym miejscu. W kierunku wyrwy, choć życie jej trwało zaledwie kilkanaście sekund, ruszyła też większość z tych, którzy jeszcze niedawno bili i pchali go na płot. Dopiero gdy westchnął, łapiąc powietrze oraz przestrzeń, chwiejące się na nosie od kilku minut okulary wreszcie dały za wygraną, minęły dyszące w upale usta i opuściły jego twarz, opadając w kierunku chodnika.
    Grube szkło z pewnością pękłoby przy spotkaniu z betonem, gdyby nie refleks chudej pomarańczowej ręki, nagle wysuniętej gdzieś spomiędzy jego ramion. Pomarszczone palce sięgnęły jego twarzy i drżącym ruchem wsunęły szkła z powrotem.
- Nic mamie nie jest? - zapytał starzec drobniutkiej kobiety z pomarszczoną twarzą i krótkim haczykowatym nosem, kryjącej się przez ostatnie minuty w wąskiej przestrzeni między jego ciałem i ogrodzeniem.
- Zobacz, Wacuś. Udało im się przejść! - nie zwróciła uwagi na pytanie syna, ponad ogrodzeniem próbując sięgnąć wzrokiem nielicznych z grupy uczestników wyłomu. Po wybiegnięciu na środek ulicy mieli przed sobą jeszcze jeden kordon strażników miejskich, ustawiony gdzieś przy przeciwległym krawężniku, a także grupki funkcjonariuszy biegających swobodnie. Nie mieli wielkich szans na dobiegnięcie do celu, lecz niska staruszka z twarzą niczym stary owoc pomarańczy wydawała się tego nie zauważać. Podekscytowana spoglądała tylko przed siebie, mrużąc małe czarne oczy i niekontrolowanie przesuwając palce po brudnej barierce.     
- Zaraz ich wrócą, mamo - powiedział Wacław. Otarł pot z czoła, kierując swój słaby wzrok ponad szamotaniną. Nad głowami stojących tam kilkunastu osób, na tle Pałacu Prezydenckiego, widniał zwykły drewniany krzyż.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
TTC · dnia 01.01.2014 19:38 · Czytań: 297 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Ryszard Taxidriver dnia 04.01.2014 21:56
Długości zdań są nieco porażające. Opisy postaci zbyt szczegółowe. Za mało ruchu i akcji, za dużo suchego opisu. Sama sytuacja jest przecież interesująca, ale musisz popracować nad płynnością.
Pozdrawiam!



















.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:66
Najnowszy:wrodinam