Nigdy nie byłem gangsterem (odcinek 11) - pablovsky
Proza » Obyczajowe » Nigdy nie byłem gangsterem (odcinek 11)
A A A
Od autora: Istnieje tysiąc sposobów, żeby zrujnować sobie życie, każdy może znaleźć własną drogę do zguby. Rosa Montero
Klasyfikacja wiekowa: +18

Skończyłem pracę w wydziale późnym popołudniem, okazało się, że nie było wielu zajęć. Brzmi, jak sen nocy letniej, ale czasami zdarzają się sytuacje, że można nieco pofolgować. Papierkową robotę wykonała za mnie sierżant Konarska, młoda, ale zdolna policjantka z niesłychanym zapałem do pracy. Kogoś takiego brakowało w biurze od dawna. Na szczęście inspektor Guzowski zlitował się nade mną i po ustaleniach z górą - przysłał do pomocy gwiazdę z samej stolicy. Jak się okazało, posunięcie było strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Ewa Konarska szybko stała się oczkiem w głowie chłopaków z wydziału. Ładna, wiecznie uśmiechnięta i w pełni zdyscyplinowana.

Co do zwłok znalezionych na Saperskiej, okazało się, że należały do jednego z osiedlowych pijaczków. Pierwsze oględziny wskazywały na motyw rabunkowy, a sprawę przejął wydział odpowiedzialny za zabójstwa. Podkomisarz Szalski, mój dobry znajomy, na podstawie wstępnych przesłuchań sąsiadów i po zapoznaniu się z domniemanym przebiegiem zdarzeń, zaryzykował tezę, że zabójstwa mogli dokonać okoliczni bezdomni, którzy często biesiadowali u swojego kompana, w melinie przy ulicy Saperskiej.

Gdy siadałem do laptopa, aby poczytać kolejny list od Czarnego, był wczesny wieczór. Poprosiłem Karolinę o godzinę bezwzględnej ciszy na potrzeby typowo literackie. Żona doskonale wiedziała, że jestem w trakcie pisania książki, opartej o autentyczne wydarzenia i miała świadomość, iż wymaga to wyjątkowego skupienia.

Wertowałem pliki na poczcie, próbując odszukać sprawę Czarnego, gdy zadzwonił telefon. Był to sygnał komórki, której numer znany był tylko nielicznym informatorom, oraz pewnym osobom, które były powiązane z prowadzonymi śledztwami, wśród nich byli też oficerowie operacyjni.         Musisz wiedzieć, miły czytelniku, że przy rozpracowywaniu zorganizowanych grup przestępczych, oraz innych, wyjątkowo trudnych spraw, przebieg śledztwa często oparty jest na podstawie informacji przekazanych właśnie przez policjantów operacyjnych, lub informatorów. Fachowość to jedno, a wiedza operacyjna, dostarczana przez tajnych współpracowników, to drugie. Nie licząc morderczej pracy poszczególnych grup śledczych, ta kwestia w dużej mierze zadecydowała również o powodzeniu zlikwidowania grupy przestępczej Dziaducha i aresztowaniu jej członków.

Po trzecim sygnale odebrałem, nie odezwałem się, tylko zacząłem słuchać.

- To ja, Szakal. - Usłyszałem.

- Mów.

- Coś mam, ale nie na fona. O północy pod mostem, tam gdzie zwykle.

- Załatwione. Zmieniłeś brykę? - spytałem, chcąc się upewnić, jakiego auta szukać pod wskazanym miejscem.

- Nie, wszystko po staremu.

- Do zobaczyska. - Rozłączyłem się, spoglądając na zegarek, dochodziła siódma. Miałem w tym układzie sporo czasu do spotkania z moją wtyczką. Znalazłem list Marcina, który mnie interesował.

"To, co się wydarzyło w lesie pod Poznaniem, panie komisarz, mocno wpłynęło na moją psychę. Niewiele brakowało, a zacząłbym ćpać! Z początku myślałem, że dostanę na łeb, nie mogłem spać, ciągle widziałem dookoła trupy, zrywałem się w nocy spocony, jak świnia!

Na szczęście od czego ma się brachola, Bystry długo i cierpliwie tłumaczył, że to co się stało, wymknęło się wszystkim z pod kontroli. W jego oczach nie mogłem nic zrobić, byłem tylko kierowcą i nie powinienem czuć się odpowiedzialny za to, co się tam wydarzyło. Ale kurwa, byłem tam! I widziałem dwa trupy! Pierwszy raz w życiu zobaczyłem śmierć i uwierz mi, Pablo, ten widok prześladuje mnie do dzisiaj. Pamiętam, jakby to było wczoraj, mózg wypływający z czaszki i nieruchome oczy - puściłem wtedy pawia i myślałem, że to już koniec. Zrozumiałem, że jestem za słaby, nie nadaję się do świata, w którym panuje przemoc, do zdobywania łatwych pieniędzy i widoku śmierci niewinnych ludzi. Wracając z Bystrym na chatę, nie mogłem utrzymać kierownicy, po kilku kilometrach drogi, Adrian kazał zatrzymać furę i przesiedliśmy się, on prowadził dalej. Powiedział wtedy, że gdyby przewidział taki scenariusz wydarzeń, nigdy nie zgodziłby się wziąć udziału w tym napadzie. Inna sprawa, że od tego wydarzenia, mój brachol się zmienił. Zauważyłem, że do każdej decyzji Dziaducha podchodził z wyraźnym dystansem. Wiele myślał nad każdą sprawą i nigdy już nie był takim luzakiem, jak wcześniej. Ale, jak powszechnie wiadomo i coś w tym jest, czas leczy rany. Po jakimś czasie doszedłem do siebie. Adrian mi w tym pomógł.

Po kolei, commissario, poczytaj jak to wyglądało z mojej strony. Pojechaliśmy na akcję w siedmiu. Czarnym, osobowym Audi i Fordem, furgonetką. Moje zadanie polegało na tym, aby od pewnego momentu, tuż przed wjazdem na boczną drogę, przyczepić się Fordem do dupy tego tira. Tak zrobiłem. Ze mną w bryce jechał Bolo, ochroniarz naszego bossa, paker bez mózgu oraz Adrian, odniosłem wtedy wrażenie, że brachol pilnował mnie na każdym kroku. W Audi jechali Szuler, Mały, młody Zyga i Laki, mieli broń maszynową. Nie było Szajbusa, który złamał rękę i Dziaduch nie pozwolił mu jechać, zaznaczając, że i tak dostanie połowę działki. Gdybym wiedział, sam wsadziłbym łapę w imadło, żeby nie uczestniczyć w tym gównie! Ale mniejsza o to.

Była noc, na leśnym trakcie ci Ukraińcy jechali pierwsi, potem nasz furgon, a za nami chłopacy w Audi. W pewnym momencie Laki, który kierował audicą, wyprzedził oba samochody, a kiedy znalazł się przed tirem, zatrzymał brykę. Dalej wiesz, co się stało. Wyciągnęli tych ruskich, dali im po działce gazu i powalili na pobocze. Mieliśmy kilka minut, aby towar przeładować do Forda. Pamiętam, że jeden rusek darł się "nie strielat, u mienia żiena i riebionoki", ale Mały wrzasnął "Trzymać mordy a nic wam nie będzie!". Wtedy Wania się zamknął. Przeładowaliśmy towar do Forda, poszło, jak po maśle. Ekipa, która jechała najpierw czarną osobówką, odjechała z towarem.

Ja, Bolo i Bystry mieliśmy zabrać Audi i wrócić obwodnicą do miasta. Wszedłem do bryki, bo tak mi kazał Bystry. Włączyłem radio, a po chwili usłyszałem strzał. Za chwilę drugi! Kurwa, myślałem, że narobię w portki! Wyleciałem, jak oparzony! Patrzę, w kabinie tira leży rusek, czy jak mu tam, a na jezdni nasz. Było ciemno, w pierwszej chwili myślałem, że to Adrian, byli z Bolo podobnej postury, przeraziłem się. Nie myśląc, podbiegłem i zdjąłem mu kominiarkę. Zobaczyłem wykrzywioną w grymasie twarz naszego świra.

