Nerwy w konserwy - ajw
Proza » Humoreska » Nerwy w konserwy
A A A

   Nie wiem dlaczego, jest szewski poniedziałek, a nie ma żadnego określenia dla cholernego piątku. Mój był felerny jak trzy razy „f” (facet z fiutkiem jak fistaszek), a przy ilości przekleństw, które dzisiaj wyrzuciłam z siebie z szybkością karabinu maszynowego ukm MG 34, był mega szewski.

  Poszłam do salonu znanej sieci telekomunikacyjnej, żeby wyjaśnić niebotycznie wielki rachunek. Kiedy podpisywałam umowę, miał być dwa razy mniejszy od tego, który płaciłam. Gdyby to dotyczyło wspomnianego feleru, to bym się pewnie ucieszyła, ale w przypadku rachunku – na samą myśl nóż otwierał mi się w kieszeni  (no może w szufladzie w domu, tak dla ścisłości). Kiedy zobaczyłam rudego małpiszona płci żeńskiej, zapraszającego mnie do swojego stolika, wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Babol potraktował mnie z góry, jak jakąś wsiową babę, która przyszła zakłócać ciszę do jej "salunu". Powiedziała mi, ze skoro podpisałam umowę, to mam to, co podpisałam. Co za odkrywcze myślenie! Nie pomogła mi w niczym. Poprosiłam więc grzecznie i z uśmiechem na ustach o adres mailowy, gdzie mogę złożyć reklamacje i jej nazwisko (i tu przestała już być taką wyniosłą suką). Tak czy siak, nie załatwiłam nic!

 

  Następnie poszłam do sklepu medycznego po pieluchy dla leżącej mamy. Poprzedniego dnia była wielka kolejka, więc pomyślałam, że dziś może będzie mniejsza. Niestety, pomyliłam się. Była taka sama, tylko że z dwóch pań obsługujących zrobiła się jedna. A ponieważ jest to sklep, gdzie klientami są w dużym procencie ludzie starsi, którzy lubią pogadać, ponarzekać i mają czasem kłopoty ze zdecydowaniem się na coś, to wiadomo, jak wygląda tam załatwianie spraw. Uff! Na szczęście mogłam usiąść, więc skorzystałam z możliwości i czułam, jak moja złość na rudzielca z salonu odparowuje ze mnie niczym woda podczas wrzenia. Kiedy już była moja kolej, położyłam przed sprzedawczynią zlecenie od lekarza (takie jak zwykle) i poprosiłam o „dzienne trójki”. No i wtedy okazało się, że w nowym roku obowiązuje nowy kod i trzeba z powrotem pójść do pana doktora i poprosić, by skreślił stary kod, a wpisał ten właściwy, podpisał się i podbił pieczątkę. Nie załatwiłam nic!

 

 Byłam w pobliżu znanego supermarketu, wiec postanowiłam zrobić zakupy. I co? Oczywiście, dzikie tłumy bab i chłopów, którzy niemal wyrywali sobie koszyki, bo rzucili mandarynki po dwa złote za kilo. Jezu Chryste - cóż to była za wojna! Uciekłam na inne stoisko, pomijając owoce i warzywa, bo niechybnie zostałabym ranna. Niestety, wszędzie byli ludzie, wciąż się o nich potykałam i zaczepiałam niechcący koszykiem. Ktoś na mnie wpadał, ktoś przepychał się, depcząc mi po butach, bo w przejściu stał akurat wózek widłowy, czy inne cudo do przewożenia towaru. Obleciałam wszystko z szybkością światła, omijając miejsca najbardziej zaludnione, zgarnęłam po drodze, co się da i pomaszerowałam szybko do kasy. Zapłaciłam i dałam nogę, uciekając jak najszybciej z tego mrowia, a tu niespodzianka! W przejściu pomiędzy jednymi a drugimi drzwiami natknęłam się na gadatliwego wujka mojego ślubnego!

 

  Przywitałam się z nim z uśmiechem na ustach i zaczęło się. Opowiedział mi o wszystkich swoich chorobach – od dzieciństwa po osiemdziesiątkę, o chorobie sąsiadki, o obiadach w szkole gastronomicznej, gdzie ostatnio znalazł paznokieć w zupie, o Hance, co pożyczyła od niego kasę i nie chce oddać, a jego mama zajęła się nią, gdy straciła rodziców i on musiał jej łóżko odstąpić, a sam spać we wojnę na stryszku. W tym czasie próbowałam wielokrotnie wbić się w zdanie, ale było to wyczynem na miarę zdobycia polędwicy w czasach reglamentowanego mięsa, więc stałam z tymi siatami, które swoim ciężarem wydłużały mi ręce i czułam się jak jakaś małpa człekokształtna, nie umiejąca porozumieć się z homo-sapiensem. Na koniec wujo przyjrzał mi się uważnie i powiedział:

- Utyłaś chyba.

 Nie wytrzymałam. Walnęłam go w kostkę napakowaną torbą zagłady, odwróciłam się na pięcie i wyszłam, zostawiając go z rozdziawioną gębą z widocznymi kilkoma ubytkami, by kontynuować dietę odchudzającą, na której byłam od dwóch miesięcy i schudłam całe pięć kilo!  

                                                                            

                                                                         K o n i e c

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
ajw · dnia 21.01.2014 07:25 · Czytań: 734 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 31
Komentarze
Klaudyna 69 dnia 21.01.2014 08:38 Ocena: Świetne!
Humoreska w dechę w ten jakże piękny, deszczowy, cholernie zimny i wietrzny poranek. Główna bohaterka poprawiła mi humor, gdyż pomyślałam sobie, że nie tylko ja dziś mam pod górkę. Ślisko, zimno i niefajnie...Więc siedzę sobie przy dobrej kawie i widzę oczami wyobraźni przeprawy z rudym małpiszonem, ludzi w kolejce, pampersy w ręce, marudzącego staruszka, który znalazł sobie słuchacza i nie odpuści. I wiesz co, zbieram się i ja...może będę miała więcej szczęścia. Pozdrawiam
blaszka dnia 21.01.2014 08:53
Witaj ajw
zdecydowanie wolę Cię w poezji!
Dla mnie tekst brzmi, jak zwykłe malkontenctwo. Końcówka trochę ratuje humorem, lecz to za mało.
Sorki.
Wasinka dnia 21.01.2014 09:45
Jest lekko i humor (choć dość sarkastyczny) widać, jednak nie przekonałam się do końca. Nie mogę powiedzieć, że się znużyłam i źle mi się czytało, nie. Ale po prostu nie podziałało tak, jak powinno (albo tak, jak bym chciała). Takie po prostu narzekanie na świat. Choć z dawką humoru, to jednak zachciało mi się bardziej... hm... wykwintnego? Nie ze krewetki zamiast barszczu. Raczej barszcz z uszkami. Chyba Wigilia mi jeszcze nie wywietrzała z głowy...
A pierwsze zdanie jest dla mnie pytaniem retorycznym, choć chyba tak raczej nie miało być.
Mogę zrozumieć, że w piątek akurat spotkał o bohaterkę tyle nagłego złego, ale historia w supermarkecie, kiedy to człek natyka się na ludzi non stop, to nie tylko domena piątków. Tu już bohaterka wyszła poza ramy jeno piątkowego narzekania.
No, to teraz i ja sobie ponarzekałam. :) Ale czasem już tak jest - coś podziała bardziej, coś podziała mniej.
Parę przecinków i ogonków Ci uciekło. Jeśli pisałaś w piątek (w ten piątek), to zrozumiałe. ;)
Zatem - nie chwyciło, ale też nie odrzuciło. Starałam się napisać dlaczego. Jak to zwykle ja, maruda.


Pozdrawiam z drzewami skrzypiącymi od lodu.
ajw dnia 21.01.2014 09:46
klaudyno, wolałabym, zeby życie nie było w ogóle frustrujace, choć sama przyznasz, że tak naprawdę bohaterka frustruje się wyłacznie głupotami, a przeciez są gorsze problemy jak na przykład zanik miesiączkowania u pingwinów ;) Dzieki za przeczytanie. Pozdrawiam serdecznie podkradając łyk kawy :)

blaszko
- powiem Ci w sekrecie, ze ja też wolę się w wersji poezjowej, ale chciałam spróbować. Wyszło jak wyszło. Moze kiedyś uda mi się lepiej :) A co do malkontentów, to przecież taki typowy homopolaticus ;)
mike17 dnia 21.01.2014 09:48 Ocena: Świetne!
Tak, Iwonko, któż z nas nie miewa dni, które już na starcie w chwili przebudzenia spisane są przez bezlitosne Przeznaczenia na straty, czego byśmy nie zrobili i czego byśmy nie postanowili zrobić :)
Wyjdzie z tego fiasko!
Znam z autopsji takie dni, brrr, długo, oj, długo się je potem pamięta, kiedy to nic z tego, co zaplanowane nie udało się pozytywnie przeprowadzić.
Są takie dni i wówczas już po pierwszej porażce warto sobie odpuścić, czego nie zrobiła narratorka, ale właśnie daję jej moją złotą radę, sprawdzoną empirycznie na sobie - działa!

Fajnie pociągnięte opowiadanko, bardzo naturalnie, jak relacja z fatalnego dnia.
Od razu pojawia się człeku przewrotna radość, że to nas nie spotkało.
Przyjemnie było z rana zajrzeć do Ciebie i zaczerpnąć garść "życia".
Nie ma to tamto - któregoś dnia może to spotkać Ciebie lub mnie, drogi czytaczu :)
ajw dnia 21.01.2014 09:59
Wasinko - bardzo dziękuję, ze zajrzałaś i zostawiłaś swoje wrażenia. Nie spodziewałam się owacji na stojąco, wiec Twoja opinia w ogóle mnie nie dziwi. Raczej bałam się mega krytyki, bo zdaję sobie sprawę, że ani chwytliwy temat, ani język, a poza tym drobne błędziorki, które zaraz czytacze obnażą , ale chciałam spróbować pokazać, że życie to nie tylko poezja, ale i szara proza, która często daje po dupie. Bardzo dziękuję, że tu jesteś! :)

mike - life is brutal, kurna i nie zawsze jest różowo. Czasem ma sie szewskie piatki i frustracja wyłazi człowiekowi uszami. Zwykle nie narzekam 'na podły los', a tu dałam upust myślom kłębiącym sie pod czachą i wyszło szydło z wora - żem malkontentka :) Dzięki za wizytę i dobre słowo :)
Wasinka dnia 21.01.2014 10:03
Iw, rozumiem całkowicie Twój zamysł i nie jego się czepiam. Wykonanie też nie najgorsze przecież. Ale jak mnie tekst nie trachnie, to... rozumiesz. Szczerzyzna (od szczerości z głupawym uśmiechem moim). :)
ajw dnia 21.01.2014 10:07
I za to Ci dziękuję, Wasinko :) Ma być szczerze, a ja nie mam przecież pretensji. Cieszę się natomiast, ze jest jakaś informacja zwrotna :)
mike17 dnia 21.01.2014 10:07 Ocena: Świetne!
Ja bym tego nie odbierał jako wyraz malkontenctwa, a zwykłą, podbarwioną naturalnym zdenerwowaniem, relację z nieszczęsnego piątku, bo nie ma tu biadolenia na Los i wszelkie jego przejawy, a opis konkretnych sytuacji.
Malkontent jest często kolesiem, który wszytko ma i całkiem nieźle przędzie, a dalej smuci pod nosem, że jest mu źle - tak to widzę ja :)
Iluż takich zatruwa eter swoim smętnym słowem...
Mogą obrzydzić innym radość życia :)
ajw dnia 21.01.2014 10:11
mike, raczej nazwałabym moją bohaterkę frustratką, która ma za duzo na głowie i dlatego chwilami nie wytrzymuje ciśnienia. Moja mama całe życie była malkontentką i wiem co to znaczy i jak potrafi zatruć każdą radość. Dlatego trochę przestraszyłam się, że odziedziczyłam gen malkontenctwa, z którego do tej pory nie zdawałam sobie sprawy ;)
labedz dnia 21.01.2014 11:08 Ocena: Bardzo dobre
Jakby bohaterka była frustratką, to by prędzej czy później wyszedł z tego żeński "Dzień świra".;)

Ja tam wcale nie wolę Cię bardziej w poezji; w prozie, moim zdaniem, też ładnie potrafisz się wybronić. Choć jedna rzecz w tym tekście, nieco poetyckiej proweniencji, ciuteńkę mi przeszkadza. Mam na myśli swoisty refren, w postaci Kurwa, kurwa, kurwa!.
I żebyśmy się dobrze zrozumieli - jestem ostatnią osobą, która wzbraniałaby się przed zauważeniem faktu, że wulgaryzmy są naturalną i powszechną częścią żywego języka. Nie bronię im miejsca należnego żywemu słowu, o nie. Chodzi o to, że nie do końca pasuje mi celowość tego zabiegu. Kursywa. Refreniczność. Ok, jest to podsumowanie kolejnych epizodów, a także wnioski z każdej następnej sytuacji, które składają się na całokształt zdania o tym dniu. I wiem, że jest to kierunkowskaz, który prowadzi do potwierdzenia tezy.
Ale mi to nie pasuje, jakoś sztucznie pobrzmiewa.
Cytat:
Nie wiem dla­cze­go jest 'szew­ski po­nie­dzia­łek', a nie ma żad­ne­go okre­śle­nia dla cho­ler­ne­go piąt­ku. Mój był fe­ler­ny jak trzy razy „F” (facet z fiut­kiem jak fi­sta­szek), a przy ilo­ści prze­kleństw, które dzi­siaj wy­rzu­ci­łam z sie­bie z szyb­ko­ścią ka­ra­bi­nu ma­szy­no­we­go ukm MG 34 - był „mega szew­ski”.

Rozpoczęcie świetne. Nazistowska giwera dodaje tylko odpowiedniego ciężaru całokształtowi refleksji. Męski osobnik z metką 3F też pięknie odegrał swoją rolę, zwłaszcza, że w następnym akapicie ślicznie wraca reperkusją w kontekście wielkości rachunków. Fajny zabieg.
Metafora małpy usiłującej zrozumieć homo sapiensa pięknie mnie urzekła i zachwyciła, a rozbujane, długie wskutek taszczenia siat jak u szympansa ręce, pięknie podrasowały ten obraz. To, czym wypalił na koniec rozmowy wujaszek, jest pięknym punktem kulminacyjnym i wisienką na torcie całej tej kumulacji nieprzyjaznych zdarzeń.

Jest dobrze. Nawet bardzo. Nie rezygnuj z prozy, one też Ci sprzyja.
ajw dnia 21.01.2014 14:35
Labedziu miły,
Może masz rację, że refrenik nie pasuje. Zaraz sie go pozbędę i zobaczymy, czy ktoś zauważy :) Wziął sie on z dzieciństwa, kiedy to najgorszym wyrazem jakie znałam było słowo 'dupa'. Czułam jednak, iż nie jest to jeszcze ten wyraz, który całkowicie mnie rozładowuje,wiec wypowiadałam go trzykrotnie, zeby zwiększyć siłę. Kiedy wiec poznałam słowo na 'k' już mi tak zostało ;)
Cieszę się, ze podobało Ci się i że wierzysz we mnie :)
Pozdrawiam serdecznie.

Ps. No i wycięłam te moje potrójne 'kurwy'. Nie łyso teraz? Jakoś tak brakuje mi refrenu ;)
labedz dnia 21.01.2014 16:35 Ocena: Bardzo dobre
Trochę łyso, przyznaję.:) Ale według mnie - lepiej.
Zrobisz jak uważasz, ale myślę, że tak jak teraz jest, może śmiało zostać.
pablovsky dnia 21.01.2014 17:17 Ocena: Bardzo dobre
Z pewnością subtelniej, droga ajw. Wiesz, kurwowanie idealnie nadaje się do męskiej prozy, zwłaszcza tej twardszej. Wrócę do tekstu w nocy, obecnie jestem w terenie. ;)
ajw dnia 21.01.2014 18:24
pablovsky - a ja tak strasznie chciałam pokurwiać sobie w prozie. Tak dla równowagi, bo w poezji jakoś nie uchodzi ;) A Ty normalnie dyskryminujesz damskie kurwianie ;)

labadz - zostaje jak jest, czyli bez refrenu i dzieki za podpowiedź :)
pablovsky dnia 22.01.2014 01:24 Ocena: Bardzo dobre
Obiecałem wrócić w nocy, słowa dotrzymuję ;) Żałuję, że taka późna pora, umysł nie chce już współpracować z dobrymi chęciami. Ale napiszę dwa słowa. Jeżeli próbujesz swoich sił w prozie, pokazujesz swoje historie, to gdzieś w podświadomości masz potrzebę zaistnienia również w tym gatunku. I bardzo dobrze!
To, co napisałaś, jest w sumie dosyć trywialnym narzekaniem na gorszy dzień, ale nie chodzi o treść, lecz o sposób przekazu. Humoreska owszem, kilkakrotnie się uśmiechnąłem i bardzo dobrze.
Moim skromnym zdaniem, jest on na tyle poprawny, że nawet przez chwilę nie powinnaś się zastanawiać, czy warto brnąć w tym kierunku. Twierdzę, że tak.
Spróbuj dotknąć innego tematu, może bardziej "męskiego", daj nam szansę oceny tekstu prozatorskiego w którym pokażesz inne oblicze. To tylko nieśmiała propozycja, ale twierdzę, że warto spróbować. Zwłaszcza, że jesteś osobą, która wie, na czym ten "fach" polega.
Pozdrawiam w oczekiwaniu.
blaszka dnia 22.01.2014 08:29
pablovsky
dobrze mówi!
labedz dnia 22.01.2014 08:34 Ocena: Bardzo dobre
Nawet bardzo dobrze! Również z zaciekawieniem czekam na następne kawałki!
ajw dnia 22.01.2014 10:00
pablovsky, blaszka, labedz - dzięki za kopa (tego rodzaju przemoc mile widziana) ;) Pozdrawiam Was wszystkich :)
Ryszard Taxidriver dnia 22.01.2014 21:09
Jak dla mnie trochę sztywne. Uśmiechnąłem się pod nosem tylko raz, kiedy była mowa o rudym małpiszonie. Dobrnąłem do końca, bo wszystko zostało napisane sprawnie, jednak po drodze trochę się zmęczyłem. Przytłoczył mnie ogrom ludzi w każdym z opisanych miejsc.
Myślę, że jeżeli wpadłabyś na jakiś fajny pomysł na trochę ciekawszą fabułę to nie miałabyś żadnych problemów z przelaniem myśli na papier.
Pozdrawiam i powodzenia!
ajw dnia 22.01.2014 21:51
Ryszardzie - myslę, ze ten tłum przytłoczył również bohaterkę ;) Cieszę się, że dobrnąłeś do końca i dziękuję za szczere uwagi. Postaram się coś w przyszłości napisać :)
amsa dnia 23.01.2014 21:47
ajw - zacznę od końca. Cudowna puenta. W ogóle dobrze się czytało, bo z humorem podałaś nasze narodowe narzekanie na sprawstwo "onych", co to nieszczęścia i inne takie przeszkody nam fundują bez opamiętania. Numer z pieluchomajtkami, znaczy kod, bezbłędny ;).

Masz nieco do porozmawiania z Interpunkcją, ale poza tym - kapitalne.

Pozdrawiam szczęśliwa, że nic nie muszę na razie załatwiać. A nie, jutro trza jechać do pracy, a tu mróz, zatłoczony autobus, plecaki szkole na plecach i rozparta na siedzeniach młodzież, woniejący czosnkiem ludziska, baby z pretensjami na czole i w oczach, chłopy z... ech...;)

Buziaki

B)

Cytat:
była wiel­ka ko­lej­ka , więc
- spacja
ajw dnia 24.01.2014 10:41
Ariano - wiem, wiem - my sie z interpunkcją jakoś tak nie możemy polubić ;) A spację zaraz poprawię. Dzieki za poczytanie :)
Usunięty dnia 24.01.2014 20:08
Materiał na tekst jest. I to całkiem dobry, ale wykonanie kuleje na obie nogi. Mam wrażenie, że w ogóle nie przyłożyłaś się, żeby go dopracować, a świadczy o tym chociażby tłum pourywanych ogonków.
Nie wyjmuję błędów, bo jest ich zbyt dużo. Wydaje mi się, że Tobie też jakoś specjalnie nie zależało na ich uniknięciu, bo chwilami pamiętasz o zasadach, na przykład interpunkcyjnych, a chwilami nie. Co pokazuje, że wiesz, jak to zrobić, ale Ci się nie chce.

Jest też dużo powtórzeń, kilka momentów nielogicznych (w sensie budowy zdania), zmasowany atak zaimków i sporo innych drobiazgów.

Mógłby z tego wyjść fajny tekst, bo jest w Twoim pisaniu ogromna dawka energii i gdyby był dopracowany, ledwo wyrabiałabym się na zakrętach. A przez te wszystkie babole, musiałam ciągle wrzucać na luz.
ajw dnia 24.01.2014 21:54
A czy mogłabyś dać mi jakieś namiary na te dziwne zdania, bo nie bardzo wiem, o które chodzi i o te 'inne drobiazgi', które psują efekt? Chciałabym wiedzieć, a nie domyślać się, co robię źle? Ogonków też nie widzę i strasznie mnie to wkurza :)
Usunięty dnia 24.01.2014 22:00
Jeśli chcesz, to nie ma sprawy. Jutro wyślę Ci na pw wszystko, co rzuciło mi się w oczy. Tutaj nie chcę zaśmiecać, bo sporo tego. A i wygodniej Ci będzie, jeśli zobaczysz wszystko na jednej karteczce.

Ode mnie duży plus za chęci.
ajw dnia 25.01.2014 10:03
Morfino, bardzo dziękuję za poprawki, które przesłałaś na pocztę. Jesteś wielka! Mam nadzieje, że teraz jest dobra interpunkcja. Ukłon do ziemi za to, że Ci się chciało :)
Dobra Cobra dnia 26.01.2014 10:54
Jak się nie wywrócis to sie nie naucys - jak mawiał góral na oślej łączce, ucząc miastowych zawiłej sztuki jazdy na nartach.


Witaj ajw!

Jeden dzień z życia zaganianej kobiety. Biedna ona, gdyż znikąd pomocy a tu tyle spraw trzeba pozałatwiać. Skąd my to znamy? Skąd?

Nasz piękny, choć latoś grubą warstwą śniegu przysypany, kraj jest oazą takich poczynań, które celnie opisujesz. Klient jest po to, żeby kasę płacił a nie jeszcze wymagał! We łbach się poprzewracało normalnie.

Jesteśmy, jako klienci, dawcami na utrzymanie pewnych firm i ich pracowników. Dużo by o tym mówić.

Nie zapomnę, jak raz "wtargnąłem" - pukając grzecznie w drzwi - do świętych przybytków działu Obsługi Klienta pewnej dużej firmy, świadczącej usługi dla ludności. Panie przez chwilę popatrzyły na mnie z nieukrywaną i wyraźną pogardą po czym powróciły do swoich zadań. Byłem wtedy młody i pełen wiary w drugiego człowieka - stanąłem więc pokornie i czekałem, która z wyniosłych dam zechce spytać mnie, po cóż to przyszedłem. Dopiero po pięciu minutach zostałem niechętnie spytany, z czym przychodzę.

Więc rozumiem Twój zamysł oraz realną złożoność problemów pojedyńczego klienta.

Prawdą jest też, że ludzi zagina się najprostszymi trikami. Pomarańcze po dwa złote - i już masy wygłodniałej fruktów ludności rzucają się, aby grabić dobro do swoich koszyczków.


Nieszczęsliwie wygląda w Twoim opowiadaniu słowo "Potem", którym zaczynasz kolejny akapit. Osobiście staram się raczej używać "później" jako niekojarzącego się z ludzką potliwością. Lub jakigokolwiek innego a pasującego do opisu sytuacji.

Nieco dalej wstrzymujesz się z wymienieniem nazwy znanego supermarketu a pod koniec opowieści używasz stwierdzenia "kauflandowa torba zagłady" . Oprócz tego, że to chyba lokalny kod dla morderczych zalet toreb tej znanej i szlachetnej w swych poczynaniach firmy spożywczej to zabieg ze zdradzaniem nazwy sieci mnie osobiście się nie może podobać. Trochę taka kryptoreklama wychodzi, ktorej rasowy pisarz winien sie wstrzemięźliwie wystrzegać.


Kończąc moje przydługie wywody powiem, że próba prozatorska całkiem udana. Jak to zawsze na początku - brak jej nieco lekkości i zręczności, ale kto z nas od razu umiał jeździć na rowerze?

Zalecam ćwiczenia w spisywaniu zachodzących wydarzeń w sposób prosty i dosadny - to pomaga w kształtowaniu stylu.


Pozdrowienia od DoCo
ajw dnia 26.01.2014 13:44
Drogi DoCo,
Wielkie dzięki, że w ogóle zechciałeś przeczytać ten kawałek i za rady , które zaraz wprowadzę w życie. Jakoś tak unikałam słowa 'potem' w poezji, ale nigdy nie myslałam, ze i proza go nie lubi. Biedne to słowo 'potem' i tam go nie chcą i tu też. Zatem zostawię je sobie na potem, żeby w pocie czoła kiedyś je wykorzystać. Póki co - do lamusa :)

Kryptoreklamę zaraz zlikwiduję, bo rzeczywiście w tym momencie byłam niekonsekwentna. To jedna z moich brzydkich cech, którą próbuję wyplenić z korzeniami, ale wciąż odrasta.
Jeszcze raz dzieki za dobre słowo :)
iw
Dobra Cobra dnia 26.01.2014 13:53
Niekonsekwencja często jest synonimem kobiecości.


Pozdrawiam,

DoCo
ajw dnia 26.01.2014 14:20
W tym wypadku nie wyprę się swojej płci ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty