Oto nasz dom – zabawnie przez młodszych nazwany Przydomkiem, co wrosło mu w korzenie. Mieszkała nas tam mała grupa, niby obcy sobie, a tu proszę, jednak w jakiś sposób bliscy, przez wspólną kuchnię, nudne popołudnia i podział sprzątania.
Obrzeża miasta nigdy nie tętniły życiem tak jak jego centrum. Sami więdliśmy powoli, żyjąc nieraz cudzym życiem i z musu działając jak wspólnota. Ktoś się pokaleczył? Palec złamał? Trzeba pomóc, przecie w tym tygodniu czyścić ma łazienki.
Żył z nami i Herbert, jeden z nielicznych samotników, z pokojem numer siedem, łysiejącą czaszką i niezwykłym fartem. To był spokojny wieczór, kiedy siedzieliśmy w salonie przy teleturniejach. Wielkie wydarzenie – rozstawiano taborety, krzesła, Zośka (żona) chleb smażyła z przyprawami, było i piwo. Aż tu nagle…
- Dożywotnią dostawę batonów czekoladowych Kloc otrzymuje pan Herbert z… z Przydomku… - tu prezenter się zmieszał, bo to program był na żywo. Zdusiły go brawa. Herbert wysyłał opakowania w kopertach. I wygrał.
Parę dni później patrzyliśmy na ciężarówkę, która zasmrodziła nam podwórko. Jacyś ludzie wnosili do Przydomku pudła. Pamiętam widok Herberta brnącego w batonach przez własną sypialnię.
Zaczął się czas, gdy większość dnia przesiadywał na łóżku. Miał stamtąd dobry widok, nogi miał też swobodne, a deptał własną wygraną tylko w drodze do łazienki. Niekiedy dzielił się nią z nami, wtedy jeszcze mu to smakowało. Było miło, rzecz jasna zyskał kilku sympatyków.
Dopiero tydzień później zastaliśmy go w salonie, z dala od pokoju numer siedem.
- To jest dożywotnia dostawa – jęczał skulony na sofie, patrząc w ciemny ekran telepudła.
- Ano dożywotnia.
- Znaczy że jak wszystkie zjemy, to umrę – i zaszlochał, rozbeczał się jak bobas.
Pokój siódmy zamknął kluczem, wziął poduszkę, koc z piżamą i zamieszkał w korytarzu. „Niech nikt nie je! Nikt nie wchodzi!”.
A i tak podjadał, w nocy się wymykał, co łza to kęs kolejny. Słodko smutek tłumił uwalniając następny i następny, bo co baton to śmierć bliżej. I tak w kółko.
I co teraz robić? Kupić mu batona? Przecież on cukrzyk… Psychika fizyczność zwycięży, tylko na jak długo?
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt