Matka boska obrazkowa - labedz
Proza » Miniatura » Matka boska obrazkowa
A A A
Od autora: Eksperyment trochę, ćwiczenie form przydługawozdaniowych.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Pan Januszek wrócił do domu, jak zwykle, około godziny osiemnastej trzydzieści siedem, tym razem może nieco dwie minuty później, gdyż czekanie na ten sam tramwaj po tej samej pracy wydłużyło się nieco, z przyczyn panu Januszkowi w zasadzie raczej nieznanych, ale jak szybko ustalił ze współpasażerami sędziwego a więc słusznego wieku, bezpośrednią przyczyną opóźnienia była niewybredna dyskusja motorniczego z pewnym młodym obdartusem, być może chuliganem, przestępcą nawet, jeśli nie masonem, pedałem bądź Żydem, na temat dlaczego automat do wydawania biletów nie przyjmuje banknotów i z jakiego powodu zapłacić kartą nie można.

Panu Januszkowi udziwnienia systemu płatniczego w postaci plastikowych kart były z goła obce, zatem spokojnie i cierpliwie mógł oddać się oburzeniu i wyzywaniu wyrostka, co zrekompensowało mu wyprowadzenie z równowagi opóźnieniem tramwaju, po którym zanosiło się na zepsucie mu rytmu dnia i zburzenie porządku wieczoru, a ostatecznie wyniosło go na malownicze równiny harmonii i ładu, jaki zdołał sobie przez te wszystkie lata wypracować, oswoić, polubić i czcić. Przeświadczony o konieczności szacunku dla starszych, starał się bowiem codziennie i systematycznie szacunek wzbudzać, nienagannie się ubierać, schludnie, czysto, pod krawatem nawet, choć w pracy krawat ściągać musiał i zostawiać go w szafce w szatni również.

Tym niemniej pan Januszek dotarł do domu, a choć do Wiadomości na kanale telewizji polskiej jeszcze trochę zostało, chociaż jaka tam ona jeszcze polska, za czasów rządów poprzedniej epoki to i ona może bardziej polska była, ale to było przecież tyle lat temu, że teraz z tej polskości to już nic nie zostało, a nawet gorzej, obce elementy i wpływowe pierwiastki, wiadomo jakie, zagnieździły się w niej na dobre i psują młodzież, to też nie ma się co dziwić, że tramwaje spóźniać się będą.

A przed wojną, to do pociągów można było zegarki regulować.

Zatem pan Januszek dotarł do domu i zapalił światełka, jakimi otoczony, niczym ostrokołem, był obrazek jaśnie panienki przenajświętszej, Bogarodzicy panny Maryi, ze smutnym swym obliczem, ani chybi zatroskanym losami młodzieży, tudzież całego Chrystusa narodów, jakim od wieków była ojczyzna umiłowana pana Januszka, a i jeszcze przedmurzem chrześcijaństwa, również umiłowanego, była.

Ściągnął pan Januszek marynarkę i powiesił ją na oparciu krzesła, starannie, równo, przetarł z ramienia garniturowego przyodziewku pyłek uliczny jakiś, który nie wiedzieć jakim prawem się tam znalazł, a pomyślał pan Januszek przy tym o wszystkich tych pyłkach, brudzie wszelakim, zgniliźnie i zepsuciu, jakiego pełno na ulicach wciąż jest, a w dzisiejszych czasach więcej może jeszcze nawet, zatem gdy już przetarł, usiadł spokojnie i dostojnie, nie szczędząc sobie przy tym godności, jaka należy się ciężko pracującemu człowiekowi po przyjściu do domu, pracującego fizycznie, więc tym ciężej, jak przystało na sól ziemi, tej ziemi.

Włączyć telewizora jeszcze nie chciał, gdyż do godziny dziewiętnastej trzydzieści zostało jeszcze trochę czasu, o czym upewnił się pan Januszek zerkając na zegarek na swym nadgarstku, tuż obok dłoni przecież, albowiem reklamy i inne szatańskie wynalazki zmuszające społeczeństwo do poświęcania niedziel na wędrówki po galeriach wżerały się w mózg w każdym wieku, o czym pan Januszek dobrze wiedział i czego ustawicznie unikał. Dłonie jednak całe miał intensywnie czerwone, czego zmyć już nie potrafił, a i nawet nie chciał, bo nie miał wszak się czego wstydzić, co nie znaczy, że o higienę dłoni nie dbał. Balladyna krew zmyć bardzo chciała, o czym pan Januszek pamiętał jeszcze doskonale, gdyż zbrodnia jakiej się dopuściła tłamsiła jej sumienie, ale pan Januszek sumienie czyste miał, opoką mu było owo sumienie jak skała, na której zbudować można by i kościół. Przez całe swoje życie pan Januszek zbrodni przecież się nie dopuścił, grzechem się nie splamił, to i zmywać nie miał z siebie czego, dekalog wypełniał i wiarę ojców czcił, na tacę dawał i dobrze wiedział, kto prawdziwym wrogiem Polaka jest. A dłonie miał intensywnie czerwone od lat już co najmniej kilkudziesięciu, gdyż pracował intensywnie i ciężko w przetwórni warzyw i owoców na stanowisku obieracza buraków. Nie przynosiły więc panu Januszkowi plamy owe na rękach ujmy żadnej, a skądże, wręcz przeciwnie przecież nawet – stanowiły stygmaty, widzialne znaki przywiązania do owoców ziemi, tej ziemi, ojczyzny naszej umiłowanej jedynej, domu, twierdzy i świątyni jedynych Polaków, do jakich pan Januszek zaliczał się od dnia urodzenia, a nawet i wcześniej, gdyż oboje rodzice pana Januszka prawdziwymi Polakami byli także, wbrew temu co sądzić mógł i wypisywać nawet w tych całych żydomasońskich Argentychach niejaki Gąbrowski, czy Gombrowicz, jeden pies, nazwisko ewidentnie żydowskie.

I popatrzył raz jeszcze pan Januszek w oblicze matki boskiej częstochowskiej kochanej, jaśnie pani co to również w ostrej świeci bramie, wzruszył się pan Januszek mocno i odetchnął z ulgą, gdy jaśnie panienka Bogurodzica przychylnym swym okiem z obrazka wejrzała na niego i ukoiła wszelkie jego namiętności, dłonią swą matczyną zdała się pogłaskać po pulsującej skroni strapionego pana Januszka, gdyby tylko dłonią swą z obrazka mogła to uczynić, wybaczyła mu zmęczenie, jakie niesie ze sobą stanie na straży wartości i znoszenie w samotności panoszenia się wszystkich tych łajz i hultajów, wichrzycieli porządku i brudasów wszelkiej maści, grzechem poczętych i w grzechu oby, tfu, jak najprędzej czeznących, sług szatana, których pan Januszek na miarę swych skromnych możliwości tępi i zsyła do piekieł ostrym słowem, donosem na straż miejską lub do księdza proboszcza, a gdy i to zawodzi, za pomocą gwoździa przerysować karoserię potrafi, gdy nikt oczywiście nie widzi, zatem pod osłoną nocy.

Przyszykował pan Januszek jeszcze na dzień następny koszulę nową i świeżą, która będzie pasowała do tego samego jedynego krawata i garnituru, bo tak jak koszula z dzisiaj śnieżnobiała i czysta jest jakoby serce i intencje pana Januszka, nabożnie ułożył ją złożoną na krześle, pokłonił się i przeprosił oświetloną światełkami choinkowymi rozwieszonymi wokół obrazka przenajświętszą panienkę, po czym udał się w głąb fotela, ujął w dłoń pilota i zapalił telewizor, w oczekiwaniu na Wiadomości, nawet jeśli znów kłamią.

A rano, zanim nastanie świt, znów ruszy na tramwaj, aby udać się do swej ciężkiej ale niezbędnej pracy, gdzie będzie mógł oddawać się krzyżowi swemu dzielnie i bohatersko, po kres swych dni, amen.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
labedz · dnia 26.01.2014 18:19 · Czytań: 926 · Średnia ocena: 4,6 · Komentarzy: 17
Komentarze
mike17 dnia 26.01.2014 19:10 Ocena: Świetne!
Wprzódy garść sugestyj:

Cytat:
Pan Ja­nu­szek wró­cił do domu, jak zwy­kle, około go­dzi­ny osiem­na­stej trzy­dzie­ści sie­dem

pierwszy przecinek zbędny
Cytat:
usta­lił ze współ­pa­sa­że­ra­mi sę­dzi­we­go(,) a więc słusz­ne­go wieku

Cytat:
na temat(:) dla­cze­go au­to­mat do wy­da­wa­nia bi­le­tów

Cytat:
a choć do Wia­do­mo­ści na ka­na­le te­le­wi­zji pol­skiej

Telewizji Polskiej - nazwa własna
Cytat:
to też nie ma się co dzi­wić

toteż
Cytat:
za­pa­lił świa­teł­ka, ja­ki­mi oto­czo­ny, ni­czym ostro­ko­łem

drugi przecinek ad kosz
Cytat:
ob­ra­zek ja­śnie pa­nien­ki prze­naj­święt­szej,

Jaśnie Panienki Przenajświętszej - nazwa własna
Cytat:
a i jesz­cze przed­mu­rzem chrze­ści­jań­stwa, rów­nież umi­ło­wa­ne­go, była.

oba przecinki out
Cytat:
o czym upew­nił się pan Ja­nu­szek(,) zer­ka­jąc na ze­ga­rek na swym nad­garst­ku

Cytat:
I po­pa­trzył raz jesz­cze pan Ja­nu­szek w ob­li­cze matki bo­skiej czę­sto­chow­skiej ko­cha­nej

Matki Boskiej Częstochowskiej - nazwa własna
Cytat:
oświe­tlo­ną świa­teł­ka­mi cho­in­ko­wy­mi roz­wie­szo­ny­mi wokół ob­raz­ka prze­naj­święt­szą pa­nien­kę

Przenajświętszą Panienkę - j.w

Choć tekścior z pozoru statyczny, opisowy i o niewielkiej ilości wydarzeń (raczej wynikają one ze wspomnień bohatera), od razu wciąga i swoją cichą, zwyczajną poezją nuci melodię dni szarych, pospolitych, z magii odartych, ale "naszych", swojskich, jak życie pana Januszka - Polaka, jakich wielu, jakich bardzo wielu, bo dziś kiedy klasy średniej już prawie nie ma, jest jeno grupa bogaczy i tych, co żyją "od do", jednak umiejąc zachować swe człowieczeństwo, które z kasą niewiele ma wspólnego, bo wyraża je uczciwość i czyste podejście do życia i tzw. drugiego człowieka... choć w twoim opku jest też "drugie dno", czyli coś na kształt religijnego zakłamania, a i dwuznaczność mentalną wyczuwam.

Plusior za pięknie rozpisane i rozegrane zdania wielokrotnie złożone.
Mistrz Faulkner klaszcze Ci, panie Łabędź, z zaświatów, ciesząc się, że adepta ma w Tobie, co to "słów cięcie-gięcie" opanował po pańsku i zdania dać umie, co w swej długości, bzdury nie nie niosą, brakiem logiki nie rażą, wręcz przeciwnie, wszystko jak w szwajcarskim zegarku.
A łatwo w tego typu konstrukcjach dać ciała...
Tobie poszło to jak wypicie dobrego piwa :)
Przeczytałem tekst dwa razy i nie czepię się niczego, bo całość gra i układa się w spójną układankę, zdania choć z zasady długie, nie nużą, nie denerwują, nie wprowadzają zamętu w mózgowiu czytacza - i to jest ta umiejętność zabawy zdaniami wielokrotnie złożonymi - tu trzeba wyczuć, kiedy jest jeszcze ok, a kiedy będzie już kwiecisty barok.

Treściowo good :)
Spokojnie, kameralnie, po polsku.
Któż z nas nie zna podobnych dżentelmenów.
Oddałeś tę swojskość bez przegięć, z wyczuciem, naturalnie, to się kupuje.
Widziałem tego pana i wierzę twoim opisom.
Wiarygodność jest sztuką, którą osiąga się poprzez wiele środków - twój zagrał.

Mała uwaga:
Lubię, osobiście, gdy zdania wielokrotnie złożone są przeplatane krótkimi, wręcz telegraficznymi typu: "Stefan wstał i pierdnął."
Albo sekwencją czynności przeszłych:"Stefan wyjął klucz, wsadził go w zamek, po czym otworzył drzwi."
Ale to moje muchy w nosie :)

To sum up,

Udało się.
Jest spore grono czytaczy (w ty ja), którzy są fanami zdań wielokrotnie złożonych i pisarze, którzy nam je dają, stają się naszymi idolami/mistrzami/magami.
To wyższa szkoła jazdy.
Jeśli ktoś sobie z tym radzi, wieszczę mu świetlaną przyszłość.
labedz dnia 26.01.2014 20:29
Dzięki, Mike17. Kawał dobrej roboty komentatorskiej, jak zwykle. Co do przecinków, wielkich liter i interpunkcyjnych wskazówek, oczywiście, rację masz, poprawię zapewne.

W sumie, jak teraz myślę, też wolę, jak narracja płynąca długimi, wielokrotnie złożonymi zdaniami, przerywana jest zdaniami krótkimi. Tak, to dobry trop.
Cieszę się, że Ci się spodobało. Zapraszam częściej.:)
Pozdrawiam!
henrykinho dnia 26.01.2014 21:51
Stary, dobry pan Januszek. Archetyp prawdziwego Polaka, oczywiście pochodzącego w prostej linii od Adama.

Od razu powiem, że zdecydowanie wolę "przeplatańce", to jest zdania krótkie-średnie-długie następujące po kolei, asekurujące się i nadrabiające własne ograniczenia. Długie ciągnące się aż po horyzont akapitu robią na mnie... średnie wrażenie. Stąd mój wniosek, że tekst jednak by zyskał na poszatkowaniu niekiedy tych syjamskich konstrukcji precyzyjnie wystrzelonymi kropkami. Trzymam się przy tym głównie dlatego, że czasami zdarzało mi się w tym natłoku zgubić sens, a przecież wiadomo, że utrata sensu na dłuższą metę nie jest dobra. Nie powinna być. Może tak to wszystko odebrałem przez moje liczne przecież ograniczenia umysłowe, albo równie liczne ograniczenia wynikające z gustu, no ale... ;)
Takie jednak prawo eksperymentatora, żeby się pobawić. Nie wciągnąłem się przesadnie mocno, bo sam temat niezwykle mnie irytuje - ilekroć przybliżam sobie historie dwulicowości w polskim wydaniu robi mi się niedobrze.
A może tak miało być?
Może miało mi się zrobić niedobrze?

pozdrawiam, cześć i czołem!
Dobra Cobra dnia 26.01.2014 23:23
Labedziu,

Dobre to i wije sie powoli, pooowoli, czego zasługą są długaśne zdania. Trzeba więc więcej koncentracji, aby dokonać właściwej delektacji utworu. Ale jak juz się zwolni procesy życiowe, wprzódy dbajac o dobrą defektację, można zaznać słodyczy, którą nam dziś serwujesz.

Wstydzę się za naszych rodaków często i własciwie nie wiem, dlaczego. Ale nie potrafię inaczej. Wiem, że wychowanie polskie, wyniesione z domów rodzinnych, sprawia, że naród głupi, bo nie potrafi myśleć. A kler i politycy im tego nie ułatwiają.

Więc chyba tak musi być, dokładnie jak opisujesz.

Nie oczekuję od tego opowiadania, ze nabierze pędu i szybkości, że nasz bohater pozna fajną laskę i będzie miał z nią pięcioro dzieci, w tym żadne bliźniacze. O, nie! Ma przebiegać rowno i miarowo, pokazując zagładę naszego narodu pod rządami kapitalistycznymi.

Ukłony wieczorową porą.

Pozdrawiam,

DoCo
pablovsky dnia 27.01.2014 00:36 Ocena: Świetne!
Jest to w moim odczuciu bardzo ujmujący tekścior, pt. "Jak żyć, aby przeżyć" :) Treść znakomita, znam w swoim otoczeniu mnóstwo osób, które głęboko tkwią w swojej powtarzalności.
Opowiadanie napisane w naprawdę interesujący sposób, chyba nie do końca zgodzę się z sugestiami przedmówców, odnośnie tego, aby W TEJ HISTORII - między tasiemcowe zdania wplatać nieco krótsze, aby treść nabierała rozpędu. Owszem, to z pewnością znacznie poprawiłoby odbiór, ale!
Przecież nasz łabądek wyraźnie zaznaczył na wstępie, że jest to typowy eksperyment, chciał chłopak poćwiczyć owe tasiemcowe formy zdań i przyznajmy, że jest to bardzo udany eksperyment!
Już wielokrotnie wspominałem pod podobnymi utworami, że podziwiam autorów za umiejętność zawiłego i zarazem tak logicznego konstruowania zdań. Nie umiem pisać w ten sposób i dlatego zazdroszczę, podziwiam i biję brawo!
mede_a dnia 27.01.2014 08:22
Bardzo udany obraz jedynie prawdziwego Polka i katolika- zaściankowego narodowca, homofoba, antysemity, który w każdej chwili życia czci Najświętszą Panienkę, jednakże ni w ząb nie rozumie, po co ta Umiłowana Pani porodziła światu Syna, dlatego tylko tytułowa Matka Boska obrazkowa. Pod pozorem porządnego człowieka, bo takim widzi się pan Januszek, kryje się umysłowa ciasnota, hipokryzja, powierzchowna wiara, wypaczony patriotyzm, nienawiść do wszystkiego, co zdaniem Januszka obce, a winne niedoli Ojczyzny. Wstrętny typ, wytwór naszych czasów - chorej ideologii Ojców Rydzyków wszelkiej maści i konduity. Wycieranie sobie gęby frazesami pełnymi patosu o umiłowanej Ojczyźnie i równie ukochanej Panience budzi moją głęboką pogardę. Od takich patriotów i katolików zachowaj nas, Panie! Cudnie operujesz zakamuflowaną ironią i drwiną, Łabędziu, że niektórych możesz wywieść na manowce interpretacji;-)

Doskonale służy ukazaniu takiej postaci obrany przez Ciebie styl. Tu nie ma płynąć i nic nie musi podkręcać tempa. Zdania wielokrotnie złożone, wtrącenia, szyk przestawny, powtórzenia pasują doskonale do tej gawędy bez akcji. Kolejny świetny tekst. LITERATURA. Nie prozatorska wprawka, nie tekst rodem z 'Detektywa" czy "Na żywo". Kiedy mam do czynienia z takim, zawsze daruję wszelkie niedociągnięcia stylistyczne, bo tu i tam Ci się potknęło. Ale ja już wiem - pędzisz pisząc, nie wracasz, nie spędzasz godzin na autokorekcie. Wielu z nas wygładziłoby Ci tekst bez problemu. Ale tak jak TY wykoncypować, napisać, p o l e c i e ć... Hmm... Zazdroszczę!
Ryszard Taxidriver dnia 27.01.2014 08:56 Ocena: Bardzo dobre
Pan Januszek, Pan Januszek, Pan Januszek i Pan Januszek. Liczyłeś ile razy użyłeś tego zwrotu? Pomysł, przekaz i historia zacne, niestety wykonanie męczące.
Pozdrawiam!
R. Tax.
mede_a dnia 27.01.2014 09:18
Będę bronić jak Rejtan tego tekstu! ;-) "Pan Januszek" wielokroć powtórzony jest jak najbardziej celowy i zamierzony. I celny. Bo to jest PAN JANUSZEK i już. Przecież nie problem znaleźć synonim czy użyć metonimii, zresztą w ogóle w kilku przypadkach pominąć podmiot, bo i tak wiadomo by było o kogo chodzi; osoba tak władająca słowem, jak Łabędź, nie miałaby z tym kłopotu. Pan Januszek to bufon w swoim przeświadczeniu o byciu dobrym Polakiem i katolikiem, zatem powtórzenia, zwłaszcza wielokrotne użycie słowa "pan" dodatkowo nasycają tekst rozdętym pseudopatriotycznym i pseudokatolickim ego tego quasi- Polaka i niby-katolika. Dla mnie super zabieg!
blaszka dnia 27.01.2014 19:00
A ja nie będę tak zaciekle bronić, bo można by formę dopracować, a powtórzeń faktycznie trochę przydużo, i to nie tylko w "panach Januszkach". Podoba mi się koncepcja, stylizacja i ironia. Zabrakło elementu wzruszenia. Bo cóż szkodziło tej eksperymentalnej formie dodać więcej treści. Jakieś westchnienie samotności i już by nasze czytelnicze serca litością i współczuciem zapałały do pana Januszka, bo przecież z niego marudny zgorzknialec, a w głębi duszy dobry chłop, co to muchy nie skrzywdzi i przepisów prawa przestrzega. I już by czytelnik z życzliwością większą na sąsiada swego garniturowego spoglądał. A tak, nakręcamy się w niechęci powiększając tym samym winne grono panów Januszków. Coś mi się ta stylizacja udziela, więc zmykam, coby całkiem nie obrosnąć białymi piórkami.
Bye, bye.
labedz dnia 27.01.2014 22:05
Czcigodny henrykinho, przepraszam, że było Ci niedobrze. Ale to dobrze, miało być niedobrze. Fakt faktem, też nie zamierzam wyrabiać sobie stylu JedynieSłusznychZdańCholernieDługich, bo to jest męczące, potrafi zgubić sens, a przynajmniej paskudnie go zaciemnić. Ale musiałem spróbować, czy się tak da. No i da się. Ale skórka nie warta wyprawki. Dzięki za obecność.

Dobra Dobra Cobro, ano, obawiam się, że tak musi być. Panowie Januszkowie nawyrastali nam jak grzyby po deszczu, zwłaszcza wraz z przeminięciem dawnego ustroju, zatem musimy się do nich przyzwyczaić. Taki koloryt lokalny. Swoją drogą, zastanawiam się ile we mnie samym jest potencjału panojanuszkowego, bo to przecież nie bierze się z powietrza. Boże, chroń! Fajnie, że zajrzałeś.

Przenikliwy Pablo, tak jak zauważyłeś - eksperymentowałem sobie bezkarnie. Ale fakt, że utrzymanie dyscypliny tekstu, korygowanie sensu i logiki w tak długich zdaniach jest jednak męczące. Dla autora. Tym bardziej musi być takie dla czytelnika. Eksperyment zakończony, wnioski wyciągnięte. Nie jestem tak dobry, żebym mógł w ten sposób pisać łatwo, lekko i przyjemnie, przeplataniec długościowy zdań ma jednak u mnie większy potencjał. Dobrze znów Cię widzieć; cieszy bardzo, że coraz regularniej do mnie zaglądasz.

Mądra Mede_o, cieszy mnie, że dostrzegasz tę ironię i drwinę, co to na manowce wyprowadzić może, oj, cieszy! Fakt faktem, że ćwiczę się w tym nieustannie i wszędzie, bardzo mi na tym narzędziu zależy. Nie tylko w literaturze, w życiu też.
Masz też rację co do faktu, że nie wracam za bardzo do tekstu. Nie przykładam się do autokorekty. To szczeniackie, muszę coś z tym zrobić. Wkurza mnie, gdy widzę, jak potem w komentarzu ktoś mi sugeruje wsadzić jak najbardziej oczywisty przecinek...;)
I oczywiście, że powtórzenia są jak najbardziej zamierzone. I mają męczyć. To nie jest tekst do pogłaskania, to miało boleć.:)
Dzięki, miło Cię znów widzieć tutaj.

Lakoniczny Ryszardzie Taxidriverze, jak mi się powiedziało piętro wyżej - tekst miał boleć. Miał być jak sól sypana w oczy, może nawet w ranę. Powtórzenia, szyki przestawne, złożone konstrukty wieloorzeczeniowe - to miało być jak zasieki. Bo i temat, w gruncie rzeczy, mało jest przyjemny.
Ale dobrze, że zajrzałeś. Wiem, że masz rację, dzięki.

Przemiła blaszko, wzruszenie - mam wrażenie - położyłoby ten tekst. Rozczuliło odbiorcę. A ja nie chciałem osłodzić tej beczki dziegciu. Nie chciałem, żebyście polubili mi czasem pana Januszka. Żadnej litości, ta piękna, klasyczna kategoria kompletnie była tu niepożądana. Nie chciałem dla niego usprawiedliwień. Ale Tyś wrażliwa kobieta jest, wiem dobrze o tym, to i z tym sercem na dłoni, chciałabyś i tego bęcwała oswoić. Nie tym razem.;)
Białe piórka nie są takie złe, nie wiesz co tracisz.:) Dzięki za poczytanie.
al-szamanka dnia 27.01.2014 22:11 Ocena: Świetne!
Po przeczytaniu tego tekstu postanowiłam pewną określoną grupę ludzi nazywać Januszkami.
Oczywiście grupę o dokładnie takich samych cechach jak pan Januszek właśnie.
Ciekawe, że społeczeństwa składają się bardzo często z różnych Januszków, Kaźmierzy;), Maryś i Alutek. Ja sama wymyśliłam Józia. Pokurcza, ściśle mówiąc.
http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/41127/jozio-pokurcz

Podoba mi się narracja tekstu.
Taka niepozwalająca na zaczerpniecie oddechu, przez co Januszek wpycha się czytelnikowi do głowy w sposób wyjątkowo nachalny.
Chwilami przypomina zakręcone kazanie, ale to tylko dodatkowo podkreśla świątobliwość Januszka, jego przyziemność, pojecie sprawiedliwości często wymierzane własnoręcznie - gwoździem po masce samochodu.
Z formą takiego pojęcia sprawiedliwości spotkałam się wczoraj, gdy doniesiono mi, że spełniły się modły pewnej pani do Boga, jako że zmarła była kochanka jej syna.

Pozdrawiam:)
labedz dnia 27.01.2014 22:24
To tragiczne, co piszesz!:) Ale fakt, wierzę, że takie sytuacje mają miejsce - ktoś uważa, że spełniły się jego modlitwy, mimo, iż idzie za tym makabryczne wydarzenie... Pojęcie sprawiedliwości ma niejedno oblicze. Cieszę się, że spodobał Ci się tekst, a pan Januszek zadomowi się w Twoim słowniku.:) Dziękuję za linkę do Józia Pokurcza, chętnie się zapoznam, jak tylko zajrzę na PP wreszcie dłużej, niż na chwilkę, jak dzisiaj.
Miło Cię widzieć, pozdrawiam!
Ryszard Taxidriver dnia 27.01.2014 22:30 Ocena: Bardzo dobre
Nie miałem okazji wcześniej dłużej się wypowiedzieć, bo zajęty byłem jak ten pan Januszek. Co prawda nie oprawianiem buraków na przetwórni, ale inną pracą, która barwi ręce na czarno.
Jednak do rzeczy. Postanowiłem obronić trochę Pana Januszka. Bo moim zdaniem trochę go w złym świetle za mocno postawiłeś. Przecież to prostaczek zwykły, ale za to pracowity, a i o porządek publiczny stara się dbać (informowanie straży miejskiej o występkach innych obywateli wcale nie jest donoszeniem!)i do kościoła chodzi i do obrazka się modli (w końcu na tym poniekąd polega wiara katolicka) i w końcu podatki płaci, nie czeka, aż to inni będą płacić na niego. A co do jego wiary, to naprawdę wolę, że ktoś obwiesza Maryjkę lampkami choinkowymi, niż żeby demonstrował swój fanatyzm religijny za pomocą detonacji ładunków wybuchowych w miejscach publicznych.
Pan Januszek ma proste rozrywki, w sumie jedną - telewizję. Fajnie by było, żeby zamiast tego brał udział w zawodach jazdy konnej, albo latał na paralotni, ale tak to już jest, że w naszym kraju jako zwykły zjadacz chleba nie masz zbyt dużej szansy na interesujące hobby.
Reasumując, wszyscy my, dobrzy Polacy i katolicy, tolerujmy siebie nawzajem, okazujmy sobie życzliwość i dobro to może i taki pan Januszek trochę się zmieni i nie będzie nam po nocy prze aucie majstrował.
Pozdrawiam!
R. Tax.
labedz dnia 27.01.2014 22:38
Niech Cię szlag, Rysiek, Ty go polubiłeś! A tak Cię prosiłem... Ale zgoda, racji dużo masz. Osobiście po prostu nieco uprzedzony jestem do "z gruntu złych" ludzi, którzy żyją poprawnie, a dzięki swemu właśnie poprawnemu życiu czują się lepszymi obywatelami, katolikami, Polakami, wreszcie - ludźmi. Lepszymi od innych. Zło pod maską zawłaszczonej słusznej idei ma wyjątkowo niebezpieczne oblicze. Poprawność polityczna to swego rodzaju choroba społeczna. Ale prawda to - nie wysadza dworców, nie podżyna gardeł. Przynajmniej dopóki nie będzie miał ku temu bezkarnej okazji. I o to tu chodzi.
Pozdrawiam jeszcze raz, fajnie, że wracasz.:)
Quentin dnia 28.01.2014 10:36 Ocena: Bardzo dobre
Wypada ten eksperyment obiecująco.

Długie zdania wyglądające jak ciąg myślowy pełen skojarzeń, niechęci i uprzedzeń sprawia, że tekst ma charakter analityczny. Właściwie to można by dać sobie z tym spokój i nie zastanawiać się, dlaczegóż to taki Januszek jest właśnie takim Januszkiem. Można po prostu piętnować pseudowiarę i pseudopobożność ;)

Januszek to produkt uboczny gorliwej wiary w symbole, nie zaś w ludzi. Ciąg skojarzeń z Żydami, masonerią i cholera wie czym jeszcze całkiem trafny i jakby nie było aktualny przede wszystkim. Żydzi to w ogóle modny temat zawsze ;)

I przykro jedynie, że człowiek taki jak Januszek wierzyć będzie już chyba zawsze w obrazki i dogmaty, których w życiu osobistym nie spotka tak często jak ludzi.

Kolejny raz dobra robota, labedz

Pozdrawiam
Krystyna Habrat dnia 29.01.2014 08:23
Widzę, że piszesz z pazurem i masz lekkie pióro, które szybko i sprawnie przenosi na papier twoje myśli. Przypuszczam, że szybko zabłyśniesz w literaturze na szerszym forum.
Podsuwam tylko myśl, czy tworząc kolejne postacie nie wyczerpałeś już wszystkiego, co myślałeś o przeciętnym obywatelu, który wzbudza w tobie najgorsze negatywne emocje? Czy potrafisz zindywidualizować tłum jemu podobnych, żeby nie tworzyć schematów? I czy znajdziesz dla takiego okruch sympatii, żeby nie był tak odpychający. Żeby chciało się czytać kolejne twoje opowiadanie?
Obrazek dałeś dość przekonywujący i podoba mi się wykonanie, ale chciałabym zobaczyć, jak pokazujesz inne postacie.
Tylko unikaj schematów w ukazywaniu osobowości. Tu ratujesz się drobnymi detalami humoru z wydarzeń tramwajowych, ale chyba mieszkania takiego osobnika ani duszy dobrze nie znasz. Tak sobie wyobrażasz. Chciałeś dołożyć znienawidzonemu i przyszyłeś mu wszelkie możliwe przywary. Ale to tylko schemat. Udany połowicznie.
Należy przezwyciężać skłonność do patrzenia na ludzi schematami. Pamiętam wydarzenie, które mnie tego oduczyło. W początkach mej kariery zawodowej badałam dziesiątki ludzi o wykształceniu zawodowym lub podstawowym. W oczekiwaniu, aż taki wypełni kwestionariusz, rozwiązywałyśmy z koleżankami krzyżówki. Jakie było nasze zdziwienie, gdy raz prosty, zdawałoby się, robotnik zaczął nam podrzucać najtrudniejsze hasła. Okazał się oczytany i mądry. Tego się wtedy, my niedoświadczone, nie spodziewałyśmy. Czy nie za często patrzymy na ludzi poprzez schemat naszych uprzedzeń?
Jeśli napisałam tak dużo i wyciągnęłam kilka punktów do przemyślenia, to dlatego, że cenię twoje pióro. Zanim popadniesz w samozadowolenie, warto je tu i tam podostrzyć.
labedz dnia 29.01.2014 10:30
Drogi Quentinie, masz rację, a ikoniczna wiara w symbole to częsta przypadłość. Zwłaszcza, jeśli nie ma się siły, odwagi, kompetencji intelektualnych czy po prostu chęci do myślenia po swojemu i szukaniu sedna. I w sumie nie ma w tym nic złego, nie każdy musi być odkrywcą, niektórzy mają prawo chcieć podążać za słusznym sztandarem i przemierzać przygotowaną uprzednio dla nich ścieżkę. Gorzej, jeśli popadają z tego tytułu w poczucie wyższości.
Fanatyzm ideowy, w połączeniu z brakiem krytycyzmu i przekonaniem o własnej lepszości to połączenie, którego się boję.
Dzięki za pochwałę i wizytę.

Droga Krystyno, sokole przenikliwości, dziękuję za komplementy, cieszę się, że pióro łabędzia znalazło uznanie w oczach sokoła. Bardzo to łechcące, co piszesz o swoich przypuszczeniach na temat mego zabłyśnięcia w literaturze na szerszym forum, ale obawiam się, że to się raczej nie wydarzy. Chyba nie mam aż takich ambicji oraz za dużą świadomość własnych ograniczeń. Bodajże Gombrowicz kiedyś powiedział o Sienkiewiczu: pierwszorzędny pisarz drugorzędny. Tak mi się przypomniało, myślę, że jednak w temacie.:)
Jak najbardziej zgadzam się z Tobą co do konieczności wystrzegania się schematów, gdyż to bardzo wygodne, ale potwornie powierzchowne postrzeganie rzeczywistości, osób, świata. Zgoda. Ale z drugiej strony, czy tego chcemy czy nie, rzeczywistość czasem, choć fakt, że rzadko, paskudnie w schemat się wpisuje.:)
Masz rację, nie nurkowałem w duszę panu Januszkowi. Nie zrobiłem nic, żeby ocieplić jego wizerunek.
Krystyna Habrat napisał/a:
I czy znajdziesz dla takiego okruch sympatii, żeby nie był tak odpychający.

Też i nie szukałem owego okruchu, nie chciałem bowiem, by czytelnik odebrał go jako mniej odpychającego.
Prawda, takie jednopłaszczyznowe postrzeganie jest mało pełne i nieco propagandowe, napastliwe i krytyczne wobec panów Januszków. Ale trochę taki był też i cel tego eksperymentu.
Obiecuję, że następnym razem będzie mniej schematycznie, bohater więcej mięsa będzie miał, a postrzeganie jego postaci nie będzie takie oczywiste i jednoznaczne. Zainspirowałaś mnie na swój sposób.
Daleki od samozadowolenia, ale podbudowany Twoim słowem, dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty