Ojej,
jestem bardzo szczęśliwy. Nigdy jeszcze nie wzbudziłem tylu kontrowersji. Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli się wypowiedzieć.
Z drugiej strony to niezręczna sytuacja, kiedy autor musi bronić swojego dzieła (albo "dzieła"
, znaczy że samo się nie broni. Spróbuję jednak. Po kolei:
Droga Markujo.
Mi tytuł mi się nie skojarzył. Prawdą jest, że jest słaby. Został stworzony ad hoc i nic tak naprawdę nie znaczy. Ja chyba w ogóle nie lubię tytułów.
"Wniebogłosy" pisze się razem. Cóż, mistrzem ortografii chyba już nie zostanę.
Zestawienie "drzewa", "drzwi" i "darcia" (również jako "darcia się" czyli "krzyku"
opiera się na pewnej grze współbrzmień, w warstwie znaczeń zaś ma właśnie uwierać, czy też "kłócić się" jak piszesz. Sądzę, że osiągnąłem tu swój cel. Czy przemawia to do Ciebie, czy nie to osobna kwestia. Nie wszystko przemawia do wszystkich.
W wersie "sok życia zakrzepły w krzyku - modlitwie" znowu chodzi o pewne współbrzmienie ("krzyk" i "krzepnąć"
, któremu towarzyszy paradoksalne znaczenie (głos który tężeje, zastyga). Ja obawiam się tu bardziej pretensjonalności tego sformułowania. Mimo wszystko tak właśnie postanowiłem to napisać.
Szanowna WholeTruth,
Nie odniosę się do pierwszej części twojego komentarza, bo nie potrafię. Co do drugiej... Sądzę, że tłumaczenie wiersza przez autora po pierwsze zubaża wiersz, po drugie ubliża inteligencji czytelnika. Mimo to spróbuję. Krótko mówiąc, chodzi tu o pewne dążenie. W pierwszej strofie ma ono charakter dynamiczny i destrukcyjny, może wręcz brutalny (jest darciem i byciem dartym), w drugiej okazuje się ono być czymś zasadniczo pozytywnym - transgresją, przejściem, stworzeniem nowych możliwości (drzwiami). A o co chodzi? Nie powiem. Może o życie, może o umieranie, może o ludzką egzystencję, ewolucję, podświadomość, tworzenie... Ta metafora jest bardzo pojemna. Po to jest moim zdaniem czytelnik, żeby ją na swój własny sposób przeczytać. Jeśli mu się chce. Może następnym razem wyjdzie mi bardziej poradnie.
Miła Emily,
Ja lubię powtórzenia. Ich rytm zwraca wiersz muzyce, z której się on wywodzi. Wiem, są bardziej subtelne sposoby by to osiągnąć. Ale ja jestem prosty. Zresztą powtórzenie, nawet dokładne, ma też znaczenie. Powiedzieć coś dwukrotnie to nie to samo co powiedzieć to raz.
Zacne Ajw i magdam,
Broń mnie Panie Boże, żebym miał się bawić słowami i skojarzeniami. One są na to o wiele zbyt cenne. Jestem wielkim fanem "kreatywnych etymologii" i traktuję je bardzo poważnie. Jeśli już ma to być zabawa to tylko na śmierć i życie!
Czcigodna Milandoro,
Zgadzam się. Nie mam żadnego warsztatu. Jestem zupełnym naturszczykiem. Tym bardziej dziękuję Ci za cenne uwagi.
Chodziło oczywiście o "zwanie się" (Tak jak: "ta karczma Rzym się nazywa"
. Nie zwróciłem uwagi na tą dwuznaczność. Ale tak naprawdę to to czy drzewo nazywa się czy jest nazywane nie ma dla mnie znaczenia.
Powtórzę się: lubię powtórzenia. Uważam, że nadają rytm i znaczą.
Tak, zgadza się, nie wiedziałem jak się pisze "wniebogłosy", i co gorsza nie sprawdziłem.
Wydaje mi się, że "drze wniebogłosy" zmienia znaczenie.
Nic nie wiem o żadnej powiększonej czcionce, to prawdopodobnie jakaś zdrada edytora tekstu.
Serdecznie dziękuję wszystkim za ich komentarze,j.
Ojej, a czemu te gęby mi powyskakiwały?!