Często myślę, że świat nie jest zły. To ludzie czynią ze swojego życia niepotrzebne bagno, w którym muszą brnąć, aby nie utonąć. Marcin vel Czarny - bohater, lub antybohater, jak kto woli - jest tego najlepszym przykładem. Schylił się po coś, co mógł zdeptać, zgnieść w zarodku. Jednak według swojego uznania, wybrał lepsze zło. Bo problem polega na tym, że nie każdy potrafi dokonać właściwego wyboru. Przychodzą momenty w życiu każdego z nas, kiedy wydaje się, iż nie mamy wielkiej alternatywy. Zastanawiamy się nad sensem swojego popieprzonego życia i na własne życzenie, zaczynamy brnąć w złym kierunku...
Zakończyłem czytać list w momencie, w którym Czarny opisał sytuację o telefonie. Jak już wiesz, drogi czytelniku, Marcin zadzwonił na komendę i przekazał nam informację o agencji, w której były wykorzystywane dzieci. Jeszcze tej samej nocy, z pomocą aspiranta Majewskiego sprawdziłem ten fakt w archiwum i nie było najmniejszych wątpliwości. Zdarzenie miało miejsce, a czas, o którym wspomniał nasz świadek koronny zgadzał się co do minuty. Czarny nie kłamał.
Oparłem nogi o blat stołu, wziąłem laptopa na kolana i zapaliłem kolejnego papierosa. Prawie świtało, gdy w oparach tytoniowego dymu i delikatnym świetle bijącym z nocnej lampki, zacząłem czytać dalszą treść. Oczy miałem zmęczone, świadomość daleką od ideału, lecz ciekawość była silniejsza.
Oto dalszy fragment listu:
"Po jakiejś chwili ochłonąłem i odzyskałem racjonalne myślenie. Spojrzałem na siedzącego obok jęczącego Lakiego. Dotarło do mnie, że po pierwsze przywaliłem gościowi, który był przydupasem Dziaducha, a po drugie rozpierdoliłem jedną z agencji. Ukryłem twarz w dłoniach i pamiętam, że zacząłem intensywnie myśleć. To, że Laki mi nie daruje, było jasne, jak amen w pacierzu. Ale co się stanie, jak powie o wszystkim staremu? To już był problem.
Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to odpalić brykę i spieprzać, byłem pewien, że za chwilę zjawi się cały zastęp psów. Byłeś tam, Pablo? Musiałeś. Co się stało z tymi dziewczynkami, powiesz mi? Mam nadzieję, że poukładały sobie życie? Chociaż, czy dziecko gwałcone przez pedofila może ułożyć świat na nowo? Wątpię, takiego życia nie idzie poskładać w całość. Skurwiel Laki, do dziś nie rozumiem, jak mógł to robić. Właśnie, co z nim? Ktoś mu zanosi kwiaty, przynajmniej raz w roku? Mam nadzieję, że nie.
Dobra, wróćmy jeszcze na chwilę do tego gnoja. Nie przyszło mi nic innego do głowy, jak w środku nocy zadzwonić do Adriana. Kiedy dowiedział się, co zaszło, przez chwilę w słuchawce nastała cisza. Po chwili usłyszałem szorstki głos brachola:
"Czarny, odjebało Ci?! Odstrzelą cię, brachu!" "Dzięki, pocieszyłeś mnie! Właśnie to chciałem wiedzieć!" - parsknąłem nerwowym śmiechem. Wtedy Laki się poruszył, jechałem jakieś sto dwadzieścia przez las, gdyby nagle zza drzew wyskoczył jakiś futrzasty, już bym pewnie nie musiał się martwić o Dziaducha. Jechałem szybko, bo musiałem wiedzieć co robić, zanim ocknie się Laki, ten popierdoleniec gotów był zadzwonić do starego jeszcze zanim zrozumie, co się stało. Bystry po chwili zastanowienia rzucił krótko: "Przywieź go do dziupli, będę tam za pół godziny!" i rozłączył się.
Jak wiesz, commissario, dziupla to była willa, w której mój brat załatwiał transakcje. Import, eksport i te sprawy, sam wiesz. No, to za dwadzieścia minut dojechałem na miejsce, Adriana jeszcze nie było. Wytargałem popaprańca z samochodu, ocknął się na moment i klapnął: "Co do kurwy?" - ale nie dokończył, bo zdzieliłem go w ucho i kazałem trzymać pysk. Zwaliłem go na schody, ciemno było, ale znałem to miejsce. Po chwili przyjechał Bystry jakimś starym mecholem, wcześniej nie widziałem tej fury. Spojrzał na mnie i z rezygnacją pokręcił głową, zapytał tylko: "Zgłupiałeś, brach?". Wtedy kazałem mu usiąść na schodach. W skrócie opowiedziałem, co zobaczyłem w agencji. Na chwilę go zatkało. Pewnie by nie uwierzył, ale sytuacja była klarowna, znał mnie i wiedział, że nie zrobiłbym bałaganu bez konkretnego powodu. Chwilę pomyślał, chwycił mnie za ramiona i patrząc w oczy, powiedział: "Mamy dwa wyjścia. Albo wywozimy go do lasu i piach, albo grzecznie prosimy, żeby nie wspominał o całym zajściu Dziaduchowi, co wybierasz?"
Zmroziło mnie. Nie znałem Adriana z tej strony, zobaczyłem w jego oczach bezwzględność. Sytuacja mocno zgęstniała, ale nie miałem zamiaru czuć się odpowiedzialny za śmierć tej gnidy. Uwierz Pablo, gdybym się zgodził, Laki zginął by dużo wcześniej, a tak pożył sobie jeszcze całe pół roku, dar od Boga. Do dzisiaj nie wiem, komu się później naraził, ale ja w tym rąk nie maczałem, tego możesz być pewny. Powiedziałem Bystremu, że warto wypróbować tę drugą opcję, więc wciągnęliśmy mendę do środka. Laki doszedł do siebie po szybkim salonie masażu, wiadro zimnej wody na łeb i pół szklanki jaśka zrobiły swoje. Wyglądał, jakby zszedł z ringu po walce z Tyson'em. Ledwo zipiał, jednak kiedy dotarło do niego, co się wydarzyło, nieco oprzytomniał. Patrzył na mnie z nienawiścią, ale nic nie mógł zrobić. Bystry dał mu jasno do zrozumienia: skłamie i powie Dziaduchowi, że konkurencja go wykosiła, albo wszyscy się dowiedzą, że posuwał dziewczynki i pewne jest, że długo nie pociągnie. Laki nie miał wyjścia. To dawało mi pewna szansę, że stary się nie połapie. I tak się stało, Dziaduch nigdy się nie dowiedział, kto stoi za wsypą, a my zapomnieliśmy o całym zdarzeniu, inna sprawa, że zanim ktoś sprzątnął Lakiego - schodziliśmy sobie z drogi.
Tak wyglądała sytuacja o którą pytałeś, z pierwszym użyciem broni. Jak widzisz, nie zawsze klamka służy do strzelania, w moim przypadku posłużyła jako narzędzie do krótkiej gadki. Na chwilę zmienię temat. Kiedyś pytałeś mnie o Milenę, jak to się stało, że tam, w kasynie zaiskrzyło. Jak to się później potoczyło. Po cholerę ci to wiedzieć, ja ci do łózka nie zaglądam, fako! Dobra! Coś tam ci mogę napisać, ale nie powtarzaj nikomu."
(Tutaj wybuchnąłem śmiechem - dop.autor)
"Więc tak, musisz wiedzieć, że są dwa typy kobiet. Jedne wolą facetów, a drugie facetów z jajami. Milena, jak się później okazało należała do tych drugich. Dowiedziałem się, że spotykała się z tym gogusiem z kasyna prawie rok, byli zaręczeni, jakiś bankowiec. Zadzwoniłem do niej zaraz na drugi dzień i wyobraź sobie, że rozmawialiśmy półtorej godziny. O wszystkim. Nigdy wcześniej tak dobrze mi się z nikim nie rozmawiało. Umówiliśmy się, że na następny dzień przyjadę do niej do domu. Podała mi adres, nie muszę ci pisać, że wprawiło mnie to w doskonały nastrój. Kupiłem butelkę Martini i bukiet storczyków. Wyglądała zjawiskowo, ale mniejsza o to, za dużo nie możesz wiedzieć. Siedzieliśmy u niej w domu, piliśmy Martini, patrzeliśmy sobie w oczy, w tle zasuwał Vivaldi, czy jak mu tam. Zapytałem, co takiego zrobiłem, że postanowiła spędzić ze mną wieczór, powiedziała wprost: "Marcin, problem w tym, że nic nie zrobiłeś. I to nie tak, że jesteś przystojny. - zaśmiała się i szybko spoważniała. - Ty jesteś cholernie przystojny, ale nie o to chodzi. Masz to coś, co odróżnia cię od innych facetów. Przedwczoraj, w kasynie, gdy na mnie spojrzałeś, czułam, że mnie mrowi, poczułam te sławne motyle w brzuchu, wiesz, tego nie idzie opisać. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłam i nie wiem, czy to ty, czy twój sposób bycia, ale jest w tobie coś nieodgadnionego." Do dziś pamiętam jej słowa. A kiedy skończyła mówić, podeszła i usiadła na moich kolanach, zdjęła mi marynarkę, powiedziała: "Idę wziąć prysznic, pora lepiej się poznać, przystojniaku" - mrugnęła kokieteryjnie i wyszła. Kiedy szła do łazienki nie mogłem oderwać oczu od jej kołyszących bioder. Tak zaczęła się nasza miłość.
Rano, gdy się obudziliśmy, zjedliśmy pierwsze wspólne śniadanie, coś opowiadała, śmiała się i pokazywała śnieżno białe zęby, była piękna w każdym calu... No tak, pewnie chciałbyś wiedzieć, kiedy dowiedziała się kim jestem. No, to cię zaskoczę. Jeszcze tego samego dnia zapytała nagle: "Marcin, a co ty właściwie robisz, czym się zajmujesz?" Każdy facet pewnie by próbował ściemniać, ale znasz mnie, ja zawsze walę prosto z mostu! "Jestem chłopakiem z ferajny" - odpowiedziałem z powagą w głosie. Skłamałbym, gdybym napisał, że się nie obawiałem reakcji. Kobiety różnie reagują i nie zawsze logicznIe. Tak było i tym razem, zaskoczyła mnie. Wybuchnęła śmiechem. "Wiedziałam... Wiedziałam! Czułam, że jesteś takim facetem, któremu schodzą z drogi" - powtórzyła.
Rozumiesz to, Pablo? Zaskoczyła mnie wówczas, lecz teraz, po czasie sądzę, że ten fakt ją podniecał. Nie, że dosłownie, ale kumasz o co biega? Nie wiem dlaczego, ale są kobiety, które lubią mieć przy sobie takiego faceta, gościa z ferajny, człowieka, który zawsze wsadzi głowę tam, gdzie inny nie wsadzi nogi. Nie mam pojęcia dlaczego, ale coś w tym jest. Może dlatego, że kobieta lubi czuć się bezpiecznie u boku swojego faceta? Idę o zakład, że twoja żona też się podnieca na widok klamki w kaburze? Co mówisz, Pablo? Wal się? No dobra, nie wkurzaj się, nie moja sprawa... Co do Mileny, później jeszcze długo o tym rozmawialiśmy, żadnych szczegółów, takie tam bzdety, pół żartem, pół serio, ale jedno było pewne. Wybrała mnie, a nie tego fiuta, z którym była zaręczona. Bo podobno miłość nie wybiera, co nie, panie komisarzu? Dobra, starczy tego romantyzmu. Co jeszcze chcesz wiedzieć? Ty pytasz, ja gadam. Jestem do dyspozycji commissario, ale jeden warunek, w poniedziałek widzę cały karton czarnego jaśka i duży karton soku pomidorowego, mam cholerny apetyt na potas. Umowa stoi? No. W tym układzie dogadaliśmy się, nara!"
Szczerze mówiąc, osobiście nie znam żadnej kobiety, którą podniecają gangsterzy, ale postanowiłem nie drążyć tematu Mileny, jedno było pewne, oboje wskoczyliby za sobą w ogień, więc być może - coś było na rzeczy w tym, co napisał Czarny. Mnie jednak interesowały sprawy konkretne, które dotyczyły przestępczej działalności Marcina i jego grupy, a nie to, co robił w łóżku. Dlatego podziękowałem, że mi zaufał i napisał o tak intymnych sprawach. Jednocześnie podsunąłem mu konkretny temat. Zapytałem wprost: "Kiedy pierwszy raz zetknąłeś się ze śmiercią? Opisz mi sytuację oraz jak do niej doszło i kto za tym konkretnie stał." W zamian obiecałem spełnić jego zachciankę odnośnie whisky.
Odpowiedź przyszła po dwóch dniach...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt