Porwanie - Alex15
A A A

 

Główną bohaterką jest Olga Mazurek. Uczęszcza do szóstej klasy szkoły podstawowej. Jej najlepszymi przyjaciółkami jest Nadia i Rita. Olga jest ładną dziewczyną z długimi, pięknymi brązowymi włosami. Ma  dużo znajomych i przyjaciół, jak zwykła nastolatka.

" Porwanie..."

Pod koniec roku szkolnego Nadia i Rita były chore, więc w klasie nie miałam za bardzo z kim rozmawiać. Gorące, upalne lato dawało się we znaki wszystkim w szkole. Na każdej lekcji zeszyty były wachlarzami i nikt nie mógł się skupić na zadaniach. W pierwszy wtorek czerwca zdarzyło się to czego bym w życiu nie spodziewała. Kiedy wracałam ze szkoły parkową alejką szło kilku mężczyzn, widziałam auto, do którego szli nagle usłyszałam silnik samochodu dokładnie za moimi plecami, przyspieszyłam kroku lecz na nic się to nie zdało. Poczułam, że ktoś złapał mnie za ramię i przyłożył, dziwnie pachnącą chusteczkę do nosa, chciałam krzyknąć ale nie umiałam potem była tylko ciemność. Kiedy się obudziłam byłam jeszcze w samochodzie, nie wiedziałam gdzie jesteśmy i gdzie jedziemy. Nagle usłyszałam głos mężczyzny: 

- Robert przyłóż jej gnat do głowy niech usiądzie.
- Robi się Jacy.
I wtedy poczułam, że właśnie jak już zdążyłam się domyśleć Robert wyciągnął broń i przyłożył mi ją do głowy. Powiedział:
- Siadaj bo jak nie to kulka w łeb!
Posłusznie usiadłam opierając głowę o szybę zobaczyłam napis „ Gorzów Wielkopolski  Wita ! ”. Gorzów było to miasto leżące niedaleko Szczecina, więc moje obawy, że porywacze zawiozą mnie gdzieś za granice zanikły. Nagle widziałam, że samochód, w którym jedziemy skręcił w leśną drogę. W tym momencie bałam się jeszcze bardziej spodziewałam się najgorszego. Serce biło mi coraz mocniej i ze stresu zaczął mi dokuczać żołądek. Kiedy auto stanęło wydawało mi się, że zaraz umrę. Chciało mi się płakać ale nie miałam czym. Kiedy wysiadłam z samochodu zobaczyłam stary tartak. Był to ogromny budynek z powybijanymi szybami i ogromnymi drzwiami. Za mną szedł Robert trzymając pistolet skierowany w moją głowę, a obok niego drugi mężczyzna z rozmowy między nimi dowiedziałam się, że oni nazywali go Jacy. Jacy był wysoki, łysy a jego mięśnie sprawiały wrażenie jakby brał udział w walkach bokserskich. Nagle poczułam straszny ból w łydkach. To właśnie Jacy uderzył mnie biczem tak mocno, że aż uklękłam. Potem dostałam drugi raz w plecy a z oczu poleciały mi strugi łez. Wydałam z siebie jęk i położyłam się na ziemi. Myślałam, że już nie wstanę kiedy usłyszałam Roberta.
- Nie tak mocno zwariowałeś ? Jakby to szef widział! Nie da Ci twojej połowy kasy. Olga wstań! Wstań słyszysz!
- Jesteś chyba jakimś totalnym idiotą! Dzisiaj ją jeszcze dużo czeka. Przeżyje nie ma innej możliwości! (zaśmiał się złośliwie uderzając mnie jeszcze raz po plecach).
Podniosłam się sycząc z bólu. W sercu modliłam się, żeby uderzył w niego piorun. Kiedy już doszłam do budynku znowu Robert przyłożył mi pistolet do głowy i kazał mi iść prosto aż do drzwi. Ten mężczyzna, który prowadził samochód nazywał się Maciek i on zapukał do drzwi. Nagle z nich wyszedł facet ubrany w dżinsy i koszule w kratę, poprosił mnie żebym weszła do środka. Kiedy zobaczył, że kuleje od razu po zamknięciu drzwi spytał się mnie czy to zrobił mi Jacy. Odpowiedziałam płacząc potem usiadłam na krześle bo kazał mi czekać. Po kilku minutach do pokoju wszedł Jacy z Szefem.
- Ty dziwko! Po coś to gadała?! Ty się jeszcze dzisiaj dowiesz!
- Zamknij mordę Jacy! Powaliło cię żeby tak ją bić ona musi być żywa rozumiesz! ( po chwili ciszy powiedział )
- Dzisiaj jej nic nie zrobisz! Rozumiesz! Jak się dowiem, że jej coś zrobiłeś wylatujesz! Zawołaj mi Roberta.
Kiedy Jacy wyszedł Szef znowu zwrócił się do mnie.
- Nie martw się na razie, dzisiaj Robert będzie cię pilnować. Pokaż mi tą nogę.
Podciągnęłam nogawkę płacząc z bólu. Kiedy Robert wszedł i zobaczył zakrwawioną nogę powiedział do Szefa:
- Szefie a może by tak ją jednak zostawić?
- Coś ty. Ciebie już też odwala widzę. Zaraz jej to przejdzie, gorsze rzeczy widziałem. Zaprowadź ją do pokoju i pilnuj ją całą noc. Rano dostanie coś jeść. Nie wiem czy Jacy już z samego rana to zrobi ale mam nadzieje, że nie.
Po tej rozmowie Robert zaprowadził mnie do pokoju niedaleko gabinetu Szafa. Stała tam rozkładana kanapa, stół ale nie było tam okna. Robert powiedział mi, że mam się położyć i spróbować zasnąć. Nie spałam jednak do późnej nocy bo bałam się wszystkiego i bardzo bolały mnie nogi oraz plecy. Rano obudziłam się przykryta jakimś śmierdzącym kocem, Roberta nie było w pokoju i chociaż bałam się go tak samo jak Jacego wystraszyłam się, że go tu nie ma. Nie chciałam wstać ale byłam bardzo głodna. Ku mojemu zdziwieniu do pokoju wszedł Szef trzymający pistolet.
- Wstawaj lala! Widzę, że nie śpisz.
Szef miał dzisiaj chyba dobry dzień bo nucił jakąś piosenkę pod nosem. Ze schyloną głową spytałam się Szefa:
-Co teraz ze mną będzie?
- Na to ja już nic nie poradzę Olga.
Zastanawiało mnie tylko to, że skąd oni wiedzieli jak miałam na imię. Bo przecież Robert powiedział do mnie „Olga wstań”. Nie dawało mi to spokoju. Nagle do pokoju wszedł Jacy i Szef powiedział do niego:
- Oddaję ci ją ale nie za mocno, a i daj mi broń.
Jacy niechętnie oddał Szefowi pistolet i dał mi chusteczkę.
- Masz zaciągnij się nie będzie tak boleć.
Patrzyłam na chusteczkę, wypuściłam powietrze z ust jakby miało mi to przynieść jakąś ulgę. Potem przyłożyłam chusteczkę do nosa i znowu straciłam przytomność.
Kiedy się przebudziłam leżałam na ziemi z podartym ubraniem. Nie umiałam się podnieść, było mi zimno a moje włosy przykrywały mi twarz. Po kilku minutach do pokoju wszedł Robert.
- O matko! Co ten debil ci zrobił? Olga, Olga wstań, wstawaj! ( zaczął klepać mnie po policzku)
Jednak ja nie dawałam znaku życia. Pobiegł po Szefa, kiedy obaj wpadli do pokoju Szef odwrócił mnie na plecy i powiedział:
- Jej nic nie będzie połóż ją na kanapie niech odpocznie daj jej potem coś zjeść i pić i pilnuj żeby zaś tu ten gnój nie przyszedł.
Kiedy Robert położył mnie na kanapie i przykrył mnie kocem powiedział:
-Dostanie za to nauczkę! Z pierdla nie wyjdzie przez dziesięć lat przypilnuje tego! Olga usiądź, masz jedz. ( podał mi kromkę chleba z żółtym serem i wodę). Zjadłam i wypiłam. Robert usiadł obok mnie i powiedział:
- Jeszcze trochę tu posiedzisz, Niestety.
Odsunęłam się płacząc i w tej chwili do pokoju wszedł Jacy.
- Robercik teraz z Olgą flirtujesz, oj nie ładnie nie ładnie. Odsuń się!
- Nie!
- A to czemu niby ja się chce zabawić, nie to co ty.
Jacy wyciągnął bicz i uderzył mnie nim po udach. Ja z bólu zwlokłam się na podłogę. Potem usłyszałam strzał. Jacy odskoczył w bok i ryknął:
- Maciek ty gnoju! Chcesz mnie zabić.
- Jaki Maciek? Mówiłem, że masz jej nie bić! Chcesz już kulkę w kolano czy za chwile?
- Szef?! Ja myślałem, że ten… że Maciek…
- Ja już dobrze wiem co myślałeś. Już cie tu nie widzę!
-Robert podnieś ją.
Jacego już nie było w pokoju. Kiedy Robert posadził mnie na kanapie Szef powiedział:
- Od dzisiaj ja też cię będę w dzień pilnował.
I tak mijały kolejne dni. Byłam wystraszona i bałam się Jacego. Codziennie musiałam go znosić. Jedynie Robert pomagał mi. Przynosił mi jedzenie i wodę kiedyś nawet i kołdrę i zawsze przy mnie siedział w nocy. Przy nim się tak nie bałam. Kolejne letnie dni zawiązywały między nami więź aż do tej sobotniej nocy kiedy myślałam, że gorzej być nie może. Wieczorem spytałam się Roberta:
- Siedzę tu już prawie dwa tygodnie ciągle mnie Jacy gwałci, ja już tak długo nie wytrzymam! Patrz jak ja wyglądam jestem cała w krwi, siniaki mam na plecach wyglądam jak jakaś dziwka!
W tej chwili Robert mnie przytulił i powiedział:
- Nie martw się. Zaraz pójdę po Szefa on ci wszystko powie.
Kiedy Robert wrócił z Szefem powiedział do mnie:
- Olga masz mój telefon, zadzwoń po policje i powiedz, że jesteśmy w starym tartaku.
- Nie. ( nie wiem czemu tak powiedziałam ale rozpłakałam się opierając czoło o ramię Roberta. On przytulił mnie, gładząc moje włosy).
- Teraz już rozumiem. On ci się podoba nie? Jesteś zakochana. Wcale ci się nie dziwię. Zresztą zaraz tu policja przyjedzie.
W tym Momocie do pokoju wbiegł Jacy.
- Psy tu są!
- Jak psy!? Co ty gadasz Jacy jakby nas tu znaleźli? ( Szef jakby nic nie wiedział zaprzeczał).
Siedziałam na kanapie jak posąg. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle usłyszałam strzał i zemdlałam. Obudziłam się już w szpitalu na ostrym dyżurze. Nie wiedziałam co się stało i czy Robert przeżył. Kiedy lekarz do mnie przyszedł powiedział:
-Ledwo co przeżyłaś. Ktoś Cię postrzelił w prawy bok i o mało nam się nie wykrwawiłam na stole.

Kilka tygodni później prawie codziennie przychodziła do mnie Rita i koledzy z klasy. Pewnego dnia lekarz mi powiedział:
- Olgo po tym co przeżyłaś możesz być w ciąży. Na to wskazuję wszystkie badania.
- Ale jak to ?! Przecież jak się mama o tym dowie co ona mi powie?! Co powiedzą ludzie? To nie może być prawda! Nie!
Rozpłakałam się i przykryłam się kołdrą. Potem Pan doktor powiedział:
- Nie możemy usunąć Tobie tego dziecka. Prawo nam zabrania. Wiem, że byłoby to prostsze niż jego wychowanie ale mogę to zrobić za drobną opłatą…
- Pan jest chyba bez serca! Ja nie chce usunąć tej ciąży! Może i się boje jak zareagują moi rodzice i czy będę umiała zająć się dzieckiem ale nie zabije tego dziecka może pan zapomnieć! Wszystko powiem policji! Nie chce pana widzieć i proszę o zmianę lekarza prowadzącego.
-Ale może jednak zapomnimy o wszystkim po co tak radykalnie…
- Nie! Proszę wyjść bo zacznę krzyczeć.
Kiedy pan doktor wyszedł z Sali ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę.
Do pokoju wszedł Robert. Bardzo się zdziwiłam a jednocześnie ucieszyłam nie sądziła, że go tak szybko wypuszczą. Bardzo mi go brakowało.
- Tęskniłam za tobą. ( Tuląc się do Roberta powiedziałam ) Obiecaj mi, że już nigdy nie zrobisz czegoś tak głupiego jak porwanie ok?
- Obiecuje. ( po chwili powiedział) Olga on Cię trafił.
- Tak, ale już jest wszystko dobrze i nie zgadniesz.
- Co ?
- Jestem w ciąży ! ( z uśmiechem na twarzy czekałam na opowiedz ).
- To fantastycznie! Jak się cieszę. Ale z Jacym nie?
- No niestety. A może ty będziesz ojcem dziecka ?
- Ja chyba zwariowałaś nie chce, żeby twoje dziecko wychowywało się z kryminalista.
- Dla mnie nie jesteś kryminalistą. Przecież też byłeś zastraszany przez Jacego. Nigdy nie zapomnę jak mi wtedy pomogłeś to się dla mnie liczy.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy przez dłuższy czas. Kiedy nasze usta zetknęły się do Sali weszła informując mnie pielęgniarka, że goście czekają przed drzwiami. W tej chwili Ja z Robertem zaczęliśmy się śmiać trzymając się za ręce.
- Proszę! ( odpowiedziałam po chwili ciszy )
Do Sali weszła Rita, Jacek i Szymon. Jacek i Szymon to przyjaciele od przedszkola a w szkole zaprzyjaźnili się także z Ritą i ze mną. Lekko się speszyli widząc Roberta obejmującego mnie swoim ramieniem, ale kiedy Rita powiedziała: my tu może przeszkadzamy? Odważyli się i wydali z siebie donośne uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
- Co to miało być ?! To jest mój przyjaciel i nikt tego nie zmieni pomógł mi wtedy kiedy go potrzebowałam, był ze mną w tych najgorszych dla mnie chwilach. I co z tego, że ma dwadzieścia osiem lat.
- Ile ?! Olga ty wiesz w co się pakujesz?
- Już mówiłam to mój przyjaciel. Nikt inny.
- Olga to ja już pójdę co ? Jutro znowu przyjdę. ( Robert powiedział nie chcąc mieszać się w kłótnię )
- No dobra pa.
Kiedy Robert wyszedł z Sali zaczęło się istne przesłuchanie.
- Ile on ma lat ? Chyba zwariowałaś!
- Olga a może to coś więcej widziałam jak Cię obejmował.
- A może to jego dziecko co ???
Po tym pytaniu już nie wytrzymałam.
- Co wy myślicie, że ja z nimi do tego tartaku pojechałam żeby się zabawić! Że ja tam ze wszystkimi spałam dla kasy ?! Jesteście bandą debili i tyle! Widzieliście te siniaki, rany po biczu i ranę postrzałową i wy myślicie, że ja to robiłam dla przyjemności?!
-Olga nie denerwuj się.( powiedziała Rita spokojnym głosem )
- No dobra wybaczam wam ale ostatni raz.
Nagle do pokoju weszła Nadia z Julią. Julia to była koleżanka Nadii dopóki ja nie zaczęłam z nią siedzieć. Wtedy Julia siedziała z Ritą. Nadia przyszła do szpitala pierwszy raz odkąd ja już tu leżę, więc bardzo mnie to zdenerwowało ponieważ chłopcy i Rita przychodzili prawie codziennie.
- Nie chce Cię tu widzieć! Wychodź! Mam Cię dość! Przyszłaś tu pierwszy raz od trzech miesięcy, a w ciągu tych trzech miesięcy byli tu już prawie wszyscy tylko nie ty i nie próbuj mi wmówić, że nie miałaś czasu. Bo chłopcy przychodzili chociaż trenują piłkę nożną. Wynocha!
Julia i Nadia wyszły z Sali oburzone, że je tak śmiałam wyrzucić, ale nie miałam innego wyjścia. Nie chciałam słuchać jej tłumaczeń dlaczego nie przyszła do mnie ani razu. W tej chwili chciałam tylko porozmawiać z Ritą. Kiedy chłopcy wyszli z Sali i poszli kupić sobie coś do jedzenia powiedziałam:
- Rita ja jestem w ciąży.
- Co? Ja dobrze słyszałam ? trzynastolatka w ciąży z jakimś gwałcicielem?!
- Tak. Ja Tobie wszystko opowiedziałam o tym porwaniu ty wiesz wszystko. Proszę nie powiedz nikomu.
- Ok.
- To jeszcze nie wszystko.
- Co jeszcze dla mnie masz ? Aż się zaczynam bać.
- Kocham Roberta.
- Co?! Chyba zwariowałaś?
- Nie, nie zwariowałam, jeszcze wiem co mówię.
- A on wie?
- Tak i on też mnie kocha.
Rita siedziała na łóżku w szoku. Nie wiedziałam co jej jest.
- Rita!
- Co!
- Nic. Siedziałaś jak w słup soli.
- Bo jestem w szoku! Chcesz z nim być?
- Nie wiem ale go kocham on też mnie kocha i obiecałam mu, ż e dzisiaj powiem to rodzicom jak on będzie u mnie. Mam nadzieję, że mama nie wpadnie w szał. Nie wie jeszcze, że jestem w ciąży.
- Ja na twoim miejscu bym z tym poczekała. Jak twoja mama nie wie, że jesteś w ciąży to na razie chyba lepiej jej nie mówić o tym twoim Roberciku.
- Chyba masz rację. ( w tej chwili do Sali weszli dwaj policjanci )
- Przepraszam bardzo chcemy jeszcze raz wysłuchać pani zeznań.
- Dobrze. Rita wyjdź na chwile ok.?
- Ok. Pa
Po wyjściu Rity dwaj policjanci oznajmili mi, że Robert został złapany na gorącym uczynku. Przewoził dwa kilogramy kokainy. Byłam w szoku nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji myślałam, że będziemy razem, że moje dziecko będzie miało ojca. Przecież on się we mnie kochał, a może mnie przez cały czas okłamywał? Nie wiedziałam co o tym myśleć siedziałam jak słup i wpatrywałam się w policjantów. Kiedy zapytali się mnie czy mam jakieś pytania powiedziałam:
- Pan doktor Nowak zaproponował mi aborcje za łapówkę.
- Pan Wiesław Nowak ?
- Tak. Dzisiaj rano.
- Gdzie możemy go znaleźć.
- Nie wiem, ale chyba jest na dyżurze.
- Dobrze. Do widzenia jeszcze jutro się pojawimy, żeby spisać zeznania.
Kiedy policjanci wyszli z Sali weszła Rita, Jacek i Szymon. Jak zobaczyli mnie zalaną łzami nie wiedzieli co zrobić. Rita usiadła na łóżku, przytuliła mnie i zapytała się co się stało kiedy powiedziałam jej o Robercie nie chciała mi w to uwierzyć. Jak się już uspokoiłam Rita spytała się mnie czy chce powiedzieć chłopakom o tym o czym tylko ona wie. Zgodziłam się i powiedziałam:
- Jestem w ciąży.
- Co?! ( Jacek i Szymon wytrzeszczyli oczy ze zdziwienia )
- No a teraz nie wiem czy się cieszyć czy płakać. Robert siedzi w więzieniu!
- Za co ? ( Spytał się Szymon niepewnym głosem )
- Złapali go jak przewoził kokainę przez miasto.
- Niemożliwe.
- A jednak.
I znowu zalałam się łzami nie wiedziałam co zrobić żeby przestać płakać. Po chwili do Sali weszła mama.
- Kochanie co się stało.
Mama nic nie wiedziała o Robercie i o tym, że jestem w ciąży, więc trochę mi zajęło wytłumaczenie całej sprawy. Kiedy opowiedziałam historie z Robertem powiedziałam:
- Jestem w ciąży z gwałcicielem siedzącym w więzieniu.
- Co ?! Ale jak to możliwe?
- Normalnie! I jeszcze lekarz zaproponował mi aborcje ale musiałabym mu za to zapłacić. Nie zgodziłam się i powiedziałam to wszystko policji. Nie chce stracić tego dziecka! Jak Ci się coś nie podoba to wyjdź.
- Czemu nie przyjęłaś tej propozycji! Jak sobie wyobrażasz wychowanie tego dziecka ? Nie mamy pieniędzy!
Do Sali wpadła siostra oburzona krzykiem wyprosiła mamę z Sali. Po chwili ciszy powiedziałam do Rity:
- Chyba bym wolała dalej siedzieć w tym tartaku.
Po tych słowach do Sali wszedł Szef, Jacy i Maciek. Maciek trzymał drzwi a Jacy bicz. Szef podszedł do mojego łóżka i powiedział:
- Słyszałem, że twojego Robercika złapali. Myślałem, że Ci powiedział o swojej robocie.
- Czemu was tak szybko wypuścili?
Byłam przerażona, modliłam się tylko żeby nie zrobili nic Ricie i chłopakom i żeby nie wiedzieli o ciąży.
- Lala tak się dzieję jak się ma dobrych prawników.
- Nie przedstawisz nam swoich przyjaciół? ( Jacy waląc biczem o podłogę spojrzał Ricie prosto w oczy ).
- Rita to jest Jacy. ( powiedziałam mając serce w gardle )
- Rita jak ładnie! Ciekawe czy jest taka twarda jak ty?
- O co ci chodzi ?
- Czy wytrzyma gwałty bez chusteczki odurzającej?
- Nie błagam nie róbcie jej nic! Ona wam nic nie zrobiła.
Chłopcy patrzeli się na tą sytuację jak sroki w kubeł. Nie wiedzieli czy to jest na prawdę czy nie.
- Lala Robert już Tobie teraz nie pomoże. Teraz cię nikt nie przytuli. Nikt cię nie obroni przed Jacym. ( Patrzył mi prosto w oczy i się śmiał ). To co idziesz z nami? Czy mamy wziąć twoją przyjaciółkę?
- Zgadzam się, ale błagam nie bierzcie jej!
- Dobra lala jedna nam wystarczy.
Ja leżałam na parterze więc kiedy Jacy zeskoczył Maciek zepchnął mnie z okna i Jacy złapał mnie tuż nad ziemią. Kiedy Jacy wsadził mnie do samochodu widziałam Ritę skaczącą z okna razem z Jackiem i Szymonem miałam nadzieję, że za nami nie pobiegną ponieważ stary tartak był niedaleko szpitala można było tam łatwo dobiec przez las. Kiedy przyjechaliśmy przed drzwiami Jacy mnie zlinczował tak mocno, że myślałam, że kolejne uderzenie zbliżało mnie do bram śmierci. Leżałam zakrwawiona z mojego czoła spływały krople potu i krwi. Zwinęłam się w kłębek i modliłam się o to żeby moje dziecko przeżyło.
W tym samym czasie Rita, Szymon i Jacek byli w krzakach i wszystko obserwowali. Chcieli zadzwonić po policję ale nie było zasięgu. Kiedy Maciek zawlókł mnie do pokoju ze starą kanapą nie mogłam uwierzyć, że znowu się tam znalazłam. Za drzwiami słyszałam Szefa:
- Na jutro 50 000! Jak nie to Olgi nie zobaczycie!
-Moi rodzice nie zbiorą tyle pieniędzy. ( szlochając zwróciłam się do Szefa )
- Jak nie na jutro to będziesz tu dłużej siedzieć.
Rozpłakałam się leżąc na kanapie. Potem Jacy mnie zgwałcił ze zmęczenia zasnęłam, rano obudził mnie głos Szefa:
- Wstawaj! Co się tak wylegujesz! Masz powąchaj. ( mówiąc to podał mi chusteczkę, której zapach znałam bardzo dobrze… )
Kiedy znów straciłam przytomność obudziłam się pod wieczór leżałam na ziemi, naokoło mnie była krew. Moje nogi były jak od zebry w paski ale z bicza. Miałam wrażenie, że poroniłam nie chciałam jednak o tym myśleć. Wstałam szukałam po pokojach czegoś do picia. Nie znalazłam jednak ani wody ani Szefa z Jacym i z Maćkiem. Z przemęczenia na głównym korytarzu runęłam ja domek z kart a za parę minut przylecieli po mnie panowie z pogotowia. Z noszy widziałam policyjny radiowóz do którego wsiadał Szef.
Zasnęłam i długo się nie budziłam leżałam w szpitalu zapadłam w śpiączkę farmakologiczną słyszałam jedynie jak mama przepraszała mnie za to, że tak na mnie nakrzyczała. Do szpitala przychodzili wszyscy: Szymon, Rita Jacek nawet Nadia. Obudziłam się w dzień przed rocznicą mojego pierwszego porwania kiedy Robert siedział przy moim łóżku i trzymał mnie za rękę i płakał. Moi rodzice stali za szybą a mi z oczu leciały łzy. Kiedy Robert zauważył, że otworzyłam oczy uśmiechnął się i mnie przytulił. Rodzice od razu wpadli do Sali, tata odepchnął Roberta na bok, już chciałam coś powiedzieć kiedy jeden z lekarzy poprosił moich rodziców o zrobienie miejsca Robert wykorzystał tą sytuacje, wstał uścisnął moją dłoń i pocałował mnie w policzek. Gdy wszyscy wyszli lekarze zaczęli mnie badać: pobrali mi krew, zmierzyli ciśnienie itd. Po południu na korytarzu szpitalnym zobaczyłam całą moją rodzinę: obydwie babcie, chyba wszystkie ciocie z wujkami, mamę i tatę w tym samym czasie przy moim łóżku siedział Robert rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Robert opowiadał mi historię jak był moim wieku i robił razem ze swoimi kolegami żarty nauczycielkom. Wtedy myślałam, że znalazłam szczęście, aż do chwili kiedy do Sali wszedł mój ojciec.
- Ty gówniarzu! Ty porwałeś moją córkę! Ty ja zgwałciłeś! Co mylę się? Wychodź z tego pokoju! Wychodź bo zadzwonię po policję!
- Chyba ja po nią zadzwonię. Jeszcze pan zrobi coś Oldze.
- Jeszcze śmiesz się odszczekiwać! Ty zboczeńcu nie pozwolę żebyś spotykał się z moją córka! Rozumiesz!
- Pa. Olguś jutro przyjdę nie będę się kłócić bo nie mam po co.
Byłam wściekła na tatę moi rodzice myśleli, że nie wiem z kim się zadaje miałam ochotę pobiec za Robertem ale nie mogłam.
- Olga on siedział w więzieniu. To jest kryminalista. Ludzie się nie zmieniają zrozum to.
- Ale tato ja go kocham! On kocha mnie. Zanim mnie porwali ze szpitala powiedziałam mu, że jestem w ciąży, to wiesz jak on się ucieszył!
- To jeszcze nic nie znaczy! Ja lepiej wiem co dla ciebie lepsze.
- Jesteś okropny! ( Po tych słowach do Sali weszła pani doktor )
- Dzień dobry proszę opuścić salę, zabieramy pana córkę na badania.
Pani doktor zjawiła się w odpowiednim momencie jakbym dłużej rozmawiała z tatą o Robercie mogło by dojść do kłótni. Nie chciałam tego. Czułam, że tata nie miał do mnie zaufania ale nie wiedziałam co mogę zrobić w tej sprawie. Ze szpitala wypisali mnie niedługo po kłótni z ojcem. Kiedy wróciłam do domu wszystko było tak jak dawniej czyli niedzielne pyszne obiady, odwiedziny o babci i zabawa z naszym psem. Moja miłość z Robertem ciągle rosła i na szczęście tata to zaakceptował. O tamtych dwóch tygodniach przypominały mi tylko blizny na nogach i plecach ale szybko o nich zapominałam bawiąc się w gronie przyjaciół.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Alex15 · dnia 09.01.2014 20:10 · Czytań: 3471 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Alex15 dnia 10.01.2014 14:41
Mam nadzieje, że wszystkim się podobało. Piszcie w komentarzach swoje opinie. ;) Dziękuje wszystkim którzy przeczytali. Każda opinia jest dla mnie bardzo ważna.
:)
Miladora dnia 10.01.2014 18:05
Niestety, przyznam się, że dotrwałam tylko do połowy tekstu. Na część z powiększoną i pogrubioną czcionką nie starczyło mi już dobrej woli. Zresztą nie rozumiem tego zabiegu.
Dlaczego tylko do połowy?
Otóż, stylistycznie i pod względem interpunkcji tekst leży na obu łopatkach.
Kłania się również gramatyka.
Prowadzisz tekst głównie za pomocą jednakowych w formie i w dodatku często rymujących się czasowników, co z literackim przekazem niewiele ma wspólnego i co nadaje opowiadaniu taką monotonię, że po krótkim czasie zaczyna się ziewać.
Liczne braki przecinków powodują w dodatku zlewanie się myśli w zdaniach, tworząc niekiedy dość zabawne słowne konfiguracje.
O zapisie dialogów także nie masz jeszcze pojęcia.
Poza tym tekst naszpikowany jest licznymi powtórzeniami, które również ujemnie wpływają na jego wartość literacką.
Podsumowując - sporo pracy przed Tobą, Alex.
Nie punktuję poszczególnych błędów, bo taka korekta trwałaby co najmniej dwie godziny, a komentarz sięgnąłby piwnic portalu. ;)

Miłego :)
pablovsky dnia 10.01.2014 18:28
Alex15 napisała:
Mam nadzieje, że wszystkim się podobało.


Niestety, płonne Twe nadzieje, moja miła. Dawno nie czytałem na portalu takiego poplątania z pomieszaniem, na dodatek w tak niechlujny sposób napisane. Moja miła poprzedniczka zawarła w swoim komentarzu wszystko. Albo prawie wszystko, żeby do reszty Cię nie przygnieść.
Ale nie martw się, jak miałem piętnaście lat, to pisałem jeszcze gorzej! Głowa do góry i walcz o lepsze jutro!
Pozdrawiam.
Alex15 dnia 10.01.2014 19:31
napisałam ten tekst rok temu, szczerze to byłam jeszcze w szkole podstawowej. Większość ludzi którym dałam do przeczytania, ten i wiele innych tekstów, bardzo mnie chwalili, nie zwracali uwagi na interpunkcje, gramatyke itd. tylko na moje pomysły. Sama nie wiem, czy pisze ciekawie, inni twierdza, że tak, ale ja nie do końca. Dodałam ten tekst na ten portal, bo chciałam posłuchać innych opinii. Fakt, pierwszy komentarz troche mnie zdolowal, ale nie zamierzam sie poddawać. Będe robić to co robie i pisać tak jak chce, nie zwracając uwagi na to czy dobrze mi to wychodzi. Moi przyjaciele kochają moje teksty i dla nich zamierzam pisać. Oni, umią mnie docenić. Dziękuje pablovsky, troche mnie pocieszyłeś. :)
pablovsky dnia 10.01.2014 19:44
Alex15 napisała:
Będe robić to co robie i pisać tak jak chce, nie zwracając uwagi na to czy dobrze mi to wychodzi


Doskonale Cię rozumiem, ale musisz zwracać uwagę na to, co piszesz i w jaki sposób. Jeśli chcesz być dobra w tym, co robisz, to musisz z pokorą ustosunkowywać się do krytyki. Na naszym portalu masz doskonałą okazję przekonać się, gdzie popełniasz błędy i jak ich unikać.
Niepotrzebnie dołujesz się komentarzem Miladory, to osoba bardzo doświadczona i musisz mieć świadomość, że zabierając się za czytanie Twojego tekstu miała na myśli tylko jedno - żeby Ci pomóc, a nie zaszkodzić.
Tutaj wzajemnie wskazujemy błędy, które popełniamy podczas pisania, wytykamy wszelakie niedoskonałości i każdy komentarz, nawet najbardziej przykry, jest po to, aby pomóc.
Więc warto wyciągać wnioski, które z czasem na pewno pozytywnie wpłyną na Twoją twórczość.
Opinii najbliższych przyjaciół i rodziny nie brałbym na serio, to oczywiste, że rzadko kto Cię skrytykuje, taka już uroda najbliższych ;)
Miladora dnia 10.01.2014 21:12
Ktoś, kto powiedział, że gram krytyki jest lepszy od kilograma pochwał – miał rację.
Nauczyć się pisać można dopiero wtedy, gdy umie się zauważać u siebie błędy, a ich nie wytykają bliscy i przyjaciele (na ogół), więc jak opanować tę sztukę?
Jedną z metod jest świadome czytanie, czyli takie, podczas którego rejestrujesz nie tylko formy gramatyczne, płynność narracji, konstrukcję tekstu, układ zdań, lecz i zauważasz miejsca, w których występują znaki interpunkcyjne, a także przyswajasz zapis dialogów. Nie mówiąc o ortografii, którą doskonale można opanować w sposób wizualny. Bo czytać należy nie tylko dla przyjemności, lecz i dla nauki.
Nie mogłam wiedzieć, że jesteś jeszcze tak młoda i nie zamierzałam Cię przygnębiać.
Ale jeżeli ktoś na początku Twojej przygody z pisarstwem nie otworzy Ci oczu, to takie błędy będziesz powielać przez następne lata, do niczego nie dochodząc.
A więc czytaj dużo dobrej literatury, wzbogacaj słownictwo i próbuj dalej. Z tym, że radziłabym Ci zacząć od krótkich tekstów – wprawek, przy których nauczysz się zwięzłego i poprawnego formułowania myśli. Wiedz, że pisanie wymaga pracy. Nie odkłada się tekstu bez ponownego przejrzenia i poprawienia zauważonych błędów. Najlepiej wracać do niego po paru dniach, gdy można już spojrzeć na wszystko świeżym okiem.
Pamiętaj, że pisze się na gorąco, a dopracowuje na zimno. ;)

Powodzenia :)
G.G dnia 13.01.2014 01:08
Alex15, wszelki komentarz przyjmuj na chłodno. Oceniają cię ludzie, którzy naprawdę są w tym bardzo dobrzy. Ja także niedawno zadebiutowałem na Portalu Pisarskim. Wszelką krytykę, jak i unaocznione błędy, traktuję jako coś budującego, motywującego, bezpośrednio wpływającego na mój warsztat pisarski. Także uwielbiam pisać, ale bezsensem jest tkwić w samozachwycie. Jesteś młodą osobą, i zapewne bardzo szybko będziesz robiła postępy. Bardzo pomocnym będzie to, że będziesz wiedziała na co zwrócić uwagę.
Przeczytałem twój tekst w całości, i niektóre wydarzenia wydają mi się trochę dziwne(oderwane od rzeczywistości) np. okoliczności, jak i samo uprowadzenie ze szpitala. Sporo też jest chaosu, w biegu następujących po sobie wydarzeń.
Niektóre rzeczy przychodzą same, niektórych jednak trzeba się nauczyć.
Przyjmuj krytykę, jako coś budującego, poza tym prawda jest taka, że możesz na tym tylko skorzystać.
Pozdrawiam :)
madoka dnia 20.02.2018 18:29
A ja uważam, że mimo wszystko jest jakiś urok. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty