Nigdy nie byłem gangsterem (odcinek 9) - pablovsky
Proza » Obyczajowe » Nigdy nie byłem gangsterem (odcinek 9)
A A A
Od autora: To dalszy ciąg historii o Czarnym, świadku koronnym, który przy pomocy poczty elektronicznej rozmawia z komisarzem policji, zdradzając mu najbardziej poufne informacje ze swojego gangsterskiego życia. Jeżeli kogoś nie znudziła historia, to zapraszam serdecznie do lektury.
Przypominam, że odnośnie listów Czarnego, zachowałem oryginalną jego pisownię, aby w pełni oddać treść.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Często myślę, że świat nie jest zły. To ludzie czynią ze swojego życia niepotrzebne bagno, w którym muszą brnąć, aby nie utonąć. Marcin vel Czarny - bohater, lub antybohater, jak kto woli - jest tego najlepszym przykładem. Schylił się po coś, co mógł zdeptać, zgnieść w zarodku. Jednak według swojego uznania, wybrał lepsze zło. Bo problem polega na tym, że nie każdy potrafi dokonać właściwego wyboru. Przychodzą momenty w życiu każdego z nas, kiedy wydaje się, iż nie mamy wielkiej alternatywy. Zastanawiamy się nad sensem swojego popieprzonego życia i na własne życzenie, zaczynamy brnąć w złym kierunku...

Zakończyłem czytać list w momencie, w którym Czarny opisał sytuację o telefonie. Jak już wiesz, drogi czytelniku, Marcin zadzwonił na komendę i przekazał nam informację o agencji, w której były wykorzystywane dzieci. Jeszcze tej samej nocy, z pomocą aspiranta Majewskiego sprawdziłem ten fakt w archiwum i nie było najmniejszych wątpliwości. Zdarzenie miało miejsce, a czas, o którym wspomniał nasz świadek koronny zgadzał się co do minuty. Czarny nie kłamał.

Oparłem nogi o blat stołu, wziąłem laptopa na kolana i zapaliłem kolejnego papierosa. Prawie świtało, gdy w oparach tytoniowego dymu i delikatnym świetle bijącym z nocnej lampki, zacząłem czytać dalszą treść. Oczy miałem zmęczone, świadomość daleką od ideału, lecz ciekawość była silniejsza.

Oto dalszy fragment listu:

"Po jakiejś chwili ochłonąłem i odzyskałem racjonalne myślenie. Spojrzałem na siedzącego obok jęczącego Lakiego. Dotarło do mnie, że po pierwsze przywaliłem gościowi, który był przydupasem Dziaducha, a po drugie rozpierdoliłem jedną z agencji. Ukryłem twarz w dłoniach i pamiętam, że zacząłem intensywnie myśleć. To, że Laki mi nie daruje, było jasne, jak amen w pacierzu. Ale co się stanie, jak powie o wszystkim staremu? To już był problem.

Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to odpalić brykę i spieprzać, byłem pewien, że za chwilę zjawi się cały zastęp psów. Byłeś tam, Pablo? Musiałeś. Co się stało z tymi dziewczynkami, powiesz mi? Mam nadzieję, że poukładały sobie życie? Chociaż, czy dziecko gwałcone przez pedofila może ułożyć świat na nowo? Wątpię, takiego życia nie idzie poskładać w całość. Skurwiel Laki, do dziś nie rozumiem, jak mógł to robić. Właśnie, co z nim? Ktoś mu zanosi kwiaty, przynajmniej raz w roku? Mam nadzieję, że nie.

Dobra, wróćmy jeszcze na chwilę do tego gnoja. Nie przyszło mi nic innego do głowy, jak w środku nocy zadzwonić do Adriana. Kiedy dowiedział się, co zaszło, przez chwilę w słuchawce nastała cisza. Po chwili usłyszałem szorstki głos brachola:

"Czarny, odjebało Ci?! Odstrzelą cię, brachu!" "Dzięki, pocieszyłeś mnie! Właśnie to chciałem wiedzieć!" - parsknąłem nerwowym śmiechem. Wtedy Laki się poruszył, jechałem jakieś sto dwadzieścia przez las, gdyby nagle zza drzew wyskoczył jakiś futrzasty, już bym pewnie nie musiał się martwić o Dziaducha. Jechałem szybko, bo musiałem wiedzieć co robić, zanim ocknie się Laki, ten popierdoleniec gotów był zadzwonić do starego jeszcze zanim zrozumie, co się stało. Bystry po chwili zastanowienia rzucił krótko: "Przywieź go do dziupli, będę tam za pół godziny!" i rozłączył się.

Jak wiesz, commissario, dziupla to była willa, w której mój brat załatwiał transakcje. Import, eksport i te sprawy, sam wiesz. No, to za dwadzieścia minut dojechałem na miejsce, Adriana jeszcze nie było. Wytargałem popaprańca z samochodu, ocknął się na moment i klapnął: "Co do kurwy?" - ale nie dokończył, bo zdzieliłem go w ucho i kazałem trzymać pysk. Zwaliłem go na schody, ciemno było, ale znałem to miejsce. Po chwili przyjechał Bystry jakimś starym mecholem, wcześniej nie widziałem tej fury. Spojrzał na mnie i z rezygnacją pokręcił głową, zapytał tylko: "Zgłupiałeś, brach?". Wtedy kazałem mu usiąść na schodach. W skrócie opowiedziałem, co zobaczyłem w agencji. Na chwilę go zatkało. Pewnie by nie uwierzył, ale sytuacja była klarowna, znał mnie i wiedział, że nie zrobiłbym bałaganu bez konkretnego powodu. Chwilę pomyślał, chwycił mnie za ramiona i patrząc w oczy, powiedział:  "Mamy dwa wyjścia. Albo wywozimy go do lasu i piach, albo grzecznie prosimy, żeby nie wspominał o całym zajściu Dziaduchowi, co wybierasz?"

Zmroziło mnie. Nie znałem Adriana z tej strony, zobaczyłem w jego oczach bezwzględność. Sytuacja mocno zgęstniała, ale nie miałem zamiaru czuć się odpowiedzialny za śmierć tej gnidy. Uwierz Pablo, gdybym się zgodził, Laki zginął by dużo wcześniej, a tak pożył sobie jeszcze całe pół roku, dar od Boga. Do dzisiaj nie wiem, komu się później naraził, ale ja w tym rąk nie maczałem, tego możesz być pewny. Powiedziałem Bystremu, że warto wypróbować tę drugą opcję, więc wciągnęliśmy mendę do środka. Laki doszedł do siebie po szybkim salonie masażu, wiadro zimnej wody na łeb i pół szklanki jaśka zrobiły swoje. Wyglądał, jakby zszedł z ringu po walce z Tyson'em. Ledwo zipiał, jednak kiedy dotarło do niego, co się wydarzyło, nieco oprzytomniał. Patrzył na mnie z nienawiścią, ale nic nie mógł zrobić. Bystry dał mu jasno do zrozumienia: skłamie i powie Dziaduchowi, że konkurencja go wykosiła, albo wszyscy się dowiedzą, że posuwał dziewczynki i pewne jest, że długo nie pociągnie. Laki nie miał wyjścia. To dawało mi pewna szansę, że stary się nie połapie. I tak się stało, Dziaduch nigdy się nie dowiedział, kto stoi za wsypą, a my zapomnieliśmy o całym zdarzeniu, inna sprawa, że zanim ktoś sprzątnął Lakiego - schodziliśmy sobie z drogi.

Tak wyglądała sytuacja o którą pytałeś, z pierwszym użyciem broni. Jak widzisz, nie zawsze klamka służy do strzelania, w moim przypadku posłużyła jako narzędzie do krótkiej gadki. Na chwilę zmienię temat. Kiedyś pytałeś mnie o Milenę, jak to się stało, że tam, w kasynie zaiskrzyło. Jak to się później potoczyło. Po cholerę ci to wiedzieć, ja ci do łózka nie zaglądam, fako! Dobra! Coś tam ci mogę napisać, ale nie powtarzaj nikomu."

(Tutaj wybuchnąłem śmiechem - dop.autor)

 "Więc tak, musisz wiedzieć, że są dwa typy kobiet. Jedne wolą facetów, a drugie facetów z jajami. Milena, jak się później okazało należała do tych drugich. Dowiedziałem się, że spotykała się z tym gogusiem z kasyna prawie rok, byli zaręczeni, jakiś bankowiec. Zadzwoniłem do niej zaraz na drugi dzień i wyobraź sobie, że rozmawialiśmy półtorej godziny. O wszystkim. Nigdy wcześniej tak dobrze mi się z nikim nie rozmawiało. Umówiliśmy się, że na następny dzień przyjadę do niej do domu. Podała mi adres, nie muszę ci pisać, że wprawiło mnie to w doskonały nastrój. Kupiłem butelkę Martini i bukiet storczyków. Wyglądała zjawiskowo, ale mniejsza o to, za dużo nie możesz wiedzieć. Siedzieliśmy u niej w domu, piliśmy Martini, patrzeliśmy sobie w oczy, w tle zasuwał Vivaldi, czy jak mu tam. Zapytałem, co takiego zrobiłem, że postanowiła spędzić ze mną wieczór, powiedziała wprost: "Marcin, problem w tym, że nic nie zrobiłeś. I to nie tak, że jesteś przystojny. - zaśmiała się i szybko spoważniała. - Ty jesteś cholernie przystojny, ale nie o to chodzi. Masz to coś, co odróżnia cię od innych facetów. Przedwczoraj, w kasynie, gdy na mnie spojrzałeś, czułam, że mnie mrowi, poczułam te sławne motyle w brzuchu, wiesz, tego nie idzie opisać. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam i nie wiem, czy to ty, czy twój sposób bycia, ale jest w tobie coś nieodgadnionego." Do dziś pamiętam jej słowa. A kiedy skończyła mówić, podeszła i usiadła na moich kolanach, zdjęła mi marynarkę, powiedziała: "Idę wziąć prysznic, pora lepiej się poznać, przystojniaku" - mrugnęła kokieteryjnie i wyszła. Kiedy szła do łazienki nie mogłem oderwać oczu od jej kołyszących bioder. Tak zaczęła się nasza miłość.

Rano, gdy się obudziliśmy, zjedliśmy pierwsze wspólne śniadanie, coś opowiadała, śmiała się i pokazywała śnieżno białe zęby, była piękna w każdym calu... No tak, pewnie chciałbyś wiedzieć, kiedy dowiedziała się kim jestem. No, to cię zaskoczę. Jeszcze tego samego dnia zapytała nagle: "Marcin, a co ty właściwie robisz, czym się zajmujesz?" Każdy facet pewnie by próbował ściemniać, ale znasz mnie, ja zawsze walę prosto z mostu! "Jestem chłopakiem z ferajny" - odpowiedziałem z powagą w głosie. Skłamałbym, gdybym napisał, że się nie obawiałem reakcji. Kobiety różnie reagują i nie zawsze logicznIe. Tak było i tym razem, zaskoczyła mnie. Wybuchnęła śmiechem. "Wiedziałam... Wiedziałam! Czułam, że jesteś takim facetem, któremu schodzą z drogi" - powtórzyła.

Rozumiesz to, Pablo? Zaskoczyła mnie wówczas, lecz teraz, po czasie sądzę, że ten fakt ją podniecał. Nie, że dosłownie, ale kumasz o co biega? Nie wiem dlaczego, ale są kobiety, które lubią mieć przy sobie takiego faceta, gościa z ferajny, człowieka, który zawsze wsadzi głowę tam, gdzie inny nie wsadzi nogi. Nie mam pojęcia dlaczego, ale coś w tym jest. Może dlatego, że kobieta lubi czuć się bezpiecznie u boku swojego faceta? Idę o zakład, że twoja żona też się podnieca na widok klamki w kaburze? Co mówisz, Pablo? Wal się? No dobra, nie wkurzaj się, nie moja sprawa... Co do Mileny, później jeszcze długo o tym rozmawialiśmy, żadnych szczegółów, takie tam bzdety, pół żartem, pół serio, ale jedno było pewne. Wybrała mnie, a nie tego fiuta, z którym była zaręczona. Bo podobno miłość nie wybiera, co nie, panie komisarzu? Dobra, starczy tego romantyzmu. Co jeszcze chcesz wiedzieć? Ty pytasz, ja gadam. Jestem do dyspozycji commissario, ale jeden warunek, w poniedziałek widzę cały karton czarnego jaśka i duży karton soku pomidorowego, mam cholerny apetyt na potas. Umowa stoi? No. W tym układzie dogadaliśmy się, nara!"

Szczerze mówiąc, osobiście nie znam żadnej kobiety, którą podniecają gangsterzy, ale postanowiłem nie drążyć tematu Mileny, jedno było pewne, oboje wskoczyliby za sobą w ogień, więc być może - coś było na rzeczy w tym, co napisał Czarny. Mnie jednak interesowały sprawy konkretne, które dotyczyły przestępczej działalności Marcina i jego grupy, a nie to, co robił w łóżku. Dlatego podziękowałem, że mi zaufał i napisał o tak intymnych sprawach. Jednocześnie podsunąłem mu konkretny temat. Zapytałem wprost: "Kiedy pierwszy raz zetknąłeś się ze śmiercią? Opisz mi sytuację oraz jak do niej doszło i kto za tym konkretnie stał." W zamian obiecałem spełnić jego zachciankę odnośnie whisky.

Odpowiedź przyszła po dwóch dniach... 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
pablovsky · dnia 04.01.2014 07:33 · Czytań: 518 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 21
Komentarze
Dobra Cobra dnia 04.01.2014 11:16
Słodki mooy!

Powróciłeś ze swoim bohaterem! Suuuuper!


DoCo
al-szamanka dnia 04.01.2014 17:11 Ocena: Świetne!
Cytat:
i na wła­sne ży­cze­nie, za­czy­na­my brnąć w złym kie­run­ku...

bez przecinka
Cytat:
o któ­rym wspo­mniał nasz świa­dek ko­ron­ny(,) zga­dzał się co do mi­nu­ty.

Cytat:
że Laki mi nie da­ru­je, było jasne

bez przecinka
Cytat:
Laki zgi­nął by dużo wcze­śniej

zgi­nąłby
Cytat:
To da­wa­ło mi pewna(są) szan­sę, że stary się nie po­ła­pie.

Cytat:
Tak wy­glą­da­ła sy­tu­acja(,) o którą py­ta­łeś

Cytat:
ja ci do łóz(ż)ka nie za­glą­dam

Cytat:
po­ka­zy­wa­ła śnież­no białe zęby, była pięk­na

śnież­nobiałe
No i dużo jeszcze przecinków, ale pewna na 100% nie jestem.

Hurrrrrra... der Schwarze ist wieder da!:)
Tak się ucieszyłam widokiem następnej części Czarnego, że aż musiałam zakrzyczeć po niemiecku - tym bardziej że się rymuje;)
Ach, Pablo, pozostałeś wierny swojej narracji.
Tyle wody upłynęło od ostatniej części, a jest tak, jakby to było wczoraj.
Gładziutko i jak gdyby nic posunąłeś dalej.
Nie mam w sobie nic z Mileny, a jednak od samego początku darzę Czarnego dziwną sympatią.
I nie dlatego, iż zapewnia w tytule, że nigdy nie był gangsterem.
Po prostu, każesz mu tak pisać listy, że poza słowami widzi się człowieka z zasadami, który nie potrafiłby być draniem i mordercą - chyba że w obronie słabszych.
Dalej tak, Pablo... a będzie książka:)
pablovsky dnia 04.01.2014 18:23
Czarny wrócił i zostanie przez jakiś czas. Ma jeszcze wiele interesujących historii do opowiedzenia. Nawet, jeśli nikt tego nie przeczyta, to opublikuję jego listy specjalnie dla Ciebie, droga Al :)
Umówmy się, Ty w zamian nie zaprzestaniesz pisać o moim ulubieńcu, okej? :)

Dziękuję za wizytę, w wolnej chwili poprawię wskazane uchybienia w tekście.
Myślę o mojej narracji, gdyż nie poprawiam pisaniny Czarnego, obiecałem nie ingerować w jego pisownię, szkoda byłoby utracić oryginalność wypowiedzi, czy myśli Marcina, przelanych na klawiaturę komputera ;)

al-szamanka napisał/a:
każesz mu tak pisać listy


Kto, ja?! :| B)

al-szamanka napisał/a:
Dalej tak, Pablo... a będzie książka


O, mamo! Jak to się mówi? Dobrze, że za marzenia nie karają? ;)

DoCo, dzięki za odwiedziny, jaki ja tam słodki :p
Z gorącymi pozdrowieniami!
Druus dnia 06.01.2014 20:35
Osobiście też nie znam kobiety, którą podniecają gangsterzy, Ale! Parę miesięcy temu miałem przyjemność wypić kilka głębszy z księdzem prawosławnym. Skakaliśmy po tematach, aż duchowny pochwalił się, że współpracuje z jednym z więzień. Może przejdę od razu do sedna. Z jego obserwacji wynika, że żaden z więźniów nie ma problemów z znalezieniem kobiety. Pewnie działa to na zasadzie: na widzenie dziewczyna jakiegoś kryminalisty przychodzi z koleżanką, a ta już sobie "poradzi". Podobno, jeśli wszyscy są zajęci, to świeże panny czekają w kolejce, aż gdzieś zwolni się miejsce. Ksiądz nieraz pytał co one widzą w tych dupkach. Podobno dla tych małolat, to zaszyty (cytuję dosłownie) być z TAKIM mężczyzną.

Mnie się niewiele w głowie mieści i trudno mi to pojąć.

Co do Twojego tekstu - bez zastrzeżeń. Wszystko gra. Pozdrawiam, przyjacielu.
pablovsky dnia 06.01.2014 20:49
Dzięki Druus, jak zwykle można na Ciebie liczyć ;) Co do małolat - "za mundurem panny sznurem" - straciło na aktualności. Teraz nastolatki i nieco starsze, lubują w innych wartościach, trzeba się pogodzić. Ale martwi mnie inna kwestia, o którą pytam na forum - co z Twoim (nie)chodzeniem?!
henrykinho dnia 06.01.2014 22:06
Najprostsza droga do zdobycia władzy to związać się z kimś, kto nią już dysponuje ;) ... i po sprawie. Najwyraźniej Czarny to łakomy kąsek na rynku twardzieli.
Dobrze, że dalej brniesz w swoją historię. Jeśli utrzymasz poziom to może wyjść z tego coś baaardzo obszernego. Postać bohatera ciągle nabiera kolorów - spina wszystko w sensowną całość. Mówiąc wprost - jest najmocniejszym punktem "NNBG". Żałuję tylko, że listowne wywody Czarnego nie opisują dłuższej opowieści, tylko są raczej czymś na wzór krótkich wspominek. Jasne, możesz skakać od morderstwa do kasyna i z powrotem do morderstwa, ale lepiej by było zadziałać chyba na większą skalę - słowem: więcej!

pozdrawiam
jasna69 dnia 07.01.2014 02:09
Pablo, naprawdę nie znasz żadnej kobiety, którą podniecają gangsterzy? Nieprawdopodobne! Cudny prezent zgotowałeś mi na powrót. Bez Czarnego mdło było i płasko. O ile w poprzednich częściach, jakieś drobnostki mąciły odbiór, to tym razem jestem w pełni usatysfakcjonowana – jak widać czasem nie trzeba klamki by wywołać dreszczyk. Długo kazałeś czekać, ale warto było.
Kolejna opowieść Marcina odkrywa nowe wymiary tajemniczego świata ze złem czającym się za każdym rogiem i tą odmianą romantyzmu, który nęci i odpycha, niczym ogień, który grzeje, ale również parzy.
Składaj dalej te liściki, chcę je ujrzeć w wersji papierowej.

Pozdrawiam
pablovsky dnia 07.01.2014 17:30
herykinho, Renatko, jeżeli czytam tak pochlebne komentarze, na dodatek od takich mistrzów pióra, to tylko usiąść i głęboko zaczerpnąć powietrza, czuję się zaszczycony.
Zawsze po przeczytaniu takich opinii, wena zaczyna pukać w moją pustą głowę a próżność unosi na określoną wysokość, lecz szybko wraca racjonalne myślenie i upadki są bolesne ;)

Cytat:
Żałuję tylko, że listowne wywody Czarnego nie opisują dłuższej opowieści, tylko są raczej czymś na wzór krótkich wspominek. Jasne, możesz skakać od morderstwa do kasyna i z powrotem do morderstwa, ale lepiej by było zadziałać chyba na większą skalę - słowem: więcej!


henry - tutaj widzę niewielki problem, ponieważ to, co proponujesz, w pewnym sensie zamyka drogę niektórym czytelnikom na PP do spokojnej, nie męczącej konsumpcji tekstu.
Z własnego doświadczenia wiem, że długie odcinki mają pewne wiadome minusy.
Co innego, gdy sięgamy po książkę, tam szukamy dużo głębszych przeżyć, wiedząc, że będą rozłożone w określonym, dłuższym czasie.
Portal jest takim miejscem, w którym każdy twórca próbuje znaleźć swoje miejsce i ma świadomość, że potencjalny czytelnik znajdzie fragment tekstu, który go zaciekawi, lub nie.

"Większa skala" o której wspomniałeś będzie się pojawiać, ale wszystko stopniowo, z umiarem. Bo nie ma nic gorszego, jak zanudzanie.
A nawet takie historie, jak opis działalności zorganizowanej grupy przestępczej, potrafi zmęczyć.
Wywody Czarnego, jak to określiłeś, mają pokazać jak wygląda świat człowieka, który związany ze światem przestępczym, na podstawie własnych przeżyć i doświadczeń, prowadzi nieustanną walkę nie z wrogiem, lecz ze swoimi słabościami, dylematami, oraz sumieniem. To wszystko sprawia, że zapis musi w pewien logiczny sposób wiązać emocje, myśli bohatera i wydarzenia z nim związane. Dlatego "więcej" - wcale nie musi oznaczać lepiej ;)

Renato - pytasz, czy naprawdę nie znam takiej kobiety. Ależ znam, moja droga! :) To tylko narracja na potrzeby tej historii. Twój komentarz jest bardziej romantyczny, jak wszystkie wątki razem wzięte w powyższym odcinku, jest mi niezmiernie miło, że nadal tak chętnie czytasz o naszym chłopaku z ferajny. Aż chce się pisać :)

Dziękuję Wam serdecznie.
puma81 dnia 11.01.2014 19:40
Nie mogłam nie przeczytać. Kciuk wędruje w górę:)
Bardzo, bardzo się podoba.
pablovsky dnia 11.01.2014 20:13
pumo, mam wiadomość od Czarnego. Kiedy napisałem mu przed chwilą, że jego wspomnienia mają całkiem pozytywny odbiór, zwłaszcza wśród kobiet, najpierw zapytał: "Serio? Podoba się tej babce, co piszę? Jaja sobie robisz, fako?" Kiedy odpisałem mu, że "nie ma ściemy, kobiety potrafią wiele zrozumieć", napisał po chwili: "To powiedz, że fajna z niej kobieta. Bo życie opiera się na tym, żeby zrozumieć drugiego człowieka. Jeśli ona mnie rozumie, to znaczy, że w porządku z niej .... "
Cały czarny! ;)
Pozdrawiam, tym razem od siebie i dziękuję za odwiedziny (czekałem!).
puma81 dnia 11.01.2014 20:59
Pozdrów Czarnego (mam do tej ksywy wielki sentyment) i powiedz, że spoko z niego ziom. Trzymam kciuki, nie tylko za niego, za wielu innych również. I niech pisze, gdyż świetnie się go czyta, ma świetny feeling.
No, to do zobaczenia pod kolejnym odcinkiem. Ja również czekam (miło).
Dorota Karin dnia 15.01.2014 22:52
Ja, jak Milena - lubię facetów z jajami, Czarny - jak Wiedźmin - wybiera mniejsze zło. (uwielbiam Wiedźmina) i Pablo jest ...fajnie. Może puszczaj mniejsze fragmenty :)
Nadrobię zaległości jutro.
pablovsky dnia 15.01.2014 23:08
Jeżeli Dorota Karin zagląda we wspomnienia Czarnego, to coś musi być na rzeczy. Z jednej strony się nie dziwię, bo kobiety lubią twardzieli, zwłaszcza te wrażliwe, które wiedzą, że nasz świat to nie droga usłana różami, potrzebują przy sobie mężczyzny, który wie na czym polega zabawa w życie, a Czarny, pomimo, że wkroczył na przestępczą drogę, ma wszelkie przesłanki (piszę w celowo czasie teraźniejszym) aby zapracować na miano takiej waśnie osoby, o której wcześniej wspomniałem.
Dziękuję, Doroto za wizytę. Co do krótszych odcinków - musiałbym ich wstawić około stu na portalu, ludzie by zwariowali ;)
Quentin dnia 17.01.2014 00:21 Ocena: Bardzo dobre
Lepiej późno niż później

Witam, panie pablovsky.
Powróciłem naturalnie do twojej opowieści. Nie wyobrażałem sobie, że mogłoby być inaczej. Jakoś wrosłem w tę historię, a ona we mnie. Zresztą nie tylko ze mną tak jest, jak widać po komentarzach. Całe mnóstwo osób czyta do śniadania gazetę. Nigdy tego nie rozumiałem za bardzo, bo z rana ni chuja nie mam ochoty czytać, a już na pewno nie prasę ;) Twoje opowiadanie to coś w rodzaju takiej cyklicznej prasówki na portalu, która znaczy niemal każdy dzień rutyną. Lubię tu zaglądać, bo każda kolejna część nie zwalnia tempa i nie rozczarowuje. Już zrobiło się z tego dziewięć, a nawet dziesięć epizodów ( za 10 biorę się dzisiejszej nocy, a komentarzem podzielę się jutro). Trzymaj tak dalej, chłopie.

Pozdrawiam serdecznie
pablovsky dnia 17.01.2014 12:47
Witam, panie Quentin! Jeśli do Czarnego zagląda facet, który ma wszelkie przesłanki ku temu, aby w najbliższym czasie jego nazwisko pojawiło się w szerszych kręgach literackich, to dla mnie chwała. I pamiętaj, że stwierdzenie faktów, nie jest żadną uprzejmością.
Niezmiernie mi miło, że zostawiasz kolejny ślad, na dodatek z pozytywnym komentarzem i zachętą do dalszej pracy. Dzięki, Quentin!
labedz dnia 22.01.2014 17:48 Ocena: Świetne!
Tak, jak zaznaczyła Dorota, Czarny ma coś z wiedźmina. I to dużo.
Poza tym, jak to trafnie ująłeś, jest facetem, który zawsze wsadzi głowę tam, gdzie inny nie wsadzi nogi.
To fascynuje. I nie trzeba być babą, żeby to pociągało. Można nieźle upić się Czarnym.
Jak zwykle, poziom jest.
zajacanka dnia 27.01.2014 01:45
Cos mi tu nie gra. W 7. części napisałeś (czy Czarny napisał):
@Pierwszy raz zalazłem naszemu bossowi za skórę szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. W zasadzie zrobiłem to nieświadomie, ale poniosło mnie i nie wytrzymałem...@

No, ale z tego, co piszesz, to boss się nie dowiedział, przynajmniej do tej pory. Więc skąd "zalezienie za skórę"?

Poza tym zupełnie nie widzę koneksji pomiędzy Czarnym a Wiedźminem. Skąd takie pomysły ludzie mają?! No, chyba, że nie o tym wiedźminie co ja myślą...
pablovsky dnia 27.01.2014 01:52
To dosyć oczywista sytuacja, przekreślił Dziaduchowi dopływ kasy z agencji, którą nadzorował Laki. Tak więc, swoim zachowaniem, poważnie nadszarpnął "budżet" swojego szefa. W ten sposób, odczuł wspomnianą sytuację Czarny, nie mając na uwadze, czy boss miał świadomość, kto za tym stoi.
Widocznie Marcin nie miał na myśli bezpośredniej konfrontacji. Tak to odbieram. ;)

p.s. Osobiście również nie widzę owej koneksji, ale cóż, każdy ma coś w podświadomości.
ajw dnia 05.02.2014 15:50 Ocena: Świetne!
To prawda, że nasze wybory determinują życie, tak jak otwieranie drzwi, za którymi czai się coś, co może je kompletnie odmienić. Czasem lepiej nie naciskać klamki i nie prowokować losu. Niestety, mamy taką a nie inną naturę. Ciekawość jako pierwszy stopień do piekła bywa pierwszym schodkiem w dół ..
Ja też nie znam kobiety, którą podniecają gangsterzy, ale może dlatego, że nie obracam się w takim środowisku. Jednak ci faceci mają kobiety i to nie zawsze zwykłe czy niezwykłe panienki, czasem trafiają się prawdziwe miłości, bo przecież nie kazdy gangster jest 24 h bezwzględnym skurwielem. Jak widać na przykładzie Czarnego mają też czasem swoją jasną stronę ..
Zasmuca mnie fakt, że powoli zbliżam się do bieżącego odcinka pasjonującej lektury. Zrób coś z tym, pablo :)
pablovsky dnia 06.02.2014 00:20
Nie smuć się, ajw. Robię, co w mojej mocy, wertuję listy od Czarnego w każdej wolnej chwili ;) Dziękuję za wysoką ocenę, ukłony!
amsa dnia 13.02.2014 23:39
pablovsky - czytam...:)
Cytat:
To da­wa­ło mi pewna szan­sę,
- pewną, sądzę że to literówka :)

Cytat:
Po cho­le­rę ci to wie­dzieć, ja ci do łózka
- łóżka j.w.

Cytat:
Ko­bie­ty róż­nie re­agu­ją i nie za­wsze lo­gicz­nIe.
- logicznie, j.w.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:32
Najnowszy:pica-pioa