Spojrzałem na Bystrego, który zdjął kominiarę i powiedział coś w tym stylu: "Bolo, ten skurwysyn, zastrzelił jednego, tamten drugi wyciągnął klamkę spod fotela i strzelił, potem uciekł do lasu, zaskoczył mnie! Zwijamy się, biegiem brachu!". Ja jednak klęczałem i nie mogłem się ruszyć. Poczułem jak żołądek podchodzi mi do gardła, no i potem już ci pisałem. Tak zobaczyłem po raz pierwszy śmierć. Jedynym pocieszeniem było to, że Ukrainiec nie zastrzelił Adriana. Przecież mogłem go stracić! Do dzisiaj się wkurwiam, kiedy o tym myślę! A teraz muszę walnąć jaśka, Pablo! Wspomnienia wróciły, złe wspomnienia, muszę pozbierać myśli! Nara!"

Pokiwałem głową i sięgnąłem po slima. Zaciągając się głęboko dymem, zmarszczyłem czoło, znów na moment cofnąłem się w czasie. Opisane przez Czarnego zdarzenie, jak i pozostałe, miały miejsce dobrych kilka lat temu. Jednak nadszedł czas, abyś drogi czytelniku poznał pewne fakty. Epizod, o którym powyżej napisał Czarny, miał nieco inne zabarwienie.

Podczas tego wydarzenia doszło do kuriozalnej sytuacji, która de facto, jak się później okazało, pomogła w śledztwie dotyczącym rozpracowania grupy Dziaducha. Czarny był przekonany, a właściwie do dnia dzisiejszego tkwi w owym przeświadczeniu, że Bolo zginął od kuli jednego z ukraińskich kierowców, który w obronie własnej zastrzelił oprawcę, po czym w panice uciekł do lasu. Natomiast prawda była zgoła inna i tylko dzięki nieprawdopodobnemu zbiegowi okoliczności, Czarny jej nie poznał.

Kiedy doszło do napadu, w ciężarówce siedziało dwóch obcokrajowców. Zostali zmuszeni do zatrzymania TIR-a, kiedy nagle wyrosło przed nimi osobowe, czarne Audi. Z samochodu wybiegło czterech zamaskowanych ludzi, każdy z bronią maszynową w ręku. Zupełnie zaskoczeni Ukraińcy, obezwładnieni gazem łzawiącym, sparaliżowani strachem, nawet nie próbowali uciekać, czekali na rozwój wydarzeń, leżąc na jezdni z rękoma na głowie. W tym czasie, przestępcy przeładowali towar do furgonetki, która jechała za nimi pewien odcinek drogi. Wszyscy napastnicy mieli kominiarki. Cała operacja trwała około pięciu minut. Kiedy już doszło do przeładunku, czterech bandytów odjechało furgonetką z łupem, natomiast trzech zostało. To był Czarny, Bolo i Bystry.

Wtedy Czarny, który był kierowcą, wsiadł do Audi i miał zaczekać na pozostałą dwójkę kompanów, aż ci wsadzą do kabiny obcokrajowców i skują ich kajdankami do siedzeń, takie były wcześniejsze ustalenia. Gdy na rozkaz jednego z bandytów, oszołomieni Ukraińcy wsiedli do TIR-a, Bolo podszedł do jednego z nich i zamiast skuć go, strzelił mu w tył głowy, krzycząc "won swołocz!". Widząc to, trzeci gangster, Bystry, chcąc zapobiec dalszej tragedii, wyciągnął broń i strzelił swojemu kompanowi w potylicę. Drugiemu Ukraińcowi, który obserwował z przerażeniem całą sytuację, kazał uciekać do lasu. Ten posłuchał i po chwili zniknął w mroku leśnej gęstwiny.

Słysząc strzały, Czarny wybiegł z Audi. Kiedy zobaczył nieżywego kompana, leżącego na jezdni, chwycił się za głowę, by po chwili podbiec i ściągnąć mu kominiarkę. Zorientował się, że to Bolo, który leżał z oczami nieruchomo utkionymi w niebo. Zauważywszy krew wypływającą z głowy martwego gangstera, odwrócił się, pobiegł do rowu i tam, tak jak opisał w liście, zwymiotował. Chwilę potem, dowiedział się od Bystrego, że Ukrainiec, który uciekł, wyciągnął broń i w obronie własnej strzelił do ochroniarza Dziaducha.

Ten bandycki napad postawił wtedy na nogi połowę policji w kraju. Jednak jak wspomniałem wcześniej, odegrał znaczącą rolę w dalszym przebiegu śledztwa.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
pablovsky · dnia 02.02.2014 19:00 · Czytań: 554 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 21
Komentarze
blaszka dnia 03.02.2014 13:50
Pablovsky
ale Ty dobrze piszesz! Konkretnie, dynamicznie, nie ma ani chwili nudy. Dobrze budujesz klimat.
Nie spodziewałam się, że temat świata przestępczego może być taki ciekawy.
Zachęciła mnie "Wizyta".
Aż dreszcz poczułam przy tym zdaniu:
Cytat:
Coś mam, ale nie na fona. O pół­no­cy pod mo­stem, tam gdzie zwy­kle.

A później też miałam odruch wymiotny.
Zaskakujące jest, że nie używasz wulgaryzmów, a jednak postacie są wiarygodne.
Pozdrawiam
pablovsky dnia 03.02.2014 16:32
blaszko, nie piszę dobrze, co najwyżej poprawnie. Odcinek, który przeczytałaś, jest tylko pewnym fragmentem działalności zbrojnej grupy przestępczej, obecnie już nieistniejącej. Powiązana historia, ukazująca oczami gangstera i policjanta- brudny świat, w którym obowiązują specyficzne zasady. Dziękuję za odwiedziny!
zajacanka dnia 03.02.2014 18:47
Pablo! Całkiem udana część, powiem nawet, że bardzo dobra :)
Faktycznie - nastrój dobrze zbudowany przez sprytny zabieg ze zmianą czasu, chronologią wydarzeń. Zaciekawia bardzo co będzie dalej i dalej... Również akcja "bieżąca", że tak powiem, bardzo dobra, bo zostawia czytelnika z niedosytem i oczekiwaniem na kolejną część opowieści. Muszę przyznać, że owej "bieżącej", równoległej fabuły brakowało mi w poprzednich odcinkach. Opisywałeś tylko historię Czarnego, a tu przecież tyle jeszcze można "wcisnąć", żeby urozmaicić tekst. Pisanie w pierwszej osobie także jest uwiarygadniające tę historię. Idziesz w bardzo dobrym kierunku! Brawo!
blaszka dnia 03.02.2014 20:06
No widzisz, zajacanka też twierdzi, że dobrze, więc raczej wypada dziękować niż się krygować ;). To prawdziwa historia???
Dobra Cobra dnia 03.02.2014 20:51
Dajesz, pablo, dajesz! Dobrze jest, staruszku! Tak trzymaj a nawet 3maj tak!


Pozdrawiam

DoCo
al-szamanka dnia 03.02.2014 21:32 Ocena: Świetne!
Cytat:
że je­stem w trak­cie pi­sa­nia książ­ki, opar­tej o au­ten­tycz­ne wy­da­rze­nia

bez przecinka
Cytat:
któ­rej numer znany był tylko nie­licz­nym in­for­ma­to­rom, oraz pew­nym oso­bom, które były po­wią­za­ne z pro­wa­dzo­ny­mi śledz­twa­mi,

Cytat:
Wra­ca­jąc z By­strym na chatę, nie mo­głem utrzy­mać kie­row­ni­cy,(.) po kilku ki­lo­me­trach drogi

Rozdzieliłabym na dwa zdania
Cytat:
że od tego wy­da­rze­nia, mój bra­chol się zmie­nił.

bez przecinka
Cytat:
ten skur­wy­syn, za­strze­lił jed­ne­go

bez przecinka
Cytat:
To był Czar­ny, Bolo i By­stry.

zbędne

Co Ty robisz, Pablo?
Piszesz kryminał, a ja go regularnie czytam.
I to jak czytam!
Rozgorączkowana i z przyróżowionymi od emocji policzkami... chociaż na usprawiedliwienie napomykam, że zanim wzięłam się za czytanie tej części, nalałam sobie trzy łyki whisky:)
Dla odwagi:)
Jesteś coraz lepszy.
I coraz bardziej mam podejrzenie, że musisz siedzieć w tym fachu, bo skąd byś wiedział i potrafił tak napisać.
Jeszcze parę takich odcinków, a będę się czuć zmuszona aby kontynuować mój własny kryminał.

Świetnie ciągniesz, Pablo. Nie pozwalasz nawet zaczerpnąć oddechu.
Uff...
pablovsky dnia 03.02.2014 22:41
Jak z.a. tak pisze, to nie mogę się spierać! Wielokrotnie dała mi po uszach i wiem, że to mało przyjemne. Bo dziewczyna ma cios ;)
Aniu, wplatam stopniowo fabułę teraźniejszości, bo wiem, że jest to pewien wabik dla czytelnika, który rozwija wyobraźnię i tak, jak wspomniałaś, nadaje autentyczności. Jednak wszystko inaczej wygląda w książce, a inaczej w krótkich odcinkach na blogu, czy portalu. Te dziesięć odcinków napisanych na PP, to w zasadzie niecałe trzy rozdziały książki, które połknęłabyś w pół godziny, bujając się w fotelu i popijając kakao, jednocześnie wszystko inaczej odbierając :) To w zasadzie początek, wstęp do czegoś więcej. Logiczne, że czytając odcinki, ma się inne wrażenie. Jak w tygodniku, gdzie zaczynasz czytanie od ostatniej strony, na której ktoś zamieszcza co tydzień jakąś historyjkę, brak konkretnych emocji.

szamanko, zachęcam do kontynuacji pisania - osobiście chętnie zajmę się oceną ;)
Czy siedzę w "tym" fachu?
Rozczaruję Cię, nigdy nie byłem gangsterem. Co do whisky - ostatnio coraz częściej mam przekonanie, że bardziej odpręża szklanka gorącego mleka ;)
A to, że regularnie czytasz o Czarnym? Cóż, kiedyś już pisałem, jestem z tego powodu zachwycony, ma to dla mnie wyjątkową wymowę, naprawdę, Al.

Dzięki Wam, miłe panie, jestem zobowiązany! DoCo, Tobie również serdecznie dziękuję za systematyczne odwiedziny. Nie lubisz takich tematów, a jednak wskakujesz? :) Super!
zajacanka dnia 03.02.2014 23:00
pablovsky napisał:
Wielokrotnie dała mi po uszach i wiem, że to mało przyjemne. Bo dziewczyna ma cios

że niby ja?!!! Znów się ktoś nade mną pastwi! A ja taka skromna, cichutka myszka... Od jutra zmieniam nick na: slodziutkaanulka123!
pablovsky dnia 03.02.2014 23:12
A wiesz, że brzmi wręcz ciekawie? ;) Tylko będziesz musiała dodać zdjęcie na fotka.pl z takim nickiem :) :)
To już lepiej zostań tą dziewczyną-zajączkiem...
zajacanka dnia 03.02.2014 23:19
Mam za krótką rękę, żeby foty dodawać.
labedz dnia 05.02.2014 10:02 Ocena: Świetne!
pablovsky napisał:
To już lepiej zostań tą dziewczyną-zajączkiem...

Taa, króliczkiem może jeszcze nawet.;)

Pablo, no i jest wreszcie kolejna część jednej z najbardziej porywających historii na całym PP. Co tak późno? ;)
Cieszy mnie, że balans opowieści nieco się przenosi. Komisarz przestaje powoli być jedynie "sklejaczem" fabuły z poszatkowanej narracji listowej Czarnego, a zaczyna być w tej opowieści równorzędny. Mam nadzieję, że w tę stronę będzie to zmierzać. Dlaczego? Bo choć Czarny uroczy jest, pociągający (jak to ze złem bywa), atrakcyjny, kuszący i charyzmatyczny, to jednak jest on tutaj - nomen omen - czarnym charakterem. Który "wygrał życie", bo przegrał. A to komisarz jest tu prawdziwym zwycięzcą. I ok, ja rozumiem - to jest opowieść o pewnej formie męskiej przyjaźni, wzajemnego szacunku, zgoda. Ale prawda jest taka, że ta relacja ukonstytuowana jest na pokonaniu jednego przez drugiego. Na złamaniu go i podporządkowaniu. I jakkolwiek Czarny nie jest zachwycający, to komisarz jest tu górą. I pora, by opowieść zaczęła o tym przypominać.
Wiesz, na myśl mi przychodzi klasyczny pojedynek Achillesa z Hektorem. Achilles jest piękny i waleczny, normalnie, pomnik męskości. A Hektor... Jest po prostu porządnym, fajnym facetem, broniącym ojczyzny i honoru. Achilles kieruje się sławą, chce błyszczeć, a jego główną motywacją jest gniew. Taki zawadiaka i cwaniak, fakt, że dobry w swoim fachu. Hektor, odwrotnie. Wie, na czym polegają prawdziwe wartości, jest rozsądny i odważny, czuły i kochający, dzielnie bronić chce rodzinę, bliskich, ojczyznę. A przy tym równie męski, choć jakby po cichu. I staje do nierównej walki.
Hektor ginie, Achilles robi z nim straszne rzeczy. Zawsze wkurwiało mnie to niepomiernie w tej opowieści.
Dlatego cieszy mnie, że w Nigdy nie byłem gangsterem, to właśnie Czarny przegrał, mimo, że jest tak barwną i pociągającą postacią. A ten dobry, porządny, poczciwy komisarzyna, robiący po cichu codziennie swoją ciężką robotę, zatryumfował. I tu też widać klasę faceta. Dlaczego?
A dlatego, że jak Achilles, wielki lansiarz i egocentryk, wygrał z Hektorem, paskudnie poniżył i zbeszcześcił jego zwłoki, zakpił z przeciwnika. To bardzo słabe jest u faceta.
Komisarz, pokonując Czarnego, postąpił dokładnie odwrotnie. Nie szydzi z niego, nie poniża, nie chełpi się swoją wygraną. Jest dobrym, męskim facetem. A mimo tego wygrał. I to wygrał podwójnie, bo umie okazać szacunek przeciwnikowi i o niego się zatroszczyć, sprowadzając nawet i na dobrą drogę. To jest prawdziwe, męskie dobro.
I to w tej opowieści rekompensuje mi to, co traumą w psychice dawno temu odcisnął mi Homer. Dzięki za to, trzymam kciuki za wysoki lot Twojej opowieści, Pablo, bo jest świetnie i dobrze trzymasz kurs.
pablovsky dnia 05.02.2014 13:20
Łabędziu, mistrzu pióra wszelakiego! To już nie komentarz, a miniatura do publikacji! Chyba jeszcze nikt nie pisał na Portalu o Hektorze i jego heroizmie? ;)
Serdecznie dziękuję za wyczerpującą analizę treści, sporo czasu straciłeś, a Ty powinieneś myśleć już o następnej części "korporacyjnych wojen"! Nie odpuszczę Ci :)
Co do mojego gangsta, to jeszcze wiele przed nami, trafnie zauważyłeś, komisarz jest człowiekiem zasad, ale czy tylko on wygrał? To się okaże.
Będzie bardzo miło, jeśli pojawisz się jeszcze kiedykolwiek pod kolejnym odcinkiem.
Pozdrawiam zadowolony ;)
ajw dnia 08.02.2014 18:02 Ocena: Świetne!
No i niestety doszłam do ostatniej jak do tej pory, opublikowanej przez Ciebie części no i cóż mogę powiedzieć, czego jeszcze nie mówiłam?
Piszesz świetnie, po męsku. Z tekstu wali testosteron aż huczy! I to jest własnie to, czego oczekuje się od tego typu literatury. Żadnych tam 'ą' i 'ę' przez chusteczkę. Tekst jest głęboki jak studzienka kanalizacyjna, bo pokazujesz czarne strony gangsterki. To nie tylko fury, skóry i komóry, ładne dupy, ale TRUPY! Kurna jego w te i nazad.
Pozdrawiam serdecznie :)
pablovsky dnia 08.02.2014 23:34
Cytat:
cóż mogę powiedzieć, czego jeszcze nie mówiłam?


ajw, w tym przypadku milczenie będzie wymowne ;) Dziękuję. C.D.N.
Quentin dnia 09.02.2014 13:26 Ocena: Świetne!
Solidny poziom

Gwarantujesz tej opowieści pewną renomę pod względem fabularnym, ale coś czuję, że także twój warsztat artystyczny przeżywa niezłe chwile. T fajnie, bo dobre opakowanie także jest ważne.

Już zaznaczałem pod jednym z komentarzy, że cenię sobie zabieg, który zastosowałeś. Ukazanie perypetii z dwu perspektyw, a więc gliny i domniemanego gangstera, który, jak tytuł wskazuje, nie czuje się wcale sobą pewnie ;) To mądry zabieg ukazujący wielowarstwowość danego zagadnienia. Gdyby nie to pewnie nawet te ostre momenty historii nie byłyby takie wyraziste. W tej części zobaczyłem kawałek policyjnego życia od kuchni. Bardzo ciekawią mnie takie sprawy, tym bardziej, że to przecież poniekąd tajemnica, no i przecież trzeba zachować jakąś intymność w życiu.

Kłaniam się nisko i czekam, czekam, czekam na dalsze części.
Powiem ci, Pablo, że szkoda będzie, kiedy skończysz swoją opowieść ;)
Już będę chyba szykował jakiś patetyczny komentarz na pożegnanie. Szykuj się ;)

Pozdrowienia
pablovsky dnia 09.02.2014 13:56
Quentin napisał:
Powiem ci, Pablo, że szkoda będzie, kiedy skończysz swoją opowieść


Quentin, mój miły kolego, mam nadzieję, że to nie zachęta? :) A tak na serio, to po raz kolejny dziękuję za wizytę. Mam swoich stałych czytelników na Portalu i z tego tytułu jestem bardzo zadowolony. Jednym z nich jesteś Ty, a przecież doskonale wiesz, jaka jest moja opinia na temat Twojego warsztatu.
Jeśli ktoś ze ścisłej czołówki pojawia się systematycznie pod moją historią, to mam świadomość, że warto ją wklejać. Bo, nawiasem mówiąc, ona już sobie istnieje, dokonuję tylko niezbędnych korekt, dopowiedzeń i tak dalej. Nawet z tym jest mnóstwo pracy, którą trudno pogodzić z pisaniem innych rzeczy.
Jeśli chodzi o Twój patetyczny komentarz na zakończenie historii, to uspokoję Cię, że masz jeszcze mnóstwo czasu ;)
Serdecznie dziękuję za odwiedziny!
puma81 dnia 14.02.2014 00:06 Ocena: Świetne!
Dotarłam w końcu. Dla mnie 10 odcinkiem zawiesiłeś sobie poprzeczkę bardzo wysoko i ciekawa byłam, jak pokierujesz akcją w następnej części. Nie zawiodłam się nic a nic.
Nie rozwlekasz akcji, wszystko jest jasne i klarowne. Świetnym zabiegiem było wprowadzenie komisarza na szerszą skalę.
Bardzo podoba mi się postać Adriana, to taki full testosteron jacket. Chętnie poczytałabym rozwinięty wątek dotyczący jego osoby, ale nie można mieć wszystkiego, prawda?
Super :-)
amsa dnia 14.02.2014 00:13
pablovsky - a więc skończyłam czytać. Nie wiem, bo trudno to stwierdzić, trzeba się opierać na domniemaniach :), czy listy są faktami, czy też pomysłem autora. Jednakże nie ma to znaczenia dla fabuły, a ta jest wciągająca. Mała dygresja, w poprzednim odcinku pojawia się syn - Marcin, co prawda smacznie śpi, ale mnie zastanowiło nadanie Czarnemu tego imienia... Takie metafizyczne przyjęcie do rodziny? Hm... Piszesz wartko, siłą rzeczy, że jest to relacja mailowa, są to w większości opisy. Lubię opisy :). Masz dobry styl, wciągający, cieszy mnie, że język nie jest zbyt wulgarny, czego się troszkę obawiałam na początku. Krótkie wstawki z rozważań Pablo pozwalają poznać adresata, co też jest niezwykle interesujące. Jeśli chodzi o warstwę kryminalną, no cóż, ona zawsze jest dla przeciętnych ludzi naznaczona fascynacją, wypływającą ze strachu, z poczucia, że im się coś takiego nigdy nie zdarzy, a rozciągają to na całą "okolicę". Wiem, to tylko pobożne życzenia, ale tak właśnie jest. Dobrze kreślisz rys psychologiczny, chociaż są to bardziej szkice, ale wystarczą. Czarny, ciekawa droga, złe decyzje, dobre decyzje. Konsekwencje. Hm... będę z niecierpliwością czekać na cd.

Pozdrawiam

B)

Cytat:
też ofi­ce­ro­wie ope­ra­cyj­ni. Mu­sisz
- spacja
Cytat:
wszyst­kim z pod kon­tro­li.
- obecnie pisze się spod, ale uznaję, że tak napisany był list :)
pablovsky dnia 14.02.2014 11:44
Cytat:
full testosteron jacket.
- Kapitalne określenie, Pumo! :)

Amso- niezwykle mi miło, że dołączyłaś do grona osób lubiących "dobry kryminał w polskim wydaniu" :) Co do Marcinów, występujących w tej historii, wyjaśniałem już łabędziowi. Czasami rządzi przypadek, jak to w życiu. Wiarygodność, na której mi zależy, jest pewnym uzasadnieniem tego zbiegu okoliczności.

Ale się cieszę z Waszej wizyty, moje drogie dziewczyny! Pozdrawiam miło.
jasna69 dnia 10.03.2014 17:31
Jak miło odnaleźć ulubionego bohatera w akcji. I to jakiej akcji!
Świetny odcinek, Pablo, aż ciarki mnie przeszły, gdy biegałam za chłopakami po lesie. Zresztą zapowiedź „randki” pod mostem też wywołała dreszczyk. Wszystko pięknie się splata, żona, sierżant Konarska, dobry (?) policjant i bandyci w kominiarkach. I wspomnienia. Jedna scena, dwie opowieści, przez to obraz staje się pełnowymiarowy, jakbym miała na nosie okulary 3D, świetnie.
Jestem pod wrażeniem i mam tylko jeden dylemat, który facet ma najwięcej testo, ale to przecież nieważne, bo i tak wszystko przechodzi przez paluszki autora, a ten nie zawodzi.
pablovsky dnia 10.03.2014 20:46
Reniu, a gdzie Ty się podziewałaś? Czarny pytał o Ciebie, nie wiedziałem, co odpowiedzieć ;)
Dziękuję, że nie zapomniałaś.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty