I.
Nie lubiła zgiełku. Matka od dawna zwykła powtarzać, iż hałas niszczy piękno jej duszy. Poprzez wchłanianie odpadków sama staję się odpadkiem, dodała w myślach Nadia, po latach słuchania owitych w tajemnicę zdań rodzicielki. Szła teraz przed siebie mimowolnie obejmując wzrokiem wystawy zza witryn sklepowych. Otoczona była kiczem i niczego nie mogła w tej sprawie zmienić. Kicz niszczył piękno jej duszy. Z rozmyślań o ciężkości, która przybliżała się do niej monstrualnymi krokami wybudził ją głos Ronalda. Ciężkość przemieniła się w lekkość niesioną przez uspokajające słowa wypływające z jego ust. Nie wiedziała o czym mówi; ważne było to, że słyszy wibracje pochodzące z jego ciała. Kochała go, kochała tembr jego głosu. Przytuliła się mocno. Zdumiewało ją to, że przy jego boku nie czuje się nieznośnie mała, nawet wtedy, kiedy niemalże desperacko potrzebuje jego obecności. Pozwoliła sobie popuścić hamulce, by móc otworzyć przestrzeń dla obcego ciała, obcych gestów, obcych słów, obcych emocji. Przynajmniej tak tłumaczyła sobie własną zmianę.
Chcąc spotkać się z emocjami obcego podmiotu, nie będącego nami, natrafiamy na mur. Nie potrafimy zajrzeć poza teren nim otoczony. Ukazuje się nam jedynie warstwa wierzchnia muru samego w sobie – kolor (osobniczy odcień wciąż pozostaje nieznany), struktura – zwykle delikatna – i nieskończoność, której nie potrafimy zmieścić w dłoni. Rozum snuje domysły, układa puzzle z tego, czego nie pojmujemy pozostając połączeni z rzeczywistymi zdarzeniami i ich różnorodnością. Zwykliśmy widzieć czerwone róże tam, gdzie grunty pokryte są chwastami o nieznanym pochodzeniu. Błąd ten lubi przyjmować postać odwrotną do powyższej – wtedy to róże stają się chwastami. Jednak jaką miarą zmierzyć dobro, w jaką zagospodarowana powinna być róża oraz zło, które wylewa się z chwastów?
Zaczęło padać. Ronald otworzył parasol nad sobą i Nadią, która powstała z żebra jego. Delikatne krople spadające z nieba pełnego tajemnic jednolicie zaczęły obejmować przestrzeń parasola – te, które znikały zeń, kierując się w dół nie zdążały systematycznie odstępować miejsca nowym kroplom, które stawały się coraz większe i cięższe. On wciąż trzymał parasol i wciąż wypuszczał z siebie słowa. Delikatny szmer deszczu sprawiał, że Nadia zatykała uszy. Nie słyszała już słów Ronalda. Kiedy zaczęli przybliżać się do sfery intymnej, małego domku z ogródkiem, w którym mogli się schować przed deszczem, przyspieszyli kroku. Kilka metrów przed dotarciem do posesji Ronald zamknął parasol. Deszcz kropla po kropli zaczął zataczać kręgi na głowach o niezliczonej ilości włosów, po czym spływał im po policzkach.
II.
Ronald zdjął Nadii płaszcz. Ona pozwoliła mu go zdjąć, po czym czekała aż zdejmie swoją kurtkę, nie za grubą, nie za cienką, w sam raz na jesienne dni. Na szczęście oboje zaopatrzyli się w warstwę wierzchnią – płaszcz oraz kurtkę – o nieprzemakalnej warstwie wierzchniej, toteż wystarczyło osuszyć włosy, po czym zacząć falować na morzu niedzielnych rytuałów wieńczącymi dzień.
Nadia poszła do kuchni, by przygotować kolację dla siebie i partnera. Stawiała taneczne kroki mając w myślach wciąż melodię słów wypowiadanych przez Ronalda. Wystukiwała w podłogę rytm nadając swoistego znaczenia malutkim stopom zakończonym drobnymi palcami; stawała się swoimi stopami, cała była nimi, zawładnęły nią, zawładnęła nią muzyka – muzyka wydobyta z ust Ronalda przed godziną. On zaś siedział przed telewizorem zmieniając programy – z jednego na drugi, z drugiego na trzeci, z trzeciego na czwarty, (…), z dziesiątego z powrotem na pierwszy. Zdecydował przy nim pozostać i zaczekać aż ona przybędzie wraz z jedzeniem, którym zapełni żołądek. Może tym razem bez większych problemów nasyci go przygotowanym przez siebie jedzeniem. Ostatnio bardzo o to trudno. W zasadzie było tak od zawsze, ale R. dla niepoznaki na zmianę mówił mniam lub wydawał z siebie przeciągłe mmm. W zasadzie... Myślał, że w ten sposób zdoła oszukać samego siebie nie raniąc przy tym bliskiej mu osoby.
Zapominał, że poprzez niewinne kłamstwo stawia mur pomiędzy sobą a Nadią. Kiedy zrobił to po raz pierwszy, a ona ciesząc się, że mu smakuje uśmiechała się lekko, jakby nieśmiało, ale serdecznie, stał się niezdolny do sprostowania znaczenia swojego mmm. Jej uśmiech, ten uśmiech, nakarmił go radością, która zastępowała prawdziwie zapełniony i zadowolony żołądek. Nie było już odwrotu. Musiał ciągnąć dalej swoje kłamstwo. Nie przewidział, że po jakimś czasie poczuje się tak podle, że po brzegi napełni się żalem, tak, że jakiekolwiek skojarzenie z tą sytuacją zacznie silnie drażnić go gardło. Koniec końców każdy uśmiech wydobywający się z jej duszy przypominający ten pierwszy, jeśli mowa o uśmiechach kolacyjnych, przypominał mu o tym, że jest kłamcą.
Kątem oka zobaczył, że nadchodzi Nadia wraz z przygotowanym dla nich jedzeniem, a właściwie przede wszystkim – jedzeniem przygotowanym z myślą o nim. To jego ulubione danie, jak sądziła, zgodnie ze swoimi obserwacjami. Ronald stał jednak na drugiej stronie pokładu, z dala od niej – na tyle daleko, by nie zdołała zauważyć nieuczciwości, w tym przypadku odruchów wymiotnych. Wezbrał w nim gniew, który z wszystkich sił próbował zdusić w zarodku. Udało się. Niczego nie zdołała zauważyć. Uśmiechnęła się, a on ostatkami sił odwdzięczył się tym samym i posłusznie zjadł kolację.
Kiedy szykowali się do spania Ronald w dalszym ciągu walczył z sobą. Teraz już nie z gniewem, a niepokojem. Tym samym otworzył olbrzymią komnatę, której obraz od lat młodości przybliżał się do niego raz po raz. Zawsze, jak dotąd, zdołał odsuwać go od siebie pozostając człowiekiem o silnych nerwach, ale i o wielu nieotwartych komnatach. Są to pomieszczenia, które lubią przybierać różne postacie w naszym życiu; unoszone przez skrzydła o wątłej i niejasnej budowie nie pozwalają łatwo się okiełzać, zwłaszcza gdy wymykają się - pozwalamy im latać niejednostajnym rytmem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